To skuteczna manipulacja dzięki której niejeden chrześcijanin, osłabiony duchem naszej epoki, będzie bardziej skłonny do przyznania racji liberalnym dyskryminatorom, niż do obrony chrześcijańskiego stanowiska.
Ten rozdział zarazem jest dopełnieniem poprzedniego i łagodzi jego surowość. Brat niezdolny do poprawy został wyrzucony. Może się jednak zdarzyć, że działanie łaski dotrze do niego nieco później.
Istnieje przekonanie, zgodnie z którym nieobecność Oblubienicy naznaczyła niemal całą polską tradycję. W przeciągu kilku wieków rozwoju rodzimej literatury kobieta mogła być jedynie „matką” albo „dziewicą”, nigdy zaś kochanką.
Widać wyraźnie, że w oczach św. Benedykta dusza ma wartość najwyższą i powinna być traktowana z bezgraniczną cierpliwością.
Każdy zwykły katolik chce „przebudowywać” i „naprawiać” Kościół. Cel jest chwalebny, ale czyż przy okazji nie zapomina się o tym, że to Chrystus buduje swój Kościół?
To już ostatni z rozdziałów poświęconych ekskomunice. Wyjaśnia on całe zagadnienie monastycznego kodeksu karnego.
"Jestem Krzysztof – tam siedzi Katarzyna, z którą jesteśmy po ślubie 25 lat, mamy dwoje dzieci. Ale cieszę się, bo ją zostawiam i od dzisiaj zaczynam nowy etap życia u boku Justyny”.
Jeden z braci został ekskomunikowany. Niektórzy, ogarnięci złymi myślami, mieli pokusę, aby brać jego stronę.
W dniu naszych urodzin otrzymaliśmy nazwisko. Nie wybieraliśmy go, po prostu należeliśmy do jakiejś rodziny. Nasi rodzice nadali nam również imię jako dar, którego tylko oni mogli udzielić.
Cięższe winy pociągają za sobą surowszą ekskomunikę, wyłączającą jednocześnie od stołu i od oratorium.
Święty Benedykt nie uznał za konieczne rozwodzenie się nad charakterem i miarą kar cielesnych, postarał się jednak szczegółowo opisać to, co dotyczy ekskomunik.
O roku 1989
Najpierw pytanie o rok 1989 - przełom nie przełom? Potem - największy plus i minus RP po 1989. Potem - czy wciąż mamy tę samą III RP, która wykwitła z 1989?
W naszych czasach, gdy mnich jest ukarany karą dyscypliny, co dzieje się niezwykle rzadko, sam ją sobie wymierza, z dala od ciekawskich spojrzeń i przy pomocy mało dolegliwych „narzędzi”.
O Abrahamie napisano, że wyszedł nie wiedząc, dokąd idzie (Hbr 11,8).
Są tacy, którzy przed snem przypominają sobie pracę intelektualną wykonaną w ciągu dnia, aby ją podsumować i zebrać jej rezultaty.
Przechodzimy teraz do tej części świętej Reguły, która odnosi się do reżimu wewnętrznego i dyscypliny w klasztorze.
Do modlitwy myślnej, która miałaby trwać nieco dłużej, konieczne jest uprzednie nabycie odpowiednich umiejętności.
Dwa ostatnie rozdziały z części Reguły odnoszącej się do Bożego Oficjum nie zawierają już żadnych dyspozycji „technicznych”.
W ogromnej większości związki ludzkie powstają i trwają nie ze „spotkania równych”, lecz z solidarności niesamowystarczalnych. Na rozeznaniu i przeżywaniu na co dzień wzajemnej niesamowystarczalności bazuje trwałość więzi.
Każdy, kto pije tę wodę, znowu pragnąć będzie, kto jednak napije się wody, którą ja mu dam, nigdy nie uczuje pragnienia.
Odmówienie w ciągu tygodnia psałterza wraz ze zwyczajowymi kantykami to, jak mówi, minimum zaangażowania u tych, którzy są robotnikami modlitwy.
Mam prawo zabrania głosu, tym bardziej, że nie mogę udawać, iż „wszystko jest dobrze”,
Przechodzimy do Nieszporów. Przez siedem dni Nieszpory wymagają dwudziestu ośmiu psalmów, gdyż każdego dnia należy odmówić cztery.
Słowa „zachowując również każdego dnia taki sam układ hymnów, czytań i wersetów” są myślą wtrąconą, którą dość regularnie komentatorzy pomijają milczeniem.