Komentarze
2020.05.06 19:31

Czy Unia Europejska ewoluuje ku swojej zagładzie?

W dniu 2 kwietnia 2020 Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, „sąd najwyższy” UE, zawyrokował, że jego państwa członkowskie nie mają prawa kontrolować swoich granic, chyba że najpierw zyskają pozwolenie Unii Europejskiej. Taka przynajmniej była istota werdyktu, który odnosił się do kryzysu imigracyjnego z roku 2015 i który udzielił nagany krajom odmawiającym otwarcia swoich drzwi obowiązkowym kwotom imigrantów, jakie UE chciała im narzucić.

„Poprzez odmowę zastosowania się do tymczasowego mechanizmu relokacji osób ubiegających się o udzielenie ochrony międzynarodowej – Trybunał Sprawiedliwości stwierdził w swoim wyroku – Polska, Węgry i Republika Czeska uchybiły swoim zobowiązaniom wynikającym z prawa Unii Europejskiej”.

Rozszyfrowując żargon UE, oznacza to, że te trzy kraje uważały, iż znaczna większość imigrantów to nie „ubiegający się o międzynarodową ochronę”, ale jedynie imigranci ekonomiczni głównie z krajów muzułmańskich, dążący do nielegalnego dostania się do Europy, wśród których może być wielu potencjalnych terrorystów. „Najważniejszym celem polityki rządu jest zapewnienie bezpieczeństwa naszym obywatelom” – powiedział rzecznik rządu polskiego Piotr Müller. „Odmowa wykonania decyzji relokacyjnych (...) była podyktowana koniecznością ochrony bezpieczeństwa wewnętrznego Polski i obrony przed niekontrolowaną migracją”.

Trybunał Sprawiedliwości UE także określił w swoim werdykcie, że państwa członkowskie „nie mogą (...) powoływać się ani na swoje obowiązki dotyczące utrzymania porządku publicznego i ochrony bezpieczeństwa wewnętrznego, ani na podnoszone przez nie nieprawidłowe funkcjonowanie mechanizmu relokacji”. Powtórzmy to, co ten wyrok stwierdza – jakkolwiek byłby on oburzający – by w pełni zrozumieć jego tyrańską naturę. Państwa członkowskie Unii Europejskiej nie mają legalnego prawa zapewnienia sobie wewnętrznego bezpieczeństwa ani utrzymania prawa i porządku, jeśli UE poleci im zrobienie czegoś, co zagrozi jednemu i drugiemu. Jest to nic innego, jak imperializm najbezczelniejszego sortu, poniewierający jakimikolwiek pozorami subsydiarności, którą według UE jej członkowie posiadają.

Pan Müller, broniąc działań Polski, stwierdził, że „twarda postawa” Polski i Grupy Wyszehradzkiej, regionalnej platformy współpracy w obrębie UE, została teraz skutecznie przyjęta w całej Europie, niezależnie od pełnomocnictwa UE i wyroków sądu UE. Cała „Unia Europejska zmieniła podejście do polityki migracyjnej i odeszła od obowiązkowej relokacji uchodźców” – stwierdził. Słowa Müllera powtórzył polski minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz, który powiedział dziennikarzom w zeszłym miesiącu, że Unia Europejska zmieniła swoją politykę dotyczącą migracji i uciekinierów na rzecz podejścia zalecanego przez Polskę i Węgry. „To podejście, bronione przez premiera Węgier Wiktora Orbana, i opierające się na zabezpieczeniu i ochronie granic oraz zatrzymaniu fali nielegalnej migracji, zwyciężyło” – powiedział dr Czaputowicz, mówiąc po spotkaniu w Zagrzebiu w Chorwacji, na którym zagraniczni ministrowie UE przyrzekli wsparcie dla rządu greckiego w zabezpieczeniu zewnętrznej granicy UE przed napływem migrantów.

W terminie decyzji Trybunału Europejskiego jest wyborna ironia, która wyjawia jego czystą i niedorzeczną pompatyczność, kiedy każdy naród Unii Europejskiej kontroluje swoje granice w obliczu śmiertelnego zagrożenia koronawirusem, bez choćby chwili namysłu, by pytać UE o pozwolenie. Europejski Trybunał Sprawiedliwości może perorować ile tylko zechce. Nikt nie słucha i nikt się tym nie przejmuje.

To wymowne sygnały, że wężowy uścisk UE wokół swojego imperium się poluzowuje. Prawo Unii Europejskiej – niegdyś jadowita żmija – to teraz zwykła chryja. Zawsze niesprawiedliwe, teraz wydaje się być martwe. Małe państwa Europy Środkowej, takie jak Polska, Węgry i Republika Czeska, nie dały się i pognębiły tyrana. Europejscy Dawidzi pokonali Goliata Unii Europejskiej.

Kontynuując wężową metaforę, możemy powiedzieć, że pyton Unii Europejskiej stał się niedorzecznie śmieszny jak Monty Python. Przechodzi metamorfozę od nieprzyzwoitości do bycia jedynie absurdalnym. A zmieniając metafory, moglibyśmy powiedzieć, że to tyrannosaurus rex – monstrualna tyrania, która zmierza ku wyginięciu; to tyranosaurus rex, który przestał gryźć, bo stracił zęby. A jeśli tak – i miejmy nadzieję, że tak jest – nie ma potrzeby, by małe narody w Unii Europejskiej dążyły do tego, co moglibyśmy nazwać T-Rexitem. Mogą pozostać w słabnącej Unii Europejskiej tak długo, jak długo będą miały odwagę prężyć swoje polityczne muskuły stosując w praktyce swoje suwerenne prawa jako narody. Albo starcie albo wyparcie, czyli T-Rexit. Każde prawa UE, które stwierdzają, że państwa członkowskie nie mają suwerennych praw, powinny być stale ignorowane, tak jak były ignorowane i są ignorowane. Jeśli tak się stanie, UE jaką znamy albo wygaśnie i zginie, albo zostanie zastąpiona Europą przyjaznych współpracujących sąsiadów, uwolnionych w końcu od rozrastającej się biurokracji, która usiłowała narzucić im tyrańską unię. Taka przynajmniej powinna być nadzieja i taki cel wszystkich autentycznych eurofilów, wszystkich tych autentycznych miłośników Europy i jej wielu wspaniałych wyjątkowych narodów.

Joseph Pearce

Źródło: theimaginativeconservative.com

Tłum. Jan J. Franczak

----- 

Drogi Czytelniku, w prenumeracje zapłacisz za "Christianitas" 17 złotych mniej niż w salonach prasowych. Zamów już teraz, wesprzesz pracę redakcji w czasie epidemii. Do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Po więcej unformacji kliknij TUTAJ.

-----


Joseph Pearce

(1961), Anglik z pochodzenia, szef publikacji książkowych w Augustine Institute, redaktor naczelny „St. Austin Review”, portalu „Faith and Culture” oraz redaktor serii wydawniczej Ignatius Critical Editions. Wykłada literaturę dla Homeschool Connections i współpracuje z portalem „Imaginative Conservative”. Jest autorem wielu książek poświęconych literaturze, m.in. biografii Chestertona, Oscara Wilde’a, Hilairego Belloca i Aleksandra Sołżenicyna. Także trzech książek o katolicyzmie Szekspira i jego dramatów. W Polsce wydano m.in.: „Pisarzy nawróconych” i „Wyścig z diabłem”.