Poniższy tekst polemiki został odrzucony przed redakcję portalu Deon.pl.
Wojciech Żmudziński SJ w komentarzu “Pro-life - miłość czy ideologia”, który w intencji miał być odpowiedzią daną krytykom zmiany w KKK dotyczącej kary śmierci, pisze, że potrzebował “tygodnia, by ochłonąć po lekturze prasowych komentarzy kilku dziennikarzy gorąco wspierających ruchy broniące ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci człowieka.” Wśród nazwisk tych dziennikarzy znalazło się też nazwisko piszącego te słowa. Tekst, o którym mowa, opublikowany na portalu Deon.pl nie jest niestety zachętą do dyskusji, ale uderzaniem w odpowiednio ustawiony worek bokserski. Tym bardziej wymaga on reakcji.
W odpowiedzi na artykuł ks. Żmudzińskiego SJ trzeba się jednak odnieść przede wszystkim do kwestii korekty Katechizmu, a nie licznych zaczepek, z których składa się tekst. Nie będę tu oryginalny i w większości powtórzę to, co na ten temat miałem do powiedzenia już w innych wypowiedziach, które być może do ks. Żmudzińskiego nie dotarły. Tak prawdopodobnie było skoro moje facebookowe określenie “procesy gnilne”, w artykule pt. O postępach turbopapiestwa zapisane jako “procesy rozkładu”, utożsamione zostało po prostu z krytyką abolicjonizmu w sprawie kary śmierci. Wyrażenie to odnosiło się do czegoś zupełnie innego i warto powtórzyć czego.
Kara śmierci nie jest dla mnie “sprawą serca”. Co więcej, zanim przed laty powróciłem do bliskiego życia z Kościołem i poznałem bliżej jego naukę wyznawałem absolutny abolicjonizm w tej sprawie. Zmieniłem zatem swoje spojrzenie na karę śmierci pod wpływem nauczania Kościoła, jego argumentów i autorytetu, który od samego początku uznawał tę karę za karę główną i czasem też potrzebną. Dość łatwo podać jest okoliczności, w których może być ona potrzebna i nie będzie jednocześnie zemstą czy odwetem. Przede wszystkim trzeba mieć świadomość wykraczającą poza przekonanie o tym, że historia się skończyła i już zawsze będziemy mieli narzędzia pozwalające izolować najbardziej niebezpiecznych osobników od reszty społeczeństwa.
Jeśliby kiedyś ludziom znów przyszłoby żyć w warunkach polityki prowadzonej twarzą w twarz, jak to się działo choćby w antyku czy po prostu w czasach państw przednowoczesnych, odmowa stosowania kary śmierci byłaby niczym innym jak odmową stosowania samoobrony. Dlatego tak bliskie jest mi stanowisko Papieży św. Jana Pawła II i Benedykta XVI, którzy zachowując ogólną zasadę dotyczącą kar stanowczo wypowiadali się przeciwko stosowaniu kary głównej. Nie dziwię się, w wielu krajach trudno wykonywanie kary śmierci określić mianem sprawiedliwego. Jan Paweł II mówił o tym w Meksyku, gdy wzywał do tego by “położyć kres nieuzasadnionemu stosowaniu kary śmierci!” [Homilia podczas Mszy św. w Bazylice Matki Bożej z Guadalupe w Mieście Meksyk (23 stycznia 1999), L’Osservatore Romano Wyd. Pol., n. 4 (212)/1999)]. Być może nie ma już dziś naprawdę uzasadnionych zastosowań kary śmierci, ale to nie znaczy, że nigdy nie będzie i zmienianie zasady, która jest wywiedziona z Pisma Świętego, ale i roztropności, może się okazać w przyszłości kłopotliwe.
Co zatem z “procesami gnilnymi”? Jak wspomniałem nie dotyczyły one bezpośrednio tematu kary śmierci, ale sposobu w jaki swoje decyzje wypracowuje Papież Franciszek. Papież, który nie jest przecież władcą absolutnym, ale sługą sług, a już na pewno obrońcą depozytu wiary. W przypadku Amoris Laetitia zaakceptował on nie tylko propozycje sprzeczne z tradycją, którą nie jest dziś zbyt szanowana, ale sprzeczne też ze słowami Pana Jezusa. Jeśli zaś chodzi o korektę do KKK, 2267, to w nowym sformułowaniu tego punku jedynym przypisem uzasadnienia dla zmiany jest odwołanie się przez Papieża do samego siebie sprzed kilku miesięcy.
Skąd ten wybieg bardzo przypominający absolutyzm czy autokratyzm? Nie da się skutecznie i prostolinijnie przeprowadzić takiej zmiany jak ta zaproponowana przez Papieża bez zamknięcia oczu na Pismo i Tradycję, co dobrze pokazał towarzyszący korekcie list Kongregacji Nauki Wiary (pisałem o tym w tekście Co napisała Kongregacja Nauki Wiary w sprawie kary śmierci), która wszystkimi siłami próbuje zarysować ciągłość pomiędzy niezmiennym nauczaniem Kościoła (tradycją) a nowością Papieża. Na marginesie trzeba dodać, że wysiłki KNW pokazują, że co do zasady ciągłość nauczania w Kościele ma pierwszeństwo przed woluntaryzmem papieży. Na tym polega proces rozkładowy, o którym wspomniałem - Papież przydaje sobie prerogatywy, których nie dał mu nawet “utramontański” Sobór Watykański I, czyli możliwość zmiany dowolnego - nawet pochodzącego od samego Pana Jezusa - fragmentu nauczania katolickiego. W dzisiejszych czasach praktycznego ultramontanizmu, stwarza to zagrożenie bezkrytycznego przyjmowania wszystkiego co powie Papież jako korygowania tego nauczania ze skutkiem nieomylnej definitywności (zob. F. Łajszczak, Ukryty sens pontyfikaty Franciszka).
Muszę jeszcze odnieść się do tematu “pro-life” przywołanego przez autora tekstu, z którym tu polemizuję. Gdyby “pro-life”, było tym czym widzimy je w tekście komentatora portalu Deon, rzeczywiście byłaby to ideologia. Ponieważ ideologia do każdej sytuacji przykłada tę samą miarę, nie chce rozróżniać między bezbronnym nienarodzonym a zbrodniarzem, nie interesuje jej rzeczywista sprawiedliwość, ale arbitralna miara, którą przyjmuje. I wtedy “pro-life” oznacza, że w imię tej miary nie mam prawa bronić siebie, swojej rodziny, czy swojego kraju przed napaścią agresora, skoro bronię życia nienarodzonych przed dorosłymi agresorami. Niedługo po decyzji Papieża Franciszka w sprawie KKK pojawiły się komentarze, że następne w kolejności powinno być zrezygnowanie przez Kościół z zasady wojny sprawiedliwej, co oznaczałoby konsekwentne wycofanie Kościoła ze swojego intelektualnego i duchowego dziedzictwa
Zadajmy końcowe pytania. Czy Kościół już zupełnie ma porzucić swój polityczny i ewangeliczny realizm? Czy uwierzył, że grzech pierworodny przestał mieć władzę nad człowiekiem i już nikt nigdy nie będzie musiał bronić społeczeństwa? Czy pacyfizm doprowadzi do zaniku wojen niesprawiedliwych a abolicjonistyczna zasada w sprawie kary śmierci uczyni świat lepszym? Tego nie wiadomo, ale widać, że w kolejnych sprawach odrzucany jest autorytet Pisma Świętego i Tradycji.
Jak pisał Jacek Salij OP na łamach “Więzi” (12/1974): “Nie możemy się tak zachowywać, jak gdybyśmy już bez reszty należeli do świata nowego: jest to nieprawdą i postawa taka może być społecznie szkodliwa.”
Tomasz Rowiński
(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.