Często można usłyszeć o tym, że mamy w Kościele dwie drogi - małżeństwo albo zakon. W powszechnej świadomości wielu katolików tak właśnie przedstawia się wybór, który stoi przed każdym człowiekiem. No, ewentualnie jeszcze jest gdzieś ta trzecia, gorsza droga- samotność. Taka bez wyrazu i bez sensu, najczęściej nie z wyboru, a z przymusu, gdyż prowadzą do niej niesprzyjające okoliczności życia. Nie będę się rozwodzić na temat absurdalności takiego spojrzenia na samotność, bo trochę o tym ostatnio pisałam[1]. Tym razem chcę się skupić na tym, że sam dychotomiczny podział powołań jest nie tylko niezgodny z rzeczywistością, gdyż obecnie Kościół przedstawia szersze możliwości realizacji Bożego wezwania, ale podział ten NIGDY nie odpowiadał nauczaniu Kościoła. Czyli po raz kolejny proponuję podróż ad fontes, potrzebną tylekroć, ile razy pojawiają się zarzuty nowinkarstwa, gdyż bardzo często to, co zdaje się być nowością, jest tylko odgrzebaniem zakurzonych i zapomnianych możliwości.
Na pewno każdy z nas zna takie święte, jak Agnieszka, Agata, Cecylia, Łucja czy Wiktoria. Imiona czterech pierwszych wymieniane są w Kanonie Rzymskim. Co je łączy? Nie tylko męczeństwo i dziewictwo. Łączy je także forma, w której realizowały wybór Chrystusa na swojego Oblubieńca. Żadna z nich nie była zakonnicą. Co więcej, trudno wyobrazić sobie Agatę, o której rękę ubiegał się Kwincjan, namiestnik Sycylii, ubraną w zakonny habit. Agata na pewno nosiła się skromnie, ale nie ukrywała swojej urody. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku Agnieszki, Cecylii, Łucji i Wiktorii. Były to niewątpliwie piękne dziewczęta, pochodzące z bogatych rodzin. Wiemy, iż nie były zakonnicami, a trudno też wyobrazić je sobie w łachmanach. Najprawdopodobniej nie wyróżniały się niczym szczególnym spośród innych chrześcijanek.
Przykład tych świętych wyraźnie wskazuje, iż możliwe jest oddanie życia Chrystusowi bez wstępowania do zakonu i bez zewnętrznego podkreślania dokonanego wyboru. Nie jest to wcale nowinka, ani aberracja, ale droga, którą Kościół zna od początku. Droga trudna, być może przez wielu niezrozumiana, ale dla powołanych do tego, by nią kroczyć, piękna i owocna. W pewnym sensie jest to także droga szczególnego świadectwa, gdyż- nie umniejszając wartości zakonnego poświęcenia- pod niektórymi względami łatwiej zachować wierność Boskiemu Małżonkowi, żyjąc w odosobnieniu, niż w środku świata. A jednak jest to możliwe. Gdyby tak nie było, Chrystus stawiałby w stosunku do niektórych niższe wymagania niż względem innych, a wiemy, że tego nie czyni. Skoro Kościół wyraźnie stwierdza, iż realizowanie Bożego daru seksualności, godziwe jest tylko w stanie małżeńskim, tym samym przyznaje, że z łaską Bożą, życie w czystości pośród świata jest możliwe( przecież nawet osoby wstępujące w związki małżeńskie przez pewien czas zanim zawrą małżeństwo, nieraz długi, zobowiązane są do życia w czystości, tyle, że w ich przypadku ukierunkowanej na małżeństwo). Powołanie, o którym dzisiaj piszę, nie jest rzecz jasna drogą dla każdego, a dzieci Kościoła powinny modlić się z taką samą wytrwałością o wiele powołań zakonnych, stanowiących szczególny wyraz publicznego świadectwa wyższości dóbr wiecznych nad ziemskimi, jak też o licznych świeckich świadków Chrystusa, który w cichości oddają swoje życie Bogu. Żniwo wielkie, robotników mało[2], a ostatecznie nie ważne, kto sieje, ani kto podlewa[3], lecz to aby Boże spichlerze zapełniły się obfitym plonem[4].
Podsumowując, niestety przez pewien czas niektóre drogi w Kościele bywają zapomniane, na korzyść innych, które wówczas dynamiczniej się rozwijają. Sytuacja taka, chociaż czasem spowodowana ludzkimi błędami i słabościami, jest w tajemniczy sposób przewidziana przez Boga. Kiedy jednak plenią się skrajności, np. gdy średniowieczne duchowieństwo zapomniało o ideale ubóstwa, Duch Święty posłał św. Franciszka. Gdy panował liturgiczny chaos( czyli utracono równowagę między lokalnością a powszechnością, różnorodnością a jednością), Duch Święty kierował Piusem V, aby zaprowadzić porządek. Kiedy w zapomnienie poszły inne powołania, niż małżeństwo i życie zakonne, Bóg powołał wielu świadków świętości pośród świata, nie tylko założycieli instytutów świeckich, które też są jakąś formą życia zakonnego, ale także tych, którzy głosili powołanie do doskonałości bez zmiany stanu. Zanim ktoś uzna jakąś drogę lub duchowość za nową, czy podejrzaną, warto przyjrzeć się historii Kościoła. Często jego reformatorzy, ostatecznie uznani przez Kościół za ortodoksyjnych, którzy nie głosili nic innego, jak powrót do pierwotnych ideałów, byli przez pewien czas uznawani za wichrzycieli i nowinkarzy.
Monika Chomątowska
[1] http://christianitas.org/news/sw-pawel-od-singli/
[2] Por. Mt 9, 37-38
[3] Por. 1 Kor 3, 7
[4] Por. Mt 13, 30
(1989), doktorantka Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, publikuje w Christianitas i Frondzie. Mieszka w Krakowie