Teologia poetów
2022.08.01 21:24

Ewangelia kamienia

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

Dawid wybrał ze strumyka pięć gładkich kamieni.

1 Sm 17,40

 

Może wola Boga, który jest miłością, nie dzieje się „gdzie indziej”, zawsze „gdzieś tam” i „kiedyś”, ale właśnie tutaj i teraz. Bez wielkich znaków, czasem nawet bez światła i poczucia obecności, ale to nie zmienia prawdy, że tędy właśnie przebiega zielona droga życia. Oto właściwy kierunek; prowadzenie, a nie przypadek. Może często są to ścieżki odmienne od tych, które sobie wyobrażaliśmy, bo być w rzeczywistości jest lepiej niż w świecie spełnionej doskonałości. 

Może wygodniej jest tęsknić za życiem i wolnością, ale trudniej jest „mieć” życie i wolność, bo kiedy już ich doświadczamy, to coś w nas jednak odrzuca takie bycie jako zbyt „nasze”. Może to wszystko ma po prostu sens, ten właściwy, właśnie dla mnie, aż zrozumiem, że dzięki Bogu na pięknej ziemi przypadła mi moja cząstka (Ps 16,6); właśnie tutaj, nawet jeśli jeszcze tego nie widać. Może wszystko to prowadzi do miejsca, w którym dusza woła: bardzo ukochałem dziedzictwo moje (Ps 16,6), ponieważ wyznaczone zostało wolą Bożą, mimo że na początku drogi słychać rozlegał się głos tego samego Pana: ktoś inny cię przepasze i poprowadzi tam, dokąd sam nie chciałbyś pójść (J 21,18).

Skoro padły słowa „poprowadzi” oraz „pójść”, to znaczy, że istnieje jakiś kierunek i jakaś droga. Wiara jest taką właśnie zieloną równiną. Pismo definiuje ją jako upostasis, co pierwotnie oznaczało nie tylko pisemne zapewnienie o spadku lub podarunku, którego jeszcze nie widać poza urzędowym zapisem, ale także grunt, po którym stąpa ludzka stopa. Ziemię tę pokrywa obfita, żywa zieleń nawet wtedy, gdy wzrok dostrzega wokół jedynie spieczone, kamienne pustkowie. Inne są bowiem oczy wiary, a inne oczy fizyczne. To dwa różne „zmysły” w odmienny sposób patrzące na rzeczywistość, która pozostaje taka, jaka jest. 

Mówi Pismo, że w miejscu pustkowia było bardzo dużo trawy (J 6,10), a Psalmista dodaje: Pan jest moim Pasterzem, nie zbraknie mi niczego, pozwala mi paść się na zielonych łąkach (Ps 23,1-2). Kiedy więc dusza woła do Boga: „Niech mnie Twój dobry duch prowadzi po bezpiecznej równinie” (zob. Ps 143,10), jej słowa odbijają się echem: „On prowadzi mnie właściwą drogą i kieruje na ścieżki życia” (zob. Ps 23,3; 16,10). Aby jednak to usłyszeć, wpierw trzeba stanąć na zielonym gruncie wiary.

Szczere jest to, co Pan mówi, jak srebro czyszczone w piecu, od wszelkich zanieczyszczeń wolne (Ps 12,7): wszystko zatem, co zasiewa w duszy niepokój, nie jest tym, co Pan mówi. Nie są to przynajmniej słowa posyłane wprost. Dlatego jedna z modlitw Mszy świętej brzmi: „Wspomóż nas w swoim miłosierdziu, abyśmy zawsze wolni od grzechu i bezpieczni od wszelkiego zamętu…”. Z tego powodu klasycy duchowości katolickiej podawali następującą regułę odróżniania natchnień Bożych od pokus złego ducha: jeżeli przychodzące wewnętrzne impulsy cechuje wzrost pokoju, radości i nadziei, wówczas ich pochodzenie śmiało można przypisać Bogu, który osobiście jest dawcą pokoju, a nawet Bogiem pokoju (Flp 4,9). Kiedy natomiast wzbudzają zamęt, niepokój i lęk, to choćby przyjmowały pozór pobożności, powodują pokusę. Stany te pozostają bowiem w sprzeczności z owocami Ducha, którymi są pokój, radość, miłość i wolność (zob. Ga 5,22). Nie ma chyba mistrza duchowości, który patrzył na te sprawy inaczej. 

A jeśli nie da się uniknąć podróży przez ciemne doliny? Psalmista mówi przecież: choćbym musiał (Ps 23,4), wskazując tym samym, że doświadczenie braku światła pojawia się w życiu ludzkim jako pewna konieczność. Wobec tych doświadczeń obecność Boga pozostaje nacham, czyli „pocieszeniem” i „odpoczynkiem”. Od złego ducha pochodzi wówczas niejasność oraz wewnętrzny brak orientacji (zob. Mt 5,37), nawet jeśli Opatrzność pozostawia człowieka w tym miejscu i pozwala, aby walczył o zachowanie ufności (por. 1 Tm 6,12). Głos Boga, przeciwnie, pozostaje wyraźny i pewny (zob. Rz 14,22-23); kiedy przerywa milczenie i daje się usłyszeć, wtedy daje pełnię życia. 

Stojący przed zgromadzeniem przewodnik modlitewnego chóru wołał w imieniu całego Izraela: Pragnę słuchać wszystkiego, co mi Bóg powie (Ps 85,9). Zaraz potem dodawał: Pan ogłasza pokój (Ps 85,9). Cokolwiek zatem odpowie Bóg, będzie to głos pełen shalom, czyli „zupełnego pokoju”. Bywa oczywiście, że Duch Święty zasmuca duszę w celu jej nawrócenia (zob. 2 Kor 7,10), ale czyni to w sposób, który charakteryzuje się wewnętrznym pokojem i jasnością. Zawsze zachowuje ten sam „miły ton”, który podnosi z upadku i obdarza wolnością. Bóg jest przecież, jak zapewniają teksty biblijne, światłością i nie ma w Nim żadnej ciemności (zob. 1 J 1,5). 

Kiedy w dawnym Izraelu pojawiały się sprawy sporne, wówczas rzucano na ziemię losy, czyli owalne kamyki nazywane urim, w ten sposób zawierzając wynik samemu Bogu. Gest ten świadczy o istnieniu sytuacji, których nie mogła rozstrzygnąć zwykła roztropność. Prawdą jest zatem, że ludzkie życie wymaga rozeznawania tego, co słuszne i właściwe, choć starania wolnej woli należy równoważyć przestrogą mędrca: Synu mój, spraw zbyt wielu nie bierz na siebie, bo gdy się w nie uwikłasz, możesz ponieść szkodę (Syr 11,10). W podobny sposób Księga Powtórzonego Prawa podkreśla odpowiedzialność człowieka za podejmowanie właściwych decyzji życiowych, jednocześnie dodając: A jeśli przydarzy się wam jakaś sprawa zbyt trudna, zwróćcie się po jej rozstrzygnięcie do mnie (Pwt 1,17). Słowa te wskazują oczywiście na postawę zawierzenia Bożemu prowadzeniu. Jej wzorem był prorok Jeremiasz, który wołał: Ty wiesz, o Panie, że drogi człowieka nie są w rękach jego i nie może kierować swoimi krokami. W innym tłumaczeniu jego modlitwa brzmi: Wiem, Panie, że nie człowiek wyznacza swą drogę, i nie w jego jest mocy kierować swoimi krokami, gdy idzie (Jr 10,23). 

Podobne stwierdzenia na temat ludzkiego życia padały z ust wielu innych mędrców, którzy słyszeli słowa Boga. Kohelet zauważył, że człowiek nie może dostrzec niczego poza sobą (Koh 7,14). W pewnym sensie pewna może być tylko chwila obecna. Wzrok ani roztropność nie sięgają znacznie dalej. Dlatego też sam Pan kieruje krokami każdego człowieka, bo człowiek sam nie może pojąć swojej drogi (Prz 20,24). Obserwacjom tym dodaje powagi przekaz tradycji, wedle której pod imieniem Koheleta kryje się Salomon, uważany niegdyś za najmądrzejszego człowieka na Wschodzie, później złamany, upadły, świadomy własnej skończoności i głupoty, pokutujący z powodu własnej niewierności. 

Dowodem słabości człowieka są nie tylko codzienne doświadczenia, ale także medytowane raz za razem, uobecniane każdego roku dzieje tułaczki narodu wybranego. Psalmista wspomina o Izraelitach, którzy błądzili po pustyniach i bezludziach, a mimo usilnych starań nie mogli znaleźć drogi do zamieszkałego miasta. Próbowali ustalić kierunek dalszej wędrówki pośród bezkresnych piasków, lecz z czasem zaczęli „ginąć razem ze swoją mądrością” (zob. Ps 107,4.27). W chwili niewiedzy i niemocy ich drogę wytyczył sam Bóg. Znaleźli się w sytuacji, w której – jak mówił mędrzec – nie na wiele zda się własny trud człowieka (Prz 10,22), aby stała się jawna zarówno słabość człowieka, jak i obecność Boga. 

Przy rodzinnym stole rozważano również dzieje cudownego zwycięstwa Jozafata. Historia ta zapewne doskonale komponowała się z goryczą ziół oraz słodyczą wina. Mówi bowiem o zwycięstwie, które przychodzi przez powierzenie. Kiedy nieszczęście stało się zbyt bliskie, aby można było oprzeć nadzieję na ludzkiej sile, Izraelici zawołali ku niebu: Bo wobec tej nawałnicy, która się ku nam zbliża, my sami jesteśmy bezsilni. Wcale nie wiemy, co mamy czynić, a nasze oczy zwracają się z ufnością ku Tobie (2 Krn 20,12-13). Bóg odpowiedział: Nie będziecie potrzebowali z nimi walczyć. Macie się tylko tam znaleźć i stać na miejscu. Zobaczycie, Judo i Jerozolimo, jak sam Jahwe przyniesie wam wybawienie (2 Krn 20,17). Tym razem zwycięstwo nie potrzebowało starań. Zostało powierzone pustym dłoniom. Wydarzyło się dzięki zaufaniu.

To wszystko dzieje się samo. Zatrzymuje się czas, ruch i myśl, aby mogły się otworzyć „oczy ku patrzeniu” i „uszy ku słuchaniu”. Wzrok zatrzymuje się na owocu na gałęzi albo na kamieniu przy drodze. On tam zwyczajnie jest, i mówi, ale językiem, którego nie da się ująć słowami. To najprostsza mowa istnienia. Słuch wyłapuje każdą sekundę szumu traw potrącanych nagłym podmuchem wiatru. Tymczasem tak wiele owiec błąka się w rozproszeniu, ludzie odcięci zostają od swoich duchowych korzeni. Ja jestem z „tymi”, a on z „tamtymi”. Mnóstwo sztucznych tożsamości zamiast bycia w świecie rzeczywistym i stworzonym.

Duch tchnie przez równiny i mówi: Kto mnie słucha, może żyć bezpiecznie (Prz 1,33). Przestrzeń jest wolna i otwarta. Z prawej strony słuchać: „Będziesz bezpiecznie szedł swoją drogą”(zob. Prz 3,23), a z lewej: „Będę cię strzegł na wszystkich twoich drogach” (zob. Ps 91,11).Kroki kierują naprzód. Nie potrzeba zbytnio troszczyć się o kierunek. Wystarczy iść. Ważne jest tylko jedno: dopóki trwa wiara, „tu” i „teraz” pod stopami rozpościera się zielona równina.

Michał Gołębiowski

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Michał Gołębiowski

(1989), doktor nauk humanistycznych, filolog, historyk literatury, eseista, pisarz, tłumacz. Stały współpracownik pisma „Christianitas”. Autor książek, m.in. „Niewiasty z perłą” (Kraków, 2018) czy „Bezkresu poranka” (Kraków, 2020), za którą został uhonorowany Nagrodą Specjalną Identitas. Jego zainteresowania obejmują zarówno dawną poezję mistyczną, jak również kulturę tworzoną w atmosferze tzw. „śmierci Boga” oraz dzieje ruchów kontrkulturowych lat 60. XX wieku.