Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.
Tomasz Snarski, Kościół katolicki wobec kary śmierci. Między prawem a filozofią i teologią. Warszawa 2021, s. 190.
Książka Tomasza Snarskiego jest bardziej manifestem niż napisaną sine ira et studio analizą moralnej oceny kary śmierci przez Kościół katolicki. Autor należy do skrajnych abolicjonistów niekryjących się z przekonaniem, że wspomniana kara jest niegodziwa. Jednocześnie jest katolikiem, który z ulgą odkrywa, że jego dysonans poznawczy związany z warunkowym akceptowaniem tej kary przez Kościół został przez papieża Franciszka rozwiązany wraz z osławioną zmianą p. 2267 w Katechizmie.
Wydaje się jednak, że entuzjazm to przedwczesny, a wynika między innymi z nazbyt pobieżnej analizy treści Katechizmu. W podstawowym wykładzie wiary katolickiej bezwzględnie afirmuje się prawo do życia wyłącznie w odniesieniu do „każdej niewinnej istoty” (2270). Tylko to prawo jest „niezbywalne” i „stanowi element konstytutywny społeczeństwa cywilnego” (2273). Dlatego punkty mówiące o aborcji czy eutanazji nie muszą swojego uzasadnienia ich „zła moralnego” (2271) czy „niedopuszczalności” (2277) podpierać umacniająca się świadomością godności dzieci nienarodzonych czy osób ciężko chorych, bądź rozwojem medycyny i nowymi możliwościami leczenia perinatalnego lub łagodzenia bólu.
Tymczasem Franciszkowa wersja p. 2267 „niedopuszczalność” kary śmierci musi takimi właśnie historycznymi, socjologicznymi i psychologicznymi argumentami uzasadniać. Wydaje się, że naturalne powinno być w tej sytuacji pytanie: a co jeśli za jakiś czas „świadomość, że osoba nie traci swej godności nawet po popełnieniu najcięższych przestępstw” zacznie słabnąć i ponownie rozpowszechni się bardziej retrybutywne „rozumienie sensu sankcji karnych stosowanych przez państwo”? (Ostatnie dwa cytaty za nowym brzmieniem p. 2267). Że nie jest to scenariusz nieprawdopodobny, pokazuje drastyczna zmiana świadomości i rozumienia sensu zabiegów medycznych w odniesieniu do aborcji i eutanazji w ostatnich kilkudziesięciu latach.
Argumentacja p. 2267 zawiera także bardziej bezwarunkowe niż w poprzedniej wersji odwołanie się do skuteczności współczesnych „systemów ograniczania wolności, które gwarantują należytą obronę obywateli”. Co zrobić jednak, kiedy takie systemy są mniej skuteczne albo są całkowicie niedostępne. Czy wtedy też, w każdej sytuacji kara główna jest niegodziwa? Czy władze Polski podziemnej skazując na śmierć i wykonując wyroki na szmalcownikach, którzy wydawali Niemcom ukrywających się Żydów, popełniały czyny niegodziwe i wewnętrznie złe?
Myślę, że Tomasz Snarski uniknąłby mielizn w dowodzeniu, gdyby zdał sobie sprawę, że pomimo zmian tekstu w Katechizmie zagadnienie kary śmierci nie jest wydzielone jako przypadek naruszenia piątego przykazania Dekalogu, tak jak są nim „zabójstwo zamierzone”, „przerywanie ciąży”, „eutanazja” i „samobójstwo”. Punkt 2267 cały czas pozostaje przypisany do zagadnienia „uprawnionej obrony”. (Wszystkie cytaty to tytuły podrozdziałów Katechizmu).
Bardziej szczegółowe omówienie słabości argumentacji biblijnej Autora spowodowałoby nadmierne rozrośnięcie się tego omówienia. Nie mogę jednak nie wspomnieć, że swój skrajny abolicjonizm wspiera on specyficznym uzasadnieniem teologicznym, a mianowicie dość jednostronnym rozumieniem Bożego miłosierdzia. Otóż dla Tomasza Snarskiego przedmiotem aktów miłosierdzia w procesie wymierzania kary jest jedynie sprawca przestępstwa. Zupełnie obce jest mu spojrzenie na karę, także w jej wymiarze retrybutywnym, jako czyn miłosierdzia wobec osoby pokrzywdzonej przez przestępcę, wobec jej rodziny i wreszcie wobec społeczeństwa. W rozumieniu katolickim łagodzenie kary wcale nie musi być aktem miłosierdzia względem sprawcy. Teza, że przesadna łagodność byłaby dla sprawcy szkodliwa, zdaje się bardziej zasadna. Kościół naucza przecież, powołując się na Objawienie, „że następstwem grzechów są kary, nałożone przez boską świętość i sprawiedliwość. Muszą one być poniesione albo na tym świecie przez cierpienia, nędze i utrapienia tego życia, a zwłaszcza przez śmierć, albo też w przyszłym życiu przez ogień i męki, czyli kary czyśćcowe.” Nie dziwi w tym kontekście fakt, że nie brak
przykładów przestępców skazanych na karę główną, którzy sub specie aeternitatis nawracali się, uznając zło popełnionych przez siebie czynów. To oczywiście dyskwalifikuje całkowicie argument, niestety użyty także w nowym tekście p. 2267 Katechizmu, o „definitywnym odebraniu skazańcowi możliwości odkupienia win”.
Pomimo powyższej krytyki osobiście pozostaję zwolennikiem sytuacyjnego abolicjonizmu. Zgadzam się ze św. Janem Pawłem II, że dzisiaj, przynajmniej w rozwiniętych społeczeństwach Zachodu, przypadki absolutnej konieczności eliminacji przestępcy nie zachodzą. Wykonywanie kary śmierci na przykład w USA, jest z pewnością przekroczeniem prawa do uzasadnionej obrony.
Przyznaję jednak, że bardziej niż teza o nieutracalnej godności przestępcy, przekonuje mnie do tego stanowiska wzgląd na osoby egzekwujące prawo. Jest to zresztą dla mnie także uzasadnienie dla niestosowania kar cielesnych. Szczerze mówiąc niezbyt przekonuje mnie argument, że odebranie przestępcy wolności i zamknięcie go w więzieniu, mniej narusza jego prawa i godność niż kara chłosty.
O wiele istotniejszy jest fakt, że ta chłosta uczyni gorszym jej egzekutora. Dlatego kara śmierci powinna być wykonywana wyłącznie wtedy, kiedy jest oczywiste, że stanowi jedyny dostępny środek uprawnionej obrony. Przekonanie o tym, że takie sytuacje dzisiaj się nie zdarzają, nawet jeśli podzielane nie tylko przeze mnie i Tomasza Snarskiego, ale także ostatnich papieży, w żaden sposób nie oznacza jednak, że takie sytuacje nie zdarzały się kiedyś, albo nie będą mogły zdarzyć się w przyszłości. Bez uzasadnienia o charakterze historycznym i socjologicznym nie można zatem twierdzić, że Kościół katolicki naucza o wewnętrznym złu kary śmierci, co oznaczałoby, że w każdych warunkach i zawsze jest ona niegodziwa.
Piotr Chrzanowski
Artykuł ukazał się w Nowych Książkach, 6/2021 pod tytułem "Abolicjonizm nie do końca konsekwentny".
-----
Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.
(1966), mąż, ojciec; z wykształcenia inżynier, mechanik i marynarz. Mieszka pod Bydgoszczą.