Studia
2018.07.04 13:57

Zasada całości (II): Błędne zastosowanie zasady

Od ponad dwudziestu czterech wieków bywa również tak, że zasadę całości stosuje się w sposób błędny.

Oto jeden przykład widoczny już u Arystotelesa, który zresztą nie był pierwszy:

Ponieważ zaś całe państwo ma tylko jeden cel, więc oczywiście i wychowanie musi być jedno i to samo dla wszystkich, i państwo jako całość musi wziąć troskę o nie na siebie, a nie osoby prywatne, jak to bywa dzisiaj, kiedy każdy z osobna troszczy się o swe dzieci i według swego upodobania [prywatnie] im nauk udziela. Wspólne zadania wymagają przecież i wspólnego przygotowania. Zarazem nie trzeba sądzić, że ktoś z obywateli do siebie samego należy, przeciwnie, wszyscy należą do państwa, bo każdy z nich jest częścią państwa. Toteż troska o każdą część z osobna musi z natury rzeczy mieć na oku troskę o całość. W tym względzie zasługują na pochwałę Lacedemończycy, bo u nich bardzo wiele starań poświęca się wychowaniu dzieci i czynią z tego sprawę publicznego pożytku[1].

Stajemy więc w obliczu zasady, która, znana i stosowana od dwudziestu czterech wieków, pozostaje niewystarczająco wyjaśniona, jeśli nie co do samej swojej substancji, która „wynika z istoty pojęć i rzeczy, a przez to musi posiadać wartość absolutną”, to przynajmniej pod względem jej stosowania w dziedzinie dobra wspólnego w relacjach międzyludzkich.

Na temat tego bonum commune Pius XII oświadczył w 1952 roku, że „nie ma wątpliwości, iż takie dobro wspólne istnieje”, ale że „nie można również zaprzeczyć, iż chce ono i usprawiedliwia dalsze poszukiwania[2]”. Sam zresztą zaobserwował, na jakim etapie znajduje się ta kwestia:

Człowiek, w swoim osobowym jestestwie, w ostatecznym rozrachunku nie podlega użyteczności społeczeństwa, ale, przeciwnie, to wspólnota jest dla człowieka. Wspólnota jest ważnym chcianym przez Boga środkiem regulowania wymian, w których wypełniane są wzajemne potrzeby, aby każdemu dopomóc w pełnym rozwoju jego osobowości zgodnie z jego indywidualnymi i społecznymi zdolnościami. Wspólnota jako całość nie jest jednostką fizyczną, która żyje sama z siebie, a jej indywidualne członki nie są jej częściami składowymi. Organizm fizyczny bytów żyjących, roślin, zwierząt czy też ludzi posiada jako całość pewną jedność żyjącą samą z siebie; każdy z jej członków, na przykład ręka, stopa, serce, oko, to części integralnie składowe, przeznaczone do włączenia się całym swoim bytem w organizm: poza organizmem zaś nie posiadają same w sobie żadnego sensu, żadnej celowości; są całkowicie wchłonięte przez całość organizmu, z którym są połączone.

Inaczej rzecz ma się ze wspólnotą moralną i w każdym organizmie o charakterze czysto moralnym. Całość nie ma tu jedności, która żyje sama z siebie, ale tylko jedność celu i działania. We wspólnocie jednostki są jedynie[3] współpracownikami i instrumentami w wypełnieniu celu wspólnoty[4].

Co z tego wynika dla organizmu fizycznego? Zwierzchnik jest użytkownikiem tego organizmu posiadającego trwałą jedność, może on rozporządzać bezpośrednio i natychmiastowo częściami integralnie składowymi, członkami i organami, w zakresie ich naturalnego przeznaczenia; może również interweniować, tak często i w miarę jak wymaga tego dobro wspólne, by unieruchomić, zniszczyć, okaleczyć, odciąć jakieś członki. Lecz kiedy, przeciwnie, całość posiada wyłącznie jedność celu i działania, jej głowa, czyli w tym przypadku władza publiczna, dzierży co prawda bezpośrednie zwierzchnictwo i prawo do stawiania wymagań działaniu różnych części, ale w żadnym wypadku nie może bezpośrednio rozporządzać bytem fizycznym swojej całości. Dlatego wszelki bezpośredni atak na jej substancję stanowi nadużycie kompetencji władzy (…).

Nawet kiedy chodzi o egzekucję skazanego na śmierć, państwo nie dysponuje prawem do życia osoby. Do władzy publicznej należy wtedy pozbawienie skazanego dobra, jakim jest życie, w ekspiacji skazanego za jego winę po tym, jak sam, poprzez swoją zbrodnię, pozbawił się prawa do życia (…).

Szacunek dla zasady całości! Niemniej żeby można było ją poprawnie zastosować, zawsze trzeba najpierw wytłumaczyć niektóre presupozycje. Presupozycją fundamentalną jest wyjaśnienie kwestii co do faktu: czy przedmiot stosowania zasady całości znajduje się w relacji części do całości? Druga presupozycja: wyjaśnić naturę, zasięg i ścisłość tej relacji. Czy zachodzi ona na płaszczyźnie istoty, czy tylko działania, czy może na obu? Czy stosuje się do części w jakimś określonym aspekcie, czy w każdym aspekcie? I w takim obrębie, w jakim się ona stosuje, czy całkowicie angażuje część, czy pozostawia jej jeszcze jakiś zakres celowości, jakiś zakres autonomii? Odpowiedź na te pytania nigdy nie może być wywnioskowana z samej zasady całości; przypominałoby to błędne koło. Musi zostać zaczerpnięta z innych faktów i z innej wiedzy (…). Niestety aż nazbyt często, kiedy mowa o zasadzie całości, przechodzi się obok tych pytań: nie tylko w dziedzinie teoretycznych studiów z zakresu stosowania prawa, socjologii, fizyki, biologii i medycyny, ale również w logice, psychologii i metafizyce[5].

* * *

Zastosowanie zasady jedności poprzez analogię do ciała ludzkiego jest także bardzo stare zarówno w filozofii, jak i w teologii. Widzieliśmy je wyżej u świętego Tomasza[6]. Widnieje także u świętego Pawła i wspomina ją również Quadragesimo anno w odniesieniu do ciała społecznego:

Jeśli się zatem członki organizmu społecznego odrodzą, a organizacyjną zasadę gospodarstwa społecznego przywróci się, będzie można i o tym organizmie poniekąd powiedzieć to, co o mistycznym ciele Chrystusowym mówi Apostoł: „Wszystko ciało złożone i spojone będąc, zasilane przez wszystkie stawy, wedle skuteczności odmierzonej dla każdego członka, czyni pomnożenie ciała ku zbudowaniu samego siebie w miłości” (Eph., IV, 16). (§ 91)

Prawdziwa zatem współpraca wszystkich dla dobra wspólnego powstanie dopiero wówczas, kiedy poszczególne warstwy społeczeństwa mieć będą wewnętrzne przekonanie, że są członkami jednej wielkiej rodziny i dziećmi tego samego Ojca niebieskiego, a nawet jeśli uważać się będą za jedno w Chrystusie, a każdy z osobna jeden drugiego członkami (Rom., XII, 5), tak że „jeśli co cierpi jeden członek, społem cierpią wszystkie członki” (I Cor., XII, 26). (§ 139)

* * *

Porównanie z ciałem fizycznym człowieka nie jest błędne. Ma jednak ograniczenia. Wskazał na nie dwukrotnie Pius XII w dwóch tekstach, które są dla siebie echem i które się uzupełniają: z jednej strony w wyżej cytowanym nauczaniu o zasadzie jedności, a z drugiej w tekście wcześniejszym, w encyklice Mystici Corporis. W tej ostatniej, „z powodu współczesnych błędów”, reagując na konieczność „odróżnienia” Ciała mistycznego od „jakiegokolwiek innego ciała naturalnego, czy to fizycznego, czy moralnego”, dokładnie precyzuje:

Podczas gdy w naturalnym ciele zasada jedności tak łączy części, że poszczególne tracą swą właściwą podporę, to w mistycznym ciele przeciwnie się dzieje. Siła wzajemnej łączności, choćby najgłębsza, tak jednoczy z sobą członki, że wszystkie zachowują całą swoją właściwą osobę. A dalej jeszcze, jeśli zważymy stosunek wzajemnej całości i pojedynczych członków do siebie, to w jakimkolwiek żyjącym ciele fizycznym poszczególne członki ostatecznie przeznaczone bywają jedynie na korzyść całego organizmu, podczas gdy społeczna jakakolwiek budowa ludzka, o ile zważymy cel ostateczny jej korzyści, skierowana jest ku postępowi całości i poszczególnych członków, ponieważ z osób się składa. Dlatego też – że znowu wrócimy do naszego zagadnienia – podobnie jak Syn Przedwiecznego Ojca zstąpił z niebios dla wspólnego naszego zbawienia wiecznego, tak stworzył Ciało Kościoła i Ducha Bożego Mu darował dla zabezpieczenia i osiągnięcia wiecznej szczęśliwości dusz nieśmiertelnych, według słów Apostoła: „Wszystko jest Wasze, Wy zaś Chrystusowi, a Chrystus Boży” (I Cor., III, 23; Pius XI, Div. Red., A. A. S. 1937, s. 80). Jak bowiem Kościół tworzy się dla dobra wiernych, tak samo i przeznaczony jest ku chwale Bożej i Tego, którego posłał, Jezusa Chrystusa.

Jeżeli zaś Mistyczne Ciało porównamy z tzw. moralnym ciałem, to zauważyć trzeba, że między jednym a drugim ciałem jest nie drobna jakaś różnica, lecz różnica najwyższej wagi i doniosłości. W tym bowiem, co się ciałem moralnym zowie, nie ma innej zasady jedności oprócz wspólnego celu i wspólnego dążenia wszystkich do tegoż celu na mocy powagi społecznej. Gdy zaś chodzi o Ciało Mistyczne, o którym tu jest mowa, to do tego dążenia przychodzi jeszcze wewnętrzna zasada. Istnieje ona wprawdzie rzeczywiście w całości organizmu i w pojedynczych jego częściach, a posiada taką moc i taką dostojność, że sama przez się niezmiernie przewyższa wszystkie węzły jedności, które łączą ciało fizyczne lub moralne. Jest to więc, jak już wyżej wspomnieliśmy, coś nie z naturalnego, ale wyższego rzędu, owszem, samo w sobie zgoła nieskończone i niestworzone: jest to Duch mianowicie Boży, który, zdaniem świętego Tomasza, „jeden i ten sam co do liczby cały Kościół napełnia i jednoczy” (De Verit., 29, 4).

* * * 

Najwidoczniejszy i najczęstszy nacisk święty Tomasz kładzie na afirmację zasady jedności, afirmację prymatu dobra wspólnego. Główny akcent pada u niego w gruncie rzeczy na sprzeciwienie się egoizmowi, pysze, indywidualizmowi; to także główny akcent Magisterium Kościoła aż do Piusa XI. Nic w tym dziwnego, jeśli przypomnimy sobie, że grzech pierworodny równoważny jest aktowi indywidualizmu: chcieć samemu dla siebie ustanawiać prawo[7]. Coraz większy akcent Magisterium Kościoła pada na sprzeciw totalitaryzmowi. Przez wieki najsilniej naciskało na przypominanie i tłumaczenie ludziom, że w jakimś sensie tworzą ciało (corps) i że życie społeczne jest pewną korporacją (corporation), (czyli aktem „ścieleśnienia”, corporer). Od kilku lat zwraca głównie uwagę na lepsze rozróżnienie, w jakim sensie i według jakich ograniczeń. Włączenie części do całości, do ciała społecznego i do Ciała mistycznego rozumie się w analogii do funkcji, jakie pełnią członki ciała ludzkiego. Funkcje te nie są jednak dokładnie takie same w przypadku członków ciała fizycznego i w przypadku ciała społecznego lub jeszcze członków Ciała mistycznego.

Doktryna wyłożona przez Piusa XII, nawet jeśli wyrazistsza i bardziej precyzyjna w tym względzie, nie jest jednak nowa. Zasadniczo, a wręcz eksplicytnie i dosłownie, zakorzeniona jest w tradycyjnej filozofii chrześcijańskiej w czterech aspektach:

  1. Rozróżnienie dobra wspólnego samego w sobie, lub immanentnego, oraz dobra wspólnego pojmowanego zewnętrznie, oddzielnie.
  2. Rozróżnienie pomiędzy różnymi całościami i hierarchią dóbr wspólnych.
  3. Rozróżnienie pomiędzy całością posiadającą substancjalną jedność i całością posiadającą jedność przypadłościową.
  4. Rozróżnienie rodzajów, a szczególnie porządku rzeczy ludzkich i porządku rzeczy boskich.

Przestudiujmy te cztery serie rozróżnień.

 

Jean Madiran

przeł. Jan Kaznowski

 

Rozdział I: Wyłożenie zasady

 

[1] Polityka, VIII, 1, 2-3.

[2] Pius XII, przemówienie cytowane.

[3] Są jedynie należy rozumieć: nie są częściami integralnie składowymi, wchłoniętymi przez całość.

[4] Por. w tym samym znaczeniu Pius XII, Przemówienie z 12 listopada 1944 roku do lekarzy: „Społeczeństwo nie jest bytem fizycznym, którego części to indywidualne osoby, ale po prostu wspólnotą celu i działania; z tego względu może wymagać od tych, którzy się na nią składają i nazywają się jej członkami, wszelkich usług koniecznych dla dobra wspólnego”.

[5] Pius XII, przemówienie cytowane.

[6] Teksty cytowane wyżej. S. theol., I, 60, 5 oraz II-II, 64, 2; i passim.

[7] Zob. moja praca: On ne se moque pas de Dieu, Nouvelles Editions Latines, 1957, s. 66-67.


Jean Madiran

(1920-2013), pisarz i publicysta francuski. Twórca m. in. dziennika "Present" oraz miesięcznika "Itineraires". Requiescat in pace!