Po dwunastu latach burzliwego pontyfikatu odszedł od nas papież Franciszek. Zanim jednak zaczniemy na nowo dyskusję o dziedzictwie zmarłego pontifexa, nie zapomnijmy o modlitwie za jego duszę. Tej potrzebuje każdy, kto został wezwany na sąd Boży. Nie inaczej jest z papieżami. Warto to zrobić bez zastrzeżeń, bez faryzejskich dopowiedzeń, że “temu to szczególnie modlitwa potrzebna”. Komu nie jest ona potrzebna? Po modlitwie dyskusja będzie jednak niezbędna.
Dobrze jest także w modlitwie dołączyć intencję za kardynałów, przed którymi poważne zadanie wyboru nowego następcy świętego Piotra. Jeśli dziś media piszą o tym, że Franciszek zastał - po Benedykcie XVI - Kościół mocno podzielony, co możemy powiedzieć o podziałach na koniec okresu posługi papieża Bergoglio? Odpowiedź na pytanie, kto ma teraz wziąć w dłonie kościelne stery wymaga nie tylko roztropności, ale wsłuchania się głos Ducha Świętego. Co to jednak powinno dla Kościoła znaczyć? Co mówi Duch Święty, którym przez lata podpierano często puste lub - co gorsza - szkodliwe frazesy?
Zbyt często przypisuje się działaniu Ducha Świętego podczas konklawe działanie magiczne. Mówił o tym przed laty kard. Joseph Ratzinger w jednym z wywiadów: “Nie twierdzę, że Duch Święty uczestniczy w wyborze papieża w sensie dosłownym, ponieważ Duch Święty na pewno by nie dopuścił do wybrania wielu papieży. Natomiast Duch Święty nie tyle trzyma rękę na pulsie, ile pełni rolę dobrotliwego nauczyciela, zostawiając nam swobodę działania, ale nie spuszczając nas z oka. Rolę Ducha Świętego należy rozumieć bardziej elastycznie. On nie narzuca, na którego kandydata mamy głosować. Zapewne chroni nas tylko przed tym, abyśmy wszystkiego nie zaprzepaścili”.
Oznacza to, ni mniej ni więcej, że działanie Ducha Świętego, to nie porywy serca, czy zew idei jakie wyznaje ten czy inny człowiek - choćby był kardynałem, a nawet papieżem. To także nie głos ludu. Często o tym się zapomina. Można powiedzieć wręcz, że fałszywa wiara w to, że Duch Święty bezpośrednio steruje konklawe i niejako namaszcza kolejnego papieża, prowadzi wprost do problematycznej teologii papiestwa. Biskup Rzymu jest w niej kimś, kto nie tyle ma umacniać braci w wierze - to zadanie Chrystus zostawił Piotrowi - co otrzymuje prerogatywy władcy absolutnego. Kogoś kto ma daną z góry władzę nad Objawieniem, czyli Pismem i tradycją, jak definiował je ostatni sobór. To błędna droga. Kościół szedł niestety ostatnio tym ostrym kursem. Otóż papież nie jest królem ponad Chrystusem.
Oznacza to także, że głos Ducha Świętego nie jest jakiegoś rodzaju enigmą, mgłą z której dopiero wyłoni się Boży palec wskazujący na - trudną do zrozumienia dla ludzi - decyzję personalną. Bóg nasz, który kocha nas, jak wierzymy, jest też Bogiem rozumnym i zrozumiałym. “Nierozumne postępowanie jest sprzeczne z Bożą naturą” mówił cytowany przez papieża Benedykta w wykładzie ratyzbońskim bizantyjski cesarz Manuel II Paleolog, dialogujący o religii z wykształconym Persem. Z tej rozumności między innymi wynika nasza pewność, że Bóg jest zawsze człowiekowi przyjacielem. Nie jest szalonym tyranem, który miota nami po oceanie stworzenia wciąż zmieniając reguły i za każdym razem powtarzając, że te akurat aktualnie obowiązujące są wieczne. Dopóki nie przyjdą nowe.
Możemy zatem powiedzieć, że ów “dobrotliwy nauczyciel”, wytrwale powtarza Kościołowi, że ten potrzebuje papieża-sługi, który jest posłuszny wobec tego, co otrzymał w Objawieniu. Objawienie zaś jest niczym innym jak dziełem tego właśnie “dobrotliwego nauczyciela”, Ducha Świętego. Taki papież, z największą ostrożnością traktowałby jedyny skarb Kościoła, jakim jest chrystusowe dziedzictwo zbawienia. Nie zaniedbałby troski o całość katolickiej prawdy, nie lekceważyłby faktu, że Bóg nie może sam sobie zaprzeczyć - skoro przekazał nam określone treści nie będzie im teraz zaprzeczał. Pozostałby także otwarty na tych którzy ze szczerym sercem szukają Boga, co jest, rzecz jasna, czymś innym niż dopasowywanie Jego obrazu i Jego Kościoła do świata.
Dodajmy do tego wszystkiego sprawę fundamentalną. Nie będzie jedności w Kościele dopóki papieże na nowo nie staną się sługami liturgii - nie jej władcami, zarządcami czy administratorami, ale sługami. Nie będzie jedności dopóki papieże będą traktować liturgię jako plastyczne w ludzkich rękach narzędzie duszpasterskiego oddziaływania, a nie misterium wiary. To w liturgii, która uległa bolesnemu i bezsensownemu upolitycznieniu - w sensie kościelnego upolitycznienia - razem z reformą posoborową, musi dojść do pojednania Kościoła z samym sobą. Od tego pojednania oddaliliśmy się bardzo razem z motu proprio “Traditionis custodes” z 2021 roku skierowanemu przeciw tradycji liturgicznej. Wtedy wielu katolików znów doświadczyło odtrącenia, wielu z tego powodu oddaliło się duchowo od katolickiej jedności.
Do naszych modlitw dołączmy także duchowieństwo i osoby konsekrowane. Obie te grupy doświadczyły wiele z powodu zamieszania jakie przyniosło ostatnich dwanaście lat. Niejednokrotnie to za ich sprawą wspólnota Kościoła zachowywała duchową stabilność, gdy na szczytach kościelnej władzy szalały burze. Dobrze by Kościół znów stał się dla nich bardziej przystanią niż polem walki.
Módlmy się także za ludzi świeckich, którzy w tak wielu sprawach musieli trwać w zawsze trudnym stanie krytycznej wierności. Ta łatwo może się on przekształcić w niewierność lub służalczość. Obie postawy są znakiem zwątpienia. Oglądaliśmy to nie raz i trzeba zapytać, kto ponosi odpowiedzialność za okoliczności, które doprowadziły do tych dramatycznych sytuacji.
Mimo trudności tym bardziej dzisiaj nie ustawajmy i módlmy się:
Deus, qui inter summos Sacerdótes fámulum tuum Franciscum ineffábili tua dispositióne connumerári voluísti: praesta, quaesumus; ut, qui unigéniti Fílii tui vices in terris gerébat, sanctórum tuórum Pontíficum consórtio perpétuo aggregétur. Per eúndem Dóminum.
Boże, któryś w swym niewymownym zrządzeniu zechciał do najwyższych kapłanów zaliczyć sługę swego Franciszka; daj, prosimy, aby ten, który rządził na ziemi jako zastępca jednorodzonego Syna Twojego, został dołączony do wiecznej wspólnoty Twoich Pontyfików. Przez tegoż Pana.
Tomasz Rowiński
(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.