Na przykładzie kardynała Waltera Kaspera widać, że nie tylko młodym może woda sodowa uderzyć do głowy. Emerytowany już kardynał stał się w ostatnim czasie prawdziwym kościelnym celebrytą i jak się zdaje bardzo mu dobrze w tej roli. Nieco podobnie jak ks. Hansowi Küngowi, który jest w stanie powiedzieć każde głupstwo, by tylko jeszcze raz jakieś wysokonakładowe laickie pismo w Niemczech zrobiło z nim wywiad.

Walter Kasper, który jest autorem wadliwej doktrynalnie propozycji dopuszczenia osób rozwiedzionych i żyjących w nowych związkach do Komunii, teraz rozwija skrzydła i idzie w ślady niesławnego kardynała Maradiagi, pouczającego w kwestii doktryny Prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Cóż, skoro jest się „teologiem Papieża”, to wolno już wszystko. Przede wszystkim wypadałoby jednak słuchać też samego papieża, który jednym z głównych wątków swojego nauczania uczynił przestrzeganie Kościoła przed światowością. Tymczasem tutaj mamy wręcz cały festiwal światowości.

Tym razem kardynał-celebryta broni przed KNW zrewoltowanych sióstr z liberalnego nurtu życia zakonnego (czy jeszcze zakonnego?) w Stanach Zjednoczonych. Cóż średnia wieku zakonnic w tych zgromadzeniach coraz bliższa jest już wieku samego kardynała – co jasno wskazuje jak wielkie jest świadectwo ewangeliczne ich życia. Siostry już dawno stały się mocno świeckimi aktywistkami NGO (czy Papież Franciszek nie mówił o tym, że Kościół nie może stać się organizacją NGO?), a teraz bierze je w obronę salonowy lew Kolegium Kardynalskiego.

Na koniec dodajmy, że ów „teolog Papieża” jest wymysłem mediów, medialną projekcją. Jak na razie tylko "Gość Niedzielny" z mediów głównego nurtu to zauważył. Zauważył też, że papież w pełni popiera Kongregację Nauki Wiary w jej zmaganiach o reformę życia zakonnego w Stanach Zjednoczonych. Miejmy nadzieję, że i w innych sprawach sława kardynała Kaspera okaże się tylko poklaskiem mediów.

 

Tomasz Rowiński