Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
+
Świętego Benedykta
Homilia Przewielebnego Ojca Jeana Pateau
Opata Opactwa Matki Bożej w Fontgombault
(Fontgombault, 21 marca 2024 r.)
Ecce nos reliquimus omnia et secuti sumus te.
Otośmy opuścili wszystko i poszliśmy za tobą.
(Mt 19,27)
Drodzy Bracia i Siostry,
Moi Najdrożsi Synowie!
W pierwszą niedzielę Wielkiego Postu Kościół zachęcał wiernych, aby podążali za Panem, którego Duch wyprowadził na pustynię. W drugą niedzielę tego okresu wspinaliśmy się na Gorę Tabor, aby tam wraz z trzema wybranymi uczniami: Piotrem, Jakubem i Janem ujrzeć przemienione oblicze Pana.
Święty Benedykt już we wczesnej młodości usłyszał wołanie pustyni – głos wzywający do porzucenia świata i jego uroków, aby w samotności móc swobodnie i bez ustanku szukać umiłowanego Boskiego oblicza.
Gdy dziś świętujemy jego przejście do nieba, składamy dzięki za to życie, które od pierwszych swych chwil aż do godziny śmierci było wędrówką po świetlistej drodze. Święty Benedykt nie odstąpił, wytrwał. Wystąpił w dobrych zawodach i do końca w nich walczył (por. 1 Tym, 6,12; 2 Tym 4,7).
Czytanie z Księgi Mądrości Syracha przypomniało nam dzieło arcykapłana Szymona, który „za życia swego poprawił dom Pański i (…) wzmocnił świątynię. On zbudował mur podwójnie wysoki i wysoką podporę muru świątyni (…), umocnił miasto na czas oblężenia” (Syr 50,1-4). Zadbał również o budowę zbiorników na wodę, aby lud mógł zaspokoić swoje pragnienie. Budowanie miasta, aby tam chronić życie, danie temu życiu możliwości rozwoju przez zapewnienie wody – oto dzieła świadczące o roztropnym i wytrwałym zarządzaniu.
Odnosząc ten fragment Pisma Świętego do św. Benedykta, Kościół przypomina wspaniałe dzieło budowy cywilizacji dokonane przez tego świętego mnicha. Liczne klasztory, które przez wieki wyrosły w całej Europie, dają świadectwo owocności tego dzieła. Są one również depozytariuszami dziedzictwa, które wciąż ma wydawać nowe owoce.
Święty Benedykt zostawił potomnym w dziedzictwie napisaną przez siebie Regułę. Tym dziedzictwem jest też opis niektórych wydarzeń z życia Świętego, który dał nam święty papież Grzegorz Wielki w swoich Dialogach.
Pierwszą budowlą, przy której pracował św. Benedykt, nie był budynek z kamienia. Nikt nie rodzi się budowniczym domów monastycznych, a tym bardziej – założycielem zakonu, ani Patriarchą Mnichów Zachodu. Tym wszystkim człowiek się staje. Jak? Dzień po dniu wytrwale oczekując Pana, słuchając Jego głosu, rozważając wszystkie Jego słowa. Działanie, które nie jest zakorzenione w kontemplacji, ma nikłe szanse na powodzenie, a jeszcze mniejsze – na przetrwanie próby czasu. Każdy uczeń Chrystusa, każdy, kto chce głosić Ewangelię, powinien o tym pamiętać.
Uprzywilejowanym miejscem słuchania głosu Pana, miejscem, w którym najlepiej brzmią Jego słowa, jest serce człowieka. Pisze o tym pięknie Madeleine Delbrêl:
Jeśli dojdziesz na krańce świata, znajdziesz tam ślady Boga. Jeśli zstąpisz w głębię własnego serca, znajdziesz tam Boga samego1.
W 58. rozdziale Reguły, którypoświęcony jest zasadom przyjmowania braci, Święty Benedykt używa wymownego sformułowania: habita secum deliberatione, „po dojrzałej rozwadze” (w. 14). Gdy już przedstawi się nowicjuszowi „wszystko, co jest ciężkie i trudne na drodze do Boga” (w. 8), gdy starszy mnich umiejący pozyskiwać dusze zbada, czy prawdziwie szuka on Boga, czy jest gorliwy w Służbie Bożej, w posłuszeństwie, w znoszeniu upokarzających zdarzeń, gdy wreszcie nowicjuszowi trzykrotnie zostanie odczytana Reguła, do przejścia zostaje już tylko ostatni etap, etap, który nowicjusz musi przebyć sam: musi obiecać przestrzeganie wszystkich przepisów Reguły i wytrwanie w tym postanowieniu do końca swoich dni. Taką obietnicę można złożyć przed Bogiem tylko po dojrzałej rozwadze, po zstąpieniu do głębi swojego serca, niejako po zamieszkaniu u siebie – tam, gdzie sam Bóg również pragnie mieszkać.
Święty Grzegorz w swoich Dialogach posługuje się wyrażeniem habitare secum, „mieszkać ze sobą”. Porzuciwszy życie studenta, św. Benedykt znalazł schronienie w „ciasnej pieczarze”. Jego pustelnicze życie na odludziu nie mogło długo pozostawać w tajemnicy. Po pewnym czasie wielu ludzi zaczęło przybywać do świętego męża. Żyjący w okolicy mnisi poprosili go, aby został przełożonym ich klasztoru. Wkrótce jednak pożałowali swojego wyboru. Benedykt podjął zdecydowane kroki, aby zreformować rozluźnione obyczaje wspólnoty, co tak bardzo przeszkadzało mnichom, że uradzili, iż dodadzą trucizny do wina swojego opata. Jednak Mąż Boży uczynił cud, kielich się rozprysł, a spisek przewrotnych spełzł na niczym. Wówczas Benedykt „powrócił do swojej ukochanej samotni i sam pod okiem najwyższego Świadka mieszkał ze sobą”2.
Autor Dialogów wyjaśnił znaczenie tego wyrażenia na tyle obszernie, że nie możemy tutaj przytoczyć tego wywodu w całości. Każdy jednak może go sam znaleźć bez żadnej trudności i przeczytać. Ograniczmy się do krótkiego streszczenia:
Gdyby święty mąż przez czas dłuższy starał się utrzymać siłą pod swą władzą tych mnichów, którzy nie tylko żyli całkiem odmiennie od niego, lecz jeszcze przeciw niemu wszyscy spiskowali, (…) oko jego ducha odwróciłoby się wtedy od światła kontemplacji. Dręczony codziennie ich brakiem dążenia do poprawy, mniej sam by do niej dążył, a tak mógłby łatwo i siebie zgubić, i tamtych nie pozyskać. Ilekroć bowiem wyciągają nas z nas samych nazbyt pochłaniające sprawy zewnętrzne, zawsze wówczas choć jesteśmy nadal sobą, nie jesteśmy jednak ze sobą, bo tracąc samych siebie z oczu błąkamy się po ziemi cudzej. (….)
Powiedziałem zatem, że ów czcigodny mąż mieszkał ze sobą, gdyż zawsze stał na straży własnego serca, zawsze świadomy, że jest przed obliczem Stwórcy, zawsze pilnie badał swoje postępowanie i nie pozwalał oku swego ducha błądzić na zewnątrz3.
Mieszkanie ze sobą jest koniecznym warunkiem prawdziwego naśladowania Chrystusa. Mieszkanie ze sobą jest też antidotum na rozproszenie, w które wprowadza nas świat. Jest to wybór życia w pełni zgodnego z Bożym powołaniem, z naszymi różnymi powołaniami życiowymi.
A zatem, gdy za chwilę staniemy na progu Wielkiego Tygodnia, dobrze jest zadać sobie pytanie, czy dokonaliśmy zdecydowanego wyboru mieszkania ze sobą, czy podejmujemy konkretne działania, przez które odrzucamy nasze rozproszenia oraz to wszystko w nas, co rozprasza innych. Czyż aby przyjąć łaskę Boga, aby zbierać jej owoce, gdy w nas trwa, nie należy zacząć od wewnętrznego skupienia, od zamieszkania ze sobą? „Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2,19).
Zakończymy, cytując raz jeszcze Madeleine Delbrêl:
Pustynie się zdobywa, nie dostajemy ich w prezencie. Pustynie naszego życia musimy wykarczować dla siebie w ukryciu długich godzin naszego życia, twardo walcząc z naszymi przyzwyczajeniami i naszym lenistwem. Jest to trudne, ale konieczne dla naszej miłości. (…)
Tak bowiem jesteśmy skonstruowani, że nie możemy wybrać Ciebie Boże bez jakiejś, choćby małej, walki i zawsze od miłości do Ciebie, Umiłowany, odciąga nas fascynacja naszymi drobiazgami, wyczerpująca obsesja stawiania ich na pierwszym miejscu4.
Amen.
Dom Jean Pateau OSB
tłum. Tomasz Glanz
1 M. Delbrêl, Alcide: Guide simple pour simples chrétiens, Paryż 1968, s. 60.
2 św. Grzegorz Wielki, Dialogi, II, 3, 5.
3 tamże, 5-7.
4 dz. cyt., s. 100-101.
(1969), mnich benedyktyński, opat Opactwa Najświętszej Maryi Panny w Fontgombault.