Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
1 czerwca 2023 na stronie Christianitas.org opublikowany został tekst Wojciecha Surówki i Karoliny Staszak zatytułowany: O zanikaniu tożsamości. W sprawie listu Synodu Artystów.
Tekst krytycznie odnosi się do inicjatywy Synodu Artystów zainicjowanej pod koniec 2022 roku przez Galerię Zielona 13 w Łodzi, Wspólnotę Twórców Chrześcijańskich Vera Icon oraz Zespół badawczy Sztuka i metafizyka związany z Wydziałem Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie oraz do listu skierowanego w tym kontekście do biskupów, który na końcu niniejszej odpowiedzi przytaczam w całości.
Tekst Wojciecha Surówki i Karoliny Staszak zawiera szereg uproszczeń i intencjonalnych manipulacji. Jest krzywdzący dla osób i środowisk zaangażowanych w Synod Artystów. Dzieli katolików, nieprawdziwie przypisując krytykowanej inicjatywie wymiar polityczny a także w zawoalowany sposób podważa samą ideę zwołanego przez papieża Franciszka Synodu o Synodalności.
Warto zatem bliżej przyjrzeć się zarzutom i tezom w nim stawianym.
Ton listu i rewolucja w Kościele
Autorzy zarzucają redakcji listu ton roszczenia, podczas gdy w rzeczywistości, mimo, że jest on, jak przystało na tekst wychodzący ze środowiska artystycznego, utrzymany w tonie postulatywnego manifestu, tak naprawdę w wyważony, pokorny i przyjazny sposób wychodzi do Pasterzy Kościoła w Polsce z efektami zbiorowego namysłu, prośbą o błogosławieństwo i propozycją zaangażowanej współpracy dla dobra wspólnoty.
Nieprawdziwy jest zarzut dotyczący wprowadzania rzekomej rewolucji w Kościele. Propozycja Synodu Artystów bazuje w istocie na dziedzictwie i doświadczeniu Kultury Niezależnej okresu stanu wojennego, kiedy nie tylko współczesne malarstwo, rzeźba czy grafika ale i sztuka nowych mediów znalazły swoje miejsce w kościołach. To z tamtego okresu pochodzą na przykład wspaniałe, eksperymentalne instalacje Jerzego Kaliny, będące reakcją na zamordowanie Błogosławionego Ks. Jerzego Popiełuszki, niezwykłe aranżacje Grobu Pańskiego Leszka Mądzika, obrazy-obiekty Jacka Sempolińskiego, postfotograficzne obrazy Tadeusza Boruty, śmiało komentujące rzeczywistość społeczną malarstwo Leszka Sobockiego i wiele, wiele innych, cennych i poruszających dzieł pokazujących dobitnie, że sztuka współczesna nie musi kojarzyć się jedynie z kontrkulturą ale, że jest świetnym narzędziem do opowiadania o wierze i o Bogu w niezwykle aktualny sposób. Synod Artystów nie postuluje zatem jakiejkolwiek rewolucji ale podjęcie na nowo wręcz klasycznego dla sztuki polskiej wątku zbliżenia świata wiary i sztuki zainicjowanego już dobrych kilkadziesiąt lat temu.
Nie może być zatem mowy o "zanikaniu tożsamości" - Synod Artystów poszukuje jej właśnie w naszej rodzimej tradycji artystycznej.
Reprezentatywność
Surówka i Staszak zarzucają Synodowi Artystów brak reprezentatywności, podczas gdy spotkania w Łodzi poprzedzone były licznymi zaproszeniami skierowanymi do przedstawicieli wszystkich typów wrażliwości artystycznej występujących w polskim obiegu sztuki bez wykluczania kogokolwiek. Same spotkania miały charakter całkowicie otwarty a za pośrednictwem relacji wideo w internecie śledziły je tysiące zainteresowanych osób. Format spotkań odpowiadał duchowi i formatowi spotkań synodalnych, w których, co naturalne, udzielają się osoby chętne do zabierania głosu. Stosując hejterską logikę autorów tekstu opublikowanego przez Christianitas.org można na tej samej zasadzie odmówić reprezentatywności wszelkim spotkaniom synodalnym zarzucając debatującym grupom uczestników Synodu niszowy względem ogólnej liczby wiernych charakter. Prawda jest jednak taka, że Synod Artystów okazał się jedyną tego typu inicjatywą synodalną twórców w Polsce. Szkoda, że autorzy krzywdzącego artykułu nie zechcieli pofatygować się na miejsce, choć Karolina Staszak otrzymała osobiste zaproszenie do udziału w tej inicjatywie. Szkoda także, że współautorka tekstu nie zgodziła się na spotkanie z piszącym te słowa, przed publikacją.
Niesprawiedliwy jest zarzut niekompetencji uczestników spotkań. Deprecjonowanie głosu dziesiątek osób zaangażowanych w debaty i wystawę, m.in.: Tomasza Biłki OP - artysty i teologa, Wojciecha Jędrzejewskiego OP - teologa specjalizującego się w technikach dialogu i porozumienia, dr Moniki Białkowskiej - teolożki i dziennikarki specjalizującej się w zagadnieniach synodu, prof. Kai Kaźmierskiej - socjolożki, współredaktorki syntez synodalnych, Dariusza Nowaka i Jacka Hajnosa OP - współzałożycieli Wspólnoty Twórców Chrześcijańskich Vera Icon, Artura Wąsowskiego - malarza, uczestnika projektu Teologii Politycznej "Namalować katolicyzm od nowa", członka Wspólnoty Vera Icon, Karoliny Hałatek - artystki nowych mediów, specjalizującej się w wizualnym ujmowaniu teologii światła, członkini Wspólnoty Vera Icon, dr Krzysztofa Gila - artysty specjalizującego się w tematyce mniejszości kulturowych, Stanisława Wójcickiego - malarza i rysownika skupionego na wątkach teologii mistycznej, Krzysztofa Sokolovskiego - artysty reinterpretującego dziedzictwo ikony, dr Jakuba Niewdany - autora religijnych rzeźb i instalacji plenerowych, Mateusza Środonia artysty i ikonopisa i jeszcze wielu innych wartościowych uczestników Synodu Artystów jest zabiegiem tyleż niepoważnym, co nieuczciwym.
Autorzy martwią się także w swoim tekście o poziom zaangażowania w projekt Wspólnoty Twórców Chrześcijańskich Vera Icon. Tymczasem zarówno artyści jak i członkowie władz Wspólnoty nie tylko aktywnie zaangażowali się w Synod Artystów ale konsekwentnie nadal pracują nad trwałością jego efektów.
Nie z wewnątrz wspólnoty?
Tekst opublikowany przez Christianitas.org odmawia środowiskom i osobom zaangażowanym w Synod Artystów prawa do mówienia "z wnętrza wspólnoty" Kościoła. Jest to niezwykła, bezprawna próba arbitralnego wykluczenia grupy katolików i ludzi dobrej woli, odebrania im prawa identyfikacji z Kościołem i wepchnięcia ich w emblemat "obcych agentów", kogoś kto rzekomo występuje w enigmatycznie zasugerowanym "interesie sztuki współczesnej".
Zdaniem autorów problemem jest także język listu do biskupów. Odejście od pobożnościowej maniery językowej ma w ich ocenie świadczyć o braku "rozumienia katolickiej tożsamości, która jest tożsamością dziecka Bożego". Powstaje zatem pytanie: czy tożsamość chrześcijańską powinniśmy redukować jedynie do konwencji literackiej?
Jaka sztuka sakralna i religijna?
Na szczególną uwagę zasługują te części tekstu Wojciecha Surówki i Karoliny Staszak, które ujawniają ich rozumienie sztuki w Kościele. Sprowadza się ono do pryskania wodą święconą na nowe zjawiska artystyczne choć - trzeba to wyraźnie powiedzieć - nie ma to nic wspólnego z oficjalnym nauczaniem Kościoła. Od czasu Soboru Watykańskiego II Kościół niejednokrotnie wskazywał, że żadnego stylu artystycznego nie bierze za swój jedyny oraz, że dopuszcza różnorodne stylistyki i media stuki. Pisał o tym np. Joseph Ratzinger w swojej pracy Duch liturgii. Nasi autorzy starają się jednak wbrew temu przekonywać, że na sztukę współczesną powinno się patrzeć podejrzliwie i że jest ona ontologicznie i nierozerwalnie związana z ideami społeczno-politycznymi lewicy. Straszeniu czytelników "lewactwem" przeczy jednak rzeczywistość sztuki. Głęboko wierzący artyści często sięgają po nowe konwencje, nowe media i środki wyrazu aby ukazywać Boga i opowiadać o sprawach wiary. Wychodzą oni z założenia, że rozszerzająca się stale paleta środków artystycznych jest nie zagrożeniem ale szansą i cennym darem od aktywnie towarzyszącego rozwojowi ludzkiej cywilizacji Ducha Świętego. Rezygnacja z nich jest dla Kościoła stratą, ponieważ wrażliwość wizualna jego wiernych funkcjonujących we współczesnej kulturze nieustannie się zmienia. Powoduje to, że sensownym jest stałe aktualizowanie języka sztuki niosącej przekaz Ewangelii po to, by podtrzymywać w tej sferze łączność i komunikację. Sama Ewangelia zaś, jako "Dobra Nowina" niesie ze sobą zarówno niezmienny przekaz wiary jak i zachętę do nowości w wymiarze form jej ekspresji.
Tu dochodzimy do kolejnego problemu w myśleniu Surówki i Staszak, jakim jest ich "skansenowe" rozumienie tradycji. Tym czasem sztuka nie powinna służyćzamykaniu wiernych w skansenie, w którym nie wolno niczego dotykać ani zmieniać. To właśnie takie podejście tradycję zabija, izolując od niej wiernych. Dojrzale pojęta, żywa tradycja łączy wiedzę o przeszłości i szacunek do jej wytworów z nieustanną aktualizacją form jej komunikowania. Tradycja Kościoła zaś, obok długiego trwania form kulturowych jest w istocie także tradycją ożywczych, twórczych przełomów i nieustannej transgresji pod natchnieniem Ducha Świętego, który działa nie tylko przez wielkich świętych i (często - o zgrozo – w jakimś sensie „rewolucyjnych”) doktorów Kościoła ale i przez twórców. Pomiędzy tymi dwoma spojrzeniami na tradycję nie ma sprzeczności. Dopełniają się one w sposób niezbędny a odsądzanie kogoś od czci i wiary za to, że o tym mówi jest świadectwem głębokiego niezrozumienia problemu.
Synodalność się nie podoba
Autorzy idą jednak jeszcze dalej i odsłaniają w swoim myśleniu coś naprawdę niebezpiecznego i radykalnie sprzecznego z ideą synodalności Kościoła.
Cytując Zofię Trzcińską-Kamińską piszą m. in: "Sztukę sakralną bowiem w pierwszym rzędzie tworzy się dla ludzi prostych (…), a sercom tych maluczkich nie trzeba stawiać nowych niezrozumiałych problemów, nie trzeba ich zaskakiwać ani niepokoić, ale raczej dać im kościół zdolny promieniować spokojem, estetyką i ładem." Zdanie to jest krystalizacją zadufanego, klerykalnego paternalizmu, który uważa świeckich za niezdolnych do samodzielnego myślenia, wątpi o ich poważniejszej intymnej więzi z Bogiem i odmawia im słyszalnego głosu w Kościele. Jeśli dodamy do tego kolejną przytaczaną myśl rzeźbiarki: "sztuka sakralna nie może być polem do wyżycia subiektywnego” otrzymamy obraz wykrzywionej, lękliwej teologii sztuki, zainfekowanej niewiarą w działanie Boga w ludziach. W ten sposób autorzy stają po stronie wizji Kościoła scentralizowanego, klerykalnego, feudalnego i stosującego wobec swoich wiernych manipulację lub przemoc symboliczną. Zatrważające jest przy tym to, że bez zahamowań odmawiają innym prawa do bycia częścią Kościoła, jednocześnie głosząc tezy totalnie sprzeczne z jego nauczaniem, w tym z ideą zwołanego przez Papieża Synodu o Synodalności, który ma właśnie czerpać z doświadczenia i kompetencji świeckich.
Surówka i Staszak krytykują także mówienie o Synodzie w kategoriach „przywrócenia katolicyzmowi realistycznej percepcji współczesności i zdolności do adekwatnej odpowiedzi na ogromne wyzwania stojące przed ludzką cywilizacją i kulturą”. Twierdzą, że "ustawia to Kościół w roli niewiele rozumiejącego, biernego obserwatora wielkich i ważnych przemian kulturowych". Tyle że to Kościół sam ustami Papieża artykułuje potrzebę synodalnego namysłu i sam chce dokonać diagnozy swojego duchowego wzroku.
Wobec Kościoła
Autorzy jak ognia boją się przekroczenia istniejącego w sztuce kościelnej status quo błędnie zarzucając, że list skierowany do biskupów niesie jakoby bezkrytyczny stosunek do sztuki współczesnej i wpycha Kościół w bierność. W istocie list Synodu Artystów nakłania do odważnego przejęcia przez katolików inicjatywy w kulturze, do redefinicji myślenia o narzędziach sztuki współczesnej i do mądrego, wspartego nową teologią sztuki zaadaptowania ich na użytek Ewangelii.
Inny zarzut dotyczy redukcji genezy problemów Kościoła i sztuki do procesów toczących się na przestrzeni XIX i XX wieku. Oczywistością jest, że rozchodzenie się dróg sztuki i Kościoła rozpoczęło się co najmniej w dobie reformacji, nasiliło w epoce oświecenia a dopełniało w wieku XIX i XX. Pisałem o tym niejednokrotnie w innych tekstach ale redagując list do Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, uznaliśmy, że zawieranie w nim długiego wykładu byłoby co najmniej niegrzeczne.
Autorzy mijają się z prawdą twierdząc, że list sugeruje, iż Kościół narzuca wiernym określoną konwencję artystyczną - w liście nie ma takich stwierdzeń. Jest mowa o tendencji z końca XIX wieku, o preferowanym wówczas słodkawym realizmie, który rezonuje w praktyce artystycznej do dzisiaj, jednocześnie cały list bazuje na wyrażanej wyraźnie począwszy od Soboru Watykańskiego II otwartości Kościoła wobec sztuki.
Kolejną manipulacją jest twierdzenie: "osoby zaangażowane w Synod Artystów nie kryją się z dążeniem do podjęcia próby odgórnego narzucenia wiernym języka sztuki współczesnej". Mamy tu do czynienia z podwójnym nadużyciem.
Z jednej strony w liście nie zawarto jakichkolwiek sugestii dotyczących siłowego forsowania, czy narzucania czegokolwiek. Zaproponowano natomiast ciężką, darmową pracę na rzecz ustanowienia elementarnych podstaw kościelnego mecenatu i promocji chrześcijańskich kryteriów oceny zjawisk artystycznych, katolickiej edukacji artystycznej czy wspierania rozwoju współczesnej teologii sztuki. Wszystko to ma służyć wzajemnej komunikacji i wspieraniu się w obrębie kultury chrześcijańskiej. Ma budować przewagę tej kultury nad nieprzyjaznymi jej, innymi wizjami rzeczywistości. Powstaje zatem pytanie: jakie intencje towarzyszą zwalczaniu takiej, nastawionej na jednoczenie środowisk chrześcijańskich inicjatywy?
Absurdalny jest także zarzut, jakoby uczestnicy Synodu Artystów szykowali się do "skoku na władzę" w obrębie sztuki w Kościele. Każdy kto choć odrobinę zdaje sobie sprawę, ze struktury przewodnictwa instytucjonalnego w Kościele Katolickim, ze stopnia autonomii biskupów i proboszczów, z tego jak wygląda obieg środków finansowych w kościelnych instytucjach czy obieg informacji, rozumie, że propozycja zawarta w liście jest działaniem pro bono, które osobom w nie zaangażowanym przyniesie jedynie sporo trudu.
Sztuka lewicowa?
Kolejny wymiar manipulacji jest także związany z rzekomym "odgórnym narzucaniem wiernym języka sztuki współczesnej". Jest on swoistym paradoksem. Czym bowiem jest demonizowana przez autorów sztuka współczesna? Jeśli uznamy, że jest to po prostu sztuka powstająca teraz, tworzona w różnych mediach i stylistykach, to problemu chyba nie ma. Ale problem istnieje na gruncie mentalności reprezentowanej przez Wojciecha Surówkę i Karolinę Staszak, którzy przebogaty wachlarz zjawisk sztuki współczesnej wpychają do jednego worka i wszystko, co wywodzi się z prądów artystycznych młodszych niż 150 lat utożsamiają z paradygmatem lewicowym. Owszem, istnieje pewien związek pomiędzy rozwojem sztuki a historią idei XX i XXI wieku. Jest to oczywiste, jednak nie opisuje całej rzeczywistości. Głównym motorem rozwoju sztuki jest rozwój cywilizacyjny i nieustanny napływ nowych technik i technologi rejestracji i prezentacji form wizualnych. Czy wobec tego każda fotografia, każdy film i wydruk cyfrowy są z definicji lewicowe? Czy każde działanie w sieci internetowej czy w domenie sztuki VR musi automatycznie przynależeć do politycznego worka lewicy? Czy np. sztuka performance, która została nazwana i silniej rozwinęła się po 1968 roku jest skazana na wyłączną lewicowość? Co z jej źródłami sięgającymi do antycznych, religijnych misteriów? Co z performatywnymi elementami liturgii i rytuałów chrześcijańskich? Przecież dzięki tym źródłom rozwija się dziś także chrześcijańska art as action. By posłużyć się innym przykładem: sztuka wideo świetnie rezonuje z teologią światła, rozwijając tradycję obrazowania tkwiącą korzeniami w ikonie i witrażu zaś instalacje i obiekty artystyczne często nawiązują swoją strukturą do gestu Żłóbka z Greccio autorstwa Św. Franciszka z Asyżu. Czy zatem rzeczywiście wszystkim wierzącym artystom tworzącym taką sztukę należy przyklejać łatkę "lewaków" czyli w omawianej nomenklaturze "wrogów Kościoła"?
Podobnie bezsensowne jest narzucanie politycznej interpretacji narzędziom sztuki krytycznej, czy praktykom włączeniowym edukacji kulturowej. Uniwersalne narzędzia komunikacyjne wypracowane, owszem, w kontekście walki o lewicową zmianę społeczną, są po prostu skutecznymi narzędziami, z których można zrobić różny użytek. Świetnie nadają się one również do wypełniania posługi w perspektywie wartości chrześcijańskich, bez problemu dają się dostosować do wymogów chrystocentryzmu, eklezjalności, sakramentalności, biblijności oraz misyjności i rezygnacja z nich jest zwyczajną głupotą i oddaniem pola.
Jednak autorzy tekstu krytykującego Synod Artystów zdają się nie rozumieć nie tylko tego. W błędny, wykazujący poważną lukę w wiedzy o sztuce sposób, przywołują frazę Josepha Beuysa głoszącą, że "każdy może być artystą". W rzeczywistości odnosi się ona nie do kwestii talentu artystycznego, tylko do kompetencji kreatywnych w ramach beuysowskiej tzw. Plastyki Społecznej. Nie ma też nic wspólnego z oceną warsztatowych umiejętności artysty.
Na warsztacie artystycznym autorzy koncentrują się po raz drugi, wykazując tym razem brak wiedzy na temat idei sztuki konceptualnej. Piszą: "Inny <<dogmat>> mówi o tym, że sztuka jest przede wszystkim konceptualna, tzn. forma dzieła nie ma znaczenia, gdyż bardziej liczy się sam pomysł, m.in. dlatego w szkolnictwie artystycznym od dawna brakuje troski o rzemieślnicze aspekty twórczości." Oczywiście w sztuce konceptualnej forma jest tak samo ważna jak w innych odmianach działań artystycznych. Jednak tutaj tworzywem sztuki nie jest fizyczna materia ale informacja i myśl. Problem kunsztu w konceptualizmie zatem istnieje, jednak lokuje się na innej, adekwatnej do tej konwencji, płaszczyźnie procesu twórczego.
Całkowicie bezpodstawny i krzywdzący jest powtarzany wielokroć zarzut polityczności Synodu Artystów. Wszystkie środowiska będące inicjatorami łódzkich spotkań jednoznacznie odcinają się od polityki. Wszystkie przyjmują pluralistyczną wizję prezentowania sztuki i nie koncentrują się na utylitarnym traktowaniu sztuki jako oręża politycznego.
Nieprawdą jest także hołdowanie paradygmatowi wyemancypowanego postępu i autonomii sztuki. Każdy, kto uważnie przeczyta list skierowany do biskupów, bez trudu zobaczy, że wszystkie postulowane w nim działania przyjmują rolę służebną wobec wspólnoty Kościoła, liturgii, modlitwy i wierzącego człowieka.
Autorzy krytyki wytykają sztuce współczesnej jej potencjał manipulacyjny, nie dostrzegają jednak jej potencjału otwierania na rzeczywistość nadprzyrodzoną. Cytując Christine Sourgins piszą: „Zbijać z tropu, wprowadzać w zakłopotanie, intrygować, wytrącać z równowagi, dokonywać transgresji, prowokować, odbierać punkty orientacyjne, zniekształcać tożsamość itd. – oto słowa klucze, lejtmotywy sztuki współczesnej." Tymczasem równocześnie zbijanie z tropu dotychczasowej samooceny czy wprowadzenie w specyficzne zakłopotanie, są przecież początkiem refleksji koniecznej do nawrócenia. Intrygowanie, wytrącanie z równowagi są warunkiem duchowej transgresji. Prowokować i nakłaniać można i trzeba do dobrego. Utrata punktów orientacyjnych kieruje zaś w stronę jedynego punktu orientacyjnego jakim jest Bóg, a sztuka ma także potencjał odkrywania i kształtowania tożsamości chrześcijańskiej.
Problematyczna jest też krytyka komunikatywności sztuki współczesnej. Autorzy mianem sztuki współczesnej określają jedynie jej wąski wycinek wskazując, na rzekomo niezbędne do jej odczytywania kwalifikacje kulturowe. Rzeczywiście jest trochę sztuki, która silnie bazuje na kontekstach kulturowych i prowadzi grę z innymi dziełami i tekstami kultury. Czy jednak w zdobywaniu związanej z nią wiedzy jest coś niewłaściwego? Czy katolicy muszą być niedouczeni a unikanie edukacji jest cnotą? Ponadto każdy rodzaj sztuki działa wielopłaszczyznowo i każdy widz jest w stanie na swoich własnych zasadach percypować napotkane dzieła. Jest także dużo sztuki bazującej na czytelnej, niekiedy ilustracyjnej narracyjności, jest sztuka estetyczna, wciągająca sztuka interaktywna, etc. Zarzut ten należałoby także odwrócić, pytając o dzisiejszą komunikatywność sztuki dawnej, pełnej alegorii i symboliki. Czy nie bywa ona niekiedy bardziej hermetyczna od sztuki tworzonej aktualnie, sięgającej po dzisiejsze kody kulturowe?
Kolejny raz autorzy tekstu publikowanego w Christianitas.org mijają się z prawdą zarzucając Synodowi Artystów deprecjonowanie "grup duszpasterskich i instytucji kościelnych". Spora część listu do biskupów poświęcona jest właśnie wspieraniu kapłanów w parafiach i poszerzaniu oferty grup duszpasterskich o budujące dobre relacje między ludźmi praktyki sztuki partycypacyjnej. Jest mowa także o animacji kultury, dobrym designie i tworzeniu projektów na rzecz instytucji kościelnych.
Rzeczywiste przyczyny kryzysu?
Diagnozując przyczyny kryzysu sztuki w Kościele Surówka i Staszak całkowicie rozgrzeszają Kościół instytucjonalny oskarżając jednocześnie artystów o duchowe lenistwo. Czytamy: "(...) artyści nie tworzą na chwałę Boga, (...) nie dlatego, że Kościół instytucjonalny ich nie wspiera, lecz dlatego, że z ich strony nie ma rzeczywistego pragnienia podejmowania naprawdę doniosłych tematów." Można w tym miejscu postawić pytanie: czy czasem Kościół nie jest od tego aby pomagać w pojawieniu się tego pragnienia? Czy sytuacja, kiedy Kościół instytucjonalny stoi plecami do swoich wiernych działających w świecie sztuki, kiedy nie istnieje koherentny system formacyjny, system mecenatu, system stypendialny czy choćby zwykłe zainteresowanie kapłanów tym, czym żyją i z czym zmagają się wierni obdarzeni przez Boga talentami artystycznymi jest rzeczywiście w porządku?
Podobnie nietrafna jest narracja autorów na temat obecności artystów w radach parafialnych. Oczywistym jest, że do rad kandydują osoby chętne a rada pochodzi z wyboru. Jednak cały problem, świetnie wyświetlony w toku prac Synodu o Synodalności polega na tym, jak wyglądają zazwyczaj relacje pomiędzy proboszczami a członkami rad. Konieczne jest po pierwsze dowartościowanie głosu rady parafialnej a ponadto wykonanie większej pracy nad wciągnięciem do niej parafian mogących naprawdę wnosić w życie wspólnoty swoje kompetencje zawodowe. Po latach funkcjonowania obecnego systemu, w którym parafianin rzadko czuje się partnerem swojego proboszcza, bez odpowiednich zachęt ze strony Kościoła instytucjonalnego, czy choćby dedykowanej kampanii informacyjnej, sytuacja ta sama z siebie szybko się nie zmieni.
Surówka i Staszak twierdzą, że "(...) kryzys nie wynika, jak diagnozują autorzy postulatów, z kryzysu teologii, lecz jest kryzysem egzystencjalnym i duchowym. Nie potrzeba specjalnej teologii sztuki, lecz sztukę należy poddać Bogu (nie lewicowemu dyskursowi). I tutaj kluczowe jest nawrócenie i wytrwała współpraca z łaską." Tyle tylko, że w przypadku Synodu Artystów mówimy o twórcach, którzy już przeżyli i ustawicznie przeżywają swoje nawrócenie, o artystach odkrywających swoje powołanie w perspektywie "wiary widzącej". Ci artyści, którym na Kościele zależy i którzy maja odwagę o tym mówić także potrzebują dla swojego rozwoju odpowiedniego duszpasterstwa i wsparcia instytucjonalnego, by głos sztuki wypływającej z wnętrza Kościoła był w świecie słyszalny. Ale przede wszystkim, artyści na każdym etapie swojego rozwoju, ale także kapłani, potrzebują kompetentnych wskazówek teologicznych, zdolnych po bożemu opisać rzeczywistość szybko rozrastającego się instrumentarium sztuki. Zwrot artystów w stronę Boga nie usprawiedliwia porzucenia odpowiedzialności za sztukę w Kościele ze strony jego pasterzy - oni także mają tutaj coś istotnego do zrobienia.
W tekście krytykującym Synod Artystów jak mantra powraca fraza: "kryzys sztuki to kryzys rzemiosła". Autorzy po raz kolejny uderzają w antyintelektualny ton przeciwstawiając biegłość warsztatową, myśleniu, utożsamianemu ze sztuką konceptualną.
Ich receptę na obecny kryzys streszcza zdanie: "Tylko osobiste nawrócenie twórców i poważne podejście do kwestii warsztatowych są w stanie zaradzić kryzysowi sztuki chrześcijańskiej." Z ich tekstu wyłania się więc pochwała artysty pobożnego i sprawnego warsztatowo, wiernego dawnym kanonom sztuki i naśladującego uświęcone tradycją formy. Przypomina ona wizję ikonopisa właściwą sztuce cerkiewnej i to poniekąd dobrze. Artysta powinien prowadzić życie duchowe i znać tradycję artystyczną Kościoła by móc z niej czerpać. To jednak nie wszystko. Co bowiem począć z całą tradycją łacińską, która inaczej niż Cerkiew podchodzi do roli indywidualnego doświadczenia i ekspresji wiary? Czy sposobem na rzekomy powrót do tożsamości chrześcijańskiej ma być jedynie podróż na wschód? Czym są dla nas zatem porywy Ducha Świętego wiejącego w zachodnich świętych, nowatorskich wizjonerach wiary, doktorach Kościoła i artystach nieustannie odnawiających formy swojej sztuki? Czy naprawdę powinny one przegrać w sporze z trucizną paternalizmu i klerykalizmu, antyintelektualizmem i fetyszyzacją dawnego warsztatu, z zawężonym rozumieniem sztuki współczesnej a w końcu z dzieleniem ludzi wierzących i rozbijaniem jedności rodzącej się na podłożu Synodu o Synodalności?
Reforma!
Aby nie poprzestać jedynie na krytyce tekstu Wojciecha Surówki i Karoliny Staszak zacytuję także zdanie, z którym się zgadzam: "Synod Artystów wyraźnie dąży do zmiany w postrzeganiu sztuki współczesnej przez Kościół. Sformułowania takie jak <<postulujemy>>, <<proponujemy>>, <<wzywamy>>, wskazują na to, że osoby zaangażowane w redakcję listu mają aspiracje do bycia czynnikiem sprawczym tej zmiany." Zdecydowanie tak! Po to my, artyści otrzymujemy talenty, kształcimy się i także do tego powinny uzdalniać nas chrzest i bierzmowanie, aby świadomie i odważnie zabierać głos w sprawach wiary i sztuki i aby w komunii z Bogiem kształtować otaczającą nas rzeczywistość i nasz Kościół. Równocześnie wbrew zarzutom o "skok na władzę", zdajemy sobie sprawę z tego, że to Bóg decyduje o tym gdzie i jak wykorzystać nasze zaangażowanie i przyjmujemy pokornie przydzielone nam poletka.
Poniżej list do JE Księdza Arcybiskupa Stanisława Gadeckiego, który przytaczam w całości:
*
Kraków, 22 kwietnia 2023 r.
Jego Ekscelencja Ksiądz Arcybiskup Stanisław Gądecki
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski
Czcigodny Księże Arcybiskupie,
trwa zwołany przez papieża Franciszka Synod Powszechny poświęcony pojęciu synodalności. W wymiarze relacji wewnętrznych prowadzony jest namysł nad kondycją struktur Kościoła i wyzwaniem sprawiedliwej podmiotowości różnorodnych grup wiernych.
W wymiarze zewnętrznym wielkim zadaniem jest przywrócenie katolicyzmowi realistycznej percepcji współczesności i zdolności do adekwatnej odpowiedzi na ogromne wyzwania stojące przed ludzką cywilizacją i kulturą.
Odpowiedzią polskich artystów na wezwanie synodalne Ojca Świętego był Synod Artystów odbywający się w dniach od 8 grudnia 2022 do 31 stycznia 2023 w Łodzi. Jego główną konstatacją jest wezwanie do tego, aby Kościół zwrócił baczniejszą uwagę na sztukę współczesną i szerzej, na kulturę wizualną. Sfery te bowiem, dla wielu środowisk stały się obok edukacji, główną areną skutecznej walki o światopogląd współczesnego człowieka. Kościół, który przez wieki inspirował artystów Ewangelią i poprzez swój mecenat nadawał ton sztuce europejskiej, pod koniec XIX wieku podjął błędną i brzemienną w skutkach decyzję o wyborze konwencji artystycznej zbliżonej do przeestetyzowanego, graniczącego z kiczem realizmu. To, co w założeniach miało utrzymywać przy religii szerokie masy społeczne wabione ofertą ateistycznych przemian kulturowych, okazało się komunikacyjną klęską i początkiem izolacji sztuki chrześcijańskiej od głównego nurtu sztuki na świecie. Tymczasem w XX i XXI wieku sztuka, idąc drogą awangardowego eksperymentu, bardzo się zmieniła zyskując nowe możliwości i sposoby komunikowania i przemawiania do odbiorców. Obok tradycyjnego malarstwa i rzeźby czy grafiki pojawiły się narzędzia takie jak fotografia, wideo, instalacje, performance, sztuka cyfrowa, sztuka sieci internetowej, sztuka w rzeczywistości wirtualnej i wiele innych, które mogą i powinny sprzyjać spotkaniu z Bogiem. Dlatego sięgając do doświadczenia pierwotnego Kościoła i korzystając z instrumentarium sztuki bazującej na partycypacji i dialogu, w toku otwartej dyskusji i symultanicznej akcji artystycznej, staraliśmy się wspólnie przemyśleć i zwizualizować możliwe dzisiaj relacje wiary i sztuki, zastanowić się jaka powinna być twórczość, służąca nowej ewangelizacji i porozmawiać o tym, co twórcy mogą dać wspólnocie Kościoła oraz jak Kościół może wspierać i integrować kreatywne kompetencje swoich członków. Opierając się na głosach artystów, teologów, teoretyków i historyków sztuki oraz ekspertów zaangażowanych w Synod Powszechny, obecnych na spotkaniach Synodu Artystów, proponujemy kardynałom, arcybiskupom, biskupom, prezbiterom i wszystkim, którym na sercu leży kondycja wspólnoty Kościoła przemyślenie następujących rozwiązań:
Edukacja
1. Upadek chrześcijańskiej estetyki jest efektem kryzysu teologii, dlatego należy odnowić teologię sztuki. Nowego opracowania teologicznego domagają się zarówno tradycyjne jak i współczesne media artystyczne zdolne językiem dzisiejszego człowieka opowiadać o jego wierze.
2. System seminaryjnej formacji kapłanów i praktyka duszpasterska wymaga zmian. Kościół musi zapewnić zdrowe i pogłębione nauczanie uwzględniające najnowsze trendy artystyczne i wspomagające duchową formację twórców.
3. Postulujemy powołanie chrześcijańskiej uczelni artystycznej. Pierwszym krokiem do tego celu może być poprowadzenie czterosemestralnego studium łączącego zajęcia z teologii sztuki, najważniejszych aktualnych problemów cywilizacji oraz praktyczne zajęcia z różnych mediów sztuki współczesnej. Z oferty edukacyjnej będą mogli korzystać zarówno twórcy jak i seminarzyści przygotowujący się do pracy duszpasterskiej.
Artyści w Kościele
4. Należy podjąć wysiłek zorganizowanego dialogu Kościoła z artystami, którzy pomagają w dobywaniu głosu z głębokości ludzkiego zagubienia we współczesnej rzeczywistości, dla których sztuka jest naturalnym katalizatorem refleksji i dialogu, elementem tischnerowskiej "posługi myślenia", filozofowaniem i dysputą w "żywiole piękna" oraz pytaniem o dobro i prawdę.
5. Artyści mogą być cennymi partnerami kapłanów wspierając ich w praktyce duszpasterskiej. Nowa multimedialna kreatywność właściwa ponowoczesności ma służyć pięknu liturgii oraz wspomagać modlitwę indywidualną i we wspólnotach.
6. Należy wspierać sztukę relacyjną, która skupia się na kształtowaniu wzajemnych odniesień między ludźmi i jest doskonałym nośnikiem etyki chrześcijańskiej.
7. Należy docenić i zaangażować po stronie Kościoła sztukę krytyczną, dzięki której artyści mogą być "uchem" Kościoła dla kobiet, dzieci, wykluczonych, skrzywdzonych, poszukujących, uchodźców, ale i masy zwykłych wiernych, których głos jest dziś we wspólnocie niesłyszalny.
8. Polscy artyści pełniej niż inne grupy wiernych kultywują w swoim środowisku dialog ekumeniczny. Należy wprowadzić sztukę w pole dialogu w Kościele, ekumenizmu, porozumienia z wyznawcami innych religii i z niewierzącymi.
9. Postulujemy zaproszenie profesjonalnych artystów do pracy w Radach Parafialnych. Powinni oni brać czynny udział w budowie i wystroju świątyni, codziennej dbałości o stronę wizualną sprawowanego kultu, jakości projektowania komunikacji wizualnej, wydawnictw, dekoracji czasowych i animować ruch kulturalny dzieci, młodzieży i dorosłych.
Organizacja
10. Wzywamy do rozpoczęcia budowy chrześcijańskiego obiegu sztuki. Pierwszym krokiem na tej drodze powinna być reforma i nowe zadania sieci muzeów archidiecezjalnych i diecezjalnych, które powinny być aktywne na polu sztuki współczesnej i współpracować ze świeckimi instytucjami kultury.
11. Niezbędna jest reforma i nowy opis kompetencji diecezjalnych komisji budowlanych oraz utworzenie stałej rady ds. kultury wizualnej przy Konferencji Episkopatu Polski.
12. Postulujemy stymulowanie aktywności chrześcijańskiej krytyki artystycznej w mediach związanych z Kościołem.
13. Wzywamy do powołania opiniotwórczego katolickiego portalu o sztuce.
14. Proponujemy utworzenie stypendium artystycznego Przewodniczącego KEP połączonego z cyklicznym konkursem artystycznym pod patronatem Prymasa Polski.
15. Proponujemy nawiązanie współpracy krajowych instytucji kultury z partnerami zagranicznymi, w tym z Muzeum Watykańskim i utworzenie cyklicznego międzynarodowego przeglądu sztuki chrześcijańskiej, zdolnego wywierać realny wpływ na dyskurs artystyczny na świecie.
Aby wdrożenie proponowanych rozwiązań było możliwe, oferujemy naszą pracę i zaangażowanie, prosząc jednocześnie o przychylny namysł i błogosławieństwo.
W imieniu organizatorów i uczestników Synodu Artystów
dr hab. Łukasz Murzyn, prof. UP
Dziekan Wydziału Sztuki
Uniwersytetu Pedagogicznego im. Komisji Edukacji Narodowej
w Krakowie
17 maja 2023 r. w Pałacu Arcybiskupim w Warszawie na zaproszenie Księdza Biskupa Michała Janochy odbyło się spotkanie liderów Synodu Artystów z Konsultorami Rady ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego Konferencji Episkopatu Polski.Spotkanie było odpowiedzią na list skierowany do biskupów 22 kwietnia 2023 r. stanowiący efekt synodalnych spotkań środowiska artystów, teoretyków i teologów sztuki. Efektem spotkania jest ustalenie głównych akcentów planowanego współdziałania, do których należy: powołanie portalu internetowego pod auspicjami KEP poświęconego kulturze chrześcijańskiej, promującego dobre wzorce i praktyki z obszarów sztuki, architektury rzemiosła artystycznego, designu, muzyki i działań społeczno-artystycznych w parafiach, intensyfikacja starań o powołanie dedykowanych studiów łączących współczesną sztukę i teologię, powołanie Konkursu artystycznego i Stypendium dla artystów pod patronatem KEP oraz organizacja cyklicznego Kongresu poświęconego kulturze, sztuce i Kościołowi.
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
Artysta, kurator sztuki, Dziekan Wydziału Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.