Niedawno oglądałam dyskusję o Leszku Kołakowskim, w której udział wzięli prof. Marcin Król i Paweł Grad. Przy okazji wspominania rodzinnych uwarunkowań Kołakowskiego, które spowodowały, że nie został on ochrzczony, Pan Profesor rzucił mimochodem uwagę, iż w ogóle należałoby poddać pod dyskusję kościelny zwyczaj chrzczenia małych dzieci, czy jest to właściwe.
Ta uwaga przypomniała mi, że obecnie coraz częściej takie myślenie pojawia się wśród katolików, a jest ono, krótko mówiąc, spowodowane powszechną protestantyzacją myślenia katolickiego. To protestantyzm kładzie nacisk na osobisty wybór człowieka, jego aktywność – akt wiary, który jest jego świadomym wyborem.
Jest to w sumie dość ciekawe zjawisko, bo przecież u podwalin protestantyzmu leży przekonanie o wierze, która jest łaską, do tego stopnia, że dla protestantów istnieje realna opozycja pomiędzy zasługą przez wiarę (por. Rz 3, 28; 5, 1; Ga 3, 24) a zasługą przez uczynki. Podczas gdy katolicy wyznają zasadę, że, owszem, to wiara zbawia, ale z drugiej strony wiara bez uczynków jest martwa (por. Jk 2, 17-18; 2, 24), to protestanci kierują się zasadą sola fide.
Skoro wiara jest łaską, to nie możemy jej w sobie wzbudzić prostym aktem woli, możemy ją jedynie darmo otrzymać. Jak uczy Kościół – otrzymujemy ją właśnie w sakramencie chrztu. Ta prawda została obecnie mocno zapomniana. A przecież liturgia bardzo mocno i pięknie to podkreślała. Obecnie w rycie chrzcielnym na pytanie kapłana „O co prosicie Kościół Boży?” rodzice dziecka odpowiadają: „O chrzest”. Odpowiedź banalna, prosta, zrozumiała, ale właściwie nic nie wyjaśniająca.
Ten sam dialog w dawnym rycie chrzcielnym brzmiał: „O co prosicie Kościół Boży?” , odpowiedź: „O wiarę”. Dzięki tym słowom otwierała się cała głębia aktu sakramentalnego. Rodzice przynoszą do kościoła malutkie dziecko prosząc, aby to Kościół dał temu dziecku dar nadprzyrodzony: łaskę wiary. Co dalej będzie się działo z tym ziarenkiem wiary zależy oczywiście od wielu innych czynników. Jednak cały sens chrztu małego, nieświadomego jeszcze dziecka zawierał się właśnie w tych słowach. Kościół dlatego chrzci niemowlęta, by tym samym podkreślać tę prawdę: wiary my sobie sami nie wypracowujemy, nie wypraszamy, nie podejmujemy jakimś aktem woli. Wiara jest łaską darmo daną.
Skoro Profesor Król podkreśla znaczenie zagadnienia łaski w myśleniu Kołakowskiego, to powinien wziąć ten argument pod uwagę w przypadku chrztu. Można to zresztą odnieść do wszystkich współczesnych, którzy lubią podkreślać, że “wiara jest łaską”. Łaska przychodzi właśnie przez sakrament, a nie spada z nieba.
Zatem nie jest tak, że to człowiek, swoim suwerennym aktem wybiera Boga. Inaczej niepotrzebne by było zbawienie ofiarowane nam przez Chrystusa, Jego przyjście na świat, śmierć i zmartwychwstanie. Ono było właśnie niezbędne, ponieważ człowiek sam, własnymi siłami nie jest w stanie wybrać Boga. To Bóg wybrał człowieka. Dopiero na mocy tego wybrania i powołania, człowiek jest w stanie odpowiedzieć na Boże wezwanie.
Z tym zagadnieniem związane blisko jest drugie – Kościół karmi swe dzieci wiarą. Dawniej istniało takie zasłużone i piękne sformułowanie: Kościół podaje wiernym do wierzenia. Na studiach zetknęłam się z opinią, że na szczęście obecnie zrezygnowano z niego, bo uwłacza ono rozumnej naturze człowieka i powoduje skojarzenia z traktowaniem ludzi jak dzieci. Gdy tymczasem sformułowanie to nawiązuje do biblijnych obrazów (kokosz zgarniająca swe pisklęta pod skrzydła, św. Paweł piszący o karmieniu pokarmem stałym). Kościół jest właśnie Matką dla wierzących i podaje im pokarm na życie wieczne: Ciało Pańskie, Słowo Boże i wiarę.
I tak, jak to nie człowiek pierwszy wybiera Boga, tylko to Bóg wybiera człowieka, tak samo, to nie człowiek łaskawie sobie wybiera to, w co wierzy, tylko Kościół, niczym matka, podaje człowiekowi do wierzenia prawdy wiary.
Sformułowania tego używa z całą mocą jeszcze Sobór Watykański I w konstytucji De fide catholica: „Należy wierzyć wiarą boską i katolicką w to wszystko, co zawiera się w słowie Bożym pisanym czy ustnie przekazanym i co Kościół czy to uroczystym orzeczeniem czy w zwykłym i powszechnym nauczaniu podaje do wierzenia jako prawdy przez Boga objawione". Słowa zaś te cytuje Pius XII w swojej konstytucji apostolskiej Munificentissimus Deus ogłaszającej dogmat wiary o Wniebowzięciu Najświętszej Marii Panny.
Szkoda, że Kościół zrezygnował z tego sformułowania, ponieważ - nawet kosztem rażenia współczesnego ucha, wyczulonego na wolności i wartości ogólnoludzkie - przypominałby w ten sposób prawdę o pierwszeństwie Kościoła przed jednostką w porządku wiary. Najpierw człowiek zostaje wszczepiony w Kościół, by dopiero potem mógł się mocą łaski nadprzyrodzonej wiary opowiedzieć w pełni za tą wiarą i przylgnąć do Chrystusa. Nie odwrotnie.
Antonina Karpowicz-Zbińkowska
(1975), doktor nauk teologicznych, muzykolog, redaktor „Christianitas”. Publikowała w „Studia Theologica Varsaviensia”, "Christianitas", na portalu "Teologii Politycznej" oraz we "Frondzie LUX". Autorka książek "Teologia muzyki w dialogach filozoficznych św. Augustyna" (Kraków, 2013), "Zwierciadło muzyki" (Tyniec/Biblioteka Christianitas, 2016) oraz "Rozbite zwierciadło. O muzyce w czasach ponowoczesnych"(Tyniec/Biblioteka Christianitas, 2021). Mieszka w Warszawie.