Jeżeli przyrównać muzykę Dufaya do malarstwa van Eycka, a muzykę Palestriny do Rafaela, to Josquin des Pres (ok. 1440-1521) zajmuje bezsprzecznie pozycję Michała Anioła wśród muzyków.
Urodził się w prowincji Hainaut, był księdzem, śpiewakiem, dyrygentem. Związany był z domem Sforzów w Mediolanie, był też członkiem kapeli papieskiej, służył dwóm papieżom – Innocentemu VIII i Aleksandrowi VI, służył także na dworze króla francuskiego Ludwika XII i na dworze księcia Ferrary Herculesa I d’Este. Na koniec powrócił do rodzinnej prowincji Hainaut, gdzie został członkiem kapituły i proboszczem kolegiaty Notre Dame w Condé-sur-l'Escaut, której zapisał w testamencie cały swój majątek.
Sława Josquina nie miała w owym czasie sobie równych. Między innymi dzięki temu, że niemal wszystkie jego dzieła były wydane drukiem jeszcze za jego życia i dzięki temu były znane niemal w całej Europie. Były one wydawane jeszcze przez wiele lat po jego śmierci, a także wielokrotnie były podstawą kompozycji innych kompozytorów, którzy go chętnie cytowali w swoich dziełach. Jednak co ciekawe, to największym jego admiratorem był sam Marcin Luter. Napisał on o nim: „Nuty Josquina czynią to, czego on chce, podczas gdy inni mistrzowie śpiewu muszą robić to, czego chcą nuty”.
Oto paradoks dziejów: Luter był prawdziwym melomanem i to twórczość Josquina – nadwornego muzyka papieskiego, spowodowała, że odstąpił on od swoich pierwotnych zamierzeń zakazu tworzenia kunsztownej polifonii liturgicznej w swoim zreformowanym kościele. Tak oto katolik, muzyk papieski – Josquin, uratował muzykę protestancką.
Najważniejszą chyba cechą muzyki Josquina jest znalezienie złotego środka pomiędzy z jednej strony wybitnie spekulatywnymi i wyszukanymi technikami kompozytorskimi, a emocjonalnością języka muzycznego, podporządkowanemu treściom zawartym w tekście. Właśnie ta ostatnia cecha, czyli podporządkowanie muzyki słowu, była tym ideałem, do którego dążył i o którym marzył Luter. Jednak to praktyczne podejście do muzyki Josquina (wszak sam był śpiewakiem), zadecydowało o tym, że z jednej strony była to muzyka wyszukana pod względem formalnym, a z drugiej strony bardzo plastyczna i wyrazista, a jednocześnie dostosowana do idiomu wokalnego.
Podkreślanie wagi słów Josquin osiągał m.in. przez potraktowanie niemal każdego wersetu inną techniką kompozytorską i kontrasty pomiędzy nimi. Sąsiadują więc tu odcinki ściśle imitowane z odcinkami akordowymi. Innym sposobem na operowanie kontrastami było zmienianie wolumenu, raz więc są tutaj fragmenty tutti, a raz fragmenty duetowe. Josquin to mistrz muzycznej architektoniki, cała konstrukcja muzyczna nabiera u niego niezwykłej klarowności i lekkości, w przeciwieństwie do dotychczas wypracowanych metod polifonii ściśle linearnej.
Inna ważna cecha polifonii Josquina to coraz częściej pojawiające się w przebiegu melodycznym trójdźwięki, które staną się wkrótce podstawą całej harmonii, a także nadawanie głosowi basowemu charakteru podstawy harmonicznej utworu. Są to cechy, które później wejdą na stałe do techniki kompozytorskiej Zachodu.
Wreszcie Josquin jest tym, który upowszechnia technikę przeimitowania, czyli przeprowadzania każdego tematu przez wszystkie głosy, jest to daleka zapowiedź przyszłej fugi. Technika ta jest zaprezentowana zwłaszcza w jego ostatniej mszy: Mszy Pange lingua.
Zacznijmy od motetów, bo to jednak one są w centrum twórczości Josquina. Oto motet Tu solus qui facis mirabilit, który jest pierwszym w historii polifonii opracowaniem akordowym. Wykonanie Hilliard Ensemble.
W swoim testamencie Josquin ufundował wieczyste wypominki w intencji swojej duszy, polegały one na odmawianiu Salve Regina podczas wszystkich świąt maryjnych i we wszystkie soboty roku oraz na śpiewaniu przed jego domem podczas uroczystych procesji jego własnej kompozycji - 6-głosowego motetu Pater noster/Ave Maria. Oto ten motet w wykonaniu The King’s Singers.
Nowością, którą wprowadza Josquin jest rozszerzenie tekstów będących podstawą motetów także na teksty biblijne. Do tej pory teksty motetów to były hymny, antyfony, graduały, offertoria. Josquin wpadł na pomysł opracowywania tekstów psalmów, albo po prostu fragmentów biblijnych. W ten sposób powstały m.in. motety do psalmu Miserere mei Deus i De profundis. Oto motet De profundis w wykonaniu Hilliard Ensemble.
A teraz przykład cytowania Josquina przez innych kompozytorów. Oto cudowny motet Josquina Praeter rerum seriem, napisany w technice przeimitowanej, cudownie wykonany przez zespół Alamire. Następnie zaś Missa Praeter rerum seriem autorstwa późniejszego kompozytora Cipriano de Rore (ok. 1515-1565), napisana na temat tego motetu. Proszę zwłaszcza zwrócić uwagę na początek obu utworów, we Mszy da się usłyszeć cytowanie początkowych fragmentów motetu. I nie jest to żaden plagiat, to była normalna praktyka kompozytorska i właśnie sposób na oddanie hołdu kunsztowi poprzednika.
Oto Missa Praeter rerum seriem autorstwa Cipriano de Rore, wykonuje Huelgas Ensemble.
I wreszcie ciekawostka, motet Absalon, fili me, motet napisany prawdopodobnie na śmierć syna papieża Aleksandra VI Borgii – Juana. Źródła podają sprzeczne informacje, niektóre przypisują autorstwo tego motetu innemu wielkiemu kompozytorowi – Pierre’owi de la Rue (ok. 1452-1518). Wykonuje Oxford Camerata.
Większość motetów Josquina jest opartych na cantus firmus, nawet jeśli równocześnie stosowana jest w nich technika przeimitowana. Jeden zaś motet jest szczególny, z podwójnym cantus firmus, jest to motet dwutekstowy Alma Redemptoris Mater/ Ave Regina caelorum. Melodia pierwszej antyfony jest wykonywana przez sopran, a równocześnie melodia drugiej antyfony jest wykonywana przez tenor. Niestety nie jest on dostępny na Youtube.
Mszy napisał Josquin 19. W formie mszy wypracował on pewien wzorzec, który później naśladowały kolejne generacje kompozytorów:
Missa L’homme arme super voces musicales Josquina (jedna dwóch Mszy L’homme arme, które napisał, ta druga to Missa L’homme arme sexti toni) jest moją ulubioną jego mszą. Jest to jeden z utworów, które powstały w czasie, gdy Josquin działał w kapeli papieskiej, można mieć zatem pewność, że była wykonywana na mszach, którym przewodniczył papież. Nie ma ona już takiego dziarskiego charakteru, jak tamta, wzorcowa msza Dufaya, jest jednak nie mniej spekulatywna. Polecam wysłuchanie całości, ale zwłaszcza Agnus Dei, które nie ma sobie równych. Josquin tytułową melodię w kolejnych ogniwach mszy umieścił na kolejnych stopniach heksachordu ut-re-mi-fa-sol-la, czyli tak jakby w kolejnych, rożnych tonacjach modalnych, chociaż cała msza jest przepisowo utrzymana w modus doryckim. Gdzieniegdzie melodia L’homme arme pojawia się w ruchu wstecznym – czyli w raku, gdzie indziej w augmentacji lub w dyminucji. Polecam niezrównane wykonanie Tallis scholars.
Piotr Orawski przytacza ciekawą anegdotę o powstaniu Mszy La sol fa re mi, otóż gdy Josquin był na służbie u kardynała Ascania Sforzy. Kardynał był strasznym skąpcem, a Josquin nieustannie domagał się u niego zapłaty zaległych pieniędzy, ale ten zbywał go wciąż słowami lascia farmi (daj mi spokój). Z tego okrzyku Josquin utworzył cantus firmus tej mszy, a plotka o genezie mszy stała się głośna w całym Rzymie. Oto Missa La sol fa re mi, wykonuje Tallis Scholars.
I wreszcie ostatnia msza Josquina, Missa Pange lingua, oparta na hymnie na uroczystość Bożego Ciała, napisana w technice przeimitowanej. Jednocześnie jest to msza głęboko retoryczna, każdy niemal werset, mimo ciagłego przenikania się we wszystkich głosach imitacji, jest podkreślony w inny sposób. Tu szczególnie widać geniusz Josquina, dla którego normy kontrapunktu nie są usztywniające, ale własnie przeciwnie, podkreślają emocjonalność przekazu i ekspresję słów. Zaprezentuję trzy wykonania tej mszy, pierwsza to klasyczne wykonanie Tallis scholars.
Jako drugie proponuję wykonanie połączonych zespołów Ensemble Clement Janequin i Organum. Oba zespoły wykonują niektóre części mszy naprzemiennie, jak np. w Kyrie. Najwyższy głos jest tu realizowany przez dwóch wspaniałych kontratenorów: Gerarda Lesne’a i Dominique’a Visse – zwłaszcza charakterystyczna i dobrze słyszalna jest ostra barwa głosu tego ostatniego. Proszę zwrócić uwagę zwłaszcza na niezwykle lirycznie wykonane Agnus Dei:
I na koniec w naturszykowatej manierze ta sama msza w wykonaniu zespołu Cantores Santi Gregorii:
https://praecentor.bandcamp.com/
Josquin uprawiał także wszelkie możliwe typy chansons, niektóre otrzymują u niego formę zbliżoną do motetowej, a więc głęboko spekulatywną. Inne zaś formą nawiązują do włoskiej frottoli, czyli wielogłosowej pieśni o ludowym pochodzeniu, popularnej w drugiej połowie XV wieku w Italii, w której główna melodia znajdowała się w głosie górnym, reszta zaś głosów stanowiła jedynie harmoniczne dopełnienie. Oto płyta z kilkoma chansons Janequina, czwarta z nich, El grillo, to przykład typowej frottoli. Wykonanie połączonych zespołów Ensemble Clement Janequin i Les Elements.
Antonina Karpowicz-Zbińkowska
(1975), doktor nauk teologicznych, muzykolog, redaktor „Christianitas”. Publikowała w „Studia Theologica Varsaviensia”, "Christianitas", na portalu "Teologii Politycznej" oraz we "Frondzie LUX". Autorka książek "Teologia muzyki w dialogach filozoficznych św. Augustyna" (Kraków, 2013), "Zwierciadło muzyki" (Tyniec/Biblioteka Christianitas, 2016) oraz "Rozbite zwierciadło. O muzyce w czasach ponowoczesnych"(Tyniec/Biblioteka Christianitas, 2021). Mieszka w Warszawie.