Komentarze
2011.12.07 11:10

Notatki z państwa wyznaniowego. Małżeństwa homoseksualistów

W zeszłym tygodniu przyjęto w Danii ustawę rządową o małżeństwach homoseksualnych. Rejestrowane związki homoseksualistów funkcjonują w tym kraju od 1989 roku, a błogosławieństwo par homoseksualistów istnieje w tutejszym kościele luterańskim od 1995 roku. Natomiast od teraz związki te mogą uzyskać nazwę i status małżeństw, także kościelnych, jeżeli zawarte zostaną w duńskim luterańskim kościele narodowym (państwowym). Ustawa nie przewiduje możliwości decyzji samego kościoła co do zasadności zawierania tego typu małżeństw. W tej chwili biskupom nakazano po prostu opracowanie stosownego rytuału.

Wśród duńskich chrześcijan trwa dyskusja na temat ustawy. Skrzydło „liberalne” kościoła narodowego popiera decyzję rządu i są biskupi gotowi udzielać ślubów homoseksualistom. Z kolei skrzydło „zachowawcze” oskarża ministra kościoła o zdradę. Wszyscy zaś zdają sobie sprawę z tego, że obecna sytuacja jest logiczną konsekwencją ustroju kościoła luterańskiego w Danii.

Głową kościoła oficjalnie jest król (obecnie królowa Małgorzata II), a jego imieniu nadzór nad kościołem sprawuje minister równouprawnienia i kościoła, który nie musi być członkiem kościoła państwowego. Władzę ustawodawczą w kościele wykonuje parlament.

Sytuacja ta jest interesująca dla katolików w Polsce z kilku powodów:

1. Na przykładzie procesu równouprawnienia homoseksualistów w wielu krajach, także w Danii, widać, że strategia lobby występującego w ich imieniu jest zawsze taka sama: chodzi o stopniowe zapewnianie sobie kolejnych uprawnień i przywilejów, natomiast twierdzi się, że aktualnie dyskutowany krok jest ostatnim („pozwólcie nam na rejestrację, a nie będziemy domagać się małżeństw”). Tymczasem widać, że chwilowe ustępstwa wobec lobby gejowskiego nie wyczerpują jego ambicji, co zresztą jest zupełnie logiczne. Jak więc mają zachować się chrześcijanie? Nie ma sensu wierzyć, że społeczność postępowego homoseksualizmu nie weźmie całej ręki jeżeli damy im palec. Moim zdaniem chrześcijanie powinni być przeciwni rejestrowanym związkom właśnie z tego powodu, a nie dlatego, że rejestracja taka jest zła sama w sobie.

2.  W swojej wypowiedzi minister nie używa słowa „bøsse” czyli „gej”, co może nie być przypadkiem – sytuacja ideologii homoseksualnej jest w Danii bardzo różna od polskiej. Wydaje się, że w tej chwili w Polsce geje chcą być zauważeni, walczą o prawo do bycia gejami właśnie: elitarną subkulturą kojarzoną z wielkimi miastami, szalonymi weekendami w klubach itd. Tymczasem w Danii trwa wdrażanie „epoki post-gejowskiej”: nie chodzi już o bycie „gay”, czyli wesołym, kolorowym człowiekiem z miasta. Chodzi o wtopienie się w szarą tkankę społeczeństwa, o możliwość założenia „normalnej rodziny”, czyli właśnie zawarcia małżeństwa. W ten sposób proces emancypacji homoseksualizmu zatacza dialektyczne koło: homoseksualiście przeszli od niezauważania, nieistnienia w społeczeństwie, którego doświadczali boleśnie w przeszłości, przez aktywną walkę o zauważenie i uznanie, aż do ponownego zniknięcia, ale tym razem jako równouprawniona, czy może wręcz uprzywilejowana część społeczeństwa.

3. W Kościele katolickim podobny przebieg wypadków byłby niemożliwy dzięki temu, że Kościół pragnie cieszyć się „słuszną autonomią” od państwa i nie dąży (współcześnie) do stworzenia „państwa wyznaniowego”. Modus vivendi Kościoła katolickiego w państwie ukształtował się w wyniku dwóch tysięcy lat refleksji i praktyki (którą można by też nazwać grą interesów). Nasza specyfika jest inna, ponieważ zawsze postrzegamy Kościół i państwo (królestwo, imperium czy demokrację) jako autonomiczne podmioty. Dziękujmy więc Bogu za Grzegorza VII i cesarza Henryka IV stojącego boso pod murami Canossy, dzięki nim nie musimy dziś akceptować ustaw parlamentów decydujących o naszej liturgii i teologii.

Warto natomiast pamiętać, że owej pożądanej przez Kościół „słusznej autonomii” nie osiągnięto jeszcze nigdy wycofując się z gry. Dlatego ani państwo laickie ani wyznaniowe nie jest rozwiązaniem dla żadnej ze stron. Grać musimy.

Manu Sareen. Rola ministra kościoła: znam dobrze swoje miejsce. (Kirkeligt Dagblad, 1. December 2011) Byłem w ostatnich dniach krytykowany za to, że rzekomo nie znam swojego miejsca jako minister kościoła i niepotrzebnie mieszam się w wewnętrzne sprawy kościoła. Muszę więcpowiedzieć: znam dobrze swoje miejsce i swoją rolę. Moim zadaniem jako ministra kościoła jest zapewnić ramy funkcjonowania dla kościoła narodowego.Ramy te muszą oczywiście respektować tradycje kościoła narodowego i jego specyfikę, która czyni z kościoła to właśnie dobro, którym kościół jest. Ale muszę być także pewien, że ramy te nadążają za społeczeństwem, w którym żyjemy i że ramy te dają możliwość bycia częścią kościoła narodowego wszystkim, którzy tego chcą,także homoseksualistom.

W zeszłym tygodniu rząd postanowił, że homoseksualiści będą odtąd mogli nazywać się małżonkami, jeśli wezmą ślub w kościele i w ratuszu. Rolą państwa jest ustalanie, jakie formy współżycia społecznego są wiążące dla obywateli. I prawem państwa jest decydować jak mają się te formy współżycia nazywać. Decyzja ta, jeśli się jej bliżej przyjrzeć, nie jest mieszaniem się w wewnętrzne sprawy kościoła. Natomiast częścią wewnętrznych spraw kościoła jest opracowanie samego rytuału.  Dlatego jest dla mnie bardzo istotne, że biskupi  - którzy mają bardzo zróżnicowane poglądy na temat małżeństw homoseksualistów – stwierdzili, że podejmą się pracy opracowania rytuału małżeństwa dla homoseksualistów. Wierzę mocno, że biskupi znajdą dobre rozwiązanie.

Emilia Żochowska

 

----- 

Drogi Czytelniku, skoro jesteśmy już razem tutaj, na końcu tekstu prosimy jeszcze o chwilę uwagi. Udostępniamy ten i inne nasze teksty za darmo. Dzieje się tak dzięki wsparciu naszych czytelników. Jest ono konieczne jeśli nadal mamy to robić.

Zamów "Christianitas" (pojedynczy numer lub prenumeratę)

Wesprzyj "Christianitas"

----- 


Emilia Żochowska

(1981) zajmuje się studiami średniowiecznymi. Współpracuje z Newman Institutet w Uppsali. Mieszka na wyspie Stryno w Danii. 

Komentarze

nowoczesny konserwatysta, : Ja osobiście też nie popieram strategii małych kroków. Jestem katolikiem i konserwatystą jednakże popieram małżeństwa homoseksualne z możliwością adopcji dzieci. To jedyne wartościowe rozwiązanie. Nie powinno się udziwniać i tworzyć jakichś tam związków partnerskich. Od razu takie osoby miałyby równe prawa do zawierania małżeństw i adopcji dzieci. W państwie wyznaniowym takie prawa nie istnieją, wpaństwie świekcim jak najbardizej (2012.08.30 20:05)