Komentarze
2023.03.10 20:04

Biedny Gutowski patrzy na ubowskie akta

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy. 

Nie uważam ostatnich “bielmowych” rewelacji Marcina Gutowskiego za szczególnie wiarygodne. Poruszają one temat nadzwyczaj delikatny i należałoby oczekiwać od każdego dziennikarza by unikał podawania zarzutów wątłych czy też opartych na więcej niż wątpliwych dowodach. Osobiście nie podoba mi się również podgrzewanie atmosfery poprzez przecieki poprzedzające emisję pełnego filmu. Szczegolnie, że przecieki te dotyczyły sprawy opartej na może najbardziej kontrowersyjnym źródle.

Chodzi oczywiście o sprawę zeznań ks. Andrzeja Mistata złożonych w ubowskim “śledztwie” w 1949 roku, z których ma wynikać, że ś.p. kardynał Adam Sapieha był homoseksualnym drapieżcą.

Zasadniczo trudno się opędzić od wrażenia, że całość nagonki na założyciela “Tygodnika Powszechnego” jest zdalnie sterowana. Najpierw tekst w “Gazecie Wyborczej” zapowiadający, że dwóch dziennikarzy “śledczych”, niezależnie od siebie, znalazło dowody, potwierdzające perwersję Sapiehy. Tyle, że tam ujawniony zostaje tylko “słabszy” materiał. Stosunkowo łatwy do zdezawuowania, bo pochodzący od postaci moralnie dość odrażającej, ubowskiego informatora, ks. Anatola Boczka. 

Dopiero potem “Tygodnik Powszechny” ujawnił drugi, rzekomy, dowód. I teraz można już triumfować! Bo oto mamy bardzo szczegółowe zeznanie postaci o znacznie lepszej reputacji, samego kapelana metropolity, ks. Andrzeja Mistata.

Artur Sporniak piszący o tym w tekście “Sapieha, Wojtyła i tajemnice teczek” w pewnym momencie dość przytomnie zauważa, że “zastanawiając się nad wiarygodnością obu materiałów, można zwrócić uwagę na powtarzające się schematy domniemanych zachowań Sapiehy (można też zapytać, czy osoba o ograniczonych horyzontach, jaką najwyraźniej był ks. Boczek, zdolna byłaby wymyśleć szczegóły, które zawiera jego donos?)” I już można było mieć też nadzieję, że Artur Sporniak zbliża się w swoim tekście do sensownego wytłumaczenia sprawt, ale niestety postanowił zasięgnąć opinii swojego redakcyjnego kolegi ks. Jacka Prusaka. Ten jako psychoterapeuta, który “ma do czynienia zarówno ze sprawcami, jak i ofiarami nadużyć seksualnych”, jest z pewnością wybitnie kwalifikowany do oceny ubowskich materiałów! I okazuje się, że ks. Prusak nie wyklucza prawdziwości zeznań ks. Mistata, ponieważ ten oświadcza w nich, że o molestowaniu przez Sapiehę poinformował kilku duchownych na wysokich stanowiskach w krakowskiej kurii. 

Pozostaje tylko nieme zdumienie, że żadnemu z redaktorów nie przyszło do głowy, że obaj księża podpisali się pod tekstami przygotowanymi przez zupełnie kogoś innego. Tyle, że ks. Boczek zapewne ochoczo, a ks. Mistat przymuszony torturami. Zaś nazwiska kurialistów w jego zeznaniach świadczą tylko o tym, kto byłby kolejnym przesłuchiwanym w sprawie dewiacji kardynała, gdyby UB nie doszło do wniosku, że sprawa jest jednak zbyt grubymi nićmi szyta i nie zarzuciło tego wątku. Jak widać po siedemdziesięciu latach znaleźli się chętni kontynuatorzy ubowskiej prowokacji, Nawet wśród tych, którzy pracują w piśmie swój byt zawdzięczającym Sapieże. Ale nie łudźcie się - wasi Ojcowie Założyciele też okażą się winni bielma na oczach. 

Zeznania ks. Mistata wykorzystuje także Gutowski. Zatem i jego wiarygodność pogrąża w moich oczach potraktowanie materiałów ubowskich, jako bezdyskusyjnie prawdziwych. Nie jest co prawda winny czarnej niewdzięczności, jak Sporniak i, przede wszystkim, Prusak, ale ciężaru dziennikarskiej nierzetelności dokładają dwie sprawy. Po pierwsze, jeżeli deklarowanym celem Gutowskiego było udowodnienie win Wojtyły w kwestii traktowania podległych mu, jako ordynariuszowi sprawców nadużyć seksualnych, podniesienie sprawy Sapiehy niczego do sprawy nie wnosi. Po drugie, co jak rozumiem z racji wypowiedzianych tam oskarżeń pod adresem jakiegoś znanego Wojtyle arcybiskupa, miało też uzasadnić to pierwsze, kompromituje Gutowskiego użycie jako dowodu opowieści arcybiskupa Remberta Weaklanda. 

Pośród episkopatu Stanów Zjednoczonych, jest to człowiek, którego złą sławę w dziedzinie własnych nadużyć seksualnych, jak i maskowania nadużyć podległych mu księży prześcignął dopiero Theodore McCarrick.

Osobom znającym język angielski mogę zarekomendować tekst z National Catholic Register szerzej opisujący rozmiary demoralizacji tego prałata. Tutaj krótko je zreferuję.

Istotnie był on w latach 1967-1977 opatem-prymasem konfederacji benedyktyńskiej. Miał więc powody, aby być w Krakowie. Potem został arcybiskupem Milwaukee. Sam przyznał po odejściu na emeryturę, że w czasie sprawowania tej funkcji utrzymywał liczne kontakty seksualne z mężczyznami. Jednemu z nich, studentowi teologii, Paulowi Marcoux zapłacił z diecezjalnych pieniędzy 450 tys dolarów. Weakland twierdzi, że był szantażowany ujawnieniem ich relacji i pieniądze stały się zapłatą za milczenie Marcoux. milczenie miało polegać na nie złożeniu oskarżenia o gwałt.

Sprawa został ujawniona w 2002 roku, krótko po wybuchu afery bostońskiej. Weakland odchodził z urzędu w niesławie, choć bezpośrednią jego przyczyną było osiągnięcie kanonicznego wieku 75 lat. Kochliwy arcybiskup Weakland nie był również surowy dla podległych mu, podobnych sobie drapieżców. Nie tylko pomagał im przenosząc z parafii na parafię, ale także niszcząc dokumenty. Pomijam zawarte w linkowanym tekście informacje o szczegółach heterodoksyjnych poglądów Weaklanda w innych sprawach, przede wszystkim liturgii, oraz osobliwe dowody sympatii jakie okazywał mu po śmierci osławiony o. James Martin SJ. Do sprawy nadużyć seksualnych niczego to nie wnosi.

Nie jestem skłonny uznać, że powyższe kwestie to nie tylko “pewne luki, kwestie sporne i błędy warsztatowe” Gutowskiego. To raczej dowody daleko posuniętej stronniczości i tendencyjności, właściwej raczej “cynglom” niż dziennikarzom, jako takim. Jeśli mam dać wiarę innym zarzutom stawianym przez reportera TVN, najpierw powinien się wytłumaczyć z powyżej opisanego paszkwilanctwa.

Piotr Chrzanowski

----- 

 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Piotr Chrzanowski

(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.