Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl.
+
Świętego Benedykta
Homilia Przewielebnego Ojca Jeana Pateau
Opata Opactwa Matki Bożej w Fontgombault
(Fontgombault, 11 lipca 2023 r.)
Judicantes …
Sądząc …
(Mt 19,28)
Drodzy Bracia i Siostry,
Moi Najdrożsi Synowie!
Gdy każdego dnia, niekiedy z wielkim trudem, dźwigamy życiowe ciężary – ciężary, których nie skąpi nam los, których nie brakuje w naszych czasach, gdy z wysiłkiem podejmujemy wymagający marsz w ślad za Chrystusem, w naszej duszy rozbrzmiewa pytanie, które Piotr zadał Jezusowi: „Cóż więc otrzymamy?” (Mt 19,27).
Odpowiedź jest zaskakująca: „Przy odrodzeniu, (…) wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela” (w. 28).
A zatem sądzenie, jako rodzaj zapłaty, przypada w udziale temu, kto opuścił wszystko, aby pójść za Chrystusem. Sądząc po skłonności do sądzenia, Pan powinien mieć wielu przyjaciół wśród dziennikarzy i w ogóle wśród ludzi naszych czasów. Jakby już antycypując obiecaną nagrodę, ludzie osądzają się pochopnie, stawiają sobie niesłuszne zarzuty. Wygłaszają swoje zdanie o wszystkim, nie troszcząc się o konsekwencje wypowiadanych słów. I tak, gdy społeczeństwo odrzuca obiektywne kryteria stanowiące fundament moralności naturalnej, wprowadzając tym samym człowieka na drogę grzechu, serce człowieka staje się coraz bardziej zatwardziałe. Paradoksalnie, im bardziej libertyńskie są ideologie promowane przez społeczeństwo, tym częściej poszczególny człowiek doświadcza purytańskich i bezlitosnych sądów, jakby ludzie chcieli zapewnić sobie złudzenie dobrego sumienia.
Napięcie między prawdą a miłosierdziem łatwo dostrzec w psalmach. Znika ono dopiero w sprawiedliwym i miłosiernym spojrzeniu, jakim Bóg ogarnia człowieka. Człowiek, mając często trudności z właściwym rozeznaniem, powinien pamiętać, że prawda bez miłosierdzia staje się surowością, a miłosierdzie bez prawdy – słabością.
Członkowie Kościoła nie są wolni od pokus w tej dziedzinie – niektórzy wpadają (albo już wpadli) w bezlitosną surowość, inni – w niewytłumaczalną słabość. Sięgnijmy wobec tego po naukę, jaką zostawili nam święci mnisi z przeszłości, którzy w swoich czasach podtrzymywali Dom Pański zarówno przykładem swojego życia, jak i swoją nauką.
Jak ci ludzie postrzegali swoje czasy? Jakie kryteria osądu stosowali?
W historii monastycznej często określa się mnichów mianem „ukrzyżowani”. Jakież to zaskakujące określenie!
Pójście za Chrystusem wymaga wyrzeczenia, zaparcia się samego siebie. Święty Paweł naucza Galatów: „A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami” (Ga 5,24).
Jednak to nie asceza wyniosła Chrystusa na krzyż. Chrystus wstąpił tam dla naszego zbawienia, potwierdzając, że „nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15,13). Podczas gdy dla każdego przestępcy męka krzyża była zwieńczeniem ciągu złych uczynków, dla Chrystusa – przeciwnie – stała się niegasnącym ogniskiem, z którego promieniuje łaska odrodzenia dawana każdemu człowiekowi.
Spojrzenie, które chrześcijanin zwraca na Krzyż, nie kończy się na Krzyżu. Rozdziela się ono i rozprasza jak światło, aby ogarnąć tych wszystkich, którzy z Krzyża w obfitości otrzymują zbawienie. Krzyż daje chrześcijaninowi światło nadziei, światło nowego życia.
Z Krzyża Chrystus widzi świat w prawdzie i ogarnia go swoim spojrzeniem pełnym miłosierdzia. Ten, kto pragnie być ukrzyżowany wraz z Chrystusem, jest zaproszony, aby uczynić swoim to Chrystusowe spojrzenie, ma również otworzyć się na głęboki żal, „na żałobę z powodu zbawienia traconego przez siebie albo przez innych”1.
Czy może dziwić, że ta nauka jest powszechnie przyjmowana w monastycyzmie od samego początku? Święty Bazyli mówi: „Trzeba (…) płakać z tymi, którzy płaczą (…). Kto wylewa gorące łzy nad grzechem bliźniego, sam się leczy, bolejąc nad swoim bratem”2.
Mnich upodabnia się do Chrystusa nie tyle przez ascetyczny styl życia – który nie jest celem, lecz jedynie środkiem – lecz raczej przez uczestniczenie w chrystusowym spojrzeniu pełnym prawdy i miłosierdzia, które rodzi się wśród największych cierpień i przywraca światu nadzieję na paschę czyli przejście ku wieczności.
Tak wyposażony, prawdziwy mnich może osądzać świat i obejmować go swoją modlitwą. Krzyż, którego świetlisty cień olśniewa świat, jest płodny dla przyszłości. Mnisi, ukrzyżowani wraz z Chrystusem, stają się budowniczymi przyszłego świata, jak to wielokrotnie pokazywała historia.
W Homilii wygłoszonej w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny papież Benedykt nauczał:
Człowiek, który oddaje się całkowicie w ręce Boga, nie staje się Bożą marionetką, człowiekiem nudnym i uległym; nie traci swojej wolności. Tylko człowiek, który całkowicie zawierza się Bogu, znajduje prawdziwą wolność, rozległy i twórczy obszar wolności ku dobru. Człowiek, który zwraca się ku Bogu, nie staje się mniejszy, ale większy, bo dzięki Bogu i z Bogiem staje się wielki, staje się boski, staje się naprawdę sobą. Człowiek, który oddaje się w ręce Boga, nie oddala się od innych, skupiając się jedynie na swoim zbawieniu; przeciwnie, tylko wówczas jego serce doznaje prawdziwego przebudzenia, a on sam staje się człowiekiem wrażliwym, a więc życzliwym i otwartym.Im bliżej człowiek jest Boga, tym bliżej jest ludzi3.
Te słowa w sposób najdoskonalszy odnoszą się do Maryi. Pełnia łask, którą Bóg ją oblekł w jej Niepokalanym Poczęciu, nie stała się dla niej powodem do pogardzania swoimi braćmi w człowieczeństwie. Przeciwnie, pełnia łask związana z jej Boskim Macierzyństwem, jest dla niej powodem wyjątkowej bliskości z każdmy człowiekiem. Będąc, jak pisze św. Tomasz z Akwinu, „najbliższą Chrystusowi co do człowieczeństwa”4, Maryja jest zarazem najbliższa ludziom.
W swoim klasztorze mnich, który szuka Boga, jest powołany do budowania bliskości współczucia wobec każdego swojego bliźniego. Przez swą modlitwę, przez swoje oddane Bogu życie pracuje on nad przebóstwieniem swoich braci i świata.
Święty Grzegorz opowiada, że przed swą śmiercią św. Benedykt ujrzał „cały świat (…) jakby skupiony w jednym promieniu słońca” (Dialogi II, 35, 3). Ówczesny świat – naznaczony wojnami, najazdami i innymi kataklizmami – nie był wcale lepszy od naszego. Jednak to właśnie w promieniu światła ukazał się oczom Benedykta. W oczach świętych świat jest ciężki wagą łaski, która wytryskuje z Krzyża, działa w ludzkich sercach i je przemienia.
Chrystus oczekuje od swoich przyjaciół, że uczynią swoim spojrzenie Ukrzyżowanego, że będą płonąć miłością do bliźniego. W ten sposób, nie wchodząc w żadne kompromisy ze światem, ofiarują mu blask prawdy i bogactwo daru miłosierdzia.
Amen.
Dom Jean Pateau OSB
tłum. Tomasz Glanz
1 I. Hausherr, Penthos, la doctrine de la componction dans l’Orient chrétien, Rzym 1944, s. 50.
2 św. Bazyli Wielki, Homilia o męczeństwie św. Julii, PG 31, 257.
3 Benedykt XVI, Homilia w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, 8.12.2005, cyt. za: opoka.org.pl .
4 św. Tomasz Z Akwinu, S. Th., III, q. 27, a. 5, cyt. za: Suma teologiczna, t. 25: Bóg-człowiek, syn Maryi, tłum. St. Piotrowicz, Londyn 1964, s. 88.
(1969), mnich benedyktyński, opat Opactwa Najświętszej Maryi Panny w Fontgombault.