Powstał mały spór między dwoma Centrami odwołującymi się do postaci św. Jana Pawła II. To krakowskie ostro skrytykowało akcję bilbordową tego warszawskiego. Z pewnością w jednym zgadzam się zarzutami Krakusów. Wspomnienie liturgiczne świętego papieża wypada w październiku, w rocznicę inauguracji pontyfikatu. Dla ważnego powodu Kościół, decyzją Benedykta XVI postanowił nie wyznaczać tego obchodu na tzw. dies natalis, czyli na rocznicę śmierci Papieża.
Może nie wszyscy się w tym orientują, więc warto wyjaśnić podstawową przesłankę takiego rozstrzygnięcia. Obchód 2 kwietnia bardzo często, niemal zawsze napotykałby na przeszkodę Wielkiego Postu, Wielkiego Tygodnia, Oktawy Wielkanocnej czy wreszcie, tak jak w tym roku, Triduum Sacrum. Widać w tym wielką troskę Benedykta XVI, aby miłość i gorący kult ludu chrześcijańskiego względem jego świętego poprzednika, nie napotykały na przeszkody wynikające z hierarchii świąt i nie wchodziły w kolizję z przeżywaniem we właściwym czasie największych tajemnic wiary. Skądinąd jest oczywiste, że do nauczania świętego papieża zawsze się można odwoływać i zawsze można je propagować a nie tylko raz do roku w październiku. Nie przyjmuję jednak tłumaczenia ks. prof. Andrzeja Draguły, że rocznica śmierci przemawia do dzisiejszego pokolenia bardziej niż data inauguracji pontyfikatu. Nawet jeśli tak jest, to Centrum warszawskie powinno w tym przypadku raczej rodaków prowadzić niż ich emocjom ulegać. Zresztą wymowę argumentu ks. Draguły można zbić pytaniem – dlaczego z plakatu nie spogląda na nas stojący u kresu życia, zmagający się z cierpieniem czcigodny starzec, a tryskający energią Boży atleta ruszający dopiero w swoją papieską pielgrzymkę?
Tutaj przechodzimy do kwestii wizerunku papieża na bilbordzie. Tutaj zgadzam się z Michałem Barcikowskim, który zauważył, że wizerunek papieża w okolicznościach „niepapieskich” czy „nieksiężowskich” tyle razy był już nadużywany, że zarzuty Centrum krakowskiego o naruszanie sacrum brzmią zgoła niepoważnie. Szef krakowskiego Centrum w swoim tekście protestacyjnym stara się propagować, jako właściwy dzisiaj, wizerunek świętego Papieża z jego tzw. portretu kanonizacyjnego. Mnie osobiście trudno się jednak nie zgodzić z krytyką takiego obrazowania dokonaną przez ks. Dragułę we wspomnianym wyżej tekście.
Na koniec zarzut z mojej strony najcięższy pod adresem bilbordu. Nie chodzi o wyborcze odwołanie, ale o to, że jest ono co najmniej niezręczne. Trudno bowiem nie zauważyć, że cytowane hasło z nauczania papieskiego „Zawsze razem, nigdy przeciw sobie”, zaskakuje podobieństwem z linią propagandową kampanii ubiegającego się o reelekcję prezydenta, który „buduje zgodę, bo zgoda naprawdę buduje”. Tym hasłem, wbrew istotnej logice demokratycznego procesu wyborczego, którą stanowi wolna debata i spór ideologiczny, usiłuje on przedstawić swoich kontrkandydatów, jako awanturników naruszających ową konstruktywną i konstruująca zgodę. Innymi słowy, jako tych co staja przeciw sobie i nie są razem.
Zakładam, że autorzy plakatu mieli szczere intencje i nie chcieli wdawać się w bieżące rozrywki. Rozumiem też, że chcieli się odwołać do papieskiego nauczania o solidarności. Tyle, że jego kontekst wielu młodszym jest już nieznany i sprowadzony do krótkiego, oderwanego od historycznego kontekstu hasła, może prowadzić do nieporozumień. I to zupełnie poważnych. Choćby do przekonania, że w wyborach, i tych codziennych, i tych politycznych, wbrew temu czego chce Michał Barcikowski, kryterium nie jest obiektywna norma moralna, ale irenizm i unikanie za wszelka cenę sporu, nawet kosztem Prawdy.
W tym miejscu pojawia się pytanie, czy w spuściźnie św. Jana Pawła nie znalazłoby się jakieś zdanie bardziej aktualne, ponadczasowe i jednoznaczne? Wielu zapewne wskazałoby zakopiańskie „Brońcie Krzyża!” z 1997 roku. Wyobrażam sobie oburzenie niektórych zwolenników aktualnej wersji, ale przyznam, że sam nie byłbym za taką manifestacją. W kontekście podejmowania codziennych wyborów i ich moralnej wagi, kwintesencją janowopawłowego nauczania wydaje się jasnogórskie wezwanie do polskiej młodzieży z 1983 roku: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. Warszawskie Centrum Myśli Jana Pawła II, dokonując swojego wyboru, spaliło świetny pomysł.
Piotr Chrzanowski
(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.