Siódmy stopień pokory: jeżeli mnich nie tylko ustami wyznaje, że jest najpodlejszy i najsłabszy ze wszystkich, lecz jest o tym również najgłębiej przekonany, upokarza się i mówi z Prorokiem: Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzi i wzgarda pospólstwa; wywyższyłem się, zostałem upokorzony i zawstydzony (Ps 22[21],7; 88[87],16). A także na innym miejscu: Dobrze to dla mnie, że mnie poniżyłeś, bym się nauczył Twych ustaw (Ps 119[118],71)[1].
Pokorna samoocena mnicha nie jest ograniczona do sytuacji, na które wskazywał poprzedni stopień. Ta ocena jest wszechogarniająca, odnosi się do całego jego jestestwa. Siódmy stopień pokory zawiera w sobie element porównania, w którym niektórzy autorzy chcieli widzieć nie zwykłe zastosowanie pokory, lecz samą jej istotę. Dla św. Bernarda pokora jest cnotą „dzięki której człowiek, poznawszy się dokładnie, widzi swą marność”[2]. Czegóż więc dotyczy porównanie? Czy tego przekonania mnicha, że „jest najpodlejszy i najsłabszy ze wszystkich”? Wydaje się, że byłoby dużą przesadą wyznawanie, że jest się podlejszym od bytów bezrozumnych, podlejszym od diabła, podlejszym od pyłu na drodze. I trudno w to uwierzyć, chyba że w pewnej chwili przeniknie nas świadomość tego, jak bardzo korzystamy z możliwości przeciwstawiania się Bogu, podczas gdy stworzenia bezrozumne są Mu posłuszne bez żadnego oporu. Jedną z najbardziej charakterystycznych cech świętych jest ta gorliwość stawiania się na ostatnim miejscu, bycia całkiem małym, niewywyższania się nad nikogo. Tym najlepszym z rodzaju ludzkiego łaska Boża nieustannie stawia przed oczami otchłań ich niebytu, a Pan z czułością wzmacnia w nich przekonanie o ich dogłębnej niegodności.
Czy zatem byłaby to, jak niekiedy się mówi, „pobożna przesada”, podejście sztuczne, wymyślone? Nie można zaprzeczyć, że z pewnego punktu widzenia wszyscy mamy tę samą wartość, gdyż sami z siebie nie mamy żadnej wartości i nie możemy czynić nic innego, tylko grzeszyć; „Nie ma takiego grzechu popełnionego przez człowieka, którego nie mógłby popełnić inny człowiek, jeśli byłby pozbawiony wsparcia Boga, który stworzył człowieka”[3]. W tym względzie ani w nas, ani w żadnym innym człowieku nie ma niczego, co czyniłoby różnicę. Aby dojść do pokory szczerej i uwewnętrznionej, nie z moimi braćmi będę się porównywał, ale będę zwracał uwagę na moje relacje z Bogiem, na to, co jestem wart w Jego oczach. Nie znam dobrze bliźniego. Gdy widzę go czyniącego coś dobrego, powinienem być tym zbudowany. Gdy zaś czyni zło, moja niewiedza na temat wewnętrznych powodów jego działania przemawia na jego korzyść: „Nie jest winny, komu nie udowodniono winy”, Nemo malus nisi probetur. Nigdy nie wiemy do końca, w jakiej mierze jest winny, w jaki sposób obciążają go dziedzictwo naturalne, wcześniejsze wychowanie, wpływy środowiska. Nie wiemy, kim był, kim jest w oczach Boga, do czego go Bóg prowadzi. Łatwo było uznać dobrego łotra za potępieńca na Kalwarii, a świętego Pawła Apostoła za zwykłego fanatyka podczas męczeństwa św. Szczepana[4]! Ale przynajmniej samych siebie dobrze znamy. Jak powiedział Joseph de Maistre: „Nie wiem co dzieje się w sercu łotra, to co dzieje się w sercu uczciwego człowieka wystarcza, by czerwienić się ze wstydu”. Jeśli ktoś potraktowałby nas, tak jak my potraktowaliśmy Pana, bez problemu uznalibyśmy go za ostatniego z ludzi. Ileż razy kłamaliśmy Bogu! Ileż razy Go zdradziliśmy! Jak krótko byliśmy wierni po tym, gdy wróciliśmy do Niego! Wystarczy zastanowić się nad tym przez chwilę, aby zrozumieć, kim jesteśmy i jakie miejsce powinniśmy zająć: jesteśmy najsłabsi ze wszystkich, podlejsi niż inni[5], pod stopami wszystkich. „Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzi i wzgarda pospólstwa” (Ps 22[21],7).
Gdy mnich nie poprzestaje na zawsze łatwych deklaracjach werbalnych[6], ale jest posłuszny spontanicznie i z głębi serca[7], uczestniczy w pokorze Tego, który zadośćuczyniając samym sobą za wszystkie nasze nędze, szeptał na krzyżu słowa Proroka, które przed chwilą cytowaliśmy. Dusza zatem widzi w poniżeniu, w jakie popadła, sprawiedliwą karę za swą pychę: „Wywyższyłem się, zostałem upokorzony i zawstydzony” (Ps 88[87],16). Widzi też całą nadprzyrodzoną korzyść płynącą z tego dobrowolnie przyjętego upokorzenia: „Dobrze to dla mnie, że mnie poniżyłeś, bym się nauczył Twych ustaw” (Ps 119[118],71).
Dom Paul Delatte OSB
tłum. Tomasz Glanz
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
[1] Septimus humilitatis gradus est: si omnibus se inferiorem et viliorem non solum sua lingua pronuntiet, sed etiam intimo cordis credat affectu, humilians se et dicens cum Propheta: Ego autem sum vermis et non homo, obprobrium hominum et abiectio plebis. Exaltatus sum et humiliatus et confusus. Et item: Bonum mihi quod humiliasti me, et discam mandata tua.
[2] qua homo, verissima sui agnitione, sibi ipsi vilescit. De gradibus humilitatis, c. 2, P.L. CLXXXII, 942. Cyt za: św. Bernard z Clairvaux, O Stopniach Pokory i Pychy, tłum. O. St. Kiełtyka O. Cist., WAM 1991, s. 68.
[3] Nullum est peccatum quod fecit homo,quod non possit facere alter homo, nisi juvetur a Deo a quo factus est homo, św. Augustyn, Serm. 99.
[4] Zob. św. Augustyn, Liber de diversis LXXXIII quaest., q. LXXI, 5, P.L. XL, 82, De sancta virginit., LII, P.L. XL, 427.
[5] Verba Seniorum. Vitae Patrum, III, 206. Rosweyde, s. 531; św. Makary, Reg., III, św. Bazyli, Reg. contr. LXII.
[6] Zob. św. Jan Kasjan, Conlat., XVIII, XI.
[7] To słowa Kasjana z tekstu paralelnego, znajdujemy je także w Conlat., XXIV, XVI; XII, XIII.
(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!