W żadnych okolicznościach bez pozwolenia opata nie wolno mnichowi ani od rodziców, ani od żadnego innego człowieka, ani od innego mnicha otrzymywać listów, poświęconych pamiątek lub choćby najmniejszych podarków. Nie wolno też ich dawać[1].
Trudno jest dostrzec związek łączący poprzedni rozdział poświęcony gościnności z tym, traktującym o podarunkach ofiarowanych mnichom. Tak jak pewne części rozdziałów 55. i 57., rozdział 54. raczej dopełnia naukę o ubóstwie zawartą w rozdziałach 33. i 34. Z kolei rozdział 56. jest uzupełnieniem rozdziału 53.
Mnich, jak już wiemy, nie może niczego przyjmować, dawać, sprzedawać ani w żaden sposób przekazywać bez pozwolenia opata[2]. Taka jest rygorystycznie sformułowana zasada. Święty Benedykt wymienia trzy kategorie osób, od których moglibyśmy otrzymywać podarunki: rodzice, przyjaciele ze świata i współbracia zakonni. Dalej następuje wyliczenie rzeczy, które moglibyśmy dostawać: listy, poświęcone pamiątki (eulogie) i jakiekolwiek inne, nawet najmniejsze, podarki[3].
Zacznijmy od listów. Nasze zerwanie ze światem, aby było skuteczne, powinno najpierw być zewnętrzne – dokonuje się to przez oddalenie naszych domów, przez klauzurę, przez nasz habit, przez ciszę. Zerwanie ze światem powinno także być wewnętrzne – jasne jest, że tak długo, jak więź ze światem jest pracowicie podtrzymywana przez odwiedziny i listy, nasza myśl wciąż w świecie pozostaje. „Żaden bojownik Boży nie wikła się w prawy tego życia, aby temu się podobał, pod kim bojuje”, nemo militans Deo implicat se negotiis saecularibus: ut ei placeat, cui se probavit (2 Tm 2,4)[4]. Być może piszemy za dużo listów. Czemuż nie mielibyśmy się ograniczyć do tych tylko, które winny być napisane z grzeczności, z miłości bliźniego albo z powodu rzeczywistej użyteczności? Czy nie byłoby nieco dziwne, gdyby z klasztoru wychodziło więcej listów niż do niego przychodzi? Należy porzucić nie tylko wszelką korespondencję frywolną, ale także tę, która ma czysto światowy charakter. Pamiętajmy także o niebezpieczeństwach związanych z listami mającymi służyć kierownictwu duchowemu. A gdy już piszemy, czyńmy to zawsze w sposób wyważony, z umiarem i w duchu nadprzyrodzonym. Różne anegdoty można opowiadać sobie w czasie rekreacji, ale śmieszne byłoby zajmować nimi czytelników naszych listów. Są też takie szczegóły, takie wydarzenia z naszego życia rodzinnego, o których w żadnym razie nie powinniśmy powiadamiać ani nawet naszych rodziców, ani członków innych rodzin zakonnych. Konieczność starania się o zgodę przełożonego na napisanie listu to dla mnicha gwarancja bezpieczeństwa. Ponadto nasze konstytucje zobowiązują nas do pokazywania przełożonemu wszystkich pisanych przez nas listów i otrzymywania od niego otwartych tych wszystkich, które do nas są adresowane[5].
Przejdźmy do poświęconych pamiątek (eulogii). Zwyczaj przesyłania przyjaciołom czegoś ze swojego stołu istniał wśród starożytnych pogan i przetrwał w chrześcijaństwie. Kawałki poświęconego chleba, które przekazywano wiernym podczas uroczystej Mszy św. jako znak komunii między nimi, są eulogiami w ścisłym tego słowa znaczeniu. Czytamy, że w IV w. św. Paulin z Noli wysyłał chlebki do swoich przyjaciół, na przykład do św. Augustyna[6]. Przekazywano sobie także owoce, obrazki, medaliki, relikwie, słowem – różne rzeczy, które mogą być nazwane „poświęconymi pamiątkami”[7].
Święta Reguła zakłada, że podarunki przychodzą przede wszystkim z zewnątrz, ale przewiduje też, że między zakonnikami z tego samego klasztoru albo z różnych klasztorów mogłaby zdarzyć się wymiana listów albo jakichś eulogii. Bez wątpienia, jak głosi przysłowie, „małe upominki podtrzymują przyjaźń”, ale nawet pozostawiając na boku kwestię ubóstwa, taka wymiana uprzejmości jest z innych powodów zakazana dla mnichów, jeśli miałaby być sekretna. Proklamowany przez św. Benedykta zakaz jest precyzyjnie sformułowany i bezwarunkowy, obejmuje wszystkie przypadki i z góry wyklucza jakiekolwiek próby usprawiedliwiania się. Przez naszą profesję zerwaliśmy ze światem i wybraliśmy ubóstwo.
Gdyby nawet właśni rodzice coś mu przysłali, niechaj nie waży się przyjąć, dopóki nie przedstawi sprawy opatowi[8].
Przedstawiwszy zasadę generalną, św. Benedykt wraca do hipotetycznej sytuacji spontanicznego przekazania mnichowi jakiegoś podarunku przez rodziców i poleca nieprzyjmowanie go bez upoważnienia opata. Nie możemy stać się właścicielami jakichś rzeczy wbrew sobie i wbrew Regule, wskutek działania osób z zewnątrz. Przy takim postawieniu sprawy, na nic się zdadzą protesty w stylu: „Ale to zostało przesłane dla mnie! To właśnie mi jest potrzebne! To rodzinna pamiątka! Przecież klasztor nie ponosi żadnych kosztów!”. Gdy do klasztoru trafią jakiekolwiek dary skierowane do mnichów, powinny najpierw trafić do opata. Często opat nie zwróci na nie uwagi i przekaże je adresatom, ale nigdy nie będzie kierował się myślą, że niejako z natury rzeczy są przeznaczone do ich użytku. Pozwolenie zawsze jest wymagane, aby brat mógł używać w całości albo w części to, co dla niego zostało przekazane. Rzeczy, na których przekazanie opat nie wyraził zgody, powinny bez zwłoki zostać przekazane zakonnikowi, któremu opat powierzył zadanie gromadzenia i pilnowania takich przedmiotów. Przypomnijmy sobie, co zostało powiedziane w rozdziale 33. o wyjątkowej czujności, którą winniśmy się wykazywać we wszystkim, co dotyczy ubóstwa. W tych sprawach nigdy nie ma nieistotnych szczegółów.
Opat zaś, jeśli poleci przyjąć, sam zadecyduje, komu rzecz tę należy przydzielić, a brat, któremu ją przysłano, niechaj się nie smuci, by nie dawać okazji diabłu. Kto by ośmielił się postąpić inaczej, poniesie karę przewidzianą w Regule[9][10].
Jakiś podarunek trafił do klasztoru i został przekazany opatowi. Opat go przyjął i przekazał mnichowi, do którego był skierowany (quod si iusserit suscipi). Powiedział jednak (od razu albo nieco później): „Niech brat przekaże tę rzecz innemu bratu”. Smucić się w takiej sytuacji, byłoby oznaką wielkiej małoduszności. Jesteś więc do czegoś przywiązany? Twoje szczęście polega na posiadaniu Boga czy tej rzeczy? Taki smutek ujawnia to, co dzieje się w głębi duszy. Jednocześnie jest niebezpieczny, gdyż nas rozbraja. To dzięki niemu diabeł zasiewa w nas wszelkie śmieszne postawy i przeżycia: żal za porzuconym światem, niesmak do naszego życia, wrogość do opata, który nas nie lubi, zazdrość w stosunku do brata, któremu ten tak cenny przedmiot został przekazany.
„Kto by ośmielił się postąpić inaczej…”, qui autem aliter praesumpserit… . Większość komentatorów uważa, że św. Benedykt grozi surowymi karami przewidzianymi w Regule tylko temu, kto wbrew zasadom zawłaszczy jakiś przedmiot, a nie temu, kto zasmuci się z powodu odebrania czegoś, chyba że ten smutek przywiedzie go do jakichś gorszących zachowań.
Trzeba nam pamiętać, że w tym, co dotyczy ubóstwa, należy odróżniać trzy rzeczy: ślub, cnotę i ducha ubóstwa. Postępuję zgodnie ze ślubem, gdy powstrzymuję się od aktów, które są mi zabronione, albo lepiej – od aktów, których sam się wyrzekłem składając ślub: niczego nie posiadać, niczym nie dysponować, niczego nie niszczyć. Ale ślub jest poważnie zagrożony, jeśli nie nabędziemy cnoty ubóstwa. Ona prowadzi nas dalej, ponad zwykłe wypełnianie ślubu. Sprawia, że z łatwością, szybko i z radością wprowadzamy w życie nasze postanowienia i wyrzeczenia. Cnota z kolei nie jest pełna, jeśli nie jest powiązana z swoim najwznioślejszym motywem, z swoim głównym spoiwem. Duch ubóstwa to patrzenie na siebie w perspektywie zjednoczenia z Bogiem, w perspektywie upodobnienia się do Niego. Nie porzuciliśmy świata, aby wejść w samotność, lecz aby wejść w Bożą wspólnotę. Nie jesteśmy ubogimi dla samego ubóstwa, ale po to, abyśmy byli bogaci Bogiem, bogaci jak Bóg. Bóg również jest ubogi: nie ma niczego oprócz siebie samego. A jednak jest nieskończonym bogactwem, gdyż ma w sobie całą pełnię. To ostatnie słowo naszego ubóstwa. Na tych wyżynach trzy śluby zakonne spotykają się we wspólnym źródle, tak samo jak trzy cnoty teologalne splatają się ze sobą w zjednoczeniu z Bogiem.
Dom Paul Delatte OSB
tłum. Tomasz Glanz
-----
Drogi Czytelniku, w prenumeracje zapłacisz za "Christianitas" 17 złotych mniej niż w zamkniętych do odwołania salonach prasowych. Zamów już teraz, wesprzesz pracę redakcji w czasie epidemii. Do każdej prenumeraty dołączamy książkę z Biblioteki Christianitas.
http://christianitas.org/static/w-prenumeracie-taniej/
-----
[1] SI DEBEAT MONACHUS LITTERAS VEL ALIQUID SUSCIPERE. Nullatenus liceat monacho neque a parentibus suis neque a quoquam hominum nec sibi invicem litteras, eulogias vel quaelibet munuscula accipere aut dare sine praecepto abbatis.
[2] Nemo ab altero accipiet quidpiam, nisi praepositus jusserit (św. Pachomiusz, Reg., CVI).
[3] Święty Augustyn pisze o mniszkach, które w ukryciu otrzymywały litteras vel quaelibet munuscula (Epist. CCXI, 11, P.L. XXXIII, 962); zob.: św. Cezary z Arles, Reg. ad virg., XXIII; św. Horsiesi, Doctrina, XXXIX.
[4] Zob.: św. Jan Kasjan, Inst., V, XXXII.
[5] Zob.: św. Jan Kasjan,Inst., IV, XVI; św. Cezary z Arles, Reg. ad mon., XV.
[6] św. Paulin z Noli, Epist. III-V, P. L. LXI, 164 i nast.
[7] Zob.: Dom J. Mabillon, Acta SS. O. S. B., Saec. I, s. 310; Wenancjusz Fortunat, Carmina, passim; zob. komentarze Dom E. Martène’a i Dom A. Calmeta do tego fragmentu Reguły. Zatruty chleb, który Florencjusz wysłał św. Benedyktowi (D 8,2), miał być chlebem poświęconym, a więc eulogią.
[8] Quod si etiam a parentibus suis ei quicquam directum fuerit, non praesumat suscipere illud, nisi prius indicatum fuerit abbati.
[9] Quod si iusserit suscipi, in abbatis sit potestate cui illud iubeat dari, et non contristetur frater, cui forte directum fuerat, ut non detur occasio diabolo. Qui autem aliter praesumpserit, disciplinae regulari subiaceat.
[10] Wszystkie te przepisy są tak stare jak monastycyzm, co widać w interesującym fragmencie Reguły św. Pachomiusza (LII), a zwłaszcza w liście CCXI św. Augustyna (12): Etiam illud quod suis vel filiabus vel aliqua necessitudine ad se pertinentibus in monasterio constitutis aliquis vel aliqua contulerit, sive vestem sive quodlibet aliud inter necessaria deputandum, non occulte accipiatur; sed sit in potestate praepositae, ut in commune redactum, cui necessarium fuerit, praebeatur. Quod si aliqua rem sibi collatam celaverit, furti judicio condemnetur (P. L. XXXIII, 963). Te myśl częściowo powtórzył w swoich regułach św. Cezary z Arles (Reg. ad mon., I; Reg. ad virg., XL).
(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!