Dom Delatte
2022.07.05 21:02

Komentarz do Reguły. Rozdział LXV: O przeorze klasztoru

fot. Paweł Kula

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

 

W swych rządach opat może być wspomagany przez „pomocnika” (second). Liczne starożytne reguły[1] nazywają ten urząd właśnie w ten sposób, a św. Grzegorz mówi, że gdy zakładano klasztor w Terracina, św. Benedykt „mianował nad nimi przełożonego i tego, który by zajmował po nim drugie miejsce[2]. Nieco dalej nazywa tego drugiego przeorem („jak również jego przeorowi”, praepositus ejus, XXII, 2). Słowo praepositus jest używane przez Pismo Święte i Ojców w znaczeniu ogólnymi w odniesieniu do tych wszystkich, którzy sprawują jakąś władzę, np. do biskupów. Oznaczało także przełożonych wspólnot monastycznych – tak nazywają opata św. Bazyli i Kasjan[3]. W Regule św. Pachomiusza w tłumaczeniu św. Hieronima praepositus domus oznacza zwierzchnika każdego klasztoru. Jednak nadając ten tytuł temu, kto zastępuje i wspomaga opata, św. Benedykt nie wprowadzał innowacji: Reguła św. Makarego odróżniała urząd określany tym mianem od urzędu opata[4], św. Cezary pisał o „ksieni” (albo „matce”) i o „przeoryszy” (praeposita[5]). Termin praepositus jest zresztą w Regule św. Benedykt używany w różnych znaczeniach; oznacza też każdego przełożonego, starszego, w ogóle tego, który przewodzi[6].

Nasze obecne prawodawstwo wyróżnia trzy kategorie przeorów: przeor konwentualny, który ma jurysdykcję taką jak opat; przeor prosty (simple) – przełożony klasztoru, który jeszcze nie został kanonicznie erygowany i jest uważany za część domu założycielskiego; wreszcie przeor klasztorny (claustral) – czyli ten, którym teraz się zajmujemy. Jak mówi Lanfranc[7], nazywa się go w ten sposób, gdyż jego szczególnym zadaniem jest czuwanie nad klasztorem i jego okolicami, czyli obszarem, gdzie zwykle przebywają mnisi. W Cluny i w innych klasztorach istniał jeszcze urząd wielkiego przeora[8], którego przeor klasztorny był wikariuszem. Dziś funkcji kluniackiego przeora klasztornego odpowiada w pewnej mierze funkcja podprzeora w naszych opactwach. W deklaracjach i konstytucjach kongregacji św. Maura mowa jest tylko o jednym lub wielu dziekanach, którzy mają pomagać przełożonemu, i jego pomocniku, który ma dbać o zachowanie dyscypliny. Podprzeor albo pomocnik przeora był wzmiankowany m.in. w dokumentach kongregacji bursfeldzkiej i z Valladolid.

Plan rozdziału 65. przedstawia się następująco: poważne nadużycia, do których może dochodzić, gdy w klasztorze jest ustanowiony przeor, zwłaszcza gdy jest on mianowany przez kogoś innego niż opat; pytanie, czy jest możliwe życie bez przeora, a jeśli okaże się to niemożliwe, jak postępować przy jego ustanowieniu; jakie powinno być podejście przeora do jego obowiązków; wreszcie, jak należy postępować, jeśli przeor źle się prowadzi i okazuje się niezdolny do poprawy.

Nazbyt często się zdarza, że przy ustanawianiu przeora dochodzi w klasztorze do poważnego zgorszenia. Niektórzy bowiem, nadęci złym duchem pychy, wyobrażają sobie, że są drugimi opatami, a roszcząc sobie prawo do nieograniczonej władzy wywołują zgorszenie i doprowadzają do rozłamu we wspólnocie…[9].

Każdego uderza bardzo surowy ton, który nagle przyjmuje Nasz Święty Ojciec, i wielka żywiołowość, z jaką zwraca uwagę na intrygi i zgorszenia, do których – jak mówi – „nazbyt często” dochodzi, gdy w klasztorze ustanowiony jest przeor. Piętnuje te nadużycia w niezwykle ostrych słowach, do których u niego nie przywykliśmy. Jego słowa są żywym zapisem świętego oburzenia. Jakby nagle św. Benedykt zapomniał o swej zwykłej zwięzłości, aby szczegółowo przeanalizować i opisać wszystkie fazy zła. Ma się wrażenie, że widział to zło z bliska, że mówi, mając świeżo w pamięci własne bolesne doświadczenia. Jednak ani on sam, ani historia nie mówią nam, co konkretnie miał na myśli. Wspomniawszy o nadużyciach w sposób ogólny, nie mówiąc nic o wydarzeniach, które go poruszyły, Nasz Święty Ojciec wymienia niektóre okoliczności szczególnie niebezpieczne dla życia monastycznego.

zwłaszcza tam, gdzie przeora ustanawia ten sam biskup lub ci sami opaci, którzy wyznaczają również opata. Nietrudno zauważyć, jak dalece jest to bezsensowne. Od początku bowiem urzędowania daje się nowemu przeorowi powód do popadnięcia w pychę, gdyż łatwo może przyjść mu na myśl, że jest wyjęty spod władzy opata: przeorem ustanowili go przecież ci sami, którzy ustanowili i opata[10].

W poprzednim rozdziale Nasz Święty Ojciec wspominał o nadzwyczajnej interwencji biskupa lub opatów z okolicy dotyczącej wyborów opata. Teraz dowiadujemy się, że w pewnych miejscach (św. Benedykt nie mówi, że wszędzie) ustanowienie opata (nie mówi tu o wyborach) z zasady było działaniem albo biskupa, albo swoistej rady opatów, czyli najpewniej biskupa wspieranego przez opatów z okolicy. Zdarzało się także, że przeora ustanawiali ci sami, którzy obsadzali na urzędzie opata, być może nawet działo się to podczas jednej ceremonii[11]. „Nietrudno zauważyć, jak dalece jest to bezsensowne” – ośmielił się powiedzieć św. Benedykt. Jest to bowiem dostarczanie przeorowi wielkich powodów do pychy już od pierwszych chwil pełnienia funkcji, a nawet w samym akcie ustanawiającym go na urzędzie. Nie należy przeceniać mocy ludzkiej cnoty. Doświadczenie pokazuje, co dzieje się, gdy wybrany w ten sposób zostaje nadęty„złym duchem pychy”.

Oto co może pomyśleć sobie przeor, jest to jakby pierwszy akt dramatu: „Nie jestem człowiekiem opata, to nie on mnie wybrał, zostałem mu narzucony. Zatem jestem od niego niezależny. Pełnię swoją funkcję w imieniu władzy wyższej, która mnie ustanowiła, od niej tylko zależę. Dlatego też, to do mnie należy korygowanie, ograniczanie działań opata[12]”. Tymczasem opat snuje całkiem podobne myśli, choć jego punkt widzenia jest odmienny: „Ciężko będzie tu rządzić. Mam przy sobie człowieka, który ma być moim kontrolerem. Jest on tu w roli dla mnie niemiłej, gdyż obserwuje mnie w imieniu władzy, która go ustanowiła. Dla niego ta rola jest bardzo łatwa, gdyż nic nie robiąc, może z łatwością krytykować…”.

I tak rozpoczyna się akt drugi, w którym podział zaczyna ujawniać się na zewnątrz i utrwalać. W praktyce jest prawie niemożliwe ograniczenie działania takich przyczyn, gdyż są one niejako organiczne i nie polegają jedynie na niezgodności charakterów. Mimo starań podejmowanych w celu ratowania pozorów wojna wybucha i wszyscy w domu są pod presją, aby opowiedzieć się po którejś stronie.

Stąd rodzą się zawiści, kłótnie, oszczerstwa, zazdrości, niezgody, nieporządki, bo gdy opat i przeor stają jeden przeciw drugiemu, to i własnym ich duszom musi przez tę niezgodę grozić niebezpieczeństwo i podwładni ich, [obu] stronom schlebiając, idą na zatracenie. A za całe zło tej niebezpiecznej sytuacji ponoszą odpowiedzialność ci, którzy stali się przyczyną takiego nieporządku[13].

Przeor uważa się nie za pomocnika opata, ale za drugiego opata, i chce, żeby go tak traktowano. Usilnie stara się, aby wszystko sobie podporządkować, aby zagarnąć władzę, która w jego rękach staje się tylko uzurpacją i tyranią: „roszcząc sobie prawo do nieograniczonej władzy”, adsumentes sibi tyrannidem. Ma swoich pochlebców, swoich klientów, swój dwór. Aby osiągnąć swoje cele, wywołuje i podtrzymuje zgorszenia, sieje niezgodę, organizuje spiski i dzieli wspólnotę. W końcu żyją w niej tylko niechęci, kłótnie, obmowy i oszczerstwa, zazdrości i pożądania, podziały i wszystkie inne nieuporządkowania. Mnisi dołączają do jednego albo drugiego obozu, gdyż nie pozwala się im pozostać bezstronnymi, nie jest to zresztą możliwe. Ci, którzy kochają porządek i posłuszeństwo, stają po stronie opata; ci, którzy mówią, że kochają reformę, rozum i nie wiadomo, co jeszcze, stają po stronie przeora.

Odtąd nie ma już pokoju, nie ma życia duchowego, nie ma zbudowania. Nie ma już klasztoru. Wzajemne uprzedzenia stają się jak rany, ropiejące z dnia na dzień coraz bardziej. Przeklęte dziedzictwo tych podziałów jest niekiedy przekazywane we wspólnocie przez długie lata. Każdy z tego powodu cierpi i nikt nie chce uzdrowienia. Wszyscy troszczą się tylko o to, żeby odpłacić przeciwnikom, żeby obronić się albo zaatakować, ewentualnie żeby trwać w stanie zbrojnej neutralności. To wszystko prowadzi do żałosnego skutku: ci, którzy raz spróbowali napoju z tego gorzkiego kielicha braterskiej niezgody, nie mogą się bez niego obejść. Wrogość staje się cechą charakteru, podejrzliwość wydaje się nieuleczalna. W sposób nieunikniony, jak mówi św. Benedykt, nie tylko duszom przeora i opata grozi niebezpieczeństwo, ale też ci, którzy dołączają do jednego albo drugiego stronnictwa, „idą na zatracenie”. Tak trudno jest nawet dobrym mnichom zachować miarę i miłość!

Odpowiedzialność za zło, które musi wyniknąć z „tej niebezpiecznej sytuacji”, spada w pierwszej kolejności na tych, którzy ustanawiając przeora wraz z opatem, sami uczynili się prawdziwymi sprawcami „takiego nieporządku”. To zdanie jest tak samo bezpośrednie i szczere jak sformułowanie mówiące o bezsensowności takiego postępowania zapisane kilka wierszy wyżej. Jednak, mimo wyraźnego stanowiska św. Benedykta, w XVII w. w kongregacji św. Vanne’a przyjęto konstytucje, i to grożące anatemami, zgodnie z którymi to kapituła generalna mianowała przeorów klasztornych lub podprzeorów. W kongregacjach św. Maura i kasyńskiej przełożony klasztoru sam wybierał swojego „pomocnika”.

Dlatego też uważamy za wskazane, dla zachowania pokoju i miłości, aby opat według własnego uznania miał prawo obsadzać stanowiska klasztorne. A jeśli to możliwe, niech dziekani, jak to ustaliliśmy, załatwiają wszystkie sprawy klasztoru, oczywiście zgodnie z poleceniami opata. A tak gdy władza zostanie powierzona kilku osobom, jedna nie będzie miała podstaw do pychy[14].

W tym fragmencie Reguły św. Benedykt proponuje środki zaradcze w postaci konkretnych przepisów prawnych: Skoro zło, które właśnie zostało opisane, wynika z obsadzania przez władze zewnętrzne stanowisk w klasztorze, „uważamy za wskazane” dla uniknięcia zgorszenia oraz „dla zachowania pokoju i miłości”, aby zostawić opatowi pełną wolność organizowania swojego klasztoru i zarządzania nim (termin ordinatio został tu użyty w sensie ogólnym). Ta zasada absolutnej władzy opata wprost wynika z przyjętej przez św. Benedykta koncepcji wspólnoty monastycznej. Nie jest ona tylko odpowiedzią na jakieś znane św. Benedyktowi sytuacje nadzwyczajne, nie została też podana jedynie jako prosty i poręczny środek mający zapobiec nadużyciom.

Tak więc na mocy tego przepisu opat sam wybierze swojego przeora, jeżeli w ogóle uzna powołanie przeora za konieczne. Albowiem Nasz Święty Ojciec idzie jeszcze dalej. I chociaż nie wydaje się, aby jego poprzednicy odrzucali pomysł ustanawiania przez opata „pomocnika” dla siebie, św. Benedykt uważa, że lepiej jest tę koncepcję porzucić. Przewiduje, że nie zawsze będzie to możliwe. Jest to jednak – jego zdaniem – wykonalne, tym bardziej, że zgodnie z myślą Naszego Świętego Ojca opat powinien rzadko opuszczać swój dom i potrzeba zastępowania go nie powinna pojawiać się często. Opat ma dbać o sprawne działanie wszystkich służb klasztornych i o zaspokajanie licznych potrzeb życiowych klasztoru przy pomocy dziekanów, o których była mowa w 21. rozdziale Reguły[15]. Święty Benedykt nie chce powiedzieć, że dziekani będą jedynie stali na czele różnych służb, ale że będą musieli czuwać nad dobrym porządkiem i wypełniać wszystkie obowiązki przypisane zwykle do urzędu przeora. Wszystko ma się dokonywać zgodnie z poleceniami opata. Dzięki podzieleniu władzy i przekazaniu jej wielu osobom, nikt nie będzie miał okazji, aby się wywyższać.

Jeśli wszakże warunki miejscowe tego wymagają lub wspólnota wystąpi z rozsądną i pokorną prośbą, a opat uzna za słuszne, wówczas sam opat zasięgnąwszy rady braci bojących się Boga, wybierze kogo zechce i sam też ustanowi go przeorem[16].

Jednakże pragnąc zabezpieczyć się przed brakiem posłuszeństwa u przeorów i problemami, które z tego wynikają, wystawia się klasztor na niebezpieczeństwo złego zarządzania. Albowiem, jeśli dom jest liczny, jeśli opat jest często nieobecny albo utrudzony, wydaje się rzeczą trudną, aby dziekani, nawet zebrani w radę, tak zgrali i zjednoczyli swoje działania, aby zarządzać klasztorem w sposób wewnętrznie spójny i całkowicie zgodny z rządami opata. Opat więc, jeśli „warunki miejscowe tego wymagają”, może wybrać przeora. Zrobi to tym chętniej, jeśli pokornie i podając słuszne racje poprosi go o to wspólnota. Ale nawet wtedy św. Benedykt zaleca mu zasięgnięcie rady u braci bojących się Boga i roztropnych. W końcu jednak to jemu zostawione jest dokonanie oceny, czy taki krok jest słuszny, i podjęcie decyzji[17].

Zwróćmy uwagę, jak św. Benedykt w każdym użytym przez siebie wyrażeniu stara się podkreślić całkowitą wolność opata. „Sam opat (…) wybierze kogo zechce” i kiedy zechce, sam też ustanowi go swoim przeorem (ordinet ipse sibi præpositum). To nie ma być przeor ani biskupa, ani braci. Jest przeorem opata, to jego człowiek. To wystarczy, aby określić, jak przeor ma postępować, jaka ma być jego rola we wspólnocie.

Przeor ma z szacunkiem czynić to, co mu opat zleci, nie robiąc nic wbrew woli i zarządzeniom opata, bo im wyżej został postawiony nad innymi, tym troskliwiej powinien przestrzegać przepisów Reguły[18].

W oryginale użyte jest wyrażenie Qui tamen præpositus, które sprawia, że początek zdania można przetłumaczyć: „Niech jednak przeor z szacunkiem czyni…”. Przysłówek tamen został użyty z zamiarem zapobieżenia roszczeniom wybranego. Jest przeorem, czyli w klasztorze pierwszą władzą po opacie. W razie nieobecności opata, jego dymisji, niezdolności do sprawowania urzędu albo śmierci tylko on ma prawo zarządzać klasztorem. To jemu opat powierza znaczną część swojego działania i wpływu. To wszystko jest nie po to, aby przeor stał się wyniosły i niezależny. Opat wybrał go z własnej woli (nie jest to wybór nieodwołalny), aby był jego prawą ręką i aby był jego reprezentantem wobec braci. Czyż nie byłoby nielojalnością, gdyby przeor starał się zagarnąć dla siebie uczucia braci, gdyby ukradkiem odwodził od posłuszeństwa opatowi w tej czy innej sprawie, a w swoich działaniach lekceważył otrzymane polecenia i wskazówki? Święty Benedykt mówi wyraźnie: „ma z szacunkiem czynić to, co mu jego opat (ab abbate suo) zleci, nie robiąc nic wbrew woli i zarządzeniom opata”[19].

To ostatnie zdanie zachęca nas do napisania kilku słów o cechach przeora. Niech Bóg będzie błogosławiony, jeśli przeor jest święty! Albowiem wieloma cnotami powinien charakteryzować się człowiek, który zarazem ma wydawać polecenia i być posłusznym, być posłusznym bardziej niż inni i z większą otwartością na pouczenia, być posłusznym człowiekowi, którego widzi z bliska i którego słabości zapewne dobrze zna. Jest oczywiste, że ma być inteligentny i przezorny. Ma być prawdziwym mnichem wiernie zachowującym Regułę, gdyż jego pierwszym zadaniem jest dbałość o zachowanie ścisłej obserwancji. Święty Benedykt przypomina mu, że skoro jest wyniesiony ponad innych, powinien dawać przykład tym większej wierności przepisom Reguły. Ma być przywiązany do swojego opata, to całkiem naturalne. W razie potrzeby, będzie dokładał starań, aby samemu zbliżyć się do niego, żyć z nim w większej zażyłości, i prowadzić do tej bliskości braci. W konsekwencji ma kochać swoich braci. Nawet wskazane byłoby, aby miał temperament nieco inny niż opat. Byłoby to w interesie samego opata, któremu przeor, w stosownej chwili i z szacunkiem, mógłby udzielić dobrej rady. Byłoby to też w interesie braci, którzy niekiedy mogliby znaleźć u przeora zalety komplementarne do zalet opata. Jednak niestosownością i jakąś dziecinadą byłoby porównywanie w rodzinie monastycznej opata do ojca, a przeora do matki[20].

Gdyby się okazało, że przeor ten ma zbyt wiele wad, że omamiony swoim wyniesieniem stał się zarozumiały, gdyby stwierdzono, że lekceważy sobie świętą Regułę, należy mu udzielić ustnego napomnienia aż do czterech razy. Jeśli nie zmieni swego postępowania, powinien ponieść przewidzianą w Regule karę. Jeśli i wówczas się nie poprawi, trzeba go pozbawić stanowiska, i wybrać na jego miejsce innego, który byłby tego stanowiska godny. A gdyby i później we wspólnocie nie żył spokojnie i posłusznie, należy go nawet wypędzić z klasztoru. Niechaj jednak opat pamięta o swej odpowiedzialności przed Bogiem za wszystkie podejmowane decyzje, aby ogień zazdrości lub zawiści nie trawił mu duszy[21].

Trzeba pomyśleć o wszystkim. Jeśli zdarzy się, że przeor przez swoje wyniesienie stanie się zarozumiały, że da się uwieść i ponieść pysze, że w swoim postępowaniu będzie świadomie okazywał pogardę wobec świętych instytucji monastycznych[22], wreszcie że będzie pełen wad, opat w żadnym razie nie będzie bezbronny. Będzie jednak szanował u swojego przeora urząd, który sam mu powierzył, i będzie unikał deprecjonowania przeora wobec braci. Podczas gdy zwykli mnisi napominani są dwukrotnie, a dziekani trzykrotnie, przeor będzie napominany aż cztery razy, i to dyskretnie. Jeśli się nie poprawi, ściągnie na siebie kary przewidziane w Regule: publiczną naganę, ekskomunikę itd. (rozdziały 23.-28.).

Jeśli mimo wszystko nie poprawi się, należy zdymisjonować go z urzędu, a w jego miejsce wybrać innego, prawdziwie godnego. Zgodnie z naszymi obecnymi przepisami, na usunięcie złego lub po prostu wątpliwego przeora z jego stanowiska nie trzeba czekać bardzo długo. Podwójna, dokonująca się co rok ceremonia składania urzędów i ponownego powoływania na nie jest dobrą okazją, aby przeor zniknął. Ta zmiana obowiązków oczywiście w żadnym razie nie wymusza odwołania. Jeśli jednak do tego dojdzie, a odwołany mnich, kierując się przyziemnym duchem zemsty, będzie rozsiewał niezgodę we wspólnocie i nie będzie chciał w posłuszeństwie i pokoju pozostawać na swoim nowym miejscu, „należy go nawet wypędzić z klasztoru”.

Jednak w sprawie tego rodzaju opat może popaść w przesadę, może dać się ponieść zazdrości, uprzedzeniom albo gwałtownym emocjom. Dlatego też św. Benedykt przestrzega go, aby pamiętał że zda sprawę Bogu ze wszystkich swoich decyzji. Nie ma bardziej skutecznego środka, aby zdusić w zarodku każdy płomień, który mógłby rozpalić się w sercu opata.

Dom Paul Delatte OSB

tłum. Tomasz Glanz

 

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 

[1] św. Pachomiusz, Reguła, CLXXXII, CLXXXV; Teodoret z Cyru, Religiosa historia, c. IV, PG LXXXII, 1348; zob.: św. Bazyli, Reg. fus., XLV.

[2] Patrem constituit et quis ei secundus esset (św. Grzegorz Wielki, Dialogi, ks. II, r. XXII, 1).

[3] św. Jan Kasjan, Inst., V, XXVII; Conlat., XVIII, VII.

[4] św. Makary, Reguła, XXVII.

[5] św. Cezary z Arles, Reg. ad virg., XVI.

[6] Inaczej niż niektórzy komentatorzy, nie uważamy, że słowo prior w wąskim  znaczeniu „przeor” zostało użyte już w liście św. Grzegorza Wielkiego ad Victorem episcopum (Epist., 1. V, Ep. VI, PL LXXVII, 727; MGH: Epist., t. I, s. 284); w liście tym, tak jak w interesującym liście ad Agnellum Abbatem opisującym objęcie urzędu przez „przełożonego” (Epist., l. VII, Ep. X, PL LXXVII, 864; MGH: ibid., s. 453), wyrażenia locus Prioris, locus prioratus odnoszą się po prostu ogólnie do funkcji przełożonego; w odniesieniu do pomocnika opata św. Grzegorz zawsze nazywa terminu Praepositus (Epist., 1. III, Ep. III, PL LXXVII, 605; MGH: ibid., s. 160 i nast.). Aby znaleźć słowo prior oznaczające urząd przeora, trzeba zajrzeć do statutów Lanfranca, zwyczajów Cluny i Cîteaux i innych źródeł z tego okresu (Zob.: Haeften, 1. III, tract., VI, disq. I-III).

[7] Statuta, c. III.

[8] Szczegóły dotyczące obowiązków wielkiego przeora można znaleźć: Udalryk, Consuet. Clun., 1. III, c. IV i VI, Bernard z Cluny, Ordo Cluniacensis, P. I, c. II i III, Constitutions d'Hirsauge, l. II, c. XVI, XVII i XX.

[9]DE PRÆPOSITO MONASTERII. Sæpius quidem contigit ut per ordinationem præpositi scandala gravia in monasteriis oriantur, dum sint aliqui maligno spiritu superbiæ inflati et æstimantes se secundos esse abbates, adsumentes sibi tyrannidem, scandala nutriunt et dissensiones in congregationes faciunt.

[10] et maxime in illis locis ubi ab eodem sacerdote vel ab eis abbatibus qui abbatem ordinant, ab ipsis etiam et præpositus ordinatur. Quod quam sit absurdum facile advertitur, quia ab ipso initio ordinationis materia ei datur superbiendi, dum ei suggeritur a cogitationibus suis exutum eum esse a potestate abbatis sui, quia ab ipsis es et tu ordinatus a quibus et abbas.

[11] Szmaragd zauważa: Mos erat eorum tunc, ut quando Abbas ordinabatur, tunc et ab eodem episcopo et aliis coram adstantibus Abbatibus et praepositus ordinaretur.

[12] Tekst oryginału jest pod koniec omawianego fragmentu jakby bezpośrednią mową pychy do duszy przeora: ab ipsis es et tu ordinatus a quibus et Abbas.

[13] Hinc suscitantur invidiæ, rixæ, detractiones, æmulationes, dissensiones, exordinationes, ut dum contraria sibi abbas præpositusque sentiunt, et ipsorum necesse est sub hanc dissensionem animas periclitari, et hii qui sub ipsis sunt, dum adulantur partibus, eunt in perditionem. Cuius periculi malum illos respicit in capite qui talius inordinationis se fecerunt auctores.

[14] Ideo nos vidimus expedire propter pacis caritatisque custodiam in abbatis pendere arbitrio ordinationem monasterii sui ; et si potest fieri per decanos ordinetur, ut ante disposuimus, omnis utilitas monasterii , prout abbas disposuerit, ut, dum pluribus committitur, unus non superbiat.

[15] Wyrażenie utilitas monasterii zostało już użyte w rozdziale 3. Znajdujemy je u Kasjana, Inst., VII, IX.

[16] Quod si aut locus expetit aut congregatio petierit rationabiliter cum humilitate et abbas iudicaverit expedire, quemcumque elegerit abbas cum consilio fratrum timentium Deum ordinet ipse sibi præpositum.

[17] Warto przeczytać w dawnych zbiorach zwyczajów, np. z Cluny, jak przebiegała ceremonia ustanowienia przeora.

[18] Qui tamen præpositus illa agat cum reverentia quæ ab abbate suo ei iniuncta fuerint, nihil contra abbatis voluntatem aut ordinationem faciens, quia quantum prælatus est ceteris, ita eum oportet sollicitius observare præcepta regulæ.

[19] Święty Pachomiusz mówił to samo o relacji lokalnego przełożonego do ojca całej wspólnoty: Ipse autem praepositus nihil faciet, nisi quod Pater jusserit, maxime in re nova; nam quae ex more descendit, servabit regulas monasterii (Reguła, CLVIII).

[20] J. Mège, Comment., s. 750.

[21] Qui præpositus si repertus fuerit vitiosus aut elatione deceptus superbire, aut contemptor sanctæ regulæ fuerit comprobatus, admoneatur verbis usque quater ; si non emendaverit, adhibeatur ei correptio disciplinæ regularis. Quod si neque sic correxerit, tunc deiciatur de ordine præposituræ et alius qui dignus est in loco eius surrogetur. Quod si et postea in congregatione quietus et obœdiens non fuerit, etiam de monasterio pellatur. Cogitet tamen abbas se de omnibus iudiciis suis Deo reddere rationem, ne forte invidiæ aut zeli flamma urat animam.

[22] A. Calmet podaje pięć powodów, dla których Nasz Święty Ojciec bez próżności mógł mówić o „świętej Regule”. Jak zauważa P. Boherius, te dwa słowa, zresztą źle rozumiane, to z pewnością zbyt mało, aby odmawiać św. Benedyktowi autorstwa tego rozdziału, a nawet całej Reguły, co niekiedy ośmielano się głosić.


Dom Paul Delatte OSB

(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!