Napisane jest: Każdemu rozdzielano według potrzeby (Dz 4,35). Nie chcemy przez to powiedzieć, że należy mieć wzgląd na osoby, co nie daj, Boże!, lecz że trzeba brać pod uwagę słabości ludzi. Ten, kto mniej potrzebuje, niechaj dziękuje Bogu i niech się nie smuci. Ten zaś, kto ma większe potrzeby, niech się upokorzy z powodu swej słabości, a nie wynosi z racji okazywanego mu miłosierdzia. I w ten sposób wszyscy będą w pokoju[1].
Ten rozdział jest uzupełnieniem poprzedniego. Rozwija on i komentuje zasadę: „Wszystkiego, co niezbędne, oczekują od ojca klasztoru”, omnia vero necessaria a patre monasterii sperare. Dyspozycje tych dwóch rozdziałów zostaną raz jeszcze w skrócie powtórzone w zakończeniu rozdziału 55[2]. Są one bardzo charakterystyczne dla ducha Naszego Świętego Ojca i mają kluczowe znaczenie dla historii monastycyzmu. Początkom życia zakonnego towarzyszyła wielka surowość, i to surowość równa dla wszystkich. Działo się to bezpośrednio po okresie prześladowań, dusze były wówczas skłonne do heroizmu, były przygotowane, jakby wytrenowane do męczeństwa. Bóg chciał wyraźnie podkreślić ideę wyrzeczenia i dać mocny impuls do rozwoju instytucji monastycznych. W tym czasie początków trzeba było uformować elitę, ukształtować osobowości wyjątkowe. Ci, którzy nie mogli sprostać tak wysokim wymaganiom, powracali do zwykłego życia, albo nawet nie próbowali go porzucić. Przypomnijmy sobie metody, do jakich uciekł się św. Antoni, aby wypróbować powołanie św. Pawła Prostaka. Myśl św. Benedykta jest inna. Wspólnota zakonna ma nadal kształtować elitę, choć będzie to elita liczniejsza od innych elit, ma jednak ona być dostępna dla bardzo różnych natur i dla osób o nierównym poziomie sił życiowych. Doskonałość będzie naturalnym celem dla wszystkich, ale warunki jej osiągania będą różne. Przy określaniu rygoru monastycznego będą brane pod uwagę rozumna miara i naturalne różnice temperamentów. Ponadto, życie monastyczne będzie się kształtowało na wzór życia rodzinnego, a nie na wzór oddziału wojska. W wojsku człowiek jest jednostką nieco anonimową, która ma wypełnić określone zadania w pracy i w boju. Gdy wytrzymałość jednostki się zmniejsza i staje się ona nieużyteczna, odrzuca się ją i wymienia na inną, zdolną do wykonywania zadań. W rodzinie, przeciwnie, szczególną uwagę zwraca się na tego, kto jest najsłabszy. Dowódca wojskowy ma na względzie prawie wyłącznie funkcjonowanie oddziału jako całości, nie powinien go zajmować żaden problem podkomendnego, jeśli nie wpływa na realizację wyznaczonych zadań. Ojciec rodziny zajmuje się każdym ze swych dzieci w indywidualny sposób, „własne swe owce woła po imieniu”, proprias oves vocat nominatim (J 10,3) i nic, co je dotyka, nie jest mu obojętne.
Święty Benedykt nie usiłuje narzucić rygoryzmu jako jednej miary dla wszystkich. „Napisane jest”, sicut scriptum est – raz jeszcze Nasz Święty Ojciec odwołuje się do zasad życia pierwotnego Kościoła i czyni z nich wzór życia zakonnego (Dz 4,35). W praktyce życiowej między ludźmi widać nierówności, a nie równość. W konsekwencji zatem zasadą staje się adekwatne odpowiadanie na potrzeby każdego. Wszelkie wysiłki zmierzające do oderwania się od tego prawa natury doprowadzą tylko do poniżania ludzi i okrutnego ich traktowania. W tej sytuacji opat ma dawać braciom według ich rzeczywistych potrzeb, co nie oznacza, że „według ich kaprysów” albo „według żądań”. To nie poszczególny mnich ma określać, co jest dla niego konieczne. Gdyby przyjąć takie założenie, mogłoby się okazać, że dla niektórych wszystko jest konieczne. Ale każdy ma prawo prosić. Trzeba jednak czynić to z pokorą i prostotą. Opat zwykle nie przekazuje żadnemu bratu sprawującemu urząd w klasztorze swoich prerogatyw dotyczących przestrzegania ubóstwa z uwagi na szczególne znaczenie tej kwestii, o czym już pisaliśmy. Przekazywanie władzy w tej materii rodziłoby też nieporządek polegający na tym, że jednemu z braci wolno byłoby udzielać innym pozwoleń, a później jeszcze zmieniać udzielone wcześniej pozwolenia.
Nie ma nic prostszego niż system absolutnej równości, w którym zarządzanie jest zwykłą biurokratyczną procedurą administracyjną, bezduszną i bez miłosierdzia. Sprawa staje się jednak bardzo delikatna, gdy wprowadzi się system równości adekwatnej czy proporcjonalnej i gdy zaczyna się mieć wzgląd na różne potrzeby różnych osób. Takie podejście rodzi zagrożenia: dla opata, dla beneficjenta i dla innych braci. Święty Benedykt przestrzega przed nimi wszystkimi w kolejnych słowach tego rozdziału. Najpierw przypomina opatowi zasadę wyłożoną już w rozdziale 2., zgodnie z którą jego obowiązkiem jest bycie wrażliwym na słabości każdego, a jednocześnie brak względu na osoby i niekierowanie się osobistymi sympatiami i antypatiami. Ale Nasz Święty Ojciec dorzuca od razu, że opat ma prawo liczyć na słuszny osąd i dobrą wolę braci. Zarządzanie domem zakonnym szybko stałoby się niemożliwe, jeśli wszyscy ochotnie i zazdrośnie, wiedzeni egoizmem i służalczością, kontrolowaliby pozwolenia i ulgi, których ojcowska władza opata udzieliła jednemu z nich. Święty Benedykt doskonale przedstawił właściwe podejście mnichów do kwestii wyjątków od reżimu wspólnotowego: „Ten, kto mniej potrzebuje, niechaj dziękuje Bogu i niech się nie smuci” z tego powodu, że nie jest objęty specjalną troską; „ten zaś, kto ma większe potrzeby, niech się upokorzy z powodu swej słabości, a nie wynosi z racji okazywanego mu miłosierdzia”. W ten sposób w klasztorze nie będzie ani protestów, ani rywalizacji i wszystkie członki tego Mistycznego Ciała Pana „będą w pokoju”.
Przede wszystkim niech nigdzie i z żadnego powodu nie dochodzi do głosu to zło, którym jest szemranie, w jakiejkolwiek formie, czy to w słowie, czy to w jakimś znaku. Gdyby ktoś został na tym schwytany, powinien ponieść szczególnie surową karę[3].
Pokój monastyczny jest w oczach św. Benedykta dobrem, które góruje nad wszystkimi innymi. Z drugiej strony – szemranie uznaje za najgorsze zło. Przede wszystkim, jak mówi, „niech nigdzie i z żadnego powodu nie dochodzi do głosu to zło, którym jest szemranie” – czyli okazywanie niezadowolenia, „w jakiejkolwiek formie, czy to w słowie, czy to w jakimś znaku”. Chodzi tu o zdania typu: „Nie pozdrowię go pokłonem; więcej do niego nie pójdę; przybiorę pozę dystansu albo urażenia, żeby pokazać przełożonemu, że nie wypełnia swoich obowiązków”. To właśnie nazywa się anarchią: upadek władzy, gdy podporządkuje się ona tym, którzy jej podlegają. Zatem nawet jeśli opat podjąłby konkretne decyzje dotyczące wyjątków od reżimu wspólnego, które uważalibyśmy za nieusprawiedliwione, szemranie, nawet z tego powodu – zresztą tak jak z jakiegokolwiek powodu, pro qualicumque causa – byłoby złem jeszcze gorszym. Taka jest myśl Naszego Świętego Ojca. Dodaje on też od razu, że każdy brat „schwytany” na szemraniu będzie podlegał surowej karze.
Dom Paul Delatte OSB
tłum. Tomasz Glanz
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
[1] SI OMNES AEQUALITER DEBEANT NECESSARIA ACCIPERE. Sicut scriptum est: Dividebatur singulis prout cuique opus erat. Ubi non dicimus ut personarum – quod absit – acceptio sit, sed infirmitatum consideratio; ubi qui minus indiget, agat Deo gratias et non contristetur, qui vero plus indiget, humilietur pro infirmitate, non extollatur pro misericordia; et ita omnia membra erunt in pace.
[2] Święty Benedykt miał w pamięci ten fragment listu św. Augustyna: Non dicatis aliquid proprium, sed sint vobis omnia communia: et distribuatur unicuique vestrum a praeposita vestra victus et legumentum; non aequaliter omnibus, quia non aequaliter valetis omnes, sed unicuique sicut opus fuerit. Sic enim legitis in Actibus Apostolorum; Quia erant eis omnia communia et distribuebatur singulis prout cuique opus erat (...). Quae infirmae sunt ex pristina consuetudine, si aliter tractantur in victu, non débet aliis molestum esse, nec injustum videri, quas fecit alia consuetudo fortiores. Nec illas feliciores putent, quia sumunt quod non sumunt ipsae: sed sibi potius gratulentur, quia valent quod non valent illae (Epist. CCXI, 5, 9, P. L., XXXIIl, 960, 961); zob. św. Bazyli Wielki, Reg. contr., XCIV.
[3] Ante omnia, ne murmurationis malum pro qualicumque causa in aliquo qualicumque verbo vel significatione appareat. Quod si deprehensus fuerit, districtiori disciplinae subdatur.
(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!