Nie spodziewałem się tak emocjonalnej reakcji Dawida Gospodarka na mój tekst Wrażliwi na krzywdę. Mój felieton został uznany za „przykry atak” i „uderzenie” w jego osobę. Można więc zapytać: kiedy w swoim wpisie na Facebooku, Dawidzie, nazwałeś zwolnionego z pracy p. Tomasza „rasowym propagandzistą”, to czy również chciałeś go zaatakować albo w niego uderzyć? Co skłoniło Cię do imputowania p. Tomaszowi, że jego wrażliwość jest nieszczera, gdyż reaguje on jedynie przeciwko homoseksualistom?
Piszesz: „W pracy, sąsiedztwie a może i rodzinie pana Tomasza są np. osoby rozwiedzione żyjące w kolejnych związkach. Czy wobec nich również cytowałby starotestamentalne wersety nakazujące karę śmierci za cudzołóstwo? Czy koleżanki czytające horoskop kamienowałby? Dokuczałby osobom z tatuażami?” Naprawdę nie przyszło Ci do głowy, że jego słowa nie były reakcją przeciwko konkretnym osobom zmagającym się ze swoimi złymi skłonnościami, tylko przeciwko promowaniu tych skłonności jako dobrych? A protestował przeciwko akurat tym skłonnościom, ponieważ IKEA postanowiła zobowiązywać swych pracowników bynajmniej nie do czytania horoskopów albo dzielenia się radosnymi wnioskami z tej lektury. Jeszcze raz przywołam fragment powyższego cytatu: „Koleżanki czytające horoskopy kamienowałby”. Rozumiem, że Twoim zdaniem cytowanie Kpł 20,27 jest po prostu wezwaniem do kamienowania... A więc per analogiam uznałem, że wg Ciebie cytowanie Kpł 20,13 jest wezwaniem do mordowania (pogromu). Dlaczego się na to oburzasz?
Kończąc już sprawę p. Tomasza, chciałem Cię zapytać, czy choćby przez moment postała Ci w głowie myśl, że gdyby nie bp Dec i gdyby nie Ordo Iuris, ba – gdyby zwolniony z pracy człowiek przeczytał na swój temat tylko takie teksty, jak Twój, to będąc osamotniony, moralnie zlinczowany, pozbawiony środków do życia, już nie chodziłby po tym świecie? Powyższa uwaga jest być może niezbyt fortunna. Ale to Ty wprowadziłeś tę „rewolucję czułości” i argument z samobójstwa do naszej polemiki (mimo iż wydajesz się nie uważać tego za polemikę, a jedynie za prześladowanie Twojej osoby). W ten sposób debata przekształca się w rywalizację, kto bardziej wiarygodnie przedstawi się publiczności jako ofiara przemocy.
W swojej odpowiedzi piszesz: „Nie przyszłoby mi do głowy stwierdzić, że IKEA się nie myli”. Jest to sprzeczne z treścią Twojego wyżej przywołanego wpisu na Facebooku. Owszem na sam koniec przyznajesz, że pracownik nie powinien zostać zwolniony, ale mimo wszystko uznajesz nieomylność IKEA w jej trosce „o to, aby wszyscy jego pracownicy, również żyjący inaczej niż przewiduje Katechizm, czuli się w pracy komfortowo”. Piszesz dalej, że koncern „zachęca jedynie, by osobom decydującym się żyć tak albo inaczej określającym tożsamość dać do tego prawo i nie okazywać braku szacunku poprzez ignorowanie ich trudnych życiowych wyborów, które są dla nich ważne”. Tymczasem IKEA nie zachęcała, lecz zobowiązywała, i to nawet nie tyle do „nie okazywania braku szacunku”, co do okazywania akceptacji.
Przyznaję, że delikatnie zakwestionowałeś roztropność IKEA. Postąpiłeś tu trochę podobnie do Rafała Grupińskiego, tłumaczącego dlaczego Platforma Obywatelska nie powinna jeszcze popierać legalizacji związków jednopłciowych. Nie wiem, jaka jest Twoja opinia w sprawie tej legalizacji, ale w odniesieniu do ochrony godności „osób LGBT” w IKEA zasugerowałeś, że na tym etapie dziejów powinnien działać delikatniej. Lecz Dawidzie, kiedy czytam Twoje refleksje na temat ludzi wybierających trwałe życie w grzechu (o tym, że była to trudna, ale ważna decyzja w ich życiu), to zastanawiam się czy w Twoim egzemplarzu Pisma Świętego są jeszcze słowa naszego Pana: Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Łk 9,23). Jeśli są, to powiedz – czy uważasz, że zostały one skierowane także do osób doświadczających trwałych skłonności homoseksualnych? Czy uważasz, że właściwym podejściem do tych osób jest akceptowanie ich aktywności seksualnej (w imię rzekomego miłosierdzia), czy też łagodne, owszem, lecz zarazem stanowcze wzywanie do nawrócenia i wzięcia swojego krzyża?
Czterdzieści lat temu św. Jan Paweł II, będąc wówczas w Irlandii, mówił, że sam fakt istnienia rozwodów w prawodawstwie cywilnym utrudnia ludziom starania o trwałość własnego małżeństwa. Czy uważasz, że prawo, które dopuszcza związki jednopłciowe i takie związki traktuje jako równe ze związkiem małżeńskim mężczyzny i kobiety, nadto – że propaganda która zachęca do takiego kształtowania prawa (propaganda, która same skłonności homoseksualne nazywa „orientacją” równie dobrą i w niczym nie gorszą od pociągu seksualnego do płci przeciwnej) rzeczywiście pomagają homoseksualistom w dobrym i szczęśliwym życiu? Czy wreszcie uznajesz, że człowiek jest „wolnym i rozumnym podmiotem, zdolnym do poznania Boga, prawdy i dobra”, i „że chodzi tu także o pewne podstawowe zasady moralne” (Fides et ratio, par. 4)? Nie wątpię, że wyzwiska i obelgi („pedały”, „lesby”, „dewianci”, „zboczeńcy” i tym podobne piętnujące określenia) mogą homoseksualistów popychać do czynów samobójczych. Należy się temu stanowczo sprzeciwiać; co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Ponieważ jednak ich szanuję i uznaję za osoby rozumne, sądzę, że do utraty przez nich nadziei może się również przyczyniać dysonans pomiędzy propagandą LGBT a rozpoznawaną przez rozum prawdą i celowością ludzkiej seksualności.
Piotr Chrzanowski
-----
Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.
Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)
-----
(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.