Ars subtilior jest to termin wymyślony dopiero w latach 70. XX wieku. Oznacza on muzykę powstałą u schyłku XIV wieku (we Włoszech, Francji i na Cyprze – każdy kraj omówię w osobnym odcinku). Termin ten wymyślono dlatego, że nie wiedziano jak inaczej określić rodzaj muzyki, który powstawał w tym okresie. Różni się ona wyraźnie od muzyki powstającej w okresie Ars nova. Nie jest to jednak awangarda (bo awangarda wyprzedza coś, co potem na bazie tej awangardy powstanie, tymczasem ten sposób komponowania nie był później kontynuowany) ani też do końca nie jest to dekadencja. Jest to nowa jakość w stosunku do tego co istniało do tej pory.
Zdobycze dotychczasowych mistrzów, zwłaszcza Guillaume’a de Machaut, zostały tu rozwinięte i podniesione na niezwykły poziom trudności i skomplikowania, przede wszystkim pod względem rytmicznym (ogromne rozdrobnienie rytmiczne górnych głosów, które brzmią jak zdobienia) i metrycznym. Mamy tu do czynienia z niesłychanie rozwiniętą chromatyką i dysonansami, które czasami utrudniają nawet rozpoznanie w jakiej skali modalnej dany utwór jest skomponowany. Jednocześnie jest to sztuka niezwykle precyzyjna, elegancka, wysmakowana, elitarna, miejscami kapryśna, więc w nadmiarze może męczyć. Nic zatem dziwnego, że dalej tego stylu nie dało się już doskonalić.
Oto np. madrygał autorstwa Paolo da Firenze – ok. 1355- 1436 (płytę z jego madrygałami pt. Narcisso speculando nagrał zespół Mala punica), jak pamiętamy, forma madrygału jest włoska:
Ale już Matteo da Perugia (działalność ok.1390-1415) pisał chansons francuskie, czyli ronda, virelai i ballady. Oto przykładowa ballada jego autorstwa Se je me plaing de Fortune. Na filmiku jest tylko część tego utworu, ale za to z nutami, oczywiście we współczesnym zapisie. To, nawet komuś kto nie zna się na zapisie nutowym, może dać trochę wyobrażenia jak piekielnie trudna to muzyka, najeżona chromatyką, a także rozmaitymi pułapkami rytmicznymi, synkopami itd. To jest całkowita zmiana w stosunku do prostych, diatonicznych utworów okresu trecento.
Jednak najciekawszym wynalazkiem włoskich kompozytorów okresu Ars subtilior są formy liturgiczne, które przybrały postać kontrafaktury, a więc podłożenia tekstu liturgicznego pod istniejące wcześniej utwory muzyczne, całkiem świeckie, takie jak francuskie ronda, ballady, czy włoskie madrygały itd. Praktykę taką nazywano travestimento spirituale - przebranie duchowe. Do tej pory istniało tylko połączenie formy motetu z częścią mszalną (np. we Mszy Notre Dame Machauta), teraz pojawia się pomieszanie formy chanson z formą części mszalnej.
Mimo liturgicznego tekstu, utwory te nie nabierają zupełnie sakralnego charakteru, to nadal są utwory o bardzo zmysłowym, wręcz erotycznym charakterze – przecież do tej pory ta muzyka była oprawą poezji miłosnej, trudno zatem, by nagle zmieniła swój charakter. Jednak zabieg podłożenia tekstu liturgicznego sprawia, że brzmi to niesamowicie. Tajemnica tego brzmienia tkwi jednak przede wszystkim w wykonaniu.
Jako ciekawostkę, by unaocznić jak wielką rolę w wykreowaniu tego urzekającego brzmienia pełni wykonawca, chcę zaprezentować Agnus Dei autorstwa Matteo da Perugia w dwóch wykonaniach, najpierw zespołu Huelgas Ensemble:
a następnie to samo Agnus Dei, ale w wykonaniu zespołu Mala punica:
Pedro Memelsdorff, szef zespołu Mala punica, w swoim wykonaniu postawił na wyeksponowanie melodii głosu tenorowego, który jest takim stelażem, na którym opiera się cała konstrukcja, oraz wykonaniu melodii tenorowej w bardziej rozbujany sposób, podkreślający jej świecki charakter. Kolejne powroty tej samej melodii w tenorze są wariacjami w rozmaitych konwencjach rytmicznych, zabawą rytmem. To zderzenie sacrum i profanum daje efekt bajkowy. Ten sam utwór, a brzmi zupełnie inaczej. Jest to faktycznie zasługa Memelsdorffa i jego wizji tej muzyki. On i jego zespół specjalizują się w wykonawstwie włoskiej muzyki okresu Ars subtilior.
Jako następny utwór proponuję Credo autorstwa kompozytora Zaccara da Teramo (1350 – 1413), brzmiące w równie nieprawdopodobny, czarodziejski wręcz sposób:
I wreszcie równie niezwykłe, anonimowe Benedicamus Domnino:
Na koniec jeszcze fragment płyty zespołu Mala punica pt. Faventina, która zawiera utwory z kodeksu Faenza, w którym znajdują się utwory różnych wielkich kompozytorów epoki Ars nova, takich jak Machaut, Landini, Jacopo da Bologna. Jednak Memelsdorff zajął się wyłącznie utworami, które zostały dopisane później, na niezaisanych wcześniej kartach, a więc takimi „dopiskami”, czyli właśnie utworami z okresu Ars subtilior. Zresztą nagranie tej płyty było poprzedzone kilkuletnim zamilknięciem tego zespołu, rekonstruowano bowiem najpierw specjalne instrumenty z epoki (klawesyn średniowieczny) i uczono się na nich grać, by móc ją nagrać. Ale efekt jest rzeczywiście oszałamiający. Pamiętać jednak należy, że wizja Memelsdorffa jest bardzo daleka od chrześcijańskiej koncepcji sacrum i sakralnej muzyki. Wykonania zespołu Mala punica to raczej świat wyobrażonej muzyki bajkowej, zachwycającej, ale zupełnie nienadającej się do wykonywania w liturgii.
Szczególnie proszę zwrócić uwagę na utwór Alleluja Ego sum pastor bonus, od ok. 16:20’.
Antonina Karpowicz-Zbińkowska
(1975), doktor nauk teologicznych, muzykolog, redaktor „Christianitas”. Publikowała w „Studia Theologica Varsaviensia”, "Christianitas", na portalu "Teologii Politycznej" oraz we "Frondzie LUX". Autorka książek "Teologia muzyki w dialogach filozoficznych św. Augustyna" (Kraków, 2013), "Zwierciadło muzyki" (Tyniec/Biblioteka Christianitas, 2016) oraz "Rozbite zwierciadło. O muzyce w czasach ponowoczesnych"(Tyniec/Biblioteka Christianitas, 2021). Mieszka w Warszawie.