Dom Delatte
2019.11.28 22:06

Komentarz do Reguły: Rozdział XLIX. O zachowaniu Wielkiego Postu

Dobrze by było wprawdzie, by mnich w każdym czasie żył tak, jak należy żyć w Wielkim Poście, lecz tylko nieliczni mają taki stopień cnoty. Dlatego też radzimy, żeby przynajmniej w dniach Wielkiego Postu bracia zachowali nienaruszoną nieskazitelność swego życia, usiłując naprawić w tych świętych dniach wszelkie zaniedbania innych okresów[1].

Już w poprzednim rozdziale św. Benedykt skorzystał z okazji, aby podać kilka praktyk, których należy przestrzegać w Wielkim Poście, ale znaczenie tego okresu w życiu chrześcijańskim i monastycznym[2] jest tak duże, że poświęcił mu osobny rozdział, w którym każdy może znaleźć propozycje fakultatywnych praktyk ascetycznych, a przede wszystkim określonych dyspozycji nadprzyrodzonych dodających zasługi wykonywanym dziełom.

Nie dajmy się zwieść w sprawie znaczenia pierwszej myśli zawartej w tym rozdziale: w każdym czasie życie mnicha powinna cechować taka obserwancja jak w Wielkim Poście. Zgodnie z powszechnym rozumieniem Wielki Post oznacza część roku poświęconą postom, wstrzemięźliwości i praktykom pokutnym. Ponieważ świat zawsze przejmuje się rzeczami, które są dla niego najbardziej dolegliwe, nie widzi w Wielkim Poście nic oprócz ograniczeń w piciu i jedzeniu. Bardziej myśli o dokuczliwościach kulinarnych tego okresu niż o jego rzeczywistym i najgłębszym celu, którym jest pokuta. Ale w myśli św. Benedykta Wielki Post ma znaczenie szersze. Gdy wyraża życzenie, aby życie mnicha było wiecznym Wielkim Postem, nie chodzi mu o żołądek. Byłoby to zresztą wbrew zasadom ustanowionym wcześniej i zostawiałoby mnichowi niebezpieczną swobodę jedzenia, niejedzenia albo jedzenia w wybranych przez siebie porach. Byłby to brak roztropności. Nie wydaje się więc prawdopodobne, żeby Naszemu Świętemu Ojcu chodziło tu o to, żeby jego mnisi bezustannie ćwiczyli się w surowych praktykach ascetycznych i nadzwyczajnych umartwieniach. W tym zdaniu mówi raczej o duchowym Wielkim Poście, który da się pogodzić z każdym planem dnia, z każdym stanem zdrowia, który jest o wiele ważniejszy od postu materialnego, będącego tylko sposobem pomagającym nam praktykować post duchowy.

To prawda, że Wielki Post ma w sobie dwa elementy: negatywny i pozytywny, element oddzielenia i element zjednoczenia. Polega najpierw na wykluczeniu grzechu, a nawet wszelkiej niedoskonałości, na stłumieniu tego wszystkiego, co jest nie do pogodzenia z wolą Boga wobec nas, z godnością naszego powołania, z powagą naszej obietnicy. Post duchowy dokonuje się, gdy spełniamy dobre uczynki, gdy dusza w swym wnętrzu bardziej jednoczy się z Bogiem. A zatem w każdym czasie życie mnicha powinno dążyć do wykonania tego planu świętości. Sama rzeczywistość naszego wszczepienia w Pana i naszej codziennej liturgicznej współpracy w Jego Dziele, w Jego Misterium powinny wystarczyć do nadania naszemu życiu cechy wciąż wzrastającej wierności. Ale św. Benedykt znał ludzi: „lecz tylko nieliczni mają taki stopień cnoty”, tamen quia paucorum est ista virtus. Zawsze jest jakiś dystans między tym, czym jesteśmy, a naszym ideałem. Nawet u doskonale wiernych zdarzają nie niedoskonałości w wykonywanych działaniach. I właśnie taki jest zamysł Wielkiego Postu: dać nam okazję do zadośćuczynienia, do wynagrodzenia za wszystkie zaniedbania z innych okresów. Wielki Post jest także czasem skupienia, bardziej zaangażowanej uległości, ćwiczeń nadprzyrodzonych: „żeby (…) bracia zachowali nienaruszoną nieskazitelność swego życia”, omni puritate vitam suam custodire. Święty Benedykt używa tu słowa „nieskazitelność” (dosł. czystość)  w sensie szerokim, obejmującym całość życia. Chodzi tu o życie w pełnej zgodzie i zjednoczeniu z Bogiem bez żadnego podziału, nieobecność jakiegokolwiek zmieszania we wnętrzu duszy, które wpływałoby na nasze postępowanie: „Którychkolwiek bowiem ożywia duch Boży, ci są synami Bożymi”, qui Spiritu Sancti aguntur, ii sunt filii Dei (Rz 8,14) – oto prawdziwe dziewictwo serca. Zachować swą duszę w doskonałej czystości i usiłować „naprawić (…) wszelkie zaniedbania innych okresów” – to dwa zalecenia związane ze sobą jak przyczyna i skutek: wczorajsze błędy możemy zniweczyć tylko przez dzisiejszą wierność[3].

Uczynimy to wówczas w sposób godny, jeśli będziemy wystrzegać się wszelkich błędów, oddamy się zaś modlitwie zmieszanej ze łzami, czytaniu, skrusze serca i wyrzeczeniu[4].

Teraz św. Benedykt doprecyzowuje swoją myśl, podaje szczegółowe wskazówki, które mogą być punktami odniesienia dla indywidualnych praktyk wielkopostnych. Najpierw element negatywny: porzucić wszelką wadę, wszelki zły nawyk. To zupełna podstawa. Całkiem zbyteczne jest podejmowanie nowych praktyk, wymyślanie pięknej strategii umartwień, gdy serce dobrowolnie pozostaje pełne pychy, zazdrości, lenistwa czy szemrania.

Dalej pojawia się element pozytywny. Na pierwszym miejscu jest modlitwa. Dla faryzeusza najważniejsze były dzieła materialne, manifestacje zewnętrzne; ale chrześcijanin myśli najpierw o modlitwie. Święty Benedykt oczekuje modlitwy „zmieszanej ze łzami”, to znaczy wewnętrznej, osobistej, ciągłej, przenikniętej uczuciem i „skruchą serca”. Widzimy tu tę samą myśl, która została zapisana w rozdziale 20. A zatem w Wielkim Poście modlitwa prywatna będzie częstsza i gorliwsza, a modlitwa oficjalna, Służba Boża – lepiej przygotowana i celebrowana z większą starannością. Będziemy również szczególnie przykładać się do studium spraw Boskich, czyli czytania duchowego, lectioni. To właśnie w tym celu w poprzednim rozdziale była mowa o księgach na Wielki Post. Zauważmy, że Nasz Święty Ojciec zaleca nie podejmowanie nadzwyczajnych praktyk, lecz integralne i hojniejsze wypełnianie zwykłych obowiązków naszego stanu. Dodaje jeszcze radę dotyczącą wyrzeczenia, abstinentiae, nadając być może temu słowu szersze znaczenie, wykraczające poza rozumienie potoczne, tak jak to uczynił pisząc o Wielkim Poście. Nie może tu być mowy o wstrzemięźliwości od mięsa, gdyż ta w klasztorach była stale przestrzegana.

Tak więc w dniach dorzućmy coś niecoś do zwykłych obowiązków naszej służby: dodatkowe modlitwy, ograniczenia w jedzeniu i piciu. Niechaj każdy ponad wyznaczoną sobie miarę z własnej woli ofiaruje coś Bogu w radości Ducha Świętego (1 Tes 1,6), to znaczy: niechaj odmówi swojemu ciału trochę z jedzenia, picia, snu, rozmów, czy żartów i niech wygląda świętej Paschy pełen duchowej radości i tęsknoty [5].

W Prologu życie monastyczne zostało zdefiniowane jako „szkoła służby Pańskiej”, dominici scola servitii (P,45). Mamy zatem zadanie, służbę, którą mamy wypełniać zgodnie ze sprawiedliwością i w pełnej zgodności z naszymi ślubami. Ale dobry i hojny sługa robi więcej niż należy do jego obowiązków: „dorzućmy coś niecoś”, augeamus nobis aliquid[6]. Dalej św. Benedykt wylicza niektóre praktyki wielkopostne: dotyczące przede wszystkim duszy: „dodatkowe modlitwy”, a także mające za cel poskromienie ciała: ograniczenia w jedzeniu, piciu i śnie, bardziej skrupulatne powstrzymywanie się od gadulstwa i rozproszeń. Wstrzemięźliwość, post i nocne czuwania należą do klasycznych metod umartwienia cielesnego. Przypomnijmy, że w Wielkim Poście nasi przodkowie spożywali tylko jeden posiłek w ciągu dnia, i to wieczorem. Zdarzały się też motywowane gorliwością próby ograniczania i tak już skromnych posiłków. „Ofiaruje coś”, aliquid offerat – sądzimy, że nie będzie zdradą myśli św. Benedykta dostrzeżenie w tym sposobie wypowiadania się szybkiej aluzji do rozsądku i miary, które zawsze, także w Wielkim Poście, powinny wyznaczać program naszej obserwancji. Zwielokrotnianie dzieł zewnętrznych jest jakimś śladem pobożności faryzejskiej.

To, co powinniśmy przede wszystkim wyczytać z tych słów, to wskazanie na dyspozycje wewnętrzne, z których biorą swe źródło nasze praktyki wielkopostne. Te dyspozycje powinny być pełne bezinteresownego dążenia do ofiarowania czegoś Bogu. Każdy dar jest z definicji czymś osobistym. A zatem mnich ma przemyśleć sprawę i na miarę własnej hojności złożyć swój dar „z własnej woli”, propria voluntate. A jeśli posłuszeństwo zmodyfikuje ten dar, to nie po to, aby ograniczyć inicjatywę czy mężną determinację, ale po to, aby je dobrze ukierunkować i uczynić owocnymi. Ofiarę składa się z radością, „w radości Ducha Świętego”: „ochotnego bowiem dawcę miłuje Bóg”, hilarem autem datorem diligit Deus (2 Kor 9,7). Wiemy, że poszczący faryzeusze byli smutni i wyglądali ponuro: „twarze bowiem swoje wyniszczają” (Mt 6,16). Izajasz mówi o takim poście, że człowiek „krzywił jak obręcz głowę swoją, a wór i popiół podścielał” (Iz 58,5). Ale Pan oczekuje innej postawy od dusz, które trwają z Nim w pokoju, które są kochane, które noszą w sobie nieskończoną Miłość, Piękno i Radość. „Ty, gdy pościsz, namaść głowę swoją i obmyj oblicze” (Mt 6,17). Nasz Święty Ojciec zna tę Ewangelię. Wie on jednak, że w czasie Wielkiego Postu pojawiają się szczególne przeszkody do radowania się: przeszkody cielesne – żołądek, który skomli, głowa, która ciąży; przeszkody duchowe – różne złe myśli, drobne pokusy, które wciąż krążą jak małe czarne ptaszki (por. D 2,1). Gdy przychodzi cierpienie fizyczne lub depresja duchowa, nieprzyjaciel zawsze jest blisko. Na szczęście, Pan także, a Jego aniołowie wraz z Nim. Dlatego też Kościół z troską powierza nas opiece dobrych aniołów na początku świętego czasu pokuty[7].

Wreszcie Reguła wskazuje na kres Wielkiego Postu. Niech duchowa radość paschalna przeniknie czas i rozświetla także tygodnie oczekiwania! Podkreślmy, że chodzi o „duchową radość i tęsknotę”. Obejmuje ona oczywiście żołądek i jego pragnienia, ale nie o nich jest tutaj mowa. „I niech wygląda świętej Paschy pełen duchowej radości i tęsknoty, et cum spiritualis desiderii gaudio sanctum Pascha expectet – w tej krótkiej myśli wyczuwamy cały duchowy powab świętej Paschy, z jakim jawiła się ona Naszemu Świętemu Ojcu, św. Benedyktowi. Zauważmy, że w kilku wierszach radość pojawia się aż dwa razy. W rzeczy samej, przykazanie radości obowiązuje zawsze. Nawet w czasie, gdy dominuje asceza, nawet w ćwiczeniach pokutnych życie monastyczne ma być przeniknięte pokojem i nie być zbyt trudne. Takie cechy nadał mu św. Benedykt: „Ufamy przy tym, że zakładając ją nie ustanowimy nic surowego ani nazbyt trudnego”, in qua institutione nihil asperum, nihil grave nos constituturos speramus (P,46).

Każdy jednak powinien przedstawić swemu opatowi, co zamierza ofiarować, aby ofiara ta została objęta jego modlitwą i wolą. To bowiem, co dzieje się bez zgody ojca duchownego, zostanie poczytane za zuchwalstwo i zarozumiałość, nie za zasługę. Wszystko zatem należy czynić za zgodą opata[8].

Dodatkowe umartwienie, chociaż ma być podjęte z własnej woli, będzie jednak przedstawione opatowi, którego Nasz Święty Ojciec nazywa tu „ojcem duchownym”, pater spiritualis. Nie można przesadzić w tym, co dotyczy cnót teologalnych, za to dosyć łatwo o przesadę w tym, co dotyczy cnót moralnych, które polegają na znalezieniu mądrego środka między dwoma skrajnościami i których przedmiotem bezpośrednim jest jakieś dobro nie samo z siebie i dla siebie, ale przez swoje odniesienie do czegoś innego, co jest dobrem absolutnym. Umartwienie jest dobrem tylko relatywnym. Jeśli byłoby inaczej, wszyscy fakirzy indyjscy byliby doskonali! Umartwienie jest dobre, ponieważ ugruntowuje nas w zdrowiu moralnym, ogranicza wymagania ciała i ducha miłości własnej, prowadzi do pokuty i zadośćuczynienia za grzech, a przede wszystkim – łączy nas z cierpieniami Naszego Pana Jezusa Chrystusa. Jest ono dobre jako sposób i środek, ale nie jako cel. W końcu, w życiu ziemskim każdy człowiek może popełniać błędy, tak doktrynalne, jak i praktyczne. Może nam nie tylko brakować miary, możemy także, dziwacznie przeinaczając najważniejsze zasady chrześcijaństwa, dojść do przekonania, że całe życie nadprzyrodzone polega na morderczych dziełach pokuty. Możemy wynosić się w swojej zuchwałości – zabić barana, aby Izaak mógł żyć. Skłonność do surowych umartwień może mieć swoje źródło w temperamencie, w naturalnej porywczości, w chorobliwym pragnieniu doskonałości albo po prostu być jakąś formą pychy. Dlatego też bardzo wskazane jest, aby gorliwość w cielesnych umartwieniach zawsze była połączona z wewnętrznym posłuszeństwem i umartwieniem ducha. Tak naprawdę, niczego nie osiągną ani mnisi wygodni, którym brak charakteru, ani nadzwyczajnie umartwieni, jeśli ich pokuta nie będzie się łączyć z wielka uległością i uniżeniem duszy. Święty Benedykt wskazuje jedyny sposób dla uniknięcia wszystkich złudzeń: powierzyć opatowi nasze dobre pragnienia i we wszystkim poddać się jego kierownictwu.

Nasz Święty Ojciec dodaje jeszcze jeden motyw tego oddania się przełożonemu. Mnich nie należy już do siebie samego, całe jego życie jest zdeterminowane przez Regułę i przez wolę opata[9]. Źle by się działo, gdybyśmy pod pozorem doskonałości, przez jakieś szczegółowe praktyki, być może doskonałe same w sobie, ale nieautoryzowane, wymykali się spod tej całkowitej podległości, która jest koniecznym warunkiem naszego życia monastycznego, i to jeszcze w Wielkim Poście! Dzieła wykonane w takim duchu nie miałyby żadnego charakteru nadprzyrodzonego i zasługującego. Jak mówi św. Benedykt, to co czyni się bez pozwolenia ojca duchownego, „zostanie poczytane za zuchwalstwo i zarozumiałość, nie za zasługę”[10]. Jeszcze raz jesteśmy ostrzegani przed skłonnościami faryzejskim – przed ostentacją w wykonywaniu dobrych uczynków: „Gdy tedy dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jako czynią obłudnicy w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: wzięli już nagrodę swoją (Mt 6,2)”. W naszych małych umartwieniach zapominajmy o wszystkim za wyjątkiem wejrzenia i radości naszego Ojca w Niebie. Święty Benedykt mówi nie tylko o pozwoleniu opata, ale także o jego modlitwie. Zawsze możemy liczyć na modlitwę naszego opata i nasza modlitwa powinna być habitualnie złączona z jego.

Dom Paul Delatte OSB

tłum. Tomasz Glanz

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

-----

 

 

[1]DE QUADRAGESIMAE OBSERVATIONE. Licet omni tempore vita monachi quadragesimae debet observationem habere, tamen quia paucorum est ista virtus, ideo suademus istis diebus quadragesimae omni puritate vitam suam custodire, omnes pariter et neglegentias aliorum temporum his diebus sanctis diluere.

[2][2] św. Jan Kasjan, Conlat., XXI.

[3] Święty Benedykt korzystał tu z inspiracji zawartej w wielu myślach św. Leona Wielkiego: Haec autem praeparatio, licet omni tempore salubriter assumatur, (...) nunc autem sollicitius expetenda est. (…). Scientes enim [adversarii nostri] adesse sacratissimos Quadragesima dies, in quorum observantia omnes praeteritae desidiae castigantur, omnes negligentice diluuntur; Debebatur quidem tantis mysteriis ita incessabilis devotio et continuata reverentia, ut tales permaneremus in conspectu Dei, quales nos in ipso paschali festo dignum est inveniri. Sed quia haec fortitudo paucorum est (...) magna divinae institutionis salubritate provisum est, ut ad reparandam mentium puritatem quadraginta nobis dierum exercitatio mederetur, in quibus aliorum temporum culpas et pia opera redimerent, et jejunia casta decoquerent; Deo ita demum sacrificium verae abstinentiae et verae pietatis offerimus, si nos ab omni malitia contineamus (De Quadrag., Sermo I, 2, P.L., LIV, 264; Sermo IV, 1 i 6. P.L., ibid., 275, 280).

[4] Quod tunc digne fit, si ab omnibus vitiis temperamus, orationis cum fletibus, lectioni et conpunctioni cordis atque abstinentiae operam damus.

[5] Ergo his diebus augeamus nobis aliquid solito pensu servitutis nostrae, orationes peculiares, ciborum et potus abstinentiam, et unusquisque super mensuram sibi indictam aliquid propria voluntate cum gaudio Sancti Spiritus offerat Deo, id est: subtrahat corpori suo de cibo, de potu, de loquacitate, de scurrilitate, et cum spiritualis desiderii gaudio sanctum Pascha expectet.

[6] W tym miejscu mamy znów nawiązanie do św. Leona: Omnem observantiam nostram ratio istorum dierum poscat augeri (…). Ad mensuram consuetudinis nostrae necessariis aliquid addamus augmentis (De Quadrag., Sermo II, 1, P.L., LIV, 268); Debet esse aliquid quod Quadragesimae diebus addatur (vel augeatur): sed ita, ut nihil ostentations causa fiat, sed religionis (św. Ambroży, De virginibus, 1. III., c. IV, P.L., XVI, 225).

[7] Zob.: teksty Mszy św. w klasycznym rycie rzymskim na pierwszą niedzielę Wielkiego Postu.

[8] Hoc ipsud tamen quod unusquisque offerit, abbati suo suggerat, et cum eius fiat oratione et voluntate; quia quod sine permissione patris spiritualis fit, praesumptioni deputabitur et vanae gloriae, non mercedi. Ergo cum voluntate abbatis omnia agenda sunt.

[9] Sine (praepositi) voluntate nullus frater quidquam agat (Reg. II. SS. Patrum, I).

[10] Zob.: św. Bazyli Wielki, Reg. contr., LXXXIX, CLXXXI, CLXXXIV; św. Jan Kasjan, Inst., V, XXIII; Dom B. van Haeften, Disquisitiones Monasticae,1. X, tract. VIII, disq. VI; Udalryk, Consuet. Clun., 1. II., c. LII.


Dom Paul Delatte OSB

(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!