Brat, który popełnił cięższe wykroczenie, zostaje pozbawiony uczestnictwa we wspólnym posiłku i udziału [we wspólnej modlitwie] w oratorium[1].
Cięższe winy pociągają za sobą surowszą ekskomunikę, wyłączającą jednocześnie od stołu i od oratorium. Szczegółowe katalogi najważniejszych win ciężkich znajdujemy w różnych regułach i konstytucjach. Święty Benedykt powstrzymuje się od ich wymieniania. Ale z naciskiem opisuje smutną izolację winowajcy ukaranego tą karą. Poza określonymi wyjątkami, które zostaną opisane niżej, wszystkie relacje międzyludzkie z ekskomunikowanym są zerwane. Zauważmy jednak, że św. Benedykt prowadzi wszystkie sprawy z wyjątkową mądrością. Ekskomunika monastyczna nie jest wykluczeniem, całkowitym odcięciem, definitywnym zerwaniem, jaką jest dla dzisiejszego Kościoła ekskomunika nazywana większą. Ekskomunika monastyczna przypomina raczej tę nałożoną przez św. Pawła, do której zresztą ten rozdział wyraźnie się odwołuje. Ma ona charakter leczniczy, nie jest to wydanie duszy na potępienie. Zawsze jest nadzieja na poprawę. Przed dojściem do wyrzucenia z klasztoru, co będzie aktem ostatnim, trzeba sprawdzić, czy mnich nie ulęknie się osamotnienia, które go otoczy, i czy miłość do swojej rodziny zakonnej, mocniejsza niż wszelkie kary i napomnienia, nie doprowadzi go do skruchy. Ukarany jest już prawie poza klasztorem, ale wciąż jeszcze w klasztorze.
Żaden inny z braci nie ma prawa z nim się spotykać ani rozmawiać. Powinien w samotności wykonywać zleconą mu pracę, pogrążony w pokutnym smutku, pomnąc na ów straszliwy wyrok Apostoła, który powiada: Taki człowiek wydany jest na zatracenia ciała, aby duch dostąpił zbawienia w dzień Pana (1 Kor 5,5)[2].
Ekskomunikowany to zadżumiony z własnej woli. Nie ma już przyjaciela ten, kto uczynił się nieprzyjacielem Boga. Nie ma udziału w życiu konwentualnym, z którego sam się wykluczył przez swą winę. Wszyscy od niego stronią. Nikt nie może się do niego zbliżyć, wejść w jakąkolwiek relację, ani z nim rozmawiać. Nie ma dla niego miejsca w oratorium[3]. Nie jest nawet godny uczestniczenia we wspólnej pracy. Nie znaczy to jednak, że ma oddawać się bezczynności. Będzie miał wyznaczone zadania, być może nawet nieco cięższe, ale będzie je wypełniał sam. I zgodnie ze zwyczajami niektórych klasztorów, będzie zamknięty w karcerze. Będzie pogrążony w pokutnym smutku, będzie miał okazję podczas długich godzin samotności rozważać i odnosić do siebie straszliwy wyrok Apostoła: „wydać takiego szatanowi na zatracenie ciała, aby duch był zbawiony w dzień Pana” (1 Kor 5,5)[4]. Wszystko to winno być dobrze zrozumiane.
Całe stworzenie jest posłuszne prawu wspólnoty. Każdy byt rozwija się i osiąga swój cel tylko poprzez przynależność do jakiejś społeczności, do jakiejś rodziny, do jakiejś organizacji hierarchicznej. Ostatecznego źródła i kresu takiego uporządkowania należy doszukiwać się w samej Trójcy Świętej. Ta sama zasada jest prawdziwa w odniesieniu do każdego człowieka, a jeszcze bardziej prawdziwa w odniesieniu do Kościoła i wspólnoty monastycznej. Nie zbawiamy się inaczej, jak tylko w rodzinie. Łaska Boża nie dociera do nas inaczej, jak tylko w tej żywej strukturze. Potrzebujemy kierującej nami ręki opata, potrzebujemy modlitwy naszych braci. Gdy wyrok ekskomuniki przecina ten błogosławiony strumień boskiego wpływu i ten obieg życia, nie jesteśmy już bezpieczni, nie jesteśmy niczego pewni. Przestając należeć do Kościoła, do naszej nadprzyrodzonej rodziny i do Pana, odrzucając Jego władanie, przechodzimy do innego systemu hierarchicznego i odtąd jesteśmy narażeni na przerażającą bliskość szatana i jego napaści. Tak więc, Bóg pozwala, że ekskomunika nałożona przez św. Piotra na Ananiasza i Safirę powoduje ich śmierć cielesną (por. Dz 5,1-11). Ekskomunikowanie Szymona Maga wydaje go na zatracenie (por. Dz 8,20). Ekskomunika kazirodcy z Koryntu ma na celu zabezpieczyć Kościół przed moralną zarazą, a także „ wydać takiego szatanowi na zatracenie ciała, aby duch był zbawiony w dzień Pana” (1 Kor 5,5). Tak jak w historii o niestałym mnichu, któremu św. Benedykt nakazał odejść ze wspólnoty (D 25), za bramą klasztoru czyha smok gotowy pożreć ekskomunikowanych i apostatów.
Bez wątpienia, św. Benedykt nie twierdzi, że szatańskie represje dosięgną ekskomunikowanego mnicha w sposób nieunikniony, ale jest to groźba, ostrzeżenie, aby nie trwać w zatwardziałości, aby nigdy nie wpaść w takie nieszczęście. Pamiętajmy, że w wiekach wiary ekskomunika była uważana za największe niebezpieczeństwo, a sama groźba jej nałożenia napełniała dusze religijnym przerażeniem. Ale ta nadprzyrodzona wrażliwość zmniejszyła się od tamtych czasów. Z tego powodu, a także z powodu niezaprzeczalnej poprawy charakterów, Kościół i przełożeni zakonni nie kwapią się szafowania ekskomuniką. Zwykle zresztą ci, którzy na nią zasługują, ekskomunikują się sami.
Posiłek ma spożywać samotnie w ilości i w czasie określonym jako stosowne dlań przez opata. Niechaj też nikt przechodząc nie udziela mu błogosławieństwa ani nie błogosławi przeznaczonego dla niego posiłku[5].
Ekskomunikowany, będąc wykluczonym z oratorium, jest tym bardziej wykluczony ze wspólnego refektarza. Pokuta jest surowsza niż przy łagodniejszej ekskomunice opisanej wyżej. Nie tylko godzina posiłku jest późniejsza, ale i posiłki są skromniejsze, tak że na buntownika oddziałuje się i przez duszę, i przez ciało. Nasz Święty Ojciec zostawia opatowi zadanie ustalenia ilości i pory posiłku. Bracia spotykający ekskomunikowanego nie odpowiadają na jego pozdrowienie, nie mówią mu Benedicite (zob. 63,15). Również pożywienie, które otrzymuje, nie jest błogosławione w zwyczajowo przyjęty sposób.
Zobaczymy w rozdziale 44. sekwencję zadośćuczynień, przez które ma przejść ekskomunikowany zanim zostanie uznany za pojednanego z Bogiem i ze swoimi braćmi.
Dom Delatte OSB
tłum. Tomasz Glanz
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
[1] DE GRAVIORIBUS CULPIS.Is autem frater qui gravioribus culpæ noxa tenetur, suspendatur a mensa, simul ab oratorio.
[2] Nullus ei fratrum in nullo iungatur consortio nec in conloquio. Solus sit ad opus sibi iniunctum, persistens in poenitentiae luctu, sciens illam terribilem Apostoli sententiam dicentis: Traditum eiusmodi hominem in interitum carnis, ut spiritus salvus sit in diem Domini.
[3] Zob. Reg. Orient., XXXII.
[4] Kasjan także cytuje ten tekst w tym fragmencie swojego dzieła, którym inspirował się św. Benedykt przy pisaniu rozdziałów 25. i 26. Inst., II, XVI.
[5] Cibi autem refectionem solus percipiat, mensura vel hora qua proeviderit abbas ei conpetere; nec a quoquam benedicatur transeunte nec cibum quod ei datur.
(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!