Komentarze
2022.07.11 17:35

Zrozumieć papieża Franciszka: to teologia moralna, głupcze

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.plZ góry dziękujemy.

 

W 1992 roku, kiedy Ameryka była pogrążona w recesji, ówczesny kandydat na prezydenta Bill Clinton miał proste przesłanie: „To ekonomia, głupcze”. Parafrazując trochę, powiedziałbym coś podobnego w odniesieniu do zagadki, jaką jest papież Franciszek: „To teologia moralna, głupcze”.

I mówię, że papież stanowi zagadkę, ponieważ powszechna narracja o nim wydaje się być taka, że ​​jest on „liberałem”, a jednak nie zrealizował żadnego z najbardziej cenionych przez liberalne skrzydło Kościoła celów. Nie zniósł obowiązku celibatu, nie udzielił kobietom kapłaństwa ani diakonatu, nie zmienił nauczania Kościoła na temat ludzkiej seksualności, nie uruchomił – w ramach urzędowego prawa kanonicznego – możliwości przyjmowania Eucharystii przez protestantów, ani nawet nie dał pozwolenia carte blanche na przyjmowanie Komunii św. przez rozwiedzionych i pozostających w ponownych związkach cywilnych. A jednak wydaje się, że coś poważnego dzieje się z tym pontyfikatem, który znacznie różni się od pontyfikatu jego poprzedników, i to „coś” – jak sądzę – to rewolucyjna zmiana w teologii moralnej.

Uważam, że Papież Franciszek wydaje się być przychylnie nastawiony do takiej wersji teologii moralnej, która jest powszechnie określana jako „proporcjonalizm” lub „konsekwencjalizm”. Myślę, że papież Franciszek widzi w proporcjonalizmie, przynajmniej rodzaj „korygującej” przeciwwagi dla tego, co uważa w Kościele za przesadny nacisk na moralne rozumowanie oparte na prawie naturalnym, z jego centralnym skupieniem się na pewnych obiektach moralnych rozpoznawanych, jako z wewnętrznie złe (intrisically evil).

Proporcjonalizm zaprzecza istnieniu czynów wewnętrznie złych  i temu, że moralność czynu można oceniać jedynie w świetle jego skutków lub „konsekwencji”. Katoliccy proporcjonaliści nie zaprzeczają, że rzeczywiście istnieją fundamentalne zasady moralne (w ten sposób różnią się one od prostego i „nielakierowanego” utylitaryzmu), ale że w świetle racjonalnego osądu potencjalnych prawdopodobnych skutków, zasada moralna może zostać odrzucona, jako mająca zastosowanie w konkretnym przypadku, jeśli istnieje „proporcjonalny” powód takiego postępowania.

Ta forma teologii moralnej była bardzo wpływowa w epoce posoborowej i zyskała jeszcze większą siłę wśród tych, którzy głośno sprzeciwiali się Humanae Vitae. Ci z nas, którzy przeżyli te debaty, dobrze wiedzą, jak wiele podziałów one wprowadziły, a także, że niektórzy teologowie moraliści broniący tradycyjnej kościelnej teologii prawa naturalnego (np. Germain Grisez, Janet Smith i in.), zapłacili za swoje stanowisko wysoką cenę zawodową.

Jakie więc są moje dowody na to, że papież Franciszek opowiada się za proporcjonalizmem, mimo że nigdy tego wyraźnie nie powiedział?

Po pierwsze, w 2017 r. stwierdził, że proporcjonalistyczna teologia moralna Bernarda Häringa jest paradygmatycznym modelem odnowy tej dziedziny refleksji w świetle Soboru Watykańskiego II. To ten sam Bernard Häring, który sprzeciwił się Humanae Vitae i Veritatis Splendor w kluczowych kwestiach daleko wykraczających poza sprawę antykoncepcji. Z jakiego innego powodu Papież Franciszek miałby wskazywać myśl Häringa jako modelową dla teologii moralnej, wiedząc doskonale, że autor ten zdecydowanie sprzeciwiał się naukom Pawła VI i Jana Pawła II?

Moim zdaniem powód jest dość jasny: Papież Franciszek, nawet jeśli nie zgadzał się ze odstępstwem Häringa, opowiada się za modelem teologii moralnej,  który Häring reprezentuje. Jedyną inną możliwością jest twierdzenie, że papież Franciszek nie wiedział, co naprawdę reprezentował Häring. Taką opcję jednak trzeba uznać za wysoce nieprawdopodobną. Rzeczywiście – i bez przesady – ze wszystkich teologów moralnych, których papież Franciszek mógłby postawić za wzór, np. kogoś takiego jak Servais Pinckaers, wybrał akurat tego proporcjonalistę. Myślę, że to ważne. Myślę, że to coś znaczy.

Po drugie, wydaje się, że papież Franciszek przyjmuje pewną formę rozumowania moralnego, ściśle powiązaną z proporcjonalizmem, która mówi, że w konkretnych okolicznościach życia, okolicznościach, które często są złożone, trudne i poplątane, zdolność osoby do życia obiektywnym prawem moralnym bywa tak ograniczona, że może rzeczywiście być ona wolny od jakiejkolwiek winy moralnej. Co więcej, może w rzeczywistości ona robić to, czego Bóg chce dla niej w jej konkretnej sytuacji egzystencjalnej, wbrew temu, czego uczy obiektywna norma moralna. Innymi słowy, zasada moralna, o której mowa, jest afirmowana, ale może być odłożona na bok w pewnych skomplikowanych przypadkach, które przedstawiają nam proporcjonalny powód, aby to zrobić. Różni się to od „niezawinionej ignorancji” omawianej zasady, ponieważ zasada jest znana i potwierdzona, ale w tym przypadku zostaje po prostu „odłożona na bok”.

I tak osądzając okoliczności jako ograniczające i łagodzące, możemy wtedy z czystym sumieniem potwierdzić, że faktycznie spełniamy wolę Bożą, pomimo naruszenia danej zasady.

Na przykład w rozdziale ósmym Amoris laetitia papież Franciszek wypowiada następujące oświadczenie:

Sumienie może jednak uznać nie tylko to, że dana sytuacja nie odpowiada obiektywnie ogólnym postanowieniom Ewangelii. Może także szczerze i uczciwie uznać to, co w danej chwili jest odpowiedzią wielkoduszną, jaką można dać Bogu i odkryć z jakąś pewnością moralną, że jest to dar, jakiego wymaga sam Bóg pośród konkretnej złożoności ograniczeń, chociaż nie jest to jeszcze w pełni obiektywny ideał.(303)

Wydaje mi się, że jest to wyraźne poparcie bardziej proporcjonalnego rozumienia teologii moralnej. Miłosierdzie duszpasterskie i stopniowalne podejście w prowadzeniu ludzi do pełni prawdy jest właściwe i dobre, a papież Franciszek słusznie popiera takie prawo stopniowa;ności. Ale pójść dalej i powiedzieć, że okoliczności mogą zmienić obiektywnie niemoralny czyn w Bożą wolę dla mojego życia w danej chwili, i móc to powiedzieć z czystym sumieniem, to zupełnie inna sprawa. Stoi to w wyraźnej sprzeczności ze słowami papieża św. Jana Pawła w Familiaris consortio (34):

Nie mogą jednak patrzeć na prawo tylko jako na czysty ideał osiągalny w przyszłości, lecz powinni traktować je jako nakaz Chrystusa do wytrwałego przezwyciężania trudności. A zatem „tego, co nazywa się «prawem stopniowości» nie można utożsamiać ze «stopniowością prawa», jak gdyby w prawie Bożym miały istnieć różne stopnie i formy nakazu dla różnych osób i sytuacji.

Po trzecie, trzeba też wziąć pod uwagę znaczenie demontażu przez Papieża Instytutu Studiów nad Małżeństwem i Rodziną im. Jana Pawła II w Rzymie. Właściwy proces akademicki został pogwałcony w skrajny sposób, ponieważ profesorowie instytutu zostali po prostu zwolnieni z pracy z wyraźnie ideologicznych powodów. Wszyscy ci profesorowie byli zwolennikami Veritatis Splendor i kościelnej tradycji moralnego rozumowania opartego na prawie naturalnym. Zostali oni zastąpieni przez proporcjonalistów, z których niektórzy twierdzą, że nauczanie Kościoła na temat antykoncepcji i homoseksualizmu powinno być ponownie rozpatrywane w świetle „współczesnych dociekań i okoliczności”. Co więcej, nowym obszarem zainteresowania Instytutu nie jest już Veritatis Splendor, ale Amoris laetitia, przy czym ta ostatnia interpretowana jest jako „otwarcie” na „świeże spojrzenie” na pewne „budzące wątpliwości” elementy nauczania Kościoła. Ograniczenia tego artykułu uniemożliwiają mi zagłębianie się we wszystkie szczegóły, a wielu przede mną zrobiło to już w sposób godny podziwu.

Wreszcie, jak lubię powtarzać na każdym kroku, decyzje personalne są wyrazem polityki. A kiedy spojrzy się na nominacje biskupie na wysokim szczeblu jakich dokonał Franciszek, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i Europie, widać wyraźny wzór dostojnika kościelnego, który preferuje papież Franciszek. Mogą oni znacznie różnić się osobowością i temperamentem i mogą nie mieć tych samych poglądów teologicznych we wszystkich sprawach. Ale wszyscy oni mają jedną wspólną cechę – jest to przywiązanie do formy towarzyszenia duszpasterskiego, która oznacza – ​​ci, którzy mają oczy, dostrzegą to – formę proporcjonalistycznego rozumowania moralnego.

Idąc tym tropem, wielu konserwatywnych katolików wydało okrzyk rozpaczy z powodu kapelusza kardynalskiego, który otrzymał biskup Robert McElroy z San Diego. Nie znam osobiście biskupa McElroya, który jest na liście nominacji kardynalskich, ale będę się za niego modlić (naprawdę), ponieważ jest on teraz jednym z czołowych świateł w amerykańskim episkopacie i życzę mu wszystkiego dobrego. Jednak to, co przykuwa moją uwagę, i co powinno przykuć uwagę wszystkich, to to, że jest to jeszcze jeden przykład, jeszcze jedno potwierdzenie tego, o czym mówię – najważniejszą sprawą dla obecnego Papieża jest rewolucja w teologii moralnej, którą wydaje się on wdrażać.

Dlatego zamiast załamywać ręce w rozpaczy nad tym czy innym aspektem polityki kościelnej, musimy zająć się teologią. Bo właśnie o teologię moralną tu chodzi, głupcze.

Larry Chapp

tłum. Piotr Bednarski

 

Oryginalny tekst opublikowany w National Catholic Register 14.06.2022

Źródło: https://www.ncregister.com/commentaries/understanding-pope-francis-it-s-the-moral-theology-stupid

 

Wyrażamy podziękowanie dla autora artykułu - Larry’ego Chapp’a oraz the National Catholic Register za wyrażenie zgody na opublikowanie polskiej wersji artykułu. Zgody uzyskano 15.06.2022 (L. Chapp) i 22.06.22 (National Catholic Register)  

 

Prowokujący i pozornie obraźliwy tytuł nawiązuje do hasła wyborczego prezydenta Billa Clintona „Ekonomia, głupcze" ukutego przez w 1992 roku przez Jamesa Carville- stratega udanej kampanii prezydenckiej B.Clintona w 1992 roku przeciwko urzędującemu George'owi. H.W. Bush’owi. Clinton wykorzystał panującą wówczas w USA recesję jako jeden ze środków kampanii, by skutecznie obalić George'a HW Busha. Wyrażenie to stało się hasłem często powtarzanym w amerykańskiej kulturze politycznej, zwykle zaczynającym się od słowa „to”, a komentatorzy czasami używają innego słowa zamiast „ekonomia”. Przykłady obejmują „To deficyt, głupcze!”, „To korporacja, głupcze!”, „To matematyka, głupcze!”, i „To wyborcy, głupcze!” [przyp. tłum.]

 

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Larry Chapp

Teolog, redaktor strony Gaudiumetspes22.com.