Oratorium niech będzie tym, na co wskazuje jego nazwa. Nie należy tu czynić ani przechowywać nic takiego, co by nie miało związku z modlitwą[1].
Święty Benedykt miłuje dokładność, spójność i harmonię we wszystkim. Gdy zwraca się do opata, żąda od niego, aby pamiętał, jakie imię nosi, i czynami dawał wyraz swojej godności, meminere debet quod dicitur et nomen maioris factis implere (2,1). Gdy mówi o Bożym Oficjum, nakazuje, „aby nasze serce było w zgodzie z tym, co głoszą nasze usta, mens nostra concordet voci nostrae (19,7). Także w tym miejscu, gdy mówi o oratorium, które z definicji i zgodnie z nazwą jest miejscem modlitwy, domus orationis (por. Łk 18,46), chce, aby nazwa ta była w pełni uzasadniona: „niech będzie tym, na co wskazuje jego nazwa”, hoc sit quod dicitur. Wszędzie widać tę samą, najwyższą troskę o porządek. To jedna z najszlachetniejszych form działania sumienia; przez nią sumienie dotyka estetyki i kultu piękna. Jednocześnie jest to najlepsze świadectwo naszego podporządkowania prawu, gdyż prawo moralne zostało przez starożytnych streszczone w prostym aksjomacie: „bądźcie tym, kim jesteście”, vivere naturae convenienter oportet, przełóżcie to, co jest w waszej istocie, w waszym bycie na wasze postępowanie.
Oratorium będzie więc wykorzystywane tylko do tego, co ma związek z modlitwą, nec ibi quicquam aliud geratur aut condatur[2]. Nie będzie się tam robiło niczego innego. Oratorium nie powinno przypominać warsztatu. U św. Benedykta nie wyplata się mat w czasie odmawiania psalmów[3]. Nie jest to również miejsce spożywania posiłków, co działo się w niektórych kościołach, jak to opisywał św. Augustyn[4]. Tym bardziej nie jest to dormitorium. „Ani przechowywać”, nec condatur – w oratorium nie będzie się gromadzić rzeczy niemających związku z Bożym Oficjum. Nie będzie się z niego czynić jakiejś graciarni, w której przypadkowe miejsca zajmują różne, przemieszane ze sobą rzeczy: książki, narzędzia i ubrania.
Po zakończeniu Służby Bożej niech wszyscy, okazując cześć Bogu, wyjdą w najgłębszym milczeniu tak, aby bratu, który właśnie chciałby prywatnie się pomodlić, nie przeszkodziła w tym czyjaś bezwzględność [5].
Oratorium należy wyłącznie do Pana i do tych, którzy się do Niego modlą. „Po zakończeniu Służby Bożej niech wszyscy (…) wyjdą w najgłębszym milczeniu” okazując w ten sposób szacunek Boskiemu Majestatowi, habeatur[6] reverentia Deo. Niektórzy komentatorzy odczytują w tych słowach nakaz pokłonu albo przyklęknięcia przed Krzyżem albo Najświętszym Sakramentem. Jednak w stosunku do czasów, w których powstała Reguła, wydaje się to być przedwczesne. Święty Benedykt chce, aby jego synowie uświadamiali sobie świętość tego miejsca, aby nie opuszczali go w pośpiechu i bezładzie, aby nikt nigdy nie opóźniał się, chcąc zamienić parę słów z innymi. Wymaga tego cześć należna Bogu, ale także wzgląd na nasze duchowe dobro, gdyż błogi zapach, którym wypełniły się nasze serca w czasie oficjum, może w jednej chwili wyparować. Ale Reguła dodaje jeszcze jeden powód.
W oratorium należy zachowywać najgłębsze milczenie ze względu na pełen miłości szacunek do naszych braci, „aby bratu, który właśnie chciałby prywatnie się pomodlić, nie przeszkodziła w tym czyjaś bezwzględność”. Trzeba w tym zdaniu zauważyć ten element, o którym św. Benedykt nigdzie nie mówi wprost, tak jak nie mówi o konferencjach duchowych. Chodzi o modlitwę prywatną. Te kilka słów, które mówi tutaj i w rozdziale 20., wystarczą, aby stwierdzić, że dawni mnisi praktykowali ten rodzaj modlitwy oraz że Reguła i władza opata pozwalały każdemu poświęcać kilka chwil na modlitwę, nawet kosztem pracy fizycznej czy czytania duchowego. Ale u św. Benedykta ta praktyka ma charakter jakby fakultatywny i dowolny: „brat, który właśnie chciałby”, frater qui forte sibi…, „a jeśli też kiedy indziej ktoś zechce”,si aliter vult sibi…. Wydaje się, że Nasz Święty Ojciec chciał zwrócić uwagę, że szczególnie dogodnym momentem na modlitwę prywatną jest czas bezpośrednio po zakończeniu oficjum, gdyż dusza jest wtedy cała wypełniona Bogiem. Wiemy z doświadczenia, że istnieje głęboki związek między modlitwą monastyczną i Bożym Oficjum. Najlepsze miejsce modlitwy – kościół, też jest, choć nie wprost, wskazane w Regule. Następne zdanie tego rozdziału podaje, jak można sądzić, zarys metody modlitwy.
A jeśli też kiedy indziej ktoś zechce modlić się w samotności, niech wejdzie po prostu i niech się modli, nie na cały głos, lecz ze łzami i z głębi serca. Kto jednak o niczym podobnym nie zamyśla, nie powinien pozostawać po zakończeniu Służby Bożej w oratorium, aby, jak powiedziano, nie przeszkadzać innym[7].
Pierwszą intencją św. Benedykta[8] jest obrona skupienia jego mnichów przed hałaśliwym wchodzeniem i wychodzeniem, przed szumem niepotrzebnych rozmów. Jeśli przed wiecznością jest jakieś miejsce w świecie, gdzie mamy prawo przebywać wolni od molestowania, gdzie nie musimy być zdani na łaskę osób nietaktownych, jest to właśnie oratorium. Ma ono być niedostępne dla tych, którzy nie mają zamiaru się modlić, a także – z tych samych powodów – dla tych, których zbyt wylewna modlitwa mogłaby przeszkadzać braciom. Nie zapominajmy, że święta Reguła została napisana dla południowców i że zewnętrzne formy modlitwy zawsze są proporcjonalne do temperamentu. Ponadto, w klasztorze na Monte Cassino bez wątpienia byli barbarzyńcy i świeżo nawróceni wieśniacy. Tym wszystkim, którym dobre wychowanie nie zakazywało różnych ekscesów, św. Benedykt przypomina, że krzyki, głośne błagania i skargi powinny być absolutnie wykluczone w oratorium monastycznym. To pragnienie, to ukryty żar serca są istotną treścią modlitwy, a jeśli towarzyszą jej łzy, niech będą to łzy ciche i serdeczne. Nasz Święty Ojciec w sposób prawdziwie doskonały kreśli portret człowieka modlitwy: „niech wejdzie po prostu i niech się modli…”, simpliciter intret et oret…[9].
A zatem w imię miłości braterskiej, konkluduje św. Benedykt, poza godzinami Służby Bożej oratorium będzie zamknięte dla tych, którzy nie oddają się cichej modlitwie prywatnej.
Dom Paul Delatte OSB
tłum. Tomasz Glanz
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
[1] DE ORATORIO MONASTERII. Oratorium hoc sit quod dicitur, nec ibi quicquam aliud geratur aut condatur.
[2] Ta formuła Reguły została przejęta przez prawo kościelne (Can. Oratorium, 6, dist. XLII) i dekrety synodów często ją cytowały. Warto zauważyć, że jest ona reminiscencją myśli św. Augustyna z jego listu CCXI ad monachas (7). Cały ten fragment z pewnością zainspirował św. Benedykta: Orationibus instate horis et temporibus constitutis. In oratorio nemo aliquid agat, nisi ad quod est factum, unde et nomen accepit; ut si aliquae etiam praeter horas constitutas, si eis vacat, orare voluerint, non eis sint impedimento, quae ibi aliquid agere voluerint.
[3] Zob.: św. Pachomiusz, Reg., V i VII.
[4] Confess., 1. VI, c. II, P.L., XXXII, 719-720.
[5] Expleto opere Dei, omnes cum summo silentio exeant, et habeatur reverentia Deo, ut frater qui forte sibi peculiariter vult orare, non impediatur alterius improbitate.
[6] W tekście będącym przedmiotem komentarza w tym miejscu zapisane jest słowo agatur, co można tłumaczyć „oddając szacunek”. Mogło to być podstawą takich interpretacji, o jakich autor wspomina w następnym zdaniu (przyp. tłum.).
[7] Sed et si aliter vult sibi forte secretius orare, simpliciter intret et oret, non in clamosa voce, sed in lacrimis et intentione cordis. Ergo qui simile opus non facit, non permittatur explicito opere Dei remorari in oratorio, sicut dictum est, ne alius impedimentum patiatur.
[8] Zob.: św. Jan Kasjan, Inst., II, X. Warto przeczytać cały ten rozdział i następne, o których św. Benedykt pamiętał pisząc ten rozdział. Zob. też: św. Bazyli Wielki, Reg. contr., CXXXVI; św. Cyprian, De oratione dominica, c. IV i V, P.L., IV, 521-522.
[9] Omni cordis intentione (orent), powiedział Kasjan, Inst., II, XII; O pragnieniu serca zobacz: św. Jan Kasjan, Conlat., I, VII; IV, IV; IX, VI-VII; XXIII, XI; a także Inst., V, XXXIV. Vera postulatio non in oris est vocibus, sed in cogitationibus cordis. Valentiores namque voces apud secretissimas aures Dei non faciunt verba nostra, sed desideria. Aeternam etenim vitam si ore petimus, nec tamen corde desideramus, clamantes tacemus. Si vero desideramus ex corde, etiam cum ore conticescimus, tacentes clamamus (...). Intus in desiderio est clamor secretus, qui ad humanas aures non pervenit, et tamen auditum Conditoris replet (św. Grzegorz Wielki, Moral. in Job, 1. XXII, c. XVII, P.L., LXXVI., 238).
(1848-1937), mnich benedyktyński, drugi następca Dom Prospera Guerangera w benedyktyńskim opactwie św. Piotra w Solesmes, któremu przewodził w latach 1890-1921. Requiescat in pace!