Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl.
Z góry dziękujemy.
+
Wniebowzięcie
profesja prosta dwóch nowicjuszy
Homilia Przewielebnego Ojca Jeana Pateau
Opata Opactwa Matki Bożej w Fontgombault
(Fontgombault, 15 sierpnia 2021 r.)
Drodzy Bracia i Siostry,
Moi Najdrożsi Synowie, szczególnie zaś Wy, którzy złożycie wasze śluby zakonne!
Dziś Kościół świętuje triumf Maryi, którą po zakończeniu życia na ziemi, z ciałem i duszą wstępuje do Nieba!
Dziś mnisi z Fontgombault i liczni nasi przyjaciele wspominają, że w ubiegłym roku, właśnie w to święto, gdy słońce było w zenicie, a zatem nastała godzina południowej modlitwy „Anioł Pański”, Ojciec Opat Antoni oddał duszę Bogu i stanął u wrót Nieba.
Dziś wreszcie, w święto patronalne naszego klasztoru, wracając do tradycji przerwanej w 1967 r., dwóch braci złoży proste śluby zakonne: ślub stałości w rodzinie monastycznej, którą wybrali, ślub przemiany obyczajów i ślub posłuszeństwa.
Złożenie ślubów zakonnych to wyrzeczenie się świata i uznanie, że Bóg zasługuje na to, aby wybrać Jego samego i uznać za ważniejszego od wszystkiego, nawet od najsłuszniejszych ludzkich pragnień, takich jak pragnienie założenia rodziny. Dziękujemy dziś rodzinom młodych mnichów za ten dar, w którym dzisiaj wraz z nami uczestniczą!
Jednak wybór Boga nie jest czymś właściwym jedynie dla mnicha. Kimkolwiek jesteśmy, nieustannie mamy w prawdzie dokonywać tego wyboru, wiedząc, że Bóg nas nie zawiedzie i że my sami nie możemy Go zawieść. Przez swoje życie oderwane od świata mnisi w sposób bardzo mocny i wyraźny przypominają o tym obowiązku tym, którzy mijają ich domy albo ich odwiedzają. Ten właśnie wybór za chwilę wyśpiewacie Wy, którzy jeszcze jesteście nowicjuszami: „Przyjmij mnie, Panie, według Twej obietnicy, a żyć będę. I nie zawiedź nadziei mojej” (Reguła 58, 21).
W naszych czasach życie sprowadza się dla wielu do przyjemności, do korzystania z życia. Przy takim nastawieniu człowiek oczekuje od społeczeństwa, aby wszystko zorganizowało dla jego zadowolenia. Naczelną zasadą staje się: dogodzić sobie i to pozwalając sobie na to, co w minionych czasach, uważanych teraz za zacofane średniowiecze, byłoby absolutnie niewyobrażalne. Historia ludzkości nie zachowała i nie zachowa wzmianki o żadnym państwie, które przetrwałoby, funkcjonując według takich zasad. Gdy dobro własne całkowicie pomija dobro wspólne, gdy społeczeństwo nie chroni już najsłabszych w matczynym łonie, gdy okalecza rozwój dziecka, pozbawiając go przewodników i świateł pozwalających mu ukształtować swoją osobowość w zgodzie z ciałem, które otrzymało, nie ma już przyszłości ani dla społeczeństwa, ani dla rodzin, ani dla jednostki. Życie społeczeństw i życie poszczególnego człowieka zostało pozbawione sensu. Dlaczego nasz świat tak goniący za przyjemnością, jest tak smutny? Czyż nie został pozbawiony nadziei? Człowiek nie wiedząc dokąd podąża, nie wie, jak ma sobą kierować. Tak w tym, co dotyczy celu, jak i w tym, co dotyczy racji istnienia, życie zostało pozbawione sensu.
Dla chrześcijanina sprawa przedstawia się całkiem inaczej. Życie jest darem, prezentem od kochającej Osoby. Sens swego życia chrześcijanin otrzymuje od Boga. Podąża do Niego i wie, że w obecnej chwili, w każdej chwili swojego życia, pozostaje w pod troskliwą Bożą opieką.
Pierwszym i podstawowym celem Reguły św. Benedykta jest uporządkowanie życia społeczności monastycznej w taki sposób, aby wszyscy w niej szukali Boga w jak najlepszych warunkach. Święty Benedykt przewiduje, że człowiekowi może zdarzyć się spotkanie z grzechem i daje każdemu swojemu synowi 74. narzędzie dobrych uczynków: „Nigdy nie tracić ufności w miłosierdzie Boże” (4, 74).
Myślę, że właśnie to jest dla każdego człowieka kluczem do radości, do prostoty, do duchowego dzięcięctwa, które są szczególną cechą charakterystyczną domów monastycznych. To nieustanne pragnienie przyjemności, zawsze ulotne i nigdy nienasycone, jest w tych domach zastąpione pewnością tego, że w teraźniejszości Bóg z miłosierdziem patrzy na biedy naszego życia, a w przyszłości obiecuje nam wizję uszczęśliwiającą. Prawdą jest, że życie wieczne już się dla każdego rozpoczęło. Jest to szczególnie prawdą dla mnicha, który ma żyć w ciągłej, głębokiej, osobistej i serdecznej zażyłości z Bogiem.
Czy takie życie w zażyłości z Bogiem jest trudne? Nie sądzę. Chodzi po prostu o to, aby być wolnym, wolnym dla ofiarowania swojego serca, wolnym dla porzucenia swojego serca. Ale jak ośmielić się uczynić krok ku wyzwoleniu, ku wolności, skoro ten krok wymaga rzeczywistych wyrzeczeń, skoro jeszcze nie spotkaliśmy Tego, który wyciąga do nas rękę?
Przez swoje śluby mnich jest wezwany do wyzwolenia się od swoich trosk. Tak ogołocony, powinien trwać w ubóstwie i w wolności. Ojciec Opat Antoni wyjaśniał to w ten sposób:
Ludzie sądzą, że mnisi są zamknięci w więzieniu, mnie natomiast z łatwością przychodzi powiedzieć, że to świat jest w więzieniu. Mnisi mogą wyjść z klauzury, kiedy tylko zechcą, mają klucz do furty... To świat nie może w nią wejść. Wierne zachowywanie klauzury jest dobrem nie tylko dla mnichów, ale także dla świata, któremu wymagania naszego życia rzucają wyzwanie i stawiają niewygodne pytania.
Trzy wydarzenia wspomniane na początku tej homilii mogą wydawać się niezwiązane ze sobą. Porządkują się jednak w świetle jednego słowa: wolność, wolność dla daru: daru z życia poprzez profesję monastyczną; daru ze swojej duszy poprzez śmierć – te dwa etapy życia ludzkiego, przez które każdy, w ten czy w inny sposób, przejdzie.
Wreszcie, u kresu czasów, dla przyjaciół Boga nadejdzie ukoronowanie, którego Maryja już doświadczyła po swoim Wniebowzięciu, a którego my doświadczymy, gdy nasza dusza odnajdzie swoje ciało.
Historia każdego ludzkiego życia sprowadza się do historii wyzwolenia. Wyzwolenia, którego Bóg jest pierwszym, a tak naprawdę jedynym sprawcą, wyzwolenia, które mamy przyjąć, zaczynając od otwarcia się na Wyzwoliciela. Jak? Święty Benedykt, skłania mnicha do działania już pierwszym słowem swojej Reguły: „Słuchaj”!
Od zarania historii ludzkości cuda Boga dokonują się w sercach tych, którzy słuchają. Ojciec Opat Antoni należał do takich ludzi, a owocność jego opackiej posługi świadczy o jego życiu. Często cuda Boga pozostają ukryte nawet dla tych, którzy z nich korzystają. Bóg miłuje tego, kto zachowuje wszystko w swoim sercu.
Maryja jest tą, która usłyszała i przyjęła słowo Boga, a przez to stała się płodna: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego” (Łk 1,38). Maryja jest niewiastą, która słucha, która przyjmuje, która rodzi. Ona jest tą, która u kresu swej ziemskiej drogi została przyjęta u Boga. Oto „Niewiasta obleczona w słońce i księżyc u jej stóp, a na głowie jej korona z gwiazd dwunastu” (Ap 12,1).
Dziś wieczorem po nieszporach w uroczystej procesji będziemy czcili naszą Mamę z Nieba. Powierzymy jej naszych dwóch nowych profesów, powierzymy jej życie każdego z nas, powierzymy jej wszystkich ludzi żyjących na ziemi, którzy są jej dziećmi. Wreszcie oddamy w jej macierzyńską opiekę Ojca Opata Antoniego, który wykorzystywał każdą okazję, aby przypominać swoim synom o chwale i splendorach ich Matki.
Trahe nos, Virgo Immaculata![1] Pociągnij nas Dziewico Niopokalana! Prowadź nas na drodze do Nieba!
Dom Jean Pateau
tłum. Tomasz Glanz
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
[1] Początek jednej z antyfon z uroczystości Niepokalanego Poczęcia NMP (przyp. tłum.).
(1969), mnich benedyktyński, opat Opactwa Najświętszej Maryi Panny w Fontgombault.