Felietony
2025.04.15 18:13

Zaiste, ten był Synem Bożym...

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.

 

 

Zbliża się Wielki Piątek, dzień adoracji Krzyża Pańskiego, a ja wracam do pewnego zdarzenia z końcówki ostatniego Adwentu, gdy katolickie strony informacyjne obiegła informacja o brutalnej profanacji krzyża przy kościele p.w. Świętych Piotra Apostoła i Jana z Dukli w Krośnie. Niestety, akt ten wpisuje się w coraz bardziej widoczny w polskiej przestrzeni publicznej trend. Powoli przyzwyczajamy się do powtarzających się doniesień o podobnej treści: „profanacja”, „zbeszczeszczenie”, „zgorszenie”. A potem nabożeństwo ekspiacyjne, różaniec, koronka. I publicystyczne komentarze o narastającej chrystianofobii i pełzającym prześladowaniu Kościoła.

20 grudnia 2024 r. przekonałem się jak bardzo różna może być reakcja naocznych świadków od rosnącej bezradności (a może i obojętności?) katolików, którzy sami nie zetknęli się z widokiem zniszczenia wynikającego z zamierzonej profanacji.

Kościół "na Guzikówce" (dzielnica Krosna) to modernistyczny duży budynek. Jest to siedziba licznej i aktywnej parafii łączącej mieszkańców krośnieńskich "blokowisk", podmiejskiej dzielnicy domków jednorodzinnych oraz sąsiedniej wsi – Suchodołu. Od bez mała 25 lat to również parafia mojej rodziny. Choć nie wszystkie obecne w życiu parafii formy duchowości są mi bliskie, a niewyszukana estetyka wystroju terenu kościelnego może razić bardziej wysublimowane gusta, jednemu nie można zaprzeczyć: szczeremu oddaniu pobożnych kapłanów i (chyba) ponadprzeciętnej pobożności parafian. Wyraża się to m.in., nadal bardzo wysoką frekwencją wiernych zarówno na Mszach Św., jak i na tradycyjnych nabożeństwach (np. na Drodze Krzyżowej, Gorzkich Żalach). Parafia cieszy się bardzo licznym gronem oddanych ministrantów, a od kilku lat – z inicjatywy jednego z księży – działa przy niej amatorska trupa teatralna, wystawiająca świetnie zainscenizowane sztuki klasyków i przekazująca całość przychodu ze sprzedaży biletów-cegiełek podkarpackim hospicjom. Laikat samodzielnie podejmuje się wielu inicjatyw. Przykładem może być tu zbiórka podpisów popierających projekt przeciw-pornograficznej ustawy. Miało to miejsce po każdej Mszy Św. w niedzielę poprzedzającą profanację krzyża. Jednak najważniejszym owocem tej żywej lokalnej wspólnoty wiary jest otwarta trzy lata temu kaplica całodobowej, wieczystej adoracji Najświętszego Sakramentu.

Wchodząc wcześnie rano 20 grudnia do kościoła głównymi drzwiami nie zauważyłem niczego szczególnego. Parę minut później, przed Mszą, zapowiedziano Koronkę do Miłosierdzia Bożego w intencji sprawcy napadu na krzyż. Przed końcowym błogosławieństwem Ksiądz Proboszcz krótko przedstawił okoliczności czynu i zapowiedział wieczorną Drogę Krzyżową. Zostałem nieco dłużej w kościele. Co jakiś czas do moich uszu dochodziły przyciszone, ale wzburzone, pełne niedowierzania głosy parafian, tłumiony szloch, wycieranie nosa.

W końcu sam wyszedłem – bocznymi drzwiami, przed którymi ustawiony był duży krzyż z naturalistyczną figurą Chrystusa, „pasyjką”. Figurą tą nie byłem zachwycony: "dalekowschodni produkt" - podejrzewałem. Krzyż jest darem gromadzących się w kościele w każdą pierwszą sobotę miesiąca „Wojowników Maryi”. Zwykle ciemny, zimą chroniony kotarą przedsionek był tym razem rozświetlony porannym światłem wpadającym przez wyrąbaną u dołu drzwi wyrwę. W drzwiach minąłem zapłakaną kobietę. Po lewej stronie stał krzyż. Zniszczony. Brutalnie rozbite strzępy "pasyjki" leżące pod krzyżem, na którym, na gwoździach bezładnie wisiały większe, rozczłonkowane fragmenty figury. U stóp krzyża ktoś zdążył ustawić trzy lub cztery znicze. Zawróciłem do kościoła. Teraz wiedziałem czyj to szloch: nie "zranionych uczuć religijnych". Tak w ludzkim sercu może płakać jedynie Bóg. Bóg, który z miłości do nas oddał swoje życie na krzyżu. Pomyślałem, że podobne uczucia musiały targać sercem obecnego na Kalwarii setnika.

Andrzej Bobiec

 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.


Andrzej Bobiec

(1962) Wdzięczny mąż, ojciec i dziadek; w pracy badacz krajobrazów.