Felietony
2014.07.12 10:25

Ultramontanie, prawosławni, protestanci i jedność abstrakcyjna Kościoła

klucze św piotra

Przynajmniej niektórzy z protestanckich teologów przyznawali, że argumenty Oscara Cullmanna, o których pisałem w poprzednim artykule, jak i podobnych mu autorów, nie są wcale ostatecznym zdaniem ani teologii, ani egzegezy w sprawie papiestwa. Jean-Jacques von Allmen w tekście Ewangelii św. Łukasza widzi wyraźne znaki ustanowienia prymatu Piotrowego lub przynajmniej wskazówki pozwalające rozumieć ów prymat jako dobrze uzasadniony. Kontekstem słów jest Eucharystia, czyli „pamiątka”, która ma być centralnym działaniem Kościoła, aż po powtórne przyjście Pana. Von Balthasar, relacjonując opinie von Allmena, pisze:

Dostrzega [on] też tego konsekwencje: jedność poszczególnych Kościołów musi być rozumiana na wzór jedności Apostołów, zatem idea rzymskiego prymatu jest dobrze uzasadniona.

Przywołajmy też słowa samego protestanckiego autora:

Ten lęk, który przejmuje nas wszystkich reformowanych teologów, gdy zauważamy, że nie da się obejść problemu apostolskiej sukcesji, rodzi się z tego, że – świadomie czy nie – wszyscy czujemy, że jeśli istnieje sukcesja apostolska, to wewnątrz niej istnieje bez wątpienia także sukcesja specyficznie piotrowa.

Skoro taką opinię może wygłosić myśliciel protestancki to tym bardziej koncepcje takie jak „prymat honorowy” głoszony przez prawosławnych, czy niedawne jeszcze aspiracje anglikanizmu do katolickości bez poddania się Rzymowi wyglądają niewiarygodnie. Skoro Focjusz, jeden z ojców schizmy wschodniej, nie negował rzeczywistej władzy papieży, choć ograniczonej do „władzy sądzenia”, arbitrażu, to wszelkie „honory” nie są niczym innym niż sekularyzacją problemu powołania, jakie stoi przed „sługą sług”. Są próbą odsunięcia kwestii papiestwa poza horyzont myślenia teologicznego – tak jakby, znów, nie miało ono nic wspólnego z ustanowieniem Bożym. Jednak właściwie wszelka tradycja temu przeczy. Jak trudno ziarno tradycji oddzielić od plew nawyków świadczy pontyfikat Benedykta XVI, który jako papież niewątpliwie nawiązywał do postulatu – wydobytego ze skarbca tradycji przez Jan Pawła II – by przemyśleć sposób posługi Piotra w naszych czasach. Osiem lat nieekspansywnego pontyfikatu, tak odmiennego od tego, do czego przyzwyczaili nas super-papieże XIX i XX wieku, pontyfikatu analogicznego w jakiejś mierze do oczekiwań Focjusza, przeszło niemal zupełnie niezauważonych – przynajmniej pod tym względem – zarówno przez katolików, jak i prawosławnych, nie mówiąc już o protestantach.

Ten ważny epizod w dziejach Kościoła (razem z towarzyszącymi mu okolicznościami: odnowieniem dawnej liturgii katolickiej, utworzeniem anglokatolickich ordynariatów i próbą przywrócenia Kościołowi tradycji racjonalizmu chrześcijańskiego) wskazał, że poszukiwania ekumeniczne wciąż swoje nadzieje pokładają w jedności abstrakcyjnej – abstrahującej od teologii konkretu, od zasady sakramentalnej, czyli widzialnego znaku wiary.

Kapłanami nowej jedności są w pierwszym rzędzie niektórzy egzegeci oraz teologowie ekumenizmu, którzy metodami naukowymi mogliby Kościołowi „wreszcie” powiedzieć w co wierzy. Zamiast Tradycji, którą jak widzimy na przykładzie von Allmena, potrafią odnajdywać wszyscy wierzący (także odłączeni od Kościoła), łatwiej oddawać się uprzedzeniom – konwencjom podszywającym się pod Tradycję. Mylenie Tradycji z przywiązaniem do tego co zastane jest znamieniem wewnątrzkościelnego konformizmu, który płynnie przechodzi w konformizm światowości – oba łączy znamię swoistej wygody. Przykładem takiej konwencji będzie choćby „honorowy prymat” papieża wśród prawosławnych. Odpowiedniki tego konformizmu znajdziemy jednak także i u katolików, jak i protestantów. W przypadku tych pierwszych skrywa się za nim niechęć do tego, że papiestwo jest właśnie tym czym jest i że takie właśnie nas obowiązuje. Inną postawą jest ultramontanizm traktowany jako zasada absolutna w Kościele – szczególnie ujawnia on swój entuzjazm wobec papieży prezentujących ekspansywną wolę, która jak wspomniałem może chwiać depozytem Tradycji. Absolutyzacja mocy papieża także jest rodzajem poszukiwania jedności abstrakcyjnej, a nie konkretnej.

 

Tomasz Rowiński

 


 

Poprzednie części cyklu:

Antyrzymski resentyment dzisiaj

Antyrzymski resentyment: Zła Kuria i dobry Papież

Rzym wieczny, ale Papież nie taki jak trzeba

Przemyśleć posługę Piotra, a nie idealizować przeszłość

Antyrzymski resentyment: Egzegeta mówi "nie"

 


Tomasz Rowiński

(1981), redaktor "Christianitas", redaktor portalu Afirmacja.info, publicysta poralu Aleteia.org, senior research fellow w projekcie Ordo Iuris: Cywilizacja Instytutu Ordo Iuris, historyk idei, publicysta, autor książek; wydał m. in "Bękarty Dantego. Szkice o zanikaniu i odradzaniu się widzialnego chrześcijaństwa", "Królestwo nie z tego świata. O zasadach Polski katolickiej na podstawie wydarzeń nowszych i dawniejszych", "Turbopapiestwo. O dynamice pewnego kryzysu", "Anachroniczna nowoczesność. Eseje o cywilizacji przemocy". Mieszka w Książenicach koło Grodziska Mazowieckiego.