Mówiąc o tyranie, święty Tomasz opisuje go i definiuje w sposób następujący:
Jeśli więc rządzący porządkuje społeczność wolnych ku dobru wspólnemu społeczności, będą to rządy słuszne i sprawiedliwe, jakie przystoją wolnym. Jeśli jednak rządy kierują nie ku dobru wspólnemu społeczności, ale ku prywatnemu dobru rządzącego, będą to rządy niesprawiedliwe i przewrotne.
Tyran, zamiast rządzić sprawiedliwością, uciska siłą[1].
Moc niesprawiedliwego władcy działa na zło społeczności, gdyż dobro wspólne społeczności odwraca on wyłącznie dla swojego własnego dobra.
Rządy w ten sposób stają się niesprawiedliwe, że wzgardziwszy dobrem wspólnym społeczności, władca szuka dobra prywatnego. Im bardziej zaś odchodzi od dobra wspólnego, tym bardziej niesprawiedliwe są rządy.
Tyran szuka dobra prywatnego z pogardą dla wspólnego, w rezultacie w różnoraki sposób uciska poddanych, gdyż sam podlega różnorodnym namiętnościom, które pchają go ku jakimś dobrom. Jeśli dał się uwięzić chciwości, rabuje dobra poddanych.
Tyran obciąża poddanych nie tylko w zakresie dóbr doczesnych, ale przeszkadza im w dobrach duchowych. Ponieważ bardziej pożąda władzy niż bycia pożytecznym, utrudnia wszelki postęp poddanych, podejrzewa bowiem, że jakakolwiek wyższość poddanych szkodzi jego niegodziwemu panowaniu. Bardziej podejrzani dla tyranów są dobrzy niż źli i zawsze straszliwie boją się tyrani cudzej cnoty.
Zatem tyrani starają się nie dopuścić do tego, aby ich poddani stali się cnotliwi i nabrali ducha wielkoduszności, bo wówczas nie znieśliby niegodziwego panowania. Tyrani zabiegają również o to, aby pomiędzy poddanymi nie utrwalały się związki przyjaźni i aby nie radowali się oni wzajemnym zyskiem pokoju: kiedy bowiem jeden drugiemu nie ufa, nie mogą niczego podejmować przeciw ich panowaniu.
To zresztą naturalne, że ludzie żyjący w strachu wyradzają się w służalców i stają się tchórzliwi[2].
W tyranii klasycznej zwierzchność i władza ustanowione w celu dobra wspólnego wykorzystywane są przez despotę na rzecz jego własnego dobra i poglądu, jaki sobie o nim wyrobił; czyli na rzecz jego własnej wygody, fantazji, namiętności, woli mocy. Dobro wspólne jest okaleczone lub zawłaszczone na rzecz pojedynczej osoby. Ta klasyczna tyrania może oczywiście pozyskać sobie prawników i uczonych na jej skinienie, ale mało daje miejsca na spontaniczne uzasadnienia doktrynalne. Jej kłamstwo jest proste. Myśli: „Tak mi się podoba”, i mówi (kiedy w ogóle raczy to powiedzieć albo ogłosić to przez swoich prawodawców): „To dla dobra was wszystkich”. Najlepiej się więc zasłania, powołując się, choć błędnie i całkiem wbrew, na słuszną doktrynę szacunku należnego władzy i obowiązku obywatelskiego posłuszeństwa.
Totalitarny despotyzm czerpie z innej moralności i otwarcie wyznaje swoją doktrynę. W tym sensie i w tym porządku – nie kłamie, wykłada to, co myśli, czego chce, co czyni. Jej zmienny dyskurs sprowadza się do ogłoszenia, że wspólnota polityczna jest całością substancjalną posiadającą swoje własne dobro, któremu członkowie wspólnoty są całkowicie podporządkowani.
Istnieje cały ciąg pośrednich form zapewniających przejście z despotyzmu klasycznego do despotyzmu totalitarnego. Jeden i drugi łączy, pierwszy głównie de facto, drugi dosłownie de jure, absolutystyczna koncepcja państwa. Ale tyrania klasyczna bierze się głównie z winy despoty, który kroi despotyzm na swoją miarę; tyrania totalitarna wywodzi się zasadniczo z despotyzmu ideologicznego, który tworzy, ustanawia (i pożera) despotów będących jej instrumentami.
***
Totalitaryzm ekonomiczny stosuje względem wspólnoty ekonomicznej metodę analogiczną do tej, jaką totalitaryzm polityczny stosuje do wspólnoty politycznej. Jej fundamentalną zasadą jest „własność” zwana „publiczną” wszystkich środków produkcji. Otóż własność zwana publiczną nie jest inną formą własności, ale zlikwidowaniem własności. Tak samo jak totalitaryzm polityczny czyni z dobra wspólnego dobro niebędące niczyim dobrem, tak samo totalitaryzm ekonomiczny czyni ze środków produkcji dobra niebędące niczyją własnością. Istotą własności, prywatnej i kolektywnej, z definicji jest bycie własnością prywatną – tak jak istotą dobra wspólnego jest z definicji bycie wspólnym; dobro znajdujące się w gestii publicznej zostaje usytuowane dosłownie poza sferą własności: nie należy do nikogo. Czasem jest korzystne lub konieczne, lub może – nieuniknione, żeby niektóre środki produkcji zostały usytuowane poza zasięgiem własności: kiedy nie znaleziono dla nich żadnego (indywidualnego lub kolektywnego) systemu własności prywatnej mogącego pogodzić się z dobrem wspólnym; ale systematyczne upaństwawianie wszystkich środków produkcji równoznaczne jest z uniwersalną likwidacją własności.
Totalitaryzm jest tym fałszywym zastosowaniem zasady całości, która czasem znajduje się u Platona i Arystotelesa. Chrześcijaństwo zdecydowanie się temu sprzeciwiło. Aktualne osłabienie chrześcijaństwa znów ustępuje mu miejsca.
Totalitaryzm polityczny i totalitaryzm ekonomiczny wzajemnie się przyciągają. Pierwszy może zlikwidować opór, na jaki napotyka, tylko usuwając, z pomocą drugiego, społeczne korzenie wolności. Drugi nie może się narzucić inaczej, jak korzystając z dyktatorskich metod pierwszego.
***
Zawsze bardziej, niż nam się to wydaje, należymy do czasów, w jakich żyjemy, a błędy filozofów to często bardziej błędy ich czasu niż po prostu błędy. Arystoteles składa ofiary pogańskim bogom i uważa niewolnictwo za normalne. Kartezjusz gardzi scholastyką, ale jest to scholastyka schyłkowa wyśmiewana przez Rabelais’go i Montaigne’a. Pascal ma wiele względów dla sceptycyzmu, ale jest to sceptycyzm rozpowszechniony wśród myślicieli jego epoki, a nie oryginalny aspekt jego myśli. Jak nie postrzegać świata przez pryzmat własnego czasu? Może totalitaryzm, który wydaje się nam tak wielki, będzie tylko krótką i tragiczną anegdotą w historii ludzkości. Zajmuje nas dzisiaj i wydaje się nam stanowić nowe stadium cywilizacji, prowokować do niezwykłej konfrontacji, wołać o wielką kontestację. Może jest tylko przejściową iluzją; jest to jednak aktualna rzeczywistość. Totalitaryzm może zniknąć w jednej chwili, widzieliśmy już wiele innych upadków i wiele innych przewrotów.
Takie przemyślenia wpływają więc, z punktu widzenia historycznego, na pewną relatywność mojej następującej konkluzji.
Wielka konfrontacja naszych czasów jest konfrontacją z totalitaryzmem. Konfrontacja ta jest nowa. Historia ludzkości rozpoczyna się buntem części przeciwko całości, to jest grzechem Adama, i kontynuuje się w opozycji jednej części przeciwko innej, to jest grzechem Kaina. Potem następuje długie oczekiwanie na Boga, podczas którego poganie stopniowo, i nie bez błędów, odkrywają prawo naturalne, podczas gdy Żydzi otrzymują je na Synaju. Jest to reorientacja części w kierunku całości: albowiem prawo naturalne, jak każde prawo, ma na celu dobro wspólne (najszerzej rozumiane naturalne dobro wspólne całego rodzaju ludzkiego). W centrum historii ludzkości Chrystus godzi człowieka z Bogiem i ludzi między sobą: daje częściom środki do odnalezienia swojego miejsca i ich wzajemnych relacji w uporządkowanej całości. Odkupienie jest w tym względzie komunią i ucałościowieniem. Odrzucenie Odkupienia było najpierw odrzuceniem komunii i całościowego zintegrowania. To dlatego głównym elementem, na jaki naciskało nauczanie, było w tej sytuacji zachęcenie ludzi do zgodzenia się w całości na wszystko, czego domaga się zasada całości. Obecnie nalegać by należało na to, by nie godzono się na nic poza całością i tylko w taki sposób, jaki odpowiada całości: albowiem odrzucenie całościowego zintegrowania zastąpione zostało fałszywym ucałościowieniem, totalitaryzmem politycznym, ekonomicznym, kosmo-biologicznym. Odrzucenie komunii zastąpione zostało fałszywą komunią, komunizmem. Odrzucenie Odkupienia zastąpione zostało fałszywym odkupieniem przez humanizm wrogi Chrystusowi, humanizm marksistowski. To już nie jest zwykły błąd, przewrotny przez jakąś przypadłość, ale czyste wynaturzenie.
Jean Madiran
tłum. Jan Kaznowski
[1] De Regno, I, 1.
[2] Tamże, I, 3.
(1920-2013), pisarz i publicysta francuski. Twórca m. in. dziennika "Present" oraz miesięcznika "Itineraires". Requiescat in pace!