Dom Delatte
2022.11.25 20:34

Komentarz do Reguły. Rozdział LXXII: O dobrej gorliwości, jaką mnisi mieć powinni

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

 

Podobnie jak istnieje zawziętość zła i gorzka, która oddala od Boga i prowadzi do piekła, tak jest i gorliwość dobra, która oddala od grzechów, a prowadzi do Boga i do życia wiecznego. Ta więc właśnie gorliwość niechaj wyróżnia mnichów w ich życiu żarliwej miłości1.

Ten rozdział dopełnia i podsumowuje całą naukę czterech poprzednich rozdziałów. Można by nawet go uznać za syntezę całej Reguły. Święty Benedykt skupia całą wiedzę o doskonałości monastycznej w kilku krótkich, ale pełnych treści zdaniach mających blask i trwałość brylantu. Chociaż elementy doktrynalne i same sformułowania są już nam częściowo znane, ich wybór i uporządkowanie w tym rozdziale nadają im nową wartość2.

Zgodnie z myślą tak starą jak chrześcijaństwo i bardzo dobrze znaną św. Benedyktowi, każdy człowiek w praktyce swojego życia dokonuje wyboru między dwoma kierunkami, dwoma drogami: drogą zła, oddzielenia od Boga i piekła oraz drogą dobra, oddzielenia od wad, zjednoczenia z Bogiem i życia wiecznego. Po tych dwóch szlakach ciągną dwie wrogie sobie armie i nieustannie dochodzi między nimi do bitew. Każda z tych armii ma swego wodza i swój sztandar, swoją dewizę, swoją taktykę i właściwe sobie bronie. W jednym obozie są nimi: pycha i nieposłuszeństwo, a dewizą – „nie będę służył” Lucyfera; w drugim – pokora, posłuszeństwo i „któż jak Bóg?” św. Michała. Nasz Święty Ojciec mówi nam tu o dwóch gorliwościach, tak jak św. Augustyn mówił o dwóch miłościach3.

Gorliwość (łac. zelum4) to ukryty zapał, wrzenie duszy, jej żar i namiętność. W Piśmie Świętym i u Ojców słowo to częściej oznacza złą skłonność duszy: zazdrość, pożądanie, zawziętość w poszukiwaniu egoistycznego zadowolenia, nawet kosztem bliźniego. W tym właśnie znaczeniu używa tego słowa Kasjan w 6. rozdziale pierwszej ze swych Rozmów i w rozdziałach 15., 16. i 18, a także św. Benedykt, gdy wymieniając narzędzia dobrych uczynków poleca „nie zazdrościć” (Zelum non habere) (4, 66) albo przestrzega opata, „aby ogień zazdrości lub zawiści nie trawił mu duszy” (ne forte invidiæ aut zeli flamma urat animam) (65, 22). Pierwszym, który mówił o „gorzkiej zazdrości”, był św. Jakub Apostoł: „Bo jeśli gorzką zazdrość i niezgodę w sercach waszych macie, nie wynoście się i nie bądźcie kłamcami wbrew prawdzie. (…) Bo gdzie zazdrość i niezgoda, tam niestałość i wszelki zły czyn” (Jk 3,14, 16). Ta zła gorliwość prowadzi prosto do śmierci, jak pisał już św. Klemens Rzymski5. Ale istnieje też dobra gorliwość, święty zapał, „gorliwość o sprawę Bożą” (zelo Dei), o której św. Benedykt napomknął w rozdziale 646. Za chwilę dowiemy się, jak się ta dobra gorliwość wyraża. W tym miejscu wspomina jedynie, jakie są jej owoce w duszach: oddala od wad i grzechów oraz prowadzi do Boga7.

A zatem to nasze wnętrze wyznacza kierunek wszystkich naszych działań moralnych. Nasz Święty Ojciec patrzy na serce i na duszę, tam właśnie chciałby wywołać decydujące poruszenie. Najważniejszą kwestią jest to, co mamy w swoim sercu. Niech każdy zada sobie to pytanie i zastanowi się, czy w odpowiedzi nie powinien powiedzieć: „Bardzo kocham siebie samego. Zależy mi tylko na tym co moje i dla mnie. Mam w sobie wielki zapał do afirmacji samego siebie, cały należę do stworzonego przez siebie systemu, to znaczy do moich złudzeń. A ponieważ nie jestem sam na świecie, a wokół mnie jest mnóstwo innych «ja», które mnie ograniczają i usiłują mnie umniejszyć, moja gorliwość łatwo staje się zapałem niecierpliwości, gniewu, kontestacji, buntu; jest we mnie «zawziętość zła i gorzka»”. Nie wolno nam pozostać neutralnymi. Nie wystarczy czysto zewnętrzna poprawność, choć ma ona swoją wartość i nas podtrzymuje. Jeśli utrwali się w nas podejście pasywne i obojętne, już wybraliśmy śmierć. Pozwólmy raczej Duchowi Bożemu rozniecić w nas płomień dobrej gorliwości, który nazywa się miłością. Jak powiedział św. Augustyn, „kochaj i rób, co chcesz”. Ten, kto kocha Boga, ma w jakiś sposób w sobie całą regułę postępowania. Wszystko idzie dobrze, jeśli tylko zapał wiary i zażyłości z Bogiem ożywia nasze dzieła. Złe nawyki, niezależnie od tego, jak zadawnione, nie zdołają oprzeć się temu żywemu i w całości Boskiemu płomieniowi. Taka jest, jak mówi św. Benedykt, gorliwość, która powinna ożywiać i wyróżniać mnichów „w życiu żarliwej miłości”. Zaraz dowiemy się, jak powinno się realizować to święte współzawodnictwo.

Tak, aby w okazywaniu czci jedni drugich wyprzedzali. Niech słabości swoje duchowe i cielesne znoszą cierpliwie. Niech prześcigają się nawzajem w posłuszeństwie. Niechaj nikt nie szuka tego, co uważa za pożyteczne dla siebie, lecz raczej tego, co dla drugiego. Niech darzą się wzajemnie czystą w intencji miłością braterską8.

 

Cały czas chodzi o miłość i miłość braterską. „Po tym poznają wszyscy, żeście uczniami moimi, jeśli miłość mieć będziecie jeden ku drugiemu” (J 13,35). Ta miłość ujawnia się przez wzajemne okazywanie szacunku i uprzedzającą grzeczność, a Nasz Święty Ojciec przypomina tu, cytowane już w rozdziale 63., zdanie z Listu do Rzymian (12,10). Miłość wyraża się także przez cierpliwe i życzliwe znoszenie słabości moralnych i cielesnych braci9, a można także dodać: przez pełną pokoju akceptację naszych własnych słabości. Zarówno rzeczy złe, jak dobre są wspólne w klasztorze. Być może trzeba nam cierpliwie znosić nie tylko słabość bliźniego, ale także różnorodność naszych bliźnich. Pochodzimy z różnych regionów. Ten przybywa z mgieł Północy, ów dorastał pod gorącym słońcem Południa, jeszcze inny pochodzi z Burgundii i być może ma w swych żyłach jeszcze parę kropli swojego wina, kolejny zaś jest Bretończykiem i ma wszystkie cechy ludzi z tego regionu. Tak więc Pan oczekuje, że będziemy potrafili dostosować się do różnych charakterów i że nigdy nie będzie dla nas nieznośną ta bliskość, która dokonuje się w Nim i przez Jego łaskę. Znośmy także to, że bliźni w jakimś aspekcie nas przewyższa, znośmy to, że to on wzbudza zaufanie i jest darzony sympatią. Często Pan dopuszcza w nas bolesne cierpienie z powodu tych kwestii, aby wzrastała w nas potrzeba szukania miłości wznioślejszej, w której nie będziemy się już obawiać rywalizacji: „Jeden drugiego brzemiona dźwigajcie, a tak wypełnicie zakon Chrystusowy” (Gal 6,2).

Prześcigajcie się we wzajemnym posłuszeństwie – kontynuuje Nasz Święty Ojciec. Niech każdy szuka wszelkich okazji, aby oddawać przysługi swoim braciom, zamiast starać się o zadowolenie swojego egoizmu10. To największe prawo chrześcijaństwa, to przeciwieństwo zachowań zwierzęcych, albowiem i zwierzę, i człowiek zmysłowy przyporządkowują wszystkie sprawy tylko własnemu pożytkowi. Apostoł zwięźle określił społeczność, która nawróciła się tylko w połowie: „Bo wszyscy swego szukają, nie tego, co jest Jezusa Chrystusa” (Flp 2,21), a w tym samym liście nieco wcześniej wskazał ideał wspólnoty chrześcijańskiej: „Niech nikt nie ma na uwadze tylko swego, ale i to, co drugich” (Flp 2,4). Święty Benedykt kończy serię zaleceń, które zapewniają pokój w rodzinie monastycznej, bardzo piękną radą, również zaczerpniętą ze św. Pawła Apostoła: „Niech darzą się wzajemnie czystą w intencji miłością braterską” (Rz 12,10; 1 Tes 4,9; Hbr 13,1; zob. też 1 P 1,22 i nast.). Te kilka słów podkreśla cechę nadprzyrodzonej czystości, która sprawia, że relacje między braćmi we wspólnocie monastycznej są pełne wdzięku i rzeczywiście trwałe.

Niech Boga boją się dlatego, że Go miłują. Opata swego niech kochają miłością szczerą i pokorną. Niech nic nigdy nie będzie dla nich ważniejsze od Chrystusa, który oby nas razem raczył doprowadzić do życia wiecznego11.

 

Aż dotąd rady Naszego Świętego Ojca dotyczyły szczególnie naszych relacji z równymi nam braćmi, dotyczyły tego, co można by nazwać porządkowaniem relacji społecznych we wspólnocie. Teraz, jak się wydaje, dotyczą relacji z tymi, którzy są ponad nami, czyli wspólnotowego podporządkowania. To właśnie połączenie tych dwóch elementów konstytuuje więzi łączące rodzinę monastyczną.

„Niech Boga boją się” jak mądrzy i wierni słudzy, jak synowie. Dobrze znamy tę czystą i świętą bojaźń, która trwa przez wieki i na wieki wieków. Timor castus permanens in saeculum saeculi – to doskonale benedyktyńska dyspozycja duszy. Powinna ona być w nas zawsze i na zawsze obecna. Ona przynagla nas do coraz większej gorliwości, ona jest wyrazem naszej miłości. Wyrażenie Amore Deum timeant w prawie identycznej postaci znajdujemy w Pontyfikale Rzymskim w starożytnej, czcigodnej prefacji używanej przy konsekracji dziewic: Amore te timeant12.

„Niech nic nigdy nie będzie dla nich ważniejsze od Chrystusa” – to powtórzenie 21. narzędzia dobrych uczynków i dewiza przejęta od św. Cypriana i św. Antoniego. Łatwo jest w dniach duchowej radości, gdy mamy przekonanie, że szczerze trwamy przy Panu, wyznawać Mu, że nigdy nic nie będzie dla nas ważniejsze od Niego. Niestety, jeszcze łatwiej jest wyprzeć się tego w codziennych, drobnych sprawach naszego życia. Jednak Bogu jest miłe, gdy powtarzamy mu te słowa wyboru. Pragnie, abyśmy to czynili. Są one pełne wiary, nadziei i miłości. Pan lituje się nad naszym pragnieniem i sprawia, że zwolna stajemy się prawdziwi, dochodzimy do stanu, w którym nie ma w nas niczego oprócz Niego. W końcu otrzymujemy odpowiedź na nasze miłosne pragnienie –odwieczne, najgłębsze i bezbrzeżne, które nas ogarniało i przenikało, choć nie do końca zdawaliśmy sobie z niego sprawę.

Jakby dla zagwarantowania władzy opata, jakby pragnąc ostatni raz potwierdzić, że pochodzi ona od samego Boga, że jest sakramentem, to znaczy widzialnym znakiem obecności Pana wśród nas, św. Benedykt umieszcza opata między Bogiem Ojcem a Jego Chrystusem. Przy okazji wprowadza stałą zasadę naszych odniesień do opata, która ma porządkować miłość. Pisze: „opata swego” (abbatem suam) – opat jesz nasz. Być może wybieraliśmy go, być może na jego ręce składaliśmy profesję. Powinniśmy okazywać szacunek wszystkim prałatom Kościoła, którzy żyją na świecie, ale ten, który jest ojcem naszej rodziny monastycznej, a także naszej duszy, ma szczególne powody do naszej miłości. Ta miłość ma być szczera, a zatem sprawdzać się w wiernym i pełnym powagi przestrzeganiu Reguły i otrzymywanych poleceń. Ta miłość nigdy nie będzie miała charakteru czczego pochlebstwa ani płytkiej uczuciowości. Będzie ona prawdziwa, z całej duszy, pełna wiary. Święty Benedykt chce też, aby była pokorna. Powinno to zostać dobrze zrozumiane. Bez wątpienia, jest czymś normalnym, że święta i pełna radości wolność panuje w naszych relacjach z tym, którego zadaniem jest, jak wcześniej zapisał Nasz Święty Ojciec, pomagać, a nie przewodzić (64, 8), ale ta wolność ma swoje granice. Jean de La Fointaine opisał w jednej ze swych bajek impertynencję żab wobec ich króla – drewnianego kloca:

„Więc jedna, nieco śmielsza, zbliża się powoli;
Za nią druga i trzecia; wreszcie, całą zgrają
Królowi na kark wsiadają.
Skaczą, depczą, harcują i w płochej swawoli
Rozliczne czynią bezprawia”13.

Pokora będzie więc polegać na pilnowaniu o swojego miejsca w szeregu. Być może okazywanie szacunku byłoby łatwiejsze, gdyby opat zachowywał dystans, skrywał się w półcieniu swej chwały, gdyby zachowywał się jak książę. Jednak na pewno nie taka jest rodzina św. Benedykta, w której opat żyje między swymi mnichami. Trzeba jednak dbać o niuanse właściwej miary, dobrego rozeznania i synowskiego szacunku; nikt nie powinien się czuć zwolniony z tego obowiązku. Tej dbałości o szczegóły nigdy nie brakuje w duszy przywiązanej do Pana.

Rozdział kończy się życzeniem: Obyśmy kochając naszych braci, bojąc się Boga bojaźnią wypływającą z miłości, kochając naszego opata, oddając się całkowicie Temu, który sam siebie nazwał „drogą, prawdą i życiem” (J 14,6), wszyscy razem, konwentualnie doszli do życia wiecznego!

Dom Paul Delatte OSB

 

----- 

 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 

1 DE ZELO BONO QUOD DEBENT MONACHI HABERE. Sicut est zelus amaritudinis malus qui separat a Deo et ducit ad infernum, ita est zelus bonus qui separat a vitia et ducit ad Deum et ad vitam æternam. Hunc ergo zelum ferventissimo amore exerceant monachi.

2 Jest to echo nauczania św. Bazylego: Reg. contr., XII i nast. Oto jak starożytni rozumieli życie kontemplacyjne: Quali affectu debet servire qui servit Deo? Affectum bonum vel animum illum esse arbitror ego, cum desiderium vehemens et inexplebile atque immobile inest nobis placendi Deo. Impletur autem iste affectus per theoriam, id est scientiam per quam intueri et perspicere possumus magnificentiam gloriae Dei, et per cogitationes pias et puras, et per memoriam bonorum quae nobis a Deo collata sunt; ex quorum recordatione venit animae dilectio Domini Dei sui, ut eum diligat ex toto corde suo, et ex tota anima sua, et ex tota mente sua (XIV).

3 św. Augustyn, De Civitate Dei, 1. XIV, c. XXVIII, PL XLI, 436.

4 Łacińskie słowo zelum jest tak wieloznaczne, że w polskim tłumaczeniu Reguły odpowiadają mu, zależnie od kontekstu, cztery różne słowa: zazdrość (4, 66), zawiść (65, 22), zawziętość (72, 1) i gorliwość (64, 6; 72, 2).

5 Qui ad mortem adducit zelus, Epist. ad Cor., IX (F. X. Funk, Opera Patrum Apostolicorum, I, s. 72). W oryginale po grecku, wersja łacińska cytowana przez Dom Butlera jako „starożytny przekład łaciński”.

6 Zob. św. Jan Kasjan, Conlat., II, XXVI; VII, II, XXVI, XXXI; XII, I; XIII, VIII; XVII, XXV; św. Bazyli, Reg. contr., LXXVIII.

7 św. Hieronim w swym Komentarzu do Księgi Ezechiela (1. V, cap. XVI, PL XXV, 156), mówi, że jest to wyrażenie „z Ewangelii”, choć go tam nie znajdujemy. Kojarzy się raczej z fragmentem z Księgi Mądrości Syracha (Eklezjastyka): „Bo jest wstyd przywodzący grzech, i jest wstyd przywodzący sławę i łaskę” (4,25). Święty Hieronim cytuje te słowa także w Liście LXVI, 6 (PL XXII, 642); zob. także: 2 Kor 7,10.

8 Id est ut honore se invicem præveniant, infirmitates suas sive corporum sive morum patientissime tolerent, obœdientiam sibi certatim impendant; nullus quod sibi utile iudicat sequatur, sed quod magis alio; caritatem fraternitatis caste impendant.

9 Jest to reminiscencja z Kasjana: (Lazarus) infirmifatem corporis patientissime toleravit (Conlat., VI, III). Is vere et non ex parte perfectus est, qui et in eremo squalorem solitudinis et in coenobio infirmitatem fratrum aequali magnanimitate sustentat (Conlat., XIX, IX).

10 Sitque inter eos pax et concordia, et libenter majoribus subjiciantur, sedentes, ambulantes, ac stantes in ordine suo, et invicem de humilitate certantes (św. Pachomiusz, Reg., CLXXIX).

11 Amore Deum timeant, abbatem suum sincera et humili caritate diligant; Christo omnino nihil præponant, qui nos pariter ad vitam æternam perducat.

12 Dom G. Morin również zestawił ze sobą te dwa teksty w swoim artykule: Vers un texte définitif de la regle de S. Benoît, (w:) Revue Bénéd., październik 1912, s. 408-409.

13 J. de la Fontaine, Żaby proszące o króla, (w:) Bajki, III, 4, tłum. J. Noskowski, Warszawa 1876.


Dom Paul Delatte OSB

(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!