Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl.
Z góry dziękujemy.
W 1969 roku, uznanym później za duszny i prażący zenit epoki pokoju i miłości, z tłoczni płyt winylowych wyszedł album Ballad of Easy Rider grupy The Byrds. Na samym środku okładki o barwie spalonej ziemi widać pocztowe zdjęcie motocyklisty z białą od słońca pustynią w tle. Wszelkie zbieżności tego dzieła z filmem Easy Rider nie były przypadkowe. Przecież to właśnie leniwe brzmienie country, filozofia wyśpiewywanej w piosenkach poezji, a przede wszystkim życiowe losy oraz etyczna postawa muzyków zainspirowały twórców najważniejszego dzieła kina kontrkultury. Na drugiej stronie okładki płyty zamieszczono nawet maszynopis wiersza odtwórcy głównej roli, Petera Fondy, w którym amerykański aktor i buntownik opisał „wyzwalające duchowo” spotkania z Rogerem McGuinnem.
Być może najważniejsze podobieństwo piosenek The Byrds do obrazu Easy Rider polega na niuansach stylu muzycznego. Wprowadzone przez grupę senne harmonie wokalne wyobrażały swobodnie falujące życie, tak mocno skontrastowane ze zgiełkiem ulicy oraz tumultem fabryk. Na poziomie estetycznym znamionowały one, rzecz jasna, hipisowski sprzeciw wobec nowoczesnej machiny konsumpcyjnej wzbogacającego się Zachodu. Tego rodzaju śpiew obrazował ucieczkę od materializmu, tę samą, której oddali się dwaj motocykliści z filmu Dennisa Hoppera, kiedy wyrzucili zegarki, aby wejść w przepływ czystego doświadczenia. W miejsce posiadania miała wejść autentyczność bycia. Można ją również określić jako etos ponownego spotkania, rozpoznania, a wreszcie – pojednania człowieka z samym sobą. Dlatego postawa „swobodnego jeźdźca” wiąże się z nadzieją na, mówiąc językiem biblijnym, odnalezienie źródeł życia wtryskujących ze spalonej, słonej i twardej ziemi (zob. Iz 41,18-19).
Mając to na uwadze, należy zauważyć, że Easy Rider, czy to w wersji filmowej, czy muzycznej, jest celebracją życia tymczasowego. Nad głowami motocyklistów niebo jest zawsze błękitne, nieustannie przyświeca im słońce. Na ziemi odbywa się jednak ruch. Mowa zatem o życiu w drodze, takim, które odnajduje jakąś niepowtarzalną wartość we własnej efemeryczności, która nie posiada żadnej pewnej metafizycznie odpowiedzi. Na swój sposób zdano sobie sprawę, że człowiek jest jak kwiat polny, tak że kiedy wzeszło palące słońce i wysuszyło łąkę, to kwiat jej opadł i zniknął piękny jego wygląd (Jk 1,11). A skoro tak, to na tym krótkim odcinku warto przede wszystkim poznać wartość życia; spotkać się z samym sobą, odkryć własną autentyczność. O tym jest cały album The Byrds. To najbardziej wewnętrzny przekaz ballady o swobodnym jeźdźcu.
W innym miejscu apostoł pisał do adresatów swojego listu: Jesteście niczym lekki podmuch wiatru, który pojawia się i za chwilę znika (Jk 4,14). Trudno o trafniejszy opis życia „dziecka kwiatu” oraz „swobodnego jeźdźca”. Podstawowa różnica pomiędzy doświadczeniem człowieka kontrkultury i tradycyjnie rozumianej duchowości chrześcijańskiej polega jednak na rozpoznaniu dla swojej znikomości podstawy metafizycznej lub jej braku. Dwaj motocykliści Easy Rider to przedstawiciele pokolenia, które uznały sam ruch za wystarczający cel własnej egzystencji. Podróż donikąd nie zmierza. Nie ma ona końca i nie prowadzi do ostatecznego spotkania z wiecznością, przynajmniej nie na poziomie świadomym. Jest po prostu manifestacją życia i wolności jako wewnętrznej siły całego stworzenia. Stąd rozczarowanie Billy’ego i Wyatta, którzy przekroczywszy granicę Nowego Orleanu, zdali sobie sprawę, że nie czeka na nich żaden dom. Warunkiem wolności jest, jak się okazuje, zgoda na permanentne wykorzenienie. Albo, mówiąc inaczej, stan egzystencjalnego zawieszenia. Czy nie jest to brzmię zbyt ciężkie dla człowieka?
Jeżeli rację miał Ernst Bloch, twierdząc że największym pragnieniem człowieka nie jest ani wola mocy, ani zaspokojenie popędów, ale odnalezienie wewnętrznego domu, to czymś mimo wszystko koniecznym jest odniesienie do wyższej instancji. Jej postać to stałość błękitnego nieba, która jednocześnie pobudza do życia i ruchu cały świat pulsujących zjawisk. Pewną nadzieję na tak rozumiane odkupienie przynosi napisana i zaśpiewana przez Rogera McGuinna Ballada o swobodnym jeźdźcu. Zamyka ona finałową scenę filmu Hoppera, a zarazem otwiera album The Byrds. Przed słuchaczem otwiera się perspektywa intuicyjnie przeczuwanej wieczności. Okazuje się, że droga Billy’ego i Wyatta jest przypowieścią o ludzkim losie. Posiada więc jakiś sens. Wolność przyrównana została do rzeki, która powraca do morza. Istnieje jakaś metafizyka, jakiś przepływ życia i jakiś cel. Istnieje dom.
McGuinn nie daje oczywiście pewności co do tego, jak właściwie rozumieć nadzieję, która wyłania się ze słów: „płyń, rzeko, płyń, płyń aż do morza, gdzieś tam, gdzie mógłbym żyć”. Być może chodzi tutaj o zupełnie naturalny cykl narodzin i śmierci albo symboliczne trwanie w sercu każdego, kogo pobudza do drogi ta sama tęsknota. Na pewno jest to jednak jakaś forma zbawienia, czyli ratunku. A może jest to już jakieś „poszukiwanie Boga niejako po omacku” (zob. Dz 17,27).
Michał Gołębiowski
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
(1989), doktor nauk humanistycznych, filolog, historyk literatury, eseista, pisarz, tłumacz. Stały współpracownik pisma „Christianitas”. Autor książek, m.in. „Niewiasty z perłą” (Kraków, 2018) czy „Bezkresu poranka” (Kraków, 2020), za którą został uhonorowany Nagrodą Specjalną Identitas. Jego zainteresowania obejmują zarówno dawną poezję mistyczną, jak również kulturę tworzoną w atmosferze tzw. „śmierci Boga” oraz dzieje ruchów kontrkulturowych lat 60. XX wieku.