Kiedyś, kiedyś odchodził ze swego stanowiska prefekta Kongregacji Kultu Bożego zasłużony kardynał chilijski Medina Estevez. Pytany czego by życzył swemu następcy na tym niezwykle odpowiedzialnym stanowisku, powiedział po prostu, że życzy mu, by mógł częściej rozmawiać z Papieżem. Dowiedzieliśmy się przy tej okazji, że można być w pierwszej piątce pod względem ważności w Kurii Rzymskiej, ale nie mieć częstych okazji rozmowy z „szefem”.
Były to czasy świętego Jana Pawła II, już schorowanego i sędziwego. Jednak podobne rzeczy słyszało się i za jego następcy. Gdy odchodził, ze wszelkich stron zgłaszany był postulat, by komunikacja między najważniejszymi współpracownikami Ojca Świętego działała lepiej.
Nie wiem czy Papież Franciszek spotyka się częściej z tymi, którym powierzył różne odcinki swej własnej misji. Ma się raczej wrażenie, że klucz formalnych nominacji nie opisuje realnej bliskości i współpracy. Słyszymy, że zajmujący się Doktryną Wiary kard. Müller bywa raczej pomijany i marginalizowany niż umacniany. O rozmowach prefekta Kongregacji Kultu Bożego kard. Saraha z Papieżem słyszeliśmy ostatnio głównie w kontekście jakiegoś „nacierania uszu” prefektowi po jego zbyt własnej wypowiedzi. Może więcej szczęścia ma sekretarz Stanu kard. Parolin? Nie wiemy, ale nie byłoby to nic nowego: od dziesiątków lat sekretarze Stanu, ludzie władzy par excellence, znaczą bodaj najwięcej dla codziennego funkcjonowania Kurii.
Jest jeszcze Grupa Kardynałów, czyli G9. Co prawda nie wygląda na to, żeby wszyscy oni bywali gośćmi Franciszka znacznie częściej niż ich okresowe zebrania raz na kilka miesięcy (ma się wrażenie, że np. kard. Pell, kiedyś desygnowany dla uczynienia finansów Watykanu transparentnymi, został i zablokowany, i raczej odstawiony na bok) – ale zapewne przynajmniej niektórzy uchodzą za rzeczywistych wybrańców jego zaufania. Pisano o tym już nie raz, śledząc wpływ wybranych hierarchów niemieckich na linie obecnego pontyfikatu.
Wychodzimy tu już jednak poza relacje strukturalne, a wchodzimy w świat swoistej prywatności. Jaki np. charakter ma zachęta Papieża, by w sprawie interpretacji jego dokumentu dowiadywać się u kard. Schönborna, arcybiskupa Wiednia – który poza tym, że mówi różne rzeczy w różnych gremiach, ma tu pozycję trochę prywatnego teologa, podczas gdy zostaje nagle, jednym wskazaniem na pokładzie samolotu, zrobiony jakby kimś zamiast kard. Müllera?
Oczywiście powiedzieć, że Papież zastępuje porządek oficjalnej i czytelnej odpowiedzialności wskazówkami typu nieoficjalnego i quasi-prywatnego – to mile połechtać tych, którzy dokładnie tego oczekują: że „urzędnicy” Kurii zostaną upokorzeni nie tylko marsowymi gromami w życzeniach świątecznych, ale i regularnym pomijaniem w przydziałach autorytetu. To łechce, to tworzy dobrą anegdotę, to bawi i pociesza ludzi pragnących przecież gestów „człowieczeństwa”.
Równocześnie jednak także dla tych ostatnich, dla manifestantów „prostoty Ewangelii”, sposobem podkreślania wagi spraw jest tworzenie urzędów. Ich przepoczwarzanie jest objawem życia i sposobem nauczania. Ale czasami – także oczekiwaną reakcją na trudności życia. Tak było np. z utworzeniem w roku 2014 Papieskiej Komisji ds. Ochrony Małoletnich – pokładano w niej wielkie nadzieje na uruchomienie działań w sprawie równocześnie konkretnej, bolesnej, nie cierpiącej zwłoki. Po trzech latach dymisję z członkostwa w tej komisji złożyła Marie Collins, ofiara pedofilii – czego trudno nie przyjąć jako podważenie wiarygodności tego urzędu. Ale nie o urząd tu chodzi: wyjaśniając powody swej decyzji, pani Collins opowiadała między innymi o tym, jak od samego początku wirtualny jest byt owego ciała, o którym pisało się tak wiele. Pani Collins wyznała swój brak nadziei na to, że główne dykasterie rzymskie będą poważnie traktowały komisję nie posiadającą budżetu i żadnej mocy nakazującej…
Chciałoby się zatem zapytać: to kiedy ta reforma Kurii? Kiedy czytelniejszy układ autorytetów i procedur, kiedy transparencja finansów? Jednak gdy przypominają się nam te dość oczywiste pytania – pytania z konklawe 2013 – aż strach je wypowiedzieć. W wodzowskim charakterze obecnego pontyfikatu słowa takie jak „reforma”, „autorytet” i „procedury” mogą mieć bowiem sens równie przejrzysty co reforma trybunału konstytucyjnego w kraju dobrej zmiany.
Paweł Milcarek
(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.