Felietony
2008.08.06 13:31

Znowu o "Znowu w Brideshead"

Ale właściwie czemu to - najpierw serial z 1981, a zaraz potem książka Waugh - poruszyło mnie tak bardzo, na początku lat 90.?

Mieliśmy swoje dwadzieścia pięć lat, czas gdy świat ścieli się u stóp, a w każdym razie przypomina coś w rodzaju horyzontu, za który obiecuje sobie pójść wędrowiec, idący ku następnym widokom. Skończyliśmy właśnie studia, wokół była nowa niepodległość. Pamiętam, że żyliśmy jakby unosząc się kilka centymetrów nad ziemią - z tym przyjemnym złudzeniem niealkoholowego rauszu (złudzenie i rausz nie są nigdy do końca niewinne, choć bywają przyjemne). Początek narracji o Sebastianie i Karolu dobrze "kleił się" do tego doświadczenia.

Waugh przeprasza swego czytelnika, że w powieści zostało za dużo sentymentów do atrybutów właśnie odchodzącej epoki, jej smaków i budowli. A myśmy wychodzili z nieznośnego PRLu, podświadomie szukaliśmy Arkadii, zresztą z pełną zgodą na to, że znajdą się w niej także czaszki i szkielety (przecież mieliśmy ich sporo) - byle jednak w Arkadii dobrych smaków, pięknych widoków, eleganckich zachowań. A mnie jeszcze pociągała zawsze ta charakterystyczna dla angielskiego katolicyzmu nuta ciepła wtopionego w chłodny realizm.

Ale to jest opowieść nie o Arkadii - tylko o szkieletach Arkadii. A właściwie o czymś innym: o tym jak zwabieni wdziękiem pięknego ogrodu życia dojrzewamy jednak - niektórzy, czasami - do zgody, by "być nieszczęśliwi" - tylko po to, by wejść do Ogrodu, w którym szczęście jest powietrzem, a nie towarem lub ideałem.

 

Paweł Milcarek


Paweł Milcarek

(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.