Komentarze
2020.05.27 12:32

Komunia w czasach pandemii

Od tej niedzieli we Francji nie obowiązuje zakaz odprawiania Mszy św. z ludem. Rada Stanu (Conseil d’Etat) uznała rozporządzenia rządowe za nieproporcjonalne w stosunku do innych ograniczeń i tym samym naruszające prawo do wolności wyznania. Jedno z zaprzyjaźnionych z naszą redakcją benedyktyńskich opactw we Francji, w miejscowości Triors, umieściło z tej racji odpowiednie informacje dla wiernych na swojej stronie internetowej. Dowiadujemy się z niej, że komunia zostanie udzielona wszystkim chętnym, a ponadto, że “le prêtre se désinfecte les doigts après chaque communiant” - “kapłan dezynfekuje palce po każdym komunikującym”.

Trudno nie zadać pytania dlaczego w Polsce problem rozdzielania Komunii św. w ostatnim czasie został zupełnie zlekceważony. Z jednej strony mieliśmy ekscesy, sporadyczne, ale nagłaśniane z intensywnością nie świadczącą o dobrej woli, pojedynczych duchownych opowiadających banialuki o ontycznej niemożności przeniesienie wirusa na kapłańskich palcach lub konsekrowanym chlebie, z drugiej, idące z samej góry załatwianie sprawy za pomocą mniej lub bardziej natarczywych zachęt, a niekiedy prób przymuszania, do przyjmowania Komunii na rękę. Trudno nie zapytać - dlaczego żaden biskup nie wpadł  na ten prosty pomysł, na który wpadli francuscy benedyktyni? Nie wiem, być może gdzieś jakiś  proboszcz wpadł. Wątpię. Słyszałem o takim rozwiązaniu tylko w jednym z duszpasterstw tzw. tradycji łacińskiej. Szczerze mówiąc, ostatnim czasie na Mszach, w których uczestniczę, jestem zbulwersowany beztroską z jaką księża podchodzą do rozdzielania Komunii świętej. Ograniczenia liczby uczestników nabożeństw dawały dobrą okazję do odwrócenia pewnych niedobrych nawyków, które w imię źle pojętej odnowy wkradły się i do naszych kościołów. Na pierwszym miejscu wymieńmy choćby przywrócenie klęczników komunijnych i zniesienie nieszczęsnego, “kolejkowego” sposobu komunikowania wiernych. Komuś chciało się to uczynić? Za to udziela się Komunii na rękę jak leci, bez żadnego przygotowania i bez żadnej reakcji na ewidentne nadużycia ze strony wiernych. Niestety, zdążyłem się napatrzeć na dzieci, może dwa albo trzy lata po pierwszej Komunii, które otrzymywały hostię do rąk, pomimo założonej na twarzy maski. Potem wracając do ławki z tą hostią w ręku, rozpaczliwie walczyły z uniesieniem maski aby włożyć hostię do ust. Czy tu nie byliśmy już na krawędzi świętokradztwa? Nie, nie ze strony tych dzieci. Bo dorośli wierni, którzy brali hostię do rąk i wędrowali przez pół kościoła, żeby spożyć ją dopiero w ławce, nie wiem czy są już tak całkiem niewinni….. 

A przecież klęczniki pozwoliłyby tego wszystkiego uniknąć. Byłoby co zrobić ze zdjętą na chwilę maską, nikt nie nadeptywałby na pięty zmuszając do jak najszybszego odejścia od ołtarza, jeszcze przed spożyciem hostii. 

Nie uważam Komunii świętej udzielanej na rękę za złą samą w sobie. W obecnej sytuacji nie dziwię się ludziom, którzy, choćby z racji swoich zawodowych kwalifikacji, rozumieją zagrożenia epidemiologiczne i którzy wobec faktu, że księża nie dezynfekują palców, korzystają z możliwości dopuszczonej przez prawo kościelne. Szczególnie, że ich obawy dotyczą ryzyka, które sami stwarzają, niż tego że sami się zarażą. Z pewnością byliby wdzięczni, gdyby mogli komunikować w spokoju, na klęczniku. A znam takich, którzy rzeczywiście komunikują na rękę na sposób starożytny. Wysuwają po hostię prawą dłoń i biorą ją z niej ustami. 

Wystarczy tylko wierzyć, że w nasze gliniane naczynia włożono naprawdę bezcenny skarb. 

Piotr Chrzanowski

----- 

Drogi Czytelniku, w prenumeracje zapłacisz za "Christianitas" 17 złotych mniej niż w salonach prasowych. Zamów już teraz, wesprzesz pracę redakcji w czasie epidemii. Do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Po więcej unformacji kliknij TUTAJ.

-----


Piotr Chrzanowski

(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.