Opat powinien jadać stale razem z gośćmi i pielgrzymami. Ilekroć jednak jest mniej gości, ma prawo zaprosić tych z braci, których zechce, lecz ze względu na zachowanie karności należy zawsze pozostawić z braćmi jednego lub dwóch ze starszych mnichów[1].
Mało jest w Regule rozdziałów tak krótkich i – jak się wydaje – tak klarownych jak ten. A jednak, jest to jeden z rozdziałów, który wzbudził największe kontrowersje. Zastanawiano się, jak św. Benedykt mógł polecić opatowi, aby z zasady jadał z gośćmi, a zwłaszcza z pielgrzymami: cum hospitibus et peregrinis[2]. Skoro Nasz Święty Ojciec napisał wcześniej, że gości nigdy nie brakuje w klasztorze (53,16), to słowa tego rozdziału oznaczałyby, iż opat ma bez przerwy porzucać swój dom. Od razu można powiedzieć, że jest to niemożliwe, gdyż zarówno z powodu karności zakonnej, jak i przyczyn finansowych, byłoby to źródłem chaosu i groziło upadkiem życia monastycznego. Życie duchowe samego opata znalazłoby się w szczególnym niebezpieczeństwie, gdyby miał spożywać posiłki, a może też i spędzać całe dnie, poza swoją wspólnotą, ze świeckimi. Dom E. Martène pyta z emfazą: Quis enim exprimere valeat, quanta inde tum in spiritualibus, tum in temporalibus, oriuntur mala, dum fervet olla Abbatis et alget congregationis cacabus[3]?
Wszystkie inne starożytne reguły stanowią, że opata ma spożywać posiłki we wspólnym refektarzu. Również większość komentatorów, począwszy od Hildemara, a także księgi zwyczajów gorliwych klasztorów wszystkich epok, sprzeciwiają się literalnemu rozumieniu tego tekstu św. Benedykta. Także różne synody, np. Synod w Akwizgranie w 817 r, zabraniały opatowi mieć osobny stół. W Cluny, jak pisze Piotr Czcigodny, „nasi opaci zawsze jedzą z nami, chyba że są chorzy albo, wyjątkowo, przyjmują jakichś ważnych gości”[4]. Wszędzie tam, gdzie chciano wprowadzać w życie przepisy Reguły w ich dosłownym brzmieniu, dochodziło do nadużyć. Reagując na te nadużycia, z oburzeniem zresztą aż nadto uzasadnionym, siedemnastowieczni komentatorzy: Dom E. Martène, Dom A.-J. Mège, Dom H. Ménard sprzeciwili się tak złowrogiemu w skutkach rozumieniu tekstu. Ich zdaniem, należy go rozumieć w ten sposób: opat powinien jadać z gośćmi przy swoim stole, ustawionym na honorowym miejscu, ale we wspólnym refektarzu. Starali się też rozwiązać trudności, które przeciw takiemu rozumieniu podniesiono.
Albowiem literalne rozumienie przepisów też ma swoich zwolenników. Bernard z Cassino, Dom B. van Haeften, Dom A. Calmet i inni nie zgadzają się na naciąganie tekstu Reguły, który uważają za całkowicie jasny i spójny z innymi przepisami danymi przez Naszego Świętego Ojca. Napisane jest, na przykład, w rozdziale 53.: „Dla opata i dla gości musi być oddzielna kuchnia, aby zjawiający się znienacka goście, jakich nigdy nie brak w klasztorze, nie przeszkadzali braciom” (53,16). Czyż – w świetle tych słów – nie wydaje się, że opat i jego goście rzeczywiście mają oddzielną kuchnię i własny refektarz[5]? Podawanym przez św. Benedykta uzasadnieniem takiego postępowania jest niepewny i zmienny czas przybywania gości do klasztoru. Posiłek, który należy podać gościom, nie może więc być zależny od posiłku wspólnoty, który jest podawany o precyzyjnie określonej porze. Dlatego też ze względu na gości potrzebni są specjalni kucharze i oddzielny stół. Opat ma zasiadać przy tym stole, oczywiście nie przez cały dzień, ale w godzinach głównych posiłków gości, a wspólnota ma zachowywać swój porządek posiłków. Dzięki takiemu rozwiązaniu w czasie postu monastycznego goście nie muszą czekać na posiłek aż do nony. Dlatego też w tym samym rozdziale Nasz Święty Ojciec zezwolił opatowi albo temu, komu zostało powierzone zadanie towarzyszenia gościom przy stole, na złamanie postu, „chyba że jest to dzień szczególnego postu, którego nie godzi się łamać” (53,10). Gdyby nie było tego przepisu, wszyscy musieliby czekać do godziny wyznaczonej w Regule. Trzeba od razu zauważyć, że ilekroć opat łamie post monastyczny „ze względu na gościa”, spożywa posiłek o innej porze niż bracia i w ogóle tego dnia nie pojawia się w refektarzu. Jeśli przyszedłby na wspólny posiłek, musiałby spożyć drugi posiłek w ciągu dnia. Czy zatem, skoro gości nigdy nie brak w klasztorze, opat ma – według św. Benedykta – nieprzerwaną dyspensę od postu od 14 września do początku Wielkiego Postu? Słów mówiących o stałej obecności gości w klasztorze nie powinniśmy rozumieć dosłownie. Bez wątpienia, pisząc je św. Benedykt zakładał, że w tym okresie opat jednak niekiedy będzie wolny od obowiązków gościnności. Konkretne znaczenie mają natomiast te przepisy: „przełożony może post naruszyć” (53,10) i „opat powinien jadać stale razem z gośćmi” (56,1).
Jednak zwolennicy poglądu, że św. Benedykt miał na myśli stół we wspólnym refektarzu, w bardzo subtelnych rozważaniach znajdują odpowiedź na wszystkie trudności, nawet na tę, której źródłem są słowa: „Ilekroć jednak jest mniej gości, ma prawo zaprosić tych z braci, których zechce”. Słowa te bardzo dobrze pasują do koncepcji oddzielnego refektarza, do którego, gdy nie ma zbyt wielu gości, opat może zaprosić tego, czy innego brata, być może znanego gościom albo zdolnego do ich zbudowania. Dlaczego we wspólnym refektarzu opat miałby dopraszać niektórych braci do siebie i do swoich gości? Aby dać im szansę na lepszy obiad? Aby opat i jego towarzysze nie przebywali w jakimś, relatywnym zresztą, odosobnieniu? Zauważmy, że w refektarzu wspólnym ma panować cisza i skupienie na lekturze: „Przy posiłkach braci nie powinno brakować czytania” (38,1). Czy zatem bracia zaproszeni do stołu gości i opata mieliby sobie gawędzić, podczas gdy inni zachowywaliby ciszę i słuchali czytania? Z całą pewnością nie. Gdyby mogli rozmawiać, zapanowałby całkowity bałagan. W opisie przyjmowania gości zawartym w rozdz. 53. nie ma niczego, co pozwalałoby sądzić, że goście mieli spożywać posiłki w ciszy i w refektarzu braci.
Jeśli jeszcze byłaby jakaś wątpliwość dotycząca intencji św. Benedykta w kwestii rzeczywistego istnienia dwóch refektarzy, należy przeczytać trzecie i ostatnie zdanie łacińskiego tekstu tego rozdziału, które wydaje się nam rozstrzygające. To dzięki temu zdaniu, jak mówi Dom E. Martène za Hildemarem, mogą triumfować „opaci cieleśni”, abbates carnales! Rzeczywiście, tylko dając prymat czcigodnemu pragnieniu albo będąc świadomie stronniczym można negować to, co jest tu napisane. Jeśli opat i jego towarzysze byliby bez przerwy obecni we wspólnym refektarzu, po cóż byłoby polecenie pozostawiania z braćmi jednego lub dwóch starszych mnichów ze względu na zachowanie karności?Wysuwa się przeciwko nam jeszcze jeden argument: w rozdziale 38. Nasz Święty Ojciec przewiduje sytuację, w której przełożony chciałby coś powiedzieć „ku zbudowaniu”. Możliwości przewidzianej przez św. Benedykta nie można by zrealizować w praktyce – mówią niektórzy – jeśli opata nigdy nie byłoby z mnichami, lecz wciąż przebywałby z gośćmi, których „nigdy nie brak w klasztorze”. Odpowiadaliśmy już na ten zarzut, wskazując, że słowa o obecności gości powinny być rozumiane w sensie szerokim i że w rzeczywistości opat mógł spożywać posiłki ze wspólnotą, gdy na przykład goście zjawiali się już po wspólnym posiłku. Trzeba też zauważyć, że użyty w 38. rozdziale termin „przełożony”, prior, nie oznacza w Regule tylko opata, ale każdego przełożonego, i może odnosić się do tego mnicha, który pod nieobecność opata przewodniczy posiłkowi monastycznemu.
Musimy powiedzieć kilka słów o powodach, dla których św. Benedykt nakazywał opatowi zasiadać do stołu gości. Nasz Święty Ojciec miał w pamięci to, że św. Paweł nakazywał przełożonym wspólnot kościelnych gościnność. Była to forma praktykowania miłości bliźniego i dowód braterstwa chrześcijańskiego, absolutnie koniecznego w tamtych czasach. Była to też doskonała metoda ewangelizacji. Rozmowa, którą prowadził opat, mający być według św. Benedykta człowiekiem pełnym świętej nauki i cnoty, stawała się, wraz z budującym przykładem życia monastycznego, sposobnością do głoszenia wiary. Również napływ nowych powołań był w części skutkiem relacji nawiązanych przy przyjmowaniu gości. Dlatego też opat zajmując się gośćmi w żadnym razie nie porzucał wspólnoty, lecz pracował dla niej. Zauważmy też, że fizjonomia życia konwentualnego była wówczas inna od tej, którą ukształtowały kolejne wieki. Dziś, gdyby opat nie był ze swoimi mnichami w refektarzu i podczas rekreacji, prawie w ogóle by się z nimi nie spotykał, gdyż poza Bożym oficjum i konferencją duchową, cały dzień poświęcamy zajęciom, które wykonujemy sami. Natomiast w czasach św. Benedykta razem pracowano na polach i razem z nich wracano, a opat, który wszędzie, nawet w dormitorium, towarzyszył swoim synom, mógł łatwiej poświęcić część swego czasu dla gości.
Powiedziawszy o powodach, które ukształtowały brzmienie tego rozdziału, możemy tylko wyrazić naszą radość z modyfikacji wprowadzonych przez zwyczaje i władzę kościelną. Dzięki tym zmianom nie można już oddzielać stołu opata być od stołów braci. Oczywiście, nie należy podejmować nadzwyczajnych środków ostrożności w z związku z wizytami gości; byłoby to rzeczą wręcz śmieszną. Jest jednak bardziej niż pewne, że stały kontakt z nimi mógłby stać się poważnym zagrożeniem dla wewnętrznego skupienia opata i jego pracy. Dziś goście spotykają się z opatem zwykle bezpośrednio po posiłku albo w innych ustalonych porach dnia. W wyjątkowych sytuacjach, zgodnie z tradycją monastyczną, opat spożywa z nimi posiłki oddzielnie. Najczęściej jednak są wprowadzani do wspólnego refektarza.
Dom Paul Delatte
tłum. Tomasz Glanz
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
[1] DE MENSA ABBATIS. Mensa abbatis cum hospitibus et peregrinis sit semper. Quotiens tamen minus sunt hospites, quos vult de fratribus vocare in ipsius sit potestate. Seniorem tamen unum aut duo semper cum fratribus dimittendum propter disciplinam.
[2] Paweł Diakon proponuje wyjaśnienie różne od sensu literalnego: Hospites sunt qui de eadem regione sunt, id est de prope; peregrini sunt, qui de alia regione sunt.
[3] „Któż wypowie, jak wiele zła, zarówno w sprawach duchowych, jak i doczesnych, wynikłoby, gdyby opat świętował, a wspólnota miałaby pościć” (przyp. tłum.).
[4] Epist., 1, I, Ep. XXVIII, P. L. CLXXXIX, 133.
[5] Zob.: Reg. I SS. Patrum, VIII: Venientibus fratribus ad horam refectionis, non licebit peregrino fratri cum fratribus manducare, nisi cum eo qui praeest Patre, ut possit aedificari.
(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!