Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl.
Z góry dziękujemy.
Porządek wewnętrzny klasztoru i jego pokój będą trwale zabezpieczone tylko wtedy, gdy relacje ze światem zewnętrznym będą uporządkowane i nadzorowane przez czujną służbę. Takie jest właśnie zadanie furtiana. Nasz Święty Ojciec dopełnia więc tę część Reguły poświęcając temu urzędowi kilka wierszy. Obecnie, prawie wszędzie i już od dawna, jest to zadanie uważane za najpośledniejsze ze wszystkich, zostawia się go braciom konwersom albo osobom świeckim pracującym dla klasztoru. Jednak starożytni, jak zobaczymy, postrzegali go całkiem inaczej. Druga część tego rozdziału, na pozór tak odległa od pierwszej, wypływa z jednego i tego samego pragnienia św. Benedykta, aby po raz kolejny zalecić klauzurę i stałość monastyczną, i je zachować. W tym, co napisał, jest bardzo bliski źródłu, z którego zaczerpnął prawie wszystkie elementy tego rozdziału, tj. rozdziałowi 17. dzieła „Historia mnichów w Egipcie” Rufina z Akwilei[1].
Przy furcie klasztornej trzeba postawić roztropnego starca, który by potrafił zarówno przyjąć wiadomość, jak udzielić odpowiedzi i którego dojrzałość powstrzyma go od włóczenia się na zewnątrz. Niechaj furtian ma celę blisko furty, aby przybywający mogli go zawsze znaleźć na miejscu i od razu dostać odpowiedź. A gdy tylko ktoś zapuka lub ubogi zawoła, niech odpowie: „Bogu niech będą dzięki” albo „Pobłogosław mnie” i zaraz udzieli wyjaśnienia z całą łagodnością zrodzoną z bojaźni Bożej, i z gorliwą miłością. Jeśli furtianowi potrzeba pomocy, trzeba mu dodać młodszego brata[2].
Zauważmy, że Nasz Święty Ojciec mówi o furcie klasztornej w liczbie pojedynczej. Rzeczywiście, z tradycji wynika[3], że w klasztorze jest tylko jedna furta (oprócz niej jest też brama dla ruchu towarowego i furtki służące potrzebom wewnętrznym), przez którą wchodzi się do klasztoru. To zabezpieczenie naszej klauzury. Reguła ustanawia furtiana, aby czuwał nad furtą. Nie jest to funkcja portiera; furtian nie powinien być tak nazywany, nie powinien też zachowywać się jak portier. Święty Benedykt nie chce, żeby na furcie sadzano byle kogo. Generalnie rzecz biorąc, są trzy miejsca, w których klasztor ma kontakt ze światem: hotelik dla gości, furta i rozmównice. Za rozmównice odpowiedzialni są ci bracia, których rodzice lub przyjaciele mieszkają niedaleko i często odwiedzają klasztor. Komentując rozdział 53. mówiliśmy o szczególnych niebezpieczeństwach, na które narażony jest brat hotelarz. Należałoby powtórzyć te same uwagi poruszając temat furtiana, którego funkcja również ma bardzo subtelną naturę.
To furtian pierwszy wchodzi w relacje z gośćmi. Dlatego też w dawnych czasach niekiedy ten urząd łączono z urzędem hotelarza[4]. Wraz z gośćmi na furcie pojawiają się przyjaciele klasztoru, turyści, pokutnicy, pielgrzymi, a także biedni – często do obowiązków furtiana należy rozdzielanie jałmużny potrzebującym[5]. W dużym klasztorze furta nigdy nie jest wygodną synekurą; wręcz przeciwnie –jest obfitym źródłem umartwień i wyrzeczeń. Pogodny, optymistyczny temperament tu nie wystarczy; potrzeba nadprzyrodzonej cnoty, aby zawsze być uprzejmym i gościnnym, zawsze być w dobrym humorze, aby umieć albo zamilknąć, albo powiedzieć kilka dobrze dobranych słów. Jeśli furtian prawdziwie nie miłuje ciszy, jego cela stanie się miejscem próżnych pogaduszek i plotek. Tam właśnie trafiać będą wszystkie nowiny ze świata i być może tam będą przybywać mnisi chcący je poznać. Tamtędy też będą wymykać się, w takim czy innym przebraniu, niektóre szczegółowe informacje o wewnętrznym życiu klasztoru. Nie daj Boże, by furtian kiedykolwiek stał się samozwańczym rzecznikiem prasowym mnichów wobec ludzi żyjących w świecie i na odwrót! Dodajmy, że nie powinno brakować mu ani taktu, ani ducha rozeznania, aby mógł szybko rozpoznać, z jakimi osobami ma do czynienia; domyślić się, jak każdego należy potraktować i jak każdemu oddać właściwą przysługę: „trzeba postawić roztropnego (…), który by potrafił zarówno przyjąć wiadomość, jak udzielić odpowiedzi”. Użyte w oryginale słowo responsum w czasach św. Benedykt często było używane także w znaczeniu interesu, sprawy do załatwienia[6]. W zdaniu tym chodzi więc o umiejętność zajęcia się wszelkimi pojawiającymi się sprawami.
Wiek furtiana nie jest bez znaczenia. Jeśli będzie zbyt stary, to brzemię tego urzędu łatwo może stać się dla niego trudne do zniesienia. Będzie miał wówczas pokusę szybkiego i zbyt żywiołowego pozbycia się tych wszystkich, którzy przychodzą i przeszkadzają mu w lekturze albo po prostu zakłócają spokój. Jeśli będzie zbyt młody, nie będzie wzbudzał szacunku i skłaniał do zachowania dystansu, będzie też miał problemy z rozróżnieniem tych, których należy przyjąć, od tych, których trzeba odprawić. Rozproszenie właściwe młodości będzie go skłaniało do zaglądania tu i tam. Otwierając furtę dla innych, może równie dobrze – jeśli ma słabo ukształtowane sumienie – otworzyć ją dla siebie i dojść do przekonania, że dla wzbogacenia swojego wnętrza, a nawet dla swojej kontemplacji potrzebuje małej wycieczki po okolicy. Zamiłowanie do lektury i modlitwy oraz drobne prace fizyczne pomogą furtianowi w zachowaniu miłości do doskonałej klauzury[7]. Wielka liczba odwiedzających może ocenić klasztor tylko po tym, jak zostaną przyjęci na furcie. Do dodatkowy powód, aby wszystko działo się tam w sposób godny i budujący.
Komentatorzy zastanawiają się, czy Nasz Święty Ojciec rzeczywiście domaga się, aby to stanowisko objął „starzec”. Większość właśnie tak myśli, a liczne świadectwa historyczne zdają się przyznawać im słuszność. Tym bardziej, że sam św. Benedykt przykazuje, aby zapewnić furtianowi pomoc w osobie „młodszego brata”. Można jednak przystać na to, aby furtian był po prostu w wieku dojrzałym, w wieku, w którym nabywa się już roztropności. U Ojców Wschodnich furtian był niekiedy jednym z nielicznych kapłanów klasztornych. W starożytności wszędzie (z tych wszystkich powodów, o których mówiliśmy wyżej, tj. bezpieczeństwa klasztoru, jego dobrej sławy i zbudowania gości) to stanowisko było uważane za jedno z ważniejszych. Pamiętajmy, że Kościół ustanowił specjalne święcenia dla kleryków mających strzec bram jego świątyń[8]. Synod w Aix-la-Chapelle (817 r.) domagał się by na to stanowisko wybierać braci wykształconych. Z kolei Dom Calmet zwraca uwagę, że powierzanie furty osobom świeckim jest znakiem umniejszenia ducha monastycznego. Być może jest to ocena zbyt surowa. Piotr Czcigodny w swoim sporze z Citeaux przyznawał, że nie rozumie w jakim celu miałby unieruchamiać na furcie jednego z zakonników, gdyż, jego zdaniem, można powiedzieć, że nie ma furty ani bram w Cluny, gdyż bramy klasztoru są prawie cały czas otwarte dla wszystkich przybywających. Wystarczy, jak dodawał, aby „uczciwy sługa” pilnował ich w godzinach, w których jednak powinny być zamknięte[9]. Cystersi stawiali na furcie zakonnika z chóru i brata konwersa. Obyśmy i my mogli czynić tak samo w naszych klasztorach.
Furtian będzie miał swoja celę blisko furty, to oczywiste. Nie będzie przywiązany do furty łańcuchem, jak się to zdarzało u Rzymian, ale miłość i umiejętność przewidywania wymagają, aby był wierny swoim obowiązkom, tak, żeby przybywający zawsze znaleźli na furcie kogoś, kto im odpowie i komu będą mogli przedstawić swoją sprawę. Możliwe, że u św. Benedykta furtian odmawiał niektóre części Oficjum i odprawiał lectio divina w swojej celi. Ponieważ jednak furta była zamknięta przez całą noc, a także w określonych godzinach dnia, np. być może w czasie posiłków, nie był zupełnie wyłączony z działań wspólnotowych[10]. Zresztą, Nasz Święty Ojciec pozwala, aby dano mu jako pomocnika brata młodszego, który mógłby załatwiać drobne sprawy i zastępować go w razie potrzeby, nie zwalniając go jednak z odpowiedzialności, gdyż urząd furtiana jemu został powierzony.
W kolejnych zdaniach Reguła wchodzi w pewne szczegóły pełnienia funkcji furtiana. Gdy ktoś zapuka albo gdy biedak proszący o jałmużnę zawoła, dając w ten sposób znać o swojej obecności, trzeba, aby furtian bez najmniejszej zwłoki odpowiedział Deo gratias albo udzielił błogosławieństwa. Powiedzieliśmy już w rozdziale 63., jak należy rozumieć to błogosławieństwo. Nie uważamy, aby warto było dociekać (chyba zresztą nie można dojść do pewnej wiedzy na ten temat), czy formuła Deo gratias była przeznaczona dla biednych, a jakaś inna dla bogatych, czy też było dokładnie odwrotnie[11]. Warto jednak zachować w pamięci zalecenie, aby udzielać wyjaśnień uprzejmie, „z całą łagodnością zrodzoną z bojaźni Bożej”, a jednocześnie z zaangażowaniem i świętą gorliwością miłości. To tak naturalne dla ludzi mających liczne obowiązki i działających pod presją, aby się denerwować i okazywać zniecierpliwienie! Aby w każdym czasie odkrywać tajemnicę pośpiechu pełnego pokoju, furtian będzie przypominał sobie, że to Bóg sam ukrywa się w osobach gości. I jeśli przyjdzie ktoś, na kogo wcale się nie czeka, ktoś, kogo obsłużenie wydaje się przerastać nasze siły, ma on zostać przyjęty równie serdecznie jak pozostali. Pamiętajmy o trzynastym biedaku, któremu udzielił jałmużny św. Grzegorz, albo o żebraku, któremu oddał pół płaszcza św. Marcin.
Klasztor zaś, jeśli to możliwe, tak powinien być zorganizowany, żeby można było znaleźć w obrębie jego murów wszystko, co niezbędne, a więc wodę, młyn, ogród, jak również różne warsztaty rzemieślnicze, tak aby mnisi nie musieli włóczyć się na zewnątrz, co nie przynosi zgoła pożytku ich duszom[12].
Powiedzieliśmy już wcześniej, w jaki sposób ten przepis łączy się z poprzednimi, jakie jest ich wspólne źródło. Jest nim stała troska św. Benedykta o to, aby podkreślić oddzielenie jego synów od świata, aby zagwarantować klauzurę i stałość. Włóczenie się tu i tam, chodzenie na spacery na zewnątrz i w ogóle wychodzenie nie związane z wykonywaniem swoich obowiązków albo w związku z obowiązkami, ale niejako wyłudzone i przy rozszerzonej ich interpretacji, jest czymś zupełnie niestosownym i niebezpiecznym dla mnichów. Świat nie jest czymś dającym nam zdrowie, nasze dusza źle się tam czuje, nie jesteśmy już zdolni, aby długo tam przebywać bez niebezpieczeństwa. Byłby to naprawdę smutny znak, gdybyśmy odczuwali potrzebę zapewniania sobie rozproszeń, wymykania się spod obserwancji i ucieczki od życia wspólnego. Brak umartwienia zawsze znajdzie wygodne dla siebie preteksty. Potrafi ukryć się za najbardziej budującymi uzasadnieniami: może to być apostolat, nauka święta, obowiązki miłości, wreszcie cenne zdrowie. Jednak Nasz Święty Ojciec przyjmuje odpowiedzialność za wytrwałość i świętość mnichów tylko wtedy, gdy będą pozostawali ukryci w swoim klasztorze. Życzy sobie przy tym, aby klasztor ten był samowystarczalny i aby był tak urządzony, żeby niczego w nim nie brakowało z rzeczy koniecznych do życia i pracy. Przyznaje przy tym, że nie zawsze jest to możliwe. Warunki na Mont-Saint-Michel, na przykład, mało odpowiadają pragnieniom Naszego Świętego Ojca, a wzgórza – zgodnie ze znanym powiedzeniem[13] – tak umiłowane przez św. Benedykta, raczej nie są bogate w źródła (chyba że zdarzy się cud)[14].
Lista „tego, co niezbędne”, co zupełnie oczywiste, nie jest kompletna. Święty Benedykt wymienia jedynie to, co jest najbardziej potrzebne, „a więc wodę, młyn[15], ogród”, piekarnię[16], a także „różne warsztaty rzemieślnicze” (zob. rozdz. 57.). Zwróćmy przy okazji uwagę, że Nasz Święty Ojciec zaleca uprawę ziemi i inne prace o tyle, o ile są one konieczne dla życia konwentualnego, nie pragnie tworzenia wielkich przedsiębiorstw produkcyjnych. Nie wydaje się także, żeby chciał widzieć swoich mnichów wyprawiających się daleko do pracy, gdyż pragnie, aby ogród znajdował się w obrębie murów klasztornych.
Tak więc w pełni urządzony klasztor przypomina małe samodzielne miasto-państwo. Tak było w przypadku wielu klasztorów w Tebaidzie, gdzie każda z grup mnichów zajmujących się jakimś zawodem miała swoją „dzielnicę”. Na Zachodzie, po św. Benedykcie, niektóre wielkie opactwa były wspaniale zorganizowane i funkcjonowały w nich liczne i różnorodne grupy rzemieślników i artystów. Niestety, aby nie przeciągać tego komentarza ponad miarę, musimy zrezygnować ze szczegółowego opisywania wszystkich kwestii należących do historii monastycznej.
Chcemy też, by ta Reguła często była czytywana we wspólnocie, aby żaden brat nie mógł się tłumaczyć jej nieznajomością[17].
Możemy uznać to zdanie za podsumowanie pierwszej wersji Reguły, chociaż zgodnie z poglądem przeważającym wśród badaczy, ani dokumenty historyczne, ani wewnętrzne badanie utrwalonych w manuskryptach tekstów nie potwierdzają istnienia dwóch różnych wersji pierwotnego tekstu Reguły. Wydaje się jednak bardzo prawdopodobne, że Reguła nie została napisana w całości za jednym razem.
Nasz Święty Ojciec nakazuje, aby kodeks życia monastycznego był często czytany we wspólnocie, po to, żeby nikt nie tłumaczył niewiedzą albo brakiem pamięci rozluźnienia swoich obyczajów. Ujawnia się w tym zdaniu stałe pragnienie położenia kresu wszystkim nieporządkom, które w tak wielu klasztorach były skutkiem nieprecyzyjności albo nawet braku spisanej reguły. Jesteśmy wierni temu nakazowi św. Benedykta, albowiem jego Reguła jest kilkukrotnie czytana nowicjuszom, czyta się ją też wszystkim, po łacinie i w języku narodowym, przy Prymie i podczas wieczornego posiłku[18].
Dom Paul Delatte OSB
tłum. Tomasz Glanz
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
[1] Chodzi o klasztor Abba Izydora w Tebaidzie: Intrinsecus putei plures, horti irrigui, omnium quoque pomorum arborumque paradisi, et quaecumque necessaria usibus erant sufficienter, imo et abundanter provisa; ab hoc ut nulli monachorum habitantium intrinsecus, necessitas ulla fieret exeundi foras ad aliquid requirendum. Senior quidam, vir gravis, et de primis electus, ad januam sedens, hoc habebat officii ut adventantes ea lege suscipiat, qua ingressi ultra non exeant (...). Hic ergo senior in janua, ubi ipse commanet, adhaerentem sibi habebat hospitalem cellulam, in qua adventantes hospitio recipiat et omni humanitate refoveat (Vitae Patrum, II, XVII, Rosweyde, s. 475-476). W rozdziale 2. Rufin napisał: Plantavit (Hor) hanc silvam, ut ibi fratres, quos inibi congregare cuipiebat, non haberent necessitatem ligni gratia longius evagandi (Rosweyde, s. 457).
[2]DE OSTIARIIS MONASTERII. Ad portam monasterii ponatur senex sapiens, qui sciat accipere responsum et reddere, et cuius maturitas eum non sinat vacari. Qui portarius cellam debebit habere iuxta portam, ut venientes semper præsentem inveniant a quo responsum accipiant. Et mox ut aliquis pulsaverit aut pauper clamaverit, Deo gratias respondeat aut Benedic, et cum omni mansuetudine timoris Dei reddat responsum festinanter cum fervore caritatis. Qui portarius si indiget solacio iuniorem fratrem accipiat.
[3] Nowa ustawa Justyniana nr 133. (c. I: Collatio IX, tit. XVI) stanowiła: Volumus (...) non plurimos esse in monasterium ingressus sed unum, aut secundum forte; et adstare januae viros senes et castos et testimonii boni ex omnibus, qui quidem neque reverendissimis monachis concedant sine abbatis voluntate exire monasterium (...). Sitque cautissima maceria munitum monasterium, ut nullus exitus aliunde nisi per januas sit.
[4] Kasjan pisał: Deputatur seniori, qui seorsum haud longe a vestibulo monasterii commanens habet curam peregrinorum atque advenientium deputatam eisque omnem diligentiam susceptionis et humanitatis inpendit (Inst., IV, VII).
[5] Tak było w Citeaux (jak zapisano w rozdziale 20. Zwyczajów), w Bursfeld i w innych miejscach.
[6] W rozdziale 51. św. Benedykt pisał: Frater qui pro quovis responso proficiscitur…, co tłumaczone jest: „Brat, wysłany dla załatwienia jakiejś sprawy…”. Również u św. Grzegorza znajdujemy zdanie: Mos etenim cellae fuit, ut quotiens ad responsum aliquod egrederentur fratres... (Dialogi, ks. II, r. XII); zob.: Du Cange, Glossarium.
[7] Święty Kolumban w Regula cujusdam ad virgines szkicuje piękny portret zakonnic zobowiązanych do zajmowania się furtą: Aetate senili; quibus mundus silet; quae jam ex praesentibus pompis nihil desiderent; sed in toto cordis affectu Creatori inhaerentes singulae dicant: Mihi autem adhaerere Deo bonum est, ponere in Deo spem meam (...). Sint mentis suae statu firmissimas, ut Domino cum Propheta orando dicant: Averte oculos nostros, ne videant vanitatem (...). Tale semper supervenientibus ostendant exemplum, ut et foris ab extraneis nomen Domini glorificetur, (...) et intus a consodalibus suis mercedis praeparent lucra, dum omnium vice foris gerunt curam (III).
[8] Chodzi o święcenia ostiariatu, pierwsze z niższych święceń duchownych. Do zadań ostiariusza należało m.in. otwieranie kościoła, zwoływanie ludzi do świątyni za pomocą dzwonu, zatrzymywanie u bram ludzi niegodnych – przyp. tłum.
[9] Piotr Czcigodny, Epist., 1. I, Ep. XXVIII, PL CLXXXIX, 134.
[10] Zob.: Reguła Mistrza, XCV.
[11] W tekście Reguły, który komentował autor, są słowa aut benedicat („albo pobłogosławi”). W tekście przyjmowanym współcześnie zapisane jest aut benedic („albo «Pobłogosław»”) – przyp. tłum.
[12] Monasterium autem, si possit fieri, ita debet constitui ut omnia necessaria, id est aqua, molendinum, hortum, vel artes diversas intra monasterium exerceantur, ut non sit necessitas monachis vagandi foris, quia omnino non expedit animabus eorum.
[13] Bernardus valles, montes Benedictus amabat,
Oppida Franciscus, celebres Dominicus urbes.
[14] Warto przypomnieć sobie rozdział 5. z żywotu św. Benedykta (św. Grzegorz Wielki, Dialogi, ks. II).
[15] A. Calmet poświęcił całą małą rozprawę klasztornym młynom.
[16] Słowo to (pistrinum) występowało w tekście Reguły komentowanym przez autora, w tekście przyjmowanym współcześnie jest pominięte – przyp. tłum.
[17] Hanc autem regulam sæpius volumus in congregatione legi, ne quis fratrum se de ignorantia excuset.
[18] Lektura przy Prymie została nakazana już w dekretach synodu z Aix-la-Chapelle (817 r.) (rozdz. LXIX). Lektura w refektarzu jest wspomniana w Regule Mistrza (rozdz. XXIV).
(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!