Brat, który z własnej winy występuje z klasztoru, jeśliby chciał wrócić, niech najpierw obieca całkowitą poprawę w tym, co było powodem jego wystąpienia. Przyjąć go należy na ostatnie miejsce, aby w ten sposób wypróbować jego pokorę[1].
Ten rozdział zarazem jest dopełnieniem poprzedniego i łagodzi jego surowość. Brat niezdolny do poprawy został wyrzucony. Może się jednak zdarzyć, że działanie łaski dotrze do niego nieco później, że przemyślawszy wszystko, jak syn marnotrawny, zechce wrócić do Boga. Mówiąc o wydaleniu z klasztoru, Nasz Święty Ojciec wymienia jeszcze inną sytuację, mianowicie wystąpienie z klasztoru z własnej woli – gdy brat, popchnięty przez demona niestałości albo z jakiegoś innego przewrotnego powodu, sam opuszcza wspólnotę[2]. Święty Benedykt nie omieszkał zaznaczyć, że chodzi o brata, który „z własnej winy”, proprio vitio, występuje z klasztoru. Zdarzają się bowiem rzadkie przypadki odejścia z klasztoru w sposób uporządkowany – za zgodą opata lub w okolicznościach dopuszczonych przez Kościół. Nie mówimy tu nic o hipotetycznych sytuacjach, gdy ktoś na przykład uważa, że musi odejść ze wspólnoty, gdyż jej obyczaje są dalekie od gorliwości i gorszące, albo gdy ktoś odchodzi do zakonu o surowszej obserwancji. Nie będziemy też dociekać, czy czasem to zarzucane wspólnocie lub rzeczywiste zeświecczenie obyczajów nie jest tylko wymówką dla sumienia, za którą kryje się własna apostazja.
Mówi się, że Marek Regulus błagał rzymski Senat, aby Republika nie godziła się na wymianę jeńców z Kartaginą. Nie wierzył, że Rzymianin, który dał się bez walki wziąć do niewoli, będzie mógł później mężnie spełniać swoje żołnierskie obowiązki.
„Złotem kupiony żołnierz
dzielniejszym wróci? Fałszowi bliska
tak przedajna prawda”[3].
Zły żołnierz ponownie rzucony do boju znów okaże się złym żołnierzem. Wykupienie jeńca, to starta pieniędzy, a żołnierza i tak się przez to nie zyska. Wszystko to może brzmieć bardzo rzymsko, ale bardziej ludzkie i bardziej zgodne z Bożym sposobem postępowania jest podejście św. Benedykta, który otwiera swoje ramiona na apostatę i wykluczonego, dając mu okazję, aby lepszym życiem zadośćuczynił za przeszłość[4].
Jednak ten akt miłosierdzia może dokonać się pod dwoma warunkami, które mają ten sam cel: wykazać, że powracający brat nie ma nic wspólnego z bratem, który sam odszedł albo został wykluczony. Święty Benedykt zakłada, że powracający obieca najpierw całkowicie poprawić się z tej wady, która spowodowała jego odejście. A zatem musi wykazać, że wewnętrznie i w swojej woli nie jest już winowajcą z przeszłości. Ta zmiana tożsamości musi ujawnić się w działaniach zewnętrznych, które bez wątpienia mają charakter kary i testu, ale mogą też być formą pełnego wyczucia i przemyślanego miłosierdzia. Wstępuje jakby pierwszy raz i tak też jest traktowany. Zdarzyła się pomyłka, oto nowe rozdanie! Przyjmuje nowe miejsce zgodnie z czasem wstąpienia do klasztoru, z czasem swojego nawrócenia. Nie dziedziczy niczego po tym złym mnichu, który odszedł. W ten sposób, jak mówi św. Benedykt, sprawdza się jego pokorę, upewnia się co do jego przemiany, co do jego zamiaru stania się nowym człowiekiem[5]. Święty Benedykt nie mówi o innych warunkach powtórnego przyjęcia, powracający brat prawdopodobnie musiał jednak podjąć publiczną pokutę i uzyskać przebaczenie, tak jak ekskomunikowany (rozdz. 44.). Dom E. Martène podaje w całości wiele różnych rytuałów (Ordines) przyjmowania uciekinierów.
Jeśliby znowu wystąpił, może być przyjęty do trzech razy. Potem już musi wiedzieć, że nie ma dla niego żadnej drogi powrotu[6].
Widzieliśmy już, jak Nasz Święty Ojciec stara się, aby uniknąć wykluczenia, jak je opóźnia. Pozostaje nam teraz zauważyć, że tak kara, nawet tak długo przygotowywana, nie wydaje się dla niego ostateczna. Cóż za godne podziwu i przeobfite miłosierdzie! Jakby cała rozwaga ustępowała przed troską o to, aby wyrwać duszę z zatracenia! Brat odszedł po raz pierwszy – przyjmuje się go, gdy wraca. Odchodzi znowu – ponownie się go przyjmuje na warunkach pierwszego wstąpienia. To samo dzieje się i za trzecim razem, „może być przyjęty do trzech razy”, usque tertio recipiatur[7]. Ale potem niech wie, „że nie ma dla niego żadnej drogi powrotu”. Trzeba wreszcie to skończyć, miłosierdzie i tak było szczodrze okazywane. Nie jest stosowne, aby te odejścia i powroty stały się dla niewiernego mnicha jakąś grą, a dla wspólnoty – powodem zamieszania. Nie ma żadnej korzyści z faworyzowania niestałości, czyli dokładnie tej wady, którą Nasz Święty Ojciec zwalczał.
A jednak w niektórych klasztorach, na przykład w Cluny, przyjmowano skruszonego nawet po większej liczbie bezowocnych prób i uznawano to za wierność prawdziwej myśli św. Benedykta. Zauważano z subtelnością większą niż wierność tekstowi, że w Regule dosłownie napisane jest, że mnich który wystąpi z klasztoru więcej niż trzy razy, ma wiedzieć, że kolejny powrót jest dla niego niemożliwy. Tak, mówili komentatorzy, mnich wykluczony będzie to wiedział, to jest groźba: nie ma prawa do czwartego wybaczenia. Ale opat może wiedzieć co innego. Prawdą jest, że furta klasztorna jest zamknięta dla tego, który opuścił klasztor, opat jednak znów może ją otworzyć. Sam Piotr Czcigodny odwoływał się do tego pięknego wybiegu interpretacyjnego broniąc kluniackiej łaskawości przed zarzutami świętego Bernarda. Odwoływał się jednak przede wszystkim do argumentów najpoważniejszych. Czyż mamy głosić zmienioną Ewangelię – pisał – i stawiać tamę miłosierdziu? Czym byłyby dla nas takie wezwania jak to, które skierował Pan do św. Piotra: „Panie, a ile razy mam mu odpuścić, gdy brat mój przeciwko mnie zgrzeszy? Czyż aż do siedmiukroć? Mówi mu Jezus: Nie powiadam ci aż do siedmiukroć, ale aż do siedemdziesięciu siedmiukroć” (Mt 18,21-22)[8].
Dom Paul Delatte OSB
tłum. Tomasz Glanz
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
[1] SI DEBEANT FRATRES EXEUNTES DE MONASTERIO ITEM RECIPI. Frater qui proprio vitio egreditur de monasterio, si reverti voluerit, spondeat prius omnem emendationem pro quo egressus est, et sic in ultimo gradu recipiatur, ut ex hoc eius humilitas conprobetur.
[2] Współcześnie przyjmuję się edycję Reguły autorstwa Dom E. Butlera, która mówi tylko o ponownym przyjmowaniu braci, którzy sami opuścili klasztor, a nie zostali wydaleni. W tekście będącym podstawą komentarza była mowa zarówno o braciach, którzy sami wystąpili, jak i o tych, którzy zostali wydaleni: egreditur aut projicitur (przyp. tłum.).
Dom J. Chapman, przedstawiwszy wyniki prac L. Traube, starał się wykazać, że „tekst zastany” oraz najstarsze rękopisy są tu przykładem „fałszywej interpolacji” (Rev. Bénéd., 1898, s. 506). Nie podważając autorytetu tradycji karolińskiej i kassyńskiej, sadzimy, że być może jednak tekst, którym się posługujemy, jest właściwy. Dlaczego brat wykluczony nie mógłby liczyć na podobne traktowanie jak ten, który odszedł sam? Czy dyspozycje zawarte w tym rozdziale nie wydają się być naturalną kontynuacją poprzednich?
[3] Horacy, Dzieła. Pieśni, epody, satyry, listy, tłum. S. Gołębiowski, Warszawa 1986, Pieśni, ks. III, V, s. 77.
[4] Św. Bazyli jest bardziej surowy. Zob: Reg. fus., XIV.
[5] Qui absque commonitione fratrum recesserit et postea acta poenitentia venerit, non erit
in ordine suo absque majoris imperio (św. Pachomiusz, Reg., CXXXVI).
[6] Quod si denuo exierit, usque tertio ita recipiatur, iam postea sciens omnem sibi reversionis aditum denegari.
[7] Takie rozumienie sformułowania usque tertio zaproponował autor Explication ascétique et historique de la Règle de saint Benoît, t. I, s. 429. W ten sposób do trzech przyjęć nie liczy się tego początkowego przyjęcia, gdy mnich po raz pierwszy porzucił świat i wstąpił do klasztoru.
[8] Piotr Czcigodny, Epist., 1. I, Ep. XXVII, P.L. CLXXXIX, 127.
(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!