Poniższy tekst został pierwotnie opublikowany w numerze 33/2015 Przewodnika Katolickiego.
W numerze 32/2015 Przewodnika Katolickiego ukazał się artykuł „Metropolita trudnych czasów” poświęcony kierującemu w latach 1901-1944 ukraińska cerkwią grekokatolicką arcybiskupowi Andrzejowi Szeptyckiemu.
Powodem tej publikacji byłą jedna z ostatnich decyzji papieża Franciszka, promulgująca dekret o heroiczności cnót Arcybiskupa. Jak wiadomo jest to przedostatni krok przed ogłoszeniem beatyfikacji. Trudno nie zauważyć, zwłaszcza w komentarzu ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego poważnego dystansu w stosunku do tej papieskiej decyzji. Być może wynika to z pominięcia istotnej wypowiedzi jednego z największych współczesnych Polaków, św. Jana Pawła II. W 2001 odwiedził on Ukrainę. Był m.in. we Lwowie. Tam podczas Mszy św. sprawowanej w rycie rzymskim, podczas której ogłoszono beatyfikację arcybiskupa Lwowa obrządku łacińskiego, Józefa Bilczewskiego Papież Polak powiedział w trakcie homilii m.in. takie słowa: „Jest jeszcze jedni okoliczność, której nie można przeoczyć przy tej okazji. Błogosławiony arcybiskup Józef Bilczewski został konsekrowany przez kardynała Jana Puzynę, biskupa krakowskiego. Obok niego stali jako współkonsekrujący błogosławiony Józef Sebastian Pelczar, biskup przemyski, i sługa Boży Andrzej Szeptycki. arcybiskup greckokatolicki. Czyż nie było to wydarzenie niezwykłe? Duch Święty sprawił wówczas, że spotkali się trzej wielcy Pasterze, z których dwaj zostali już ogłoszeni błogosławionymi, a trzeci - jak Bóg da - dostąpi tego w przyszłości. Ta ziemia prawdziwie zasłużyła na to, ażeby ujrzeć ich razem, gdy dokonywali uroczystego aktu ustanowienia kolejnego następcy Apostołów. Zasłużyła, aby zobaczyć ich zjednoczonych, ażeby zobaczyć ich zjednoczonych! Ich jedność pozostaje znakiem i wezwaniem dla wiernych należących do owczarni każdego z nich, którzy za ich przykładem mają budować komunię wspólnotę, zagrożoną przez pamięć o wydarzeniach z przeszłości i przez uprzedzenia wyrosłe z nacjonalizmu.
Dzisiaj, gdy wielbimy Boga za to, że ci słudzy okazali tak nieugiętą wierność Ewangelii, odczuwamy głęboką wewnętrzną potrzebę uznania różnych przejawów niewierności ewangelicznym zasadom, jakich nierzadko dopuszczali się chrześcijanie pochodzenia zarówno polskiego. jak i ukraińskiego, zamieszkujący te ziemie. Czas już oderwać się od bolesnej przeszłości! Chrześcijanie obydwu narodów muszą iść razem w imię jedynego Chrystusa, ku jedynemu Ojcu, prowadzeni przez tego samego Ducha, który jest źródłem i zasadą jedności. Niech przebaczenie - udzielone i uzyskane rozleje się niczym dobroczynny balsam w każdym sercu. Niech dzięki oczyszczeniu pamięci historycznej wszyscy będą gotowi stawiać wyżej to, co jednoczy, niż to, co dzieli, ażeby razem budować przyszłość opartą na wzajemnym szacunku, na braterskiej wspólnocie, braterskiej współpracy i autentycznej solidarności. Dzisiaj arcybiskup Józef Bilczewski i jego towarzysze: biskup Pelczar i arcybiskup Szeptycki wzywają was: trwajcie w jedności!”
Może warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt. W 1998 roku św. Jan Paweł II beatyfikował kardynała Alojzego Stepinaca, arcybiskupa stolicy Chorwacji Zagrzebia w latach 1938-1960. W tym okresie po pokonaniu Jugosławii przez hitlerowskie Niemcy, na terenach chorwackich powstało kolaboracyjne tzw. Niepodległe Państwo Chorwackie, zwane też czasem państwem ustaszy, od nazwy ruchu politycznego, który kierował się założeniami faszystowskimi i stworzył to państwo. Jest prawdą, że kardynałowi, jako chorwackiemu patriocie bliska była idea własnego państwa Chorwatów. Tak jak abp. Szeptyckiemu marzyło się własne państwo Ukraińców. Z tej racji, a także ze względów roztropnościowych arcybiskup Stepinac nie uchylał się od współpracy z ustaszami. Jednocześnie trzeba pamiętać, że ustasze rozpętali straszliwy , wręcz ludobójczy terror względem Serbów i Żydów. W tej sytuacji, kiedy rozeszła się wieść o beatyfikacji Stepinaca z tych środowisk rozległy się głośne i bardzo gwałtowne protesty. A jednak jesteśmy przekonani, że w trakcie procesu beatyfikacyjnego prowadzonego w Rzymie wszystkie te sprawy rozpatrzono bardzo starannie i z wystarczającą pewnością stwierdzono, że arcybiskup Stepinac potrafił znaleźć właściwą drogę. Drogę miłości Boga i własnego narodu a nie szowinizmu kierującego się nienawiścią względem innych narodów. I z tej postawy wynikała pomoc udzielana prześladowanym, zarówno poszczególnym osobom jak i poprzez protesty przeciwko prześladowaniom kierowane do przywódców ustaszy.
Ufajmy więc papieżowi Franciszkowi, że i w sprawie metropolity Szeptyckiego wszystkie okoliczności historyczne zostały odpowiednio zbadane i choć nie jest arcybiskup bohaterem nas Polaków ale Ukraińców, to ostatecznie jego beatyfikacja i, daj Boże także późniejsza kanonizacja , przyczyni się do pojednania obu narodów, którego pragnął św. Jan Paweł II. Oczywiście pojednania bez zacierania pamięci o ofiarach ludobójstwa wołyńskiego a także innych zbrodni.
Piotr Chrzanowski
(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.