Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl.
Z góry dziękujemy.
Księgę ciszy, czytaną jako całość, przepaja atmosfera spokojnej, letniej nocy. Jest to poezja szelestu, szmeru, trzepotu owadzich skrzydeł oraz dobiegającego z oddali szumu fal. Józef Stanisław Wierzbicki, autor tomu, dokonuje w swoich wierszach rozrachunku ze swoim pokoleniem i wiekiem, którego dzieci – jak to ujął Leopold Staff – „śnili o potędze”. Łatwo jest w nich wyczuć niepokój w zetknięciu ze światem pozbawionym sensu i celu, ale także zmęczenie fantazją o „święcie wiosny” i radosnym triumfie woli. Wielkie słowa i nadzieje uspokajają się wówczas, gdy wiatr nieco się ochładza, a wszystko wokół milknie. W tym klimacie utrzymana została cała Księga ciszy. Skoro więc „nastrojowcem” i „poetą księżyca” nazwano Zdzisława Dębickiego, to Wierzbickiemu przysługiwałby przydomek „poety nocnego wyciszenia”.
Tytułową „ciszę” można rozumieć na dwa sposoby. Pierwszym, który się narzuca przy najbardziej pobieżnej lekturze, jest sam styl wierszy Wierzbickiego: spokojny, wyważony i gładki niczym opisywana przez poetę tafla jeziora. To utwory ciche nawet wówczas, gdy wyrażają zwątpienie. Nigdy nie jest to rozpacz, ale elegijna, swobodnie płynąca melancholia. Podsyca ją oczywiście świadomość tego, że u schyłku wieku „najwyższe wartości – jak pisał Fryderyk Nietzsche – tracą wartość”, a przy tym „nie ma żadnej prawdy, nie ma żadnej absolutnej jakości przedmiotów”. Kiedy umarł Bóg, bytowość została pozbawiona porządku. Ale poeta nie podnosi z tego powodu lamentu. Po prostu godzi się na tragizm ludzkiego losu.
Zawarty w Księdze ciszy wiersz o kruku mówi wprawdzie o „wielkiej grozie i nicestwie świata”, nad którym wznosi się „krzyk (...) jak gdyby bólem wielkim noc krzyczała”, ale w dalszym ciągu poeta przyjmuje postawę zasmuconego obserwatora. Wpatruje się w czarnego ptaka, który gubiąc skrzydła, zrywa się w przerażeniu i odlatuje w stronę burzy, lecz sam identyfikowałby się raczej z łabędziem, który spokojnie oczekuje nadejścia ciemnych chmur:
Jezioro zorzą wieczorową bucha
I wniebowzięte gdzieś na kresach ginie,
A z blasków zorzy cichy, na kształt ducha,
Wypłynął łabędź i trwa na głębinie.
Dokoła jasność, niby uśmiech, błoga,
Latawca wiosny złotej opromienia,
A on ptak słońca i ptak biały Boga,
Jak gdyby szukał mroków i milczenia;
Na upojone niebem fale płowe
Położył skrzydeł roztoczonych pióra
I po cichutku zwraca senną głowę
Tam, skąd noc idzie, jako cieni chmura.
Jest też drugie znaczenie zawartej w tytule tomu „ciszy”; bardziej duchowe, kojące i związane z tajemnicą bytu. Można by je skojarzyć ze stanem wewnętrznego wyciszenia. Chociaż bowiem „pięknej epoce” towarzyszyło zwątpienie w harmonię, sens i cel świata, to Wierzbicki raz za razem intuicyjnie zwraca się z powrotem w kierunku „cichych”, tajemnych przekazów, jakie posyła człowiekowi stworzenie. Unoszące się na tafli pióra i nenufary nie są wyłącznie przedmiotem estetycznego zachwytu. One o czymś mówią, stając się językiem ukrytego sensu. Można więc odnieść wrażenie, że z głębi zwątpienia powraca prawdziwie radosna wiedza: rzeczywistość jednak istnieje. Mało tego, że istnieje, ale kryje się za nią coś tajemniczego i budzącego nadzieję. Wszystko wskazuje na to, że jest to istniejąca tajemnica, życiodajna i twórcza, a nie po prostu bezradność umysłu, który nie potrafi dotrzeć do świata, zbyt chaotycznego i oddzielonego od ludzkich zdolności poznawczych. Tym sposobem otwiera się droga do kontemplacji:
Drżą na samotnej fali nenufary,
Pokładłszy blade i mdlejące liście;
Pod nimi toni nieskończoność szarej,
Nad nimi gwiazdy śmieją się srebrzyście -
I mgła, snów pełna, dokoła się kłębi…
A one z dala wędrownika kuszą
I obiecują spokój mu na głębi,
Jak gdyby były wielką głębin duszą.
Jest więc jakiś obiecany „spokój”, tak jak jest „widzenie”. Nie byłoby go wówczas, gdyby ostatecznie rzeczywistość pozostawała nierozpoznana. Wtedy umysł byłby skazany na obserwowanie wyłącznie własnych procesów myślowych, wyobrażeń i wewnętrznych konstruktów świata. Nie wydarzyłoby się żadne objawienie, ani Boga, ani nawet natury, ponieważ promień ze świata nie mógłby dotrzeć do człowieka. Aby „zobaczyć”, trzeba przecież, aby to coś istniało i dało się poznać. To dlatego nenufary Wierzbickiego budzą nadzieję („obiecują spokój mu na głębi”): jakaś prawda istnienia, choćby ledwo rozpoznawana, przemawia do człowieka pośród milczenia nocy.
Michał Gołębiowski
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
(1989), doktor nauk humanistycznych, filolog, historyk literatury, eseista, pisarz, tłumacz. Stały współpracownik pisma „Christianitas”. Autor książek, m.in. „Niewiasty z perłą” (Kraków, 2018) czy „Bezkresu poranka” (Kraków, 2020), za którą został uhonorowany Nagrodą Specjalną Identitas. Jego zainteresowania obejmują zarówno dawną poezję mistyczną, jak również kulturę tworzoną w atmosferze tzw. „śmierci Boga” oraz dzieje ruchów kontrkulturowych lat 60. XX wieku.