1 Słuchaj, synu, nauk mistrza i nakłoń [ku nim] ucho swego serca. Napomnienia łaskawego ojca przyjmuj chętnie i wypełniaj skutecznie, 2 abyś przez trud posłuszeństwa powrócił do Tego, od którego odszedłeś przez gnuśność nieposłuszeństwa. 3 Do ciebie więc kieruję teraz moje słowa, kimkolwiek jesteś ty, co wyrzekasz się własnych chęci, a chcąc służyć pod rozkazami Chrystusa Pana, prawdziwego Króla, przywdziewasz potężną i świętą zbroję posłuszeństwa.
4 Przede wszystkim, gdy coś dobrego zamierzasz uczynić, módl się najpierw gorąco, aby On sam to do końca doprowadził. 5 Wówczas, skoro raczył nas już zaliczyć do grona swoich synów, nie będzie musiał kiedyś się smucić naszymi złymi postępkami. 6 Posługując się dobrem, jakie w nas złożył, powinniśmy zatem zawsze być Mu posłuszni, bo w przeciwnym razie mógłby nas nie tylko wydziedziczyć, jak rozgniewany Ojciec swoich synów, 7 lecz także jak groźny Pan, obrażony naszą nikczemnością, wydać na wieczną karę sługi niegodne, gdyż nie chcieliśmy iść za Nim do chwały.
Każdy może przeczytać Regułę. Zapewne nawet wśród tlumów, na ogół mocno zblazowanych ilością możliwych lektur, jest i dzisiaj sporo ludzi, którzy chcieliby jednak zajrzeć do tego tekstu lub nawet go przestudiować — żeby może dowiedzieć się jak wygląda tekst, który równocześnie uformował monastycyzm Zachodu i inspirował jego chrześcijańską cywilizację, christianitas. Czytją, studiują, często nie bezowocnie. Jednak jej właściwa lektura nie dzieje się od razu, zaczyna się dopiero wówczas gdy jej pierwsze słowa jesteśmy gotowi przeczytać nie jak postronny świadek, lecz jak odbiorca.
Reguła świętego Ojca Benedykta narzuca ten porządek od pierwszych słów: nie zaczyna się jak abstrakcyjne prawo, lecz jak osobisty przekaz. Osobisty nie w znaczeniu narzucania nam osobowości autora, lecz w znaczeniu powierzenia osobistego odkrycia i skarbu życia.
Stąd te dwa słowa: „Słuchaj, synu”. Wchodzi w prawdziwą lekturę Reguły tylko ten, kto jest gotów czytać ją jako syn — i nie tylko slyszeć, lecz i słuchać, wy-słuchać. Co więcej, przyjęcie pozycji syna nie jest tylko spodziewaniem dobroci i pomocy ojca — lecz razem z tym uznania w tym ostatnim autorytetu, pośrednika w mądrości i doświadczeniu.
Oto więc prośba o „nakłonienie ucha serca” — którą formułuje święty Benedykt osobiście, z pozycji mistrza i „łaskawego ojca”, pius pater. Zapowiada udzielenie nauk, ale i napomnień. Zamierza budować na gotowości syna do podjęcia „trudu posłuszeństwa”, czyli bez złudzeń, że bez tej wewnętrznej dyspozycji lektura będzie dla kogokolwiek owocna i pożyteczna.
Mistrz zabiera głos, ponieważ stawka jest potężna: i on, i jego syn podejmują „służbępod rozkazami Chrystusa Pana, prawdziwego Króla”. Od razu wspomina się o „potężnej i świętej zbroi posłuszeństwa” — a jest to wzmianka o fundmentalnej, niezastąpionej cnocie mniszej i chrześcijańskiej.
Posłuszeństwo to biegnie przez relacje międzyludzkie — w klasztorze między mnichem i jego opatem — ale biegnie przecież zawsze od człowieka do Boga. I samo jest już łaską — przychodzącym od Boga darem, dzięki któremu stajesz się synem Tego, która zawsze jest Ojcem. Stąd prymat modlitwy przed dzialaniem — prymat słuchania przed chceniem.
W ten sposób wchodzi się do wnętrza Reguły. Oczywiście są i inne sposoby jej czytania. Jedne z nich są tak bezpłodne, że czytelnik prędzej czy później wypluje twardy korzonek tego tekstu, mając do niego żal, że ani nie daje się rozgryźć, ani nie daje oszałamiających smaków. Inne są dobrym przygotowaniem — które jednak zbyt często będzie brane za istotę sprawy.
Ten tekst będzie naprawdę dla mnie wtedy gdy będę gotów być w nim synem. W klasztorze czy poza nim — synem gotowym wysluchać ojca.
PM
(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.