Felietony
2022.10.21 17:30

Dlaczego każdy katolik powinien znać literaturę?

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy. 

Istnieje dobry powód, dla którego każdy katolik powinien znać wielkie dzieła literatury – po prostu pomagają nam one poznać samych siebie. Z tego samego powodu powinniśmy studiować nauki humanistyczne – ponieważ uczą nas one o człowieczeństwie, zarówno człowieczeństwie naszym własnym, jak i człowieczeństwie bliźnich.

W wielkich dziełach literatury odkrywamy głębokie zrozumienie bytu i celu człowieka. Odkrywamy, że osoba ludzka to homo viator: pielgrzym albo wędrowiec, który podróżuje przez śmiertelne życie mając na uwadze zawsze życie wieczne. Ten rodzaj rozumienia tego, kim jesteśmy, został współcześnie utracony. „Człowiek nowożytny – pisał Chesterton – bardziej przypomina podróżnika, który zapomniał jak nazywa się cel jego podróży i dlatego musi wrócić tam, skąd przybył, właśnie po to, aby odkryć, dokąd zmierza”. W rzeczywistości sprawy mają się nawet gorzej, niż wyobrażał sobie Chesterton, ponieważ człowiek nowożytny nie tylko zapomniał nazwy celu podróży, ale nawet zapomniał, że ma taki cel. Nie wie, że jest podróżnikiem. Nie jest świadom tego, że jest w podróży lub że ma dokądś iść. To nie homo viator, ale homo superbus, człowiek pyszny, żałosna istota w pułapce ram stworzonego przez siebie „ja”, więzień swej dumy i uprzedzenia.

Wielkie dzieła literatury pokazują nam szaleństwo homo superbus, jak również mądrość homo viator, przeciwstawiając sobie brutalność pysznego łotra, cnotliwą pokorę i człowieczeństwo szlachetnego bohatera. Pokazują nam, że dobry człowiek inspiruje się we wszystkim, co robi, pragnieniem służenia Bogu i swemu bliźniemu; zły człowiek z drugiej strony inspirowany jest pragnieniem zadowolenia siebie. Wielkie dzieła literatury pokazują nam, że człowiek zawsze oscyluje pomiędzy tymi dwoma biegunami swojej własnej natury. Albo popada w szaleństwo bałwochwalczej miłości do samego siebie ponad wszystko, albo budowany jest bezinteresowną miłością do innych. To oscylowanie pomiędzy grzechem a cnotą można odnaleźć w sercu każdego człowieka, można je także odnaleźć także w sercu każdej epoki historycznej i we wszystkich wielkich dziełach napisanych w każdej z epok.

Spoglądając panoramicznie na historię Zachodu możemy dostrzec trzy wielkie epoki człowieka. Pierwsza z tych epok to epoka przedchrześcijańska, czyli epoka pogańska; druga epoka to epoka Christianitas, a trzecią epokę można by nazwać epoką Rozczarowania.

W epoce przedchrześcijańskiej, czyli epoce pogańskiej, artyści i filozofowie analizowali zmagania pomiędzy homo viator a homo superbus, dostrzegając wyższość tego pierwszego nad tym drugim, choć jakby w zwierciadle, niejasno.

W epoce Christianitas widzimy, wszczepioną w każde włókno osobistego sumienia i wszelką materię ludzkiej społeczności afirmację homo viator i potępienie homo superbus. Główna charakterystyka Christianitas to nadrzędna jedność dziedziny filozofii i teologii, jedność, w której homo viator nie tylko jest podziwiany, ale i uświęcony. W Christianitas świętość i heroizm są synonimami, gdzie brak jednego, nieodłącznie prowadzi do zniszczenia drugiego. A ponieważ dla ortodoksyjnego chrześcijanina świętość jest także synonimem rozsądku, na każdym człowieku spoczywał obowiązek przezwyciężenia pokus homo superbus (barbarzyńcy w nas samych) i stanie się doskonałym przykładem homo viator (świętego jako uosobienia człowieka cywilizowanego). W tym rozumieniu epoka Christianitas odpowiada najwspanialszemu rozkwitowi cywilizacji. Jest to epoka, w której stanie się cywilizowanym jest samym celem ludzkiej egzystencji, ponieważ bycie cywilizowanym (świętym) jest jedynym środkiem osiągnięcia doskonałej cywilizacji Nieba. Zatem nic dziwnego, że centrum Christianitas – jego teologii, jego filozofii, jego malarstwa, jego architektury, jego rzeźby, jego muzyki, jego literatury – jest samo wcielenie zintegrowanej harmonii, pełni i jedności jej Założyciela.

W epoce Rozczarowania, pełnia i jedność Christianitas zostaje utracona w postępującej fragmentacji myśli, która trwa do dzisiaj. Od swoich najwcześniejszych przejawów w upadku chrześcijańskiego humanizmu i renesansowego neoklasycyzmu. W osiąganiu dojrzałości w pysze i hucpie wyniośle samozwańczego Oświecenia. Po daremne zwycięstwo w nihilistycznym nonsensie dekonstrukcjonizmu, epoka rozczarowania przedstawia triumf homo superbus nad homo viator, a zatem triumf barbarzyństwa nad cywilizacją.

W tym punkcie powinniśmy uświadomić sobie, że te trzy epoki nie przedstawiają linearnego postępu we „właściwym” kierunku – jak mieszkańcy epoki rozczarowania chcieliby, byśmy wierzyli. Są raczej przejawem odwiecznej walki między homo superbus a homo viator, pomiędzy barbarzyństwem a cywilizacją. Przyjmując założenie, że cywilizacja jest lepsza lub wyższa od barbarzyństwa, można powiedzieć bardziej zgodnie z prawdą, że epoka Rozczarowania reprezentuje ruch w złym, czyli wstecznym, kierunku. W każdym razie z pewnością błędne jest założenie, że Rozczarowanie zastąpiło Christianitas w tym rozumieniu, że w jakiś sposób zasłoniło albo wygasiło epokę, która je poprzedzała. Przeciwnie: Christianitas żyje i ma się dobrze, istniejąc równocześnie z Rozczarowaniem. Nie powinno to nas dziwić, gdyż homo superbus nigdy nie może całkowicie czy ostatecznie pokonać homo viator.

Choć kultura uległa fragmentacji i rozkładowi w epoce Rozczarowania, niszcząc jedność epoki Christianitas, obecność Christianitas w epoce Rozczarowania widać w magii czy cudzie ponownego oczarowania. Wiele największych dzieł sztuki ostatnich wieków to nie produkty Rozczarowania, ale ponownego oczarowania. Dzieła Szekspira, Drydena, Coleridge’a, Wordswortha, Dickensa, Dostojewskiego, Chestertona, Lewisa, Tolkiena, Waugha i T. S. Eliota – by wymienić kilku, ale znamienitych – są inspirowane odrzuceniem Rozczarowania i pragnieniem ponownego oczarowania. A to, co dotyczy literatury, dotyczy też malarstwa (prerafaelici), architektury (neogotyk) i muzyki (Bruckner, Mahler, Mendelssohn, Messiaen, Arvo Pärt). Rozczarowanie Rozczarowaniem to odmowa wiary w to, że rzeczywistość jest tylko zimnym mechanizmem materialisty czy pozbawionym sensu chaosem nihilisty; jest przebudzeniem na oczarowanie rzeczywistością, postrzeganiem jej jako cudownej harmonii bytu, pieśni, wielkiej muzyki, muzyki sfer niebieskich. Stąd użycie słowa „rozczarowanie” jako odpowiedniego do opisu procesu określającego się mianem Oświecenia. Angielskie słowo enchantment – oczarowanie – pochodzi od łacińskiego cantare, śpiewać, albo cantus, pieśń, a rozczarowanie (disenchantment) Oświecenia było przejściem od postrzegania natury jako stworzenia, tj. pięknego dzieła sztuki wyśpiewanego do istnienia przez Boga, do natury jako czegoś jedynie mechanicznego i – później – jedynie pozbawionego sensu. Stąd w epoce Rozczarowania, w której obecnie się znajdujemy, walka pomiędzy homo superbus i homo viator objawia się w rozczarowaniu i ponownym oczarowaniu.

Wielkie dzieła literackie są dziełami oczarowania (enchantment), które mają moc ponownego oczarowania (re-enchantment) najbardziej znużonych dusz. Są one dziedzictwem każdego z nas, albo wszystkich tych z nas, którzy tego dziedzictwa chcą. Czytając wielkie dzieła, stajemy w obecności znakomitych umysłów myślących o wielkich sprawach. Stajemy w obecności niemal trzech tysięcy lat geniuszu. Stajemy w towarzystwie illustrissimi cywilizacji. Na spędzenie czasu, w jakim lepszym towarzystwie moglibyśmy mieć nadzieję? Po tej stronie grobu nie ma lepszego towarzystwa, z wyjątkiem samych świętych. Lepsze towarzystwo – najlepsze z możliwych towarzystwo – czeka homo viator po skończeniu tej doczesnej podróży. W międzyczasie, a szczególnie w tych podłych czasach[1], w których żyjemy, wielkie dzieła literatury są dobrymi towarzyszami podróży i wspaniałymi przewodnikami. Jak lembas, który pokrzepiał Froda i Sama w ich podróży przez Mordor do Góry Przeznaczenia we Władcy pierścieni, wielka literatura jest manną dla umysłu i pożywieniem dla duszy.

Joseph Pearce

Tłum. Jan J. Franczak

 

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 

[1] W oryginale gra słów: in the meantime (w międzyczasie) i in the mean times (w podłych czasach).


Joseph Pearce

(1961), Anglik z pochodzenia, szef publikacji książkowych w Augustine Institute, redaktor naczelny „St. Austin Review”, portalu „Faith and Culture” oraz redaktor serii wydawniczej Ignatius Critical Editions. Wykłada literaturę dla Homeschool Connections i współpracuje z portalem „Imaginative Conservative”. Jest autorem wielu książek poświęconych literaturze, m.in. biografii Chestertona, Oscara Wilde’a, Hilairego Belloca i Aleksandra Sołżenicyna. Także trzech książek o katolicyzmie Szekspira i jego dramatów. W Polsce wydano m.in.: „Pisarzy nawróconych” i „Wyścig z diabłem”.