Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl.
Z góry dziękujemy.
Jeden z moich ulubionych fragmentów “Szkiców piórkiem” Bobkowskiego, to opis jego pobytu, w początkach września 1942, na krótkich wakacjach w północno-zachodniej Andegawenii, na pograniczu z Bretanią.
“Proboszczem tutejszej parafii jest markiz de Chateauvieux ‘z domu’, poza tym grand hiszpański, typ jakich mało. (....) Weszliśmy do kościoła i usiedli w ławkach. Ksiądz wyszedł z mszą w otoczeniu sześciu ministrantów ze świecami. Oglądnął się w tył, zburczał któregoś za jakieś uchybienie i rozpoczął modlitwy. (...) Ewangelię odczytał tonem rozkazu dziennego do żołnierzy i zaczął kazanie.”
Otóż prawie cztery tygodnie temu byłem na Mszy we Francji, sprawowanej według tego samego zwyczaju, w południowej Burgundii.
Często bywam we Francji na Mszy, a jednak dopiero teraz zrozumiałem, co Bobkowski miał na myśli. Opiekujący się tradycjonalistami w Chalons-sur-Saone ksiądz z Bractwa św. Piotra Ewangelię po łacinie odśpiewał w zwykły sposób, może w nieco żywszym rytmie niż zazwyczaj czynią to jego konfratrzy. Kiedy jednak wszedł na niewielką ambonę, wymagało to rozłożenia specjalnej drabinki, i przystąpił do odczytania przepisanej perykopy po francusku, nie można już było mieć żadnych wątpliwości, że oto widzę i słyszę niejako sobowtóra opisanego przez Bobkowskiego proboszcza z Anjou. Po Mszy to moje odczucie spontanicznie potwierdziła mi moja żona.
Ten burgundzki ksiądz nazywa się Joseph de Castelbajac. Dolary przeciw orzechom, że on z tych Castebajaców, którzy swoich przodków znaleźć mogą wśród krzyżowców.
I jeszcze jedna refleksja związana z Mszą w Burgundii, tym razem zupełnie na poważnie. Z mediów dowiedziałem się, że następnego dnia Papież Franciszek spotkał się z włoskimi przedsiębiorcami, którym powiedział, że “dziś posiadanie dzieci jest także kwestią patriotyzmu, bo dzięki temu kraj może się dalej rozwijać”. Kiedy czytałem tę wiadomość, pomyślałem sobie jakby to było dobrze, gdyby Papież posłuchał opowiadania o tym, kto gromadzi się na Mszy nie będącej “wyrazem lex credendi rytu rzymskiego” w Chalons-sur-Saone. We Mszy uczestniczyło około dwustu osób. Ministrantów, chłopców od około 5 do mniej więcej 16-17 lat było kilkunastu (w tym turyferariusz z trisomią XXI), w nawie widać było dużo młodych ludzi i dużo młodych małżeństw. Dzieci, w wieku kiedy jeszcze trzeba je trzymać zdecydowanie przy rodzicach, kilkanaścioro. Owszem, byli także ludzie starsi, ale tak chyba bywa w każdej parafii? Przynajmniej powinno.
Tradycjonaliści są ludźmi z wszystkimi przypadłościami ludzkiej natury po upadku prarodziców. Może więc byli tam sztywni rygoryści, może byli i tacy ze skłonnościami pelagiańskimi, ale przykładając miarę z cytowanej wypowiedzi Franciszka, z pewnością byli patriotami. Dlatego kiedy całe zgromadzenie po Komunii świętej trzykrotnie, gromko odśpiewało Dómine, salvum fac Galiam: et exáudi nos in die, qua invocavérimus te. (por. Ps 19, 10) usłyszałem w tym głęboką miłość do Ojczyzny.
Piotr Chrzanowski
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.