Czytając artykuł wstępny do aktualnego numeru "Kultury Liberalnej" trudno się nie uśmiechnąć. Ile to razy już liczni liberałowie uderzali w bębny zagrożenia nacjonalistycznego. Czynią to po raz setny i teraz redaktorzy KL. Rozumiem nieco „liberałów” (cudzysłów, bo byli wśród nich także faktyczni nie-liberałowie), którzy ostrzegali przed nacjonalizmem w pierwszej połowie wieku XX. Wiemy jak to się skończyło. Wiedziano też przed czym się ostrzega.
Gdy jednak teraz czytam, że „nacjonaliści” mogą doprowadzić do rozpadu Unii Europejskiej i jak bardzo straszne to jest, nie widzę w tym ani trochę powagi. Mówiąc szczerze, widzę zaś oderwanie od rzeczywistości, albo pragnienie tego oderwania. Co by to bowiem było, gdyby nagle nastała konieczność znów żyć wśród Polaków, męczyć się wśród tego narodu na prowincji zamiast kosztować fruktów paneuropejskiego elitaryzmu dającego złudzenie uniwersalizmu. Świat bez grantów z Brukseli byłby światem… brunatnym.
Czytamy w KL: „Ideologia narodowa przestaje być zatem określeniem utopijnych założeń grupek radykałów z marginesu politycznego.” Doprawdy niezwykłe odkrycie – ale rozpowszechnienie się idei narodowej miało miejsce co najmniej w czasach romantyzmu w XIX wieku i ukonstytuowało trwający do dziś porządek polityczny świata – uzupełniony o komponent liberalny.
Oczywiście Ci, których liberałowie nazywają „nacjonalistami”, to po prostu szerokie spektrum nie-liberałów (w sensie specyficznej ideologii współczesnych elit władzy) lub wykluczonych z beneficjów unijnych. Sam francuski Front Narodowy, symbol zła w europejskiej liberalnej polityce, to rzeczywistość złożona, partia protestu różnych środowisk, a nie zwarta grupa połączona „utopijną ideologią”.
Liberałowie martwią się nie o to, o co potrzeba – nie FN jest tu problem, czy PiS, ale to co dzieje się z samą Unią, która staje się miejscem, gdzie ludzie nie chcą żyć. A jak wiadomo trudno spotkać po prostu człowieka – zwykle spotykamy Polaka, Francuza, Niemca czy Hiszpana. Oni nie są zadowoleni.
I ta konkretność drodzy liberałowie jest dla was, jak się zdaje, nie do zniesienia.
Tomasz Rowiński
(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.