Komentarze
2025.04.22 10:41

Widzieć i wierzyć

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy.

 

Objawianie się Chrystusa uczniom po Zmartwychwstaniu ma szczególny charakter.

Przed zmartwychwstaniem uczniowie i wszyscy, którzy spotkali Jezusa, widzieli wcielonego Boga. Jednak wzrok mylił się wówczas dużo łatwiej co do Jego boskiej natury. Widzieć Jezusa wówczas i nie uwierzyć w Niego stosunkowo łatwo. Wielu widziało, a nie uwierzyło. Tym większa zasługa tych, który wtedy uwierzyli. A jednak i wielu z nich zwątpiło w godzinie ciemności, gdy umęczone Ciało było jak najdalsze od zmysłowych pozorów bóstwa. 

Gdy Chrystus zmartwychwstał i zaczął ukazywać się uczniom, przeciwnie: samo Jego pojawienie się w ciele było widomym znakiem jego boskiej natury. Oczywiście, biorąc rzecz ściśle, nieskończonego i niematerialnego Boga nie tylko nikt nigdy nie widział, ale nikt w ogóle zobaczyć zmysłowym okiem nie może: również wtedy, gdy widzi Jego zmartwychwstałe ciało. A jednak zobaczyć Boga w ukazującym się oczom uczniów zmartwychwstałym ciele było o wiele łatwiej, niż w ciele przed Męką.

Wniebowstąpienie kończy ten okres. Po Wniebowstąpieniu Chrystus jest wciąż obecny w będącym jego Ciałem Kościele i w przemienionych postaciach. A jednak ten Kościół i te postacie, chociaż już teraz są ciałem zmartwychwstałego Boga, dla naszych zmysłów stanowią podobne wyzwanie jak ciało Chrystusa przed Męką: obecność jest realna, ale mylą się w niej nasz wzrok i smak. Trudniej jest teraz, tak jak było przed Zmartwychwstaniem, zobaczyć i uwierzyć tylko dlatego, że się zobaczyło.

Wniebowstąpienie jednak dopiero przed nami, teraz jest czas naocznego ukazywania się uczniom. Niedziela Zmartwychwstania: Chrystus ukazuje się uczniom, lecz nie ma z nimi Tomasza, jednego z dwunastu, zwanego Didymus. „Jeśli nie ujrzę na rękach Jego przebicia gwoźdźmi i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej w bok Jego, nie uwierzę” (J 20,25). Tomasz, jakby rozumiejąc, że to jest właśnie ten czas, kiedy droga od widzenia do wiary jest bardzo krótka, chce zobaczyć, aby uwierzyć. Tydzień później, czytać będziemy o tym w Niedzielę Białą, Tomasz był z resztą uczniów w domu, gdy Jezus wszedł pomimo drzwi zamkniętych i powiedział:

„Pokój wam”. Potem rzekł do Tomasza. „Włóż tu palec twój i oglądaj ręce moje i wyciągnij rękę twoją, i włóż w bok mój, a nie bądź niewiernym, lecz wierzącym”. A odpowiadając Tomasz rzekł Mu: „Pan mój i Bóg mój”. Rzecze mu Jezus: „Uwierzyłeś dlatego żeś mię ujrzał. Tomaszu, błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,26-29).

Wydaje mi się, że ten fragment często interpretowany jest w taki sposób, jakby Chrystus odmawiał oczekiwaniu Tomasza wszelkiej wartości; jakby widzenie Chrystusa nie miało znaczenia z punktu widzenia wierzącego, a wręcz mogło zaszkodzić jego wierze. Chodzi mi o taką interpretację, w której Tomasz niewierny staje się Tomaszem niedowiarkiem, nieomal racjonalistą, błędnie, co do zasady, spodziewającym się, że wiara może i powinna być odpowiedzią na to, co widać gołym okiem. Zgodnie z tą interpretacją pouczenie, którego udziela mu Jezus, oznacza tyle: wiara wspierająca się na świadectwie zmysłów jest bezwzględnie gorsza, a może w istocie w ogóle nie jest wiarą, bo wiara prawdziwa jest całkowicie odizolowana od naszych zmysłów i umysłu. 

„Ale przecież” – zauważa św. Tomasz z Akwinu – „mówi się w 10 rozdziale Ewangelii wg. św. Łukasza, wers 23: «błogosławione oczy, które widzą to, co wy widzicie». A więc bardziej błogosławieni są ci, co widzieli od tych, co nie widzieli” (Super Ioannem, cap. 20 l. 6). Fragment z Ewangelii wg. św. Łukasza, na który powołuje się tu św. Tomasz z Akwinu, dotyczy wprawdzie wydarzeń sprzed Męki i Zmartwychwstania (Chrystus mówi te słowa po rozesłaniu siedemdziesięciu dwóch uczniów), ale przecież tak samo można odnieść go do Tomasza Didymusa w Niedzielę Białą. Jeśli oglądanie Chrystusa w ciele niezmartwychwstałym, gdy nauczał i uzdrawiał, było błogosławione, to dlaczego nie miałoby być po Zmartwychwstaniu? Czy wręcz pod pewnym względem nie jest bardziej błogosławione, skoro wtedy widzimy Pana zwycięskiego? Dlaczego Tomasz nie mógłby słusznie tego pragnąć? Ale wtedy skąd ten ewidentny ton upomnienia w słowach Jezusa? A więc jak: szczęśliwi, który widzieli, czy też nie?

Odpowiadam, że dwojaka jest szczęśliwość. Jedna jest szczęśliwość pochodząca z rzeczy; jest nią dar boży, którego kto więcej otrzymuje, tym jest szczęśliwszy. I tak powiada się, że błogosławione są oczy, które widziały, ponieważ jest to dar boży. Inna szczęśliwość pochodząca z nadziei; ta polega na zasłudze. I tak ten jest szczęśliwszy, kto ma większą zasługę. Większą ma zasługę ten, kto uwierzył nie widząc, niż ten, co uwierzył widząc (Super Ioannem, cap. 20 l. 6).

A więc Chrystus nie upomina Tomasza za to, że chciał Go zobaczyć. W istocie, błogosławione oczy, które oglądały to, co Tomasz Didymus ósmego dnia po Zmartwychwstaniu! Chrystus upomina za to, że jego wiara jest mniej zasługująca, niż wiara tych, którzy uwierzyli, ale nie widzieli. 

Dlaczego wiara „z widzenia” jest mniej zasługująca? Można odpowiedzieć na to krótko: bo uwierzyć, gdy się zobaczyło Zmartwychwstałego, jest poniekąd łatwiej, niż wtedy, gdy się nie widziało. W akcie wiary, nasz intelekt zostaje skłoniony do przylgnięcia do prawdy przez wolę, uprzednio przygotowaną przez łaskę. Widzieć i wierzyć jest poniekąd naturalną drogą naszego poznania. Gdy widzimy, intelekt nie wymaga wiele nakłaniania, nawet jeśli zawsze jest ono konieczne dla wiary, również w przypadku „wiary z widzenia”. Zmartwychwstały Chrystus staje przed uczniami i przemawia do nich. Jak wiemy, nawet wtedy ich oczy mogą być „jakby być na uwięzi” (Łk 24,16). A jednak jest jasne, że co do zasady, w takich okolicznościach droga od widzenia do wiary jest krótsza niż wtedy, gdy Chrystus przed Męką „w zewnętrznym przejawie”, był zaledwie uznawany „za człowieka” (Flp 2,8).

Zasługa jest wtedy mniejsza, ale dar widzenia Zmartwychwstałego jest wielki, dany nielicznym uczniom. Upomnienie Chrystusa skierowane do Tomasza nie umniejsza jego wartości. My, żyjący pomiędzy Wniebowstąpieniem a końcem czasów nie możemy liczyć, jak Tomasz Didymus, że zobaczymy Chrystusa i włożymy palce w jego bok. Możemy jednak liturgicznie uczestniczyć w wydarzeniach, podczas których było to możliwe.

Paweł Grad

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 


Paweł Grad

(1991), członek redakcji „Christianitas”, dr filozofii. Autor książki O pojęciu tradycji. Studium krytyczne kultury pamięci (Warszawa 2017). Żonaty, mieszka w Warszawie. Strona autorska: pawelgrad.net