Przechodzimy teraz do tej części świętej Reguły, która odnosi się do reżimu wewnętrznego i dyscypliny w klasztorze (rozdziały od 21. do 30.). Święty Benedykt zaczyna od przypomnienia zasady porządku, to jest hierarchiczności, która zapewnia dobre funkcjonowanie wszystkich aspektów życia klasztoru. To władza opata porusza do wszystkich działań wyznaczonych Regułą, to ona jest najważniejsza we wszystkim, a w każdej sprawie w pełni suwerenna. Święty Benedykt poświęcił jej już długi rozdział na początku Reguły. Ale opat powinien być wspierany przez braci sprawujących różne urzędy w klasztorze, którzy działają pod jego rozkazami i w ramach jego odpowiedzialności. Zwykle pierwszym z nich jest przeor, praepopsitus, o którym Nasz Święty Ojciec wspomina pod koniec tego rozdziału. Gdy zajmie się tym urzędem szczegółowo w rozdziale 65., nie będzie ukrywał swej niechęci do takiej organizacji życia klasztoru, w której jedna osoba obarczona jest tak znaczną godnością i tak szeroką władzą. Uzna to za niebezpieczne z wielu powodów. W hierarchii klasztornej po przeorze następują dziekani. Jeśli dziekani wystarczyliby do zapewnienia w swoich dekaniach porządku w pracy i dyscypliny, św. Benedykt zrezygnowałby chętnie z jednej i powszechnej władzy przeora: „A jeśli to możliwe, niech dziekani, jak to ustaliliśmy, załatwiają wszystkie sprawy klasztoru, oczywiście zgodnie z poleceniami opata. A tak gdy władza zostanie powierzona kilku osobom, jedna nie będzie miała podstaw do pychy” (65,12-13). Zajmijmy się zatem najpierw dziekanami klasztornymi.
Jeśli wspólnota jest liczniejsza, należy spośród braci, mających dobrą opinię i święte obyczaje, wybrać i ustanowić dziekanów, którzy by we wszystkich sprawach troszczyli się o swoje dekanie w duchu przykazań Bożych i poleceń własnego opata. Dziekani powinni być tak wybierani, aby opat mógł na nich bezpiecznie złożyć część swoich obciążeń. W ich zaś wyborze nie należy też kierować się porządkiem starszeństwa, lecz tylko wartością ich życia i mądrością ich nauki[1].
Słowo „dziekan” i związana z nim funkcja trafiły do klasztorów z obozów wojskowych. W armii słowo decanus albo decurio oznaczało tego, kto miał pod swymi rozkazami dziesięciu ludzi[2]. Cenobici egipscy, zorganizowani trochę na sposób wojskowy, byli podzieleni na grupy po dziesięciu. Święty Hieronim pisał o nich: „Podzieleni są na dziesiątki oraz setki, w taki sposób, że dziewięciu ludzi podlega dziesiątemu, setnik natomiast ma pod sobą dziesięciu przełożonych”[3]. Podobnie św. Augustyn: „Pracę swoją powierzają tym, których nazywają dziekanami, gdyż są przełożonymi dziesięciu (…). Ci dziekani zarządzają wszystkim z wielką gorliwością i od razu zajmują się tym, czego się życie domaga z powodu słabości naszego ciała. Dziekani z tego, co robią, zdają sprawę temu, którego nazywają Ojcem”[4]. Teraz już łatwo zrozumieć słowa i myśl św. Benedykta. Znalazł on też wiele tekstów odnoszących się do dziekanów u Kasjana[5]. Przypominając, że młodzi zakonnicy powierzani są „starszemu, który jest zwierzchnikiem dziesięciu młodych”[6], Kasjan zauważa, że instytucja dziekanów sięga czasów Mojżesza, któremu Jetro, jego teść, dał tę dobrą radę: „A upatrz ze wszystkiego ludu mężów dzielnych i bogobojnych, w których by była prawda i którzy by nienawidzili chciwości, i ustanów z nich tysiączników i setników, i pięćdziesiątników, i dziesiątników, którzy by lud sądzili o każdym czasie; a cokolwiek będzie większego, niech odnoszą do ciebie, a sami tylko mniejsze rzeczy niechaj sądzą. Tak będzie ci lżej, gdy podzielisz ciężar między innych” (Wj 18, 21-22). Wydaje się, że także św. Benedykt miał w pamięci ten fragment Pisma Świętego.
Dziekani byli ustanawiani tylko tam, gdzie wspólnota była liczniejsza. Można bardzo dokładnie ustalić, co św. Benedykt rozumiał przez congregatio major. Tak długo, jak wspólnota składa się z 12 mnichów, jak w Subiaco albo w początkach klasztoru w Terracina (D 3,22), opat może zadowolić się tym, „który by zajmował po nim drugie miejsce”. Ale ponieważ św. Benedykt mówi o dziekanach w liczbie mnogiej, liczba mnoga zaś to przynajmniej dwóch, a każdy dziekana pod swoją władzą dziesięciu mnichów (lub według św. Hieronima – dziewięciu), wydaje się, że wspólnota zostaje uznana za liczniejszą, dopiero gdy osiąga liczbę osiemnastu lub dwudziestu zakonników.
„Należy wybrać”, elegantur – są wszelkie powody, aby sądzić, że w czasach św. Benedykta dziekani byli wybierani bezpośrednio przez opata. Opat wybierał swoich dziekanów, tak samo jak wybierał swojego przeora. Gdy angażowała się w to wspólnota, to nie po to, aby korzystać ze swoich praw i domagać się przywilejów, ale po to, aby pokornie przedstawić opatowi swoje pragnienia i zasugerować jakiegoś kandydata czy kandydatów. Była to zwykła propozycja. Opat i jego mnisi działali w zgodzie, starając się, aby wybór był najlepszy dla wszystkich. „Jeśli wszakże warunki miejscowe tego wymagają lub wspólnota wystąpi z rozsądną i pokorną prośbą, a opat uzna za słuszne, wówczas sam opat zasięgnąwszy rady braci bojących się Boga, wybierze kogo zechce i sam też ustanowi go przeorem” (65,14-15). W rozdziale 62. Nasz Święty Ojciec, przypomniawszy kapłanowi klasztornemu, że ma zajmować „to miejsce, które wynika z czasu jego wstąpienia do klasztoru”, przewiduje taki wyjątek: „chyba że wybór wspólnoty i wola opata zadecydują, iż swoim życiem zasłużył na miejsce wyższe” (62,5-6). W naszych czasach dziekani nie zarządzają wyznaczonymi dekaniami, mają za to funkcję dyskretnego czuwania nad całą wspólnotą, mają dawać dobry przykład i wspierać opata swoją radą, tak jak starsi. Współcześnie w każdej kongregacji benedyktyńskiej konstytucje i inne akty normatywne określają wszystko to, co dotyczy wyboru, liczby i zadań starszych i dziekanów. Większość z tych aktów prawnych przyznaje wspólnocie prawo do posiadania swoich przedstawicieli w radzie opata, wybieranych w tajnym głosowaniu. I zwykle tak się składa, że członkowie tej rady wybierani przez wspólnotę są liczniejsi od tych, których wybiera opat. Daj Boże, aby nigdy nie było potrzeby wprowadzania rozwiązań prawnych zabezpieczających przed sytuacją, w której opat w swojej radzie znalazłby się w mniejszości! Wprowadzenie takiego przepisu przyniosłoby tylko jeden skutek: prowadziłoby do strukturalnego podziału w klasztorze, wytwarzałoby stan stałej i usankcjonowanej dwoistości oraz rywalizacji między opatem i jego wspólnotą. W praktyce, we wspólnocie pełnej pokoju nie ma znaczenia, czy członkowie rady są wybierani przez opata, czyli tak, jak mówi Reguła, czy też są w większości wybierani przez braci. Wszyscy są członkami jednej rady, a jest to rada i opata, i wspólnoty. Opat wybiera sobie, albo wspólnota mu wybiera, doradców i pomocników, a nie przeciwników czy klakierów.
„Wybrać spośród braci”, elegantur de ipsis – na dziekanów nie mogą być wybrane osoby spoza klasztoru, ani też mnisi z innej wspólnoty. Dziś nie trzeba szczególnie podkreślać, że urzędy w klasztorze mogą być powierzane tylko tym, którzy należą do rodziny monastycznej. Warto jednak pamiętać o tym, że – za wyjątkiem sytuacji przewidzianych w prawie kościelnym – ludzie z zewnątrz, ktokolwiek by to nie był, nie mają kompetencji do ingerowania w nasze wewnętrzne sprawy. Jesteśmy wyłączeni ze zwykłej jurysdykcji kościelnej i wcale nie potrzebujemy ani opieki prawnej, ani rady. Zresztą, być może uwaga św. Benedykta miała przede wszystkim na celu przypomnienie wspólnocie, że powinna z szacunkiem traktować dziekanów wybranych z jej grona. „I ustanowić dziekanów”, et constituantur decani – urząd ten będzie im oficjalnie powierzony, być może nawet będzie jakaś ceremonia inwestytury. Zgodnie z „Regułą Mistrza” dziekanom uroczyście przekazywano laskę będącą symbolem ich władzy[7].
Święty Benedykt wskazuje, po czym opat i jego wspólnota poznają tych, którzy godni są wyboru. Nie koniecznie będzie o tym decydował wiek: „w wyborze nie należy kierować się porządkiem starszeństwa”, non elegantur per ordinem. Byłoby to zaiste dziwne, gdyby o powierzeniu urzędu decydowała tylko data wstąpienia do klasztoru. Nasz Święty Ojciec powtarzał już wielokrotnie, że wiek nigdy nie powinien być przeszkodą, jednak dłuższego stażu nie można, niejako automatycznie, utożsamiać z odpowiednimi kompetencjami. Starsi i członkowie rady opata, o których św. Benedykt pisał w rozdziale 3., nie są naturalnymi kandydatami na dziekanów. Obowiązki dziekana, jak już mówiliśmy, obejmowały aktywne zarządzanie i skrupulatny nadzór, czemu mogli nie podołać mnisi w podeszłym wieku. Można też być starszym i mądrym doradcą, ale z jakiegoś powodu być niezdolnym do kierowania dekanią. Pójdźmy dalej: ani zdolności, nawet wybitne, ani pewna nauka, ani prawdziwa cnota nie są, brane osobno, cechami decydującymi. Trzeba, aby kandydat miał jednocześnie zalety, które św. Benedykt sprowadza do dwóch: „wartości życia i mądrości nauki”, vitae meritum et sapientiae doctrinam. Dziekani będą wybierani tak jak diakoni w pierwotnym Kościele, do których podobni są przez swoja posługę. Dziekani będą cieszyli się dobrą opinią wśród braci, aby przez to chętniej ich słuchano. Ich życie będzie budujące, gdyż mają pomagać opatowi w zachowaniu obserwancji. Oprócz wartości życia mają się charakteryzować „mądrością nauki”, to znaczy roztropnością, taktem, wyczuciem rzeczy duchowych i monastycznych. W tym właśnie formacja, doświadczenie i wiek mogą okazać się wielce pomocne. Krótko mówiąc, powinni być tacy, aby opat miał do nich pełne zaufanie, aby mógł na nich bezpiecznie złożyć dbałość o szczegóły i włączyć ich w swoje starania.
Cel urzędu dziekana jest właśnie taki: wspomagać opata. W początkach istnienia każdego domu zakonnego i w całym okresie „stawania się” przełożony uważa niekiedy za słuszne ingerowanie nawet w najbardziej szczegółowe sprawy. Ale w klasztorze w pełni zorganizowanym opat powinien pilnie się postarać o pomocników i zastępców, zachowując dla siebie tylko kierowanie całością i działania bezpośrednio związane z tym urzędem. Nie można skutecznie zajmować się wszystkim, a Nasz Święty Ojciec chce także, aby opat mógł odpocząć i miał trochę spokoju: „Nie powinien być nieopanowany ani trwożliwy, ani krańcowy, ani uparty, ani zazdrosny i zbyt podejrzliwy, bo nigdy nie zazna spokoju” (64,16). Ponadto, ponieważ wiadomo, że kiedyś zestarzeje się i umrze, mądrze postępuje, gdy myśli o przyszłości i za swego życia wprowadza wiele osób w kierowanie wspólnotą, która przecież nie umiera. Wreszcie, ten podział pracy wewnątrz klasztoru owocuje nie tylko odciążeniem opata i przygotowaniem przyszłości. Daje on każdemu korzyść współpracy dla dobra wspólnego i część odpowiedzialności. W ten sposób nikt nie ma pokusy, aby całkowicie wyłączyć się z życia wspólnoty, żyć w izolacji i zajmować się tylko swoimi studiami. Każdy uczy się bardziej miłować swój dom i swoich braci.
Dziekani, jak mówi św. Benedykt, będą gorliwie „troszczyli się o swoje dekanie”. Gorliwa troska to nie pycha ani tyrania, to uwaga i pełne szczerych uczuć oddanie. Nikt nie otrzymuje urzędu po to, aby zaspokoić swoją próżność, aby zaskarbić sobie przyjaźń wewnątrz czy na zewnątrz, aby wziąć na kimś odwet, aby działać przemocą, ale tylko po to, aby stać się bardziej oddanym swojej rodzinie monastycznej i lepiej jej służyć. Dziekani mają sprawować swój urząd integralnie: „we wszystkich sprawach”, in omnibus. Za czasów św. Benedykta był to urząd o dość rozległych kompetencjach, którego sprawowanie wymagało stałej troski, zdecydowania i stanowczości. Zakres działania dziekanów na Monte Cassino był bez wątpienia taki sam jak u mnichów wschodnich, o czym mówią wspomniane już teksty św. Hieronima, św. Augustyna i Kasjana. Czuwali nad swoją dekanią w dormitorium, w refektarzu i podczas pracy fizycznej. Pilnowali przestrzegania milczenia, udzielali pozwoleń, nakładali pokuty. Szczegółowe wyliczenie głównych zadań dziekanów podaje Dom E. Martène. Niekiedy, tam gdzie nie było dziekanów, zadania te były wykonywane przez przeora klasztornego. W Cluny pierwsze miejsce w hierarchii po opacie zajmował wielki przeor, a po nim przeor klasztorny, który, jeśli była potrzeba, miał też swojego zastępcę. W zarządzaniu przeorowi klasztornemu pomagali mistrzowie dzieci i młodych mnichów, a także mnisi kierujący różnymi pracami – circatores. Dziekanami nazywano braci, którzy zarządzali folwarkami lub gospodarstwami w sąsiedztwie klasztoru, villarum provisores[8].
Choć św. Benedykt pisze o tym, żeby dziekani zarządzali swoimi dekaniami „we wszystkich sprawach”, w żadnym razie nie chce im dawać władzy nieograniczonej i niekontrolowanej. Pierwsze ograniczenie jest od strony Boga: „w duchu przykazań Bożych”, secundum mandata Dei. Drugie – od strony opata: „i poleceń własnego opata”, et praecepta abbatis sui. Tę władzę należy bowiem sprawować w jedności z myślą opata, a nie poza nią albo wbrew niej. Opat dzieli się swoją troską, ale nie abdykuje, nie może stać się kimś obcym w swoim domu. Bez wątpienia, mnich wykonujący swój urząd nie ma żadnej potrzeby, aby w zarządzaniu sprawami bieżącymi szczegółowo konsultować się z opatem, ale gdy przyjdzie głębiej przeorganizować pracę albo gdy zdarzy się coś wyjątkowego, powinien przedstawić sprawę opatowi, uzyskać jego autoryzację. Gdyby zaś opat pewnego dnia wyjątkowo podjął osobiście działania należące do zakresu kompetencji mnicha sprawującego jakiś urząd, aby coś sprawdzić albo zmienić, a mnich ten zdziwiłby się tym, uznał to za coś niestosownego, zdenerwował się, odebrał jako brak szacunku, protestował przeciw domniemanemu wtrącaniu się albo głosił, że opat ma swoje zdanie, a on ma swoje, i to inne, to mnich taki zapominałby o zasadzie przestrzegania „poleceń swojego opata”, secundum praecepta abbatis sui. Ten, komu powierzono urząd, dobrze widzi tylko sprawy bezpośrednio związane z tym urzędem, jest swoiście krótkowzroczny, brakuje mu szerszej perspektywy. Z góry powinien zgodzić się na to, że rozstrzygnięcia o bardziej uniwersalnym charakterze mogą go niekiedy zmusić do zmiany planów i porzucenia swoich przyzwyczajeń. Władza dziekana jest ograniczona także do strony braci, gdyż zarządza on tylko dekanią. Dziekan ma wystrzegać się tego ducha ambicji i zazdrości, który sprawia, że ludzie starają się maksymalnie poszerzyć obszar swojej władzy: „To mi przypada, to do mnie należy, zgodnie ze zwyczajami to uprawnienie albo ten przywilej związane są z moim urzędem itd.” Tam, gdzie brakuje miłości, zaparcia się siebie i zdrowego rozsądku, sprawowanie urzędów staje się okazją do małostkowych rywalizacji, tym łatwiej, im bardziej kompetencje tych urzędów nakładają się na siebie. A nigdy, w żadnym zbiorze zwyczajów, nie uda się precyzyjnie wyznaczyć ich granic.
Jeszcze ostatnia uwaga. Święty Benedykt posługuje się zaimkiem dzierżawczym „swoje”, suas, dla określenia dekanii. Ale w jego myśli owo suas oznacza zakres działania, a nie rzeczywiste posiadanie czy nieodbieralne lenno. Nie ma tu mowy o jakimkolwiek przypisaniu rozumianym jako nabycie prawa do czegoś. Nie nabywa się prawa do urzędu ani przez siedem ani nawet przez trzydzieści lat jego sprawowania. Czas sprawowania urzędu zawsze jest niepewny – i w przypadku dziekanów, i w przypadku przeora. Każdy, kto je sprawuje, powinien brać pod uwagę tę ewentualność, że jego urząd zostanie powierzony komuś innemu, że może zostać go pozbawiony i nie będzie to żadna niesprawiedliwość, Odmienne przekonanie stanowiłoby subtelne zagrożenie i powrót do ducha posiadania. W przypadku, gdy zostaniemy zwolnieni z naszego urzędu, trzeba raczej spokojnie cieszyć się, że nie musimy już dźwigać tej odpowiedzialności i winszować sobie, że – jak mawiał pewien starożytny mędrzec – znalazł się w Tebach człowiek, który okazał się godniejszy od nas.
Jeśliby jakiś z owych dziekanów, przejęty pychą, okazał się godnym nagany, trzeba go napomnieć raz i dwa, a nawet trzy razy; jeśli jednak się nie poprawi, zostanie pozbawiony swego stanowiska, które wówczas obejmie ktoś inny, godniejszy. Tę samą zasadę ustanawiamy również dla przeora[9].
Jeżeli przypadkiem któryś z dziekanów, przez nadużywanie swojej uprzywilejowanej pozycji oraz nadymanie się swoją ważnością, został uznany za zasługującego na karę, opat powinien postąpić w taki właśnie sposób. Za wyjątkiem – prawdopodobnie – winy popełnianej notorycznie albo gorszącego buntu, gdy chodzi tylko o złe skłonności albo o winy ukryte, dziekan ma zostać sekretnie napomniany „nawet trzy razy”[10]. Mnisi powinni być napominani na osobności dwa razy, dziekani – trzy razy, a przeor – cztery razy. Jeśli dziekan odmawia poprawy, opatowi pozostaje tylko jedno rozwiązanie: odwołać winnego z urzędu, którego sprawowanie stało się źródłem zagrożenia tak dla niego, jak dla jego braci, i powierzyć ten urząd komuś, kto będzie go godny. Tę samą regułę ustanawia św. Benedykt również w odniesieniu do przeora, gdyby okazał się pyszny i niezdolny do poprawy. Jednak szczegółowe zasady postępowania w takim przypadku będą nieco inne. Święty Benedykt nie mówi o tym nic w tym miejscu, planując szersze rozwinięcie kwestii przeora w dalszej części Reguły, tj. w rozdziale 65.
Dom Paul Delatte OSB
tłum. Tomasz Glanz
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
[1] DE DECANIS MONASTERII. Si maior fuerit congregatio, elegantur de ipsis fratres boni testimonii et sanctae conversationis, et constituantur decani, qui sollicitudinem gerant super decanias suas in omnibus secundum mandata Dei et praecepta abbatis sui. Qui decani tales elegantur in quibus securus abbas partiat onera sua. Et non elegantur per ordinem, sed secundum vitae meritum et sapientiae doctrinam.
[2] Columella mówi, że w ten sam sposób powinny być zorganizowane prace polowe – robotnicy, którzy pracują na polach, powinni tworzyć dziesięcioosobowe grupy, każda pod władzą swojego dziekana (De re rustica, 1. I, c. IX).
[3] św. Hieronim, Listy do Eustochium, tłum. B. Degórski, Kraków 2004, XXII, 35, s. 173-174.
[4] św. Augustyn, De moribus Eccles. cathol., l. I, c. XXXI, P.L. XXXII, 1338.
[5] św. Jan Kasjan, Inst., IV; X, XVII.
[6] Tamże, IV, VII.
[7] Rozdz. XI, zob. Dom H. Ménard, Concord. Reg., c. XXVIII, s. 445.
[8] Bernardus, Ordo Cluniacensis, p. I, c. II, Udalryk, Consuetudo Cluniacensis. l. III, c. V.
[9] Quique decani, si ex eis aliqua forte qui inflatus superbia repertus fuerit reprehensibilis, correptus semel et iterum atque tertio si emendare noluerit, deiciatur, et alter in loco eius qui dignus est subrogetur. Et de praeposito eadem constituimus.
[10] Quod, si secundo aut tertio admonita emendare noluerit...(św. Cezary z Arles, Reg. ad virg., X).
(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!