Duchowość
2024.04.16 19:17

Tajemnica Kościoła: Kościół w zamyśle Boga

Ten artykuł, tak jak wszystkie teksty na christianitas.org publikowany jest w wolnym dostępie. Aby pismo i portal mogły trwać i się rozwijać potrzebne jest Państwa wsparcie, także finansowe. Można je przekazywać poprzez serwis Patronite.pl. Z góry dziękujemy. 

Artykuł ten jest drugim rozdziałem książki o. Humberta Clerissaca, dominikanina znanego z tego, że przyczynił do nawrócenia na wiarę katolicką Jacquesa i Raissy Maritainów. W niedługim czasie opublikujemy wszystkie rozdziały tej książki.

 

Ideą, w której Bóg widzi i kocha Kościół, jest Jego Syn.

„Zapowiedział Bóg Abrahamowi: W tobie błogosławione będą wszystkie narody” (Gal 3,8, zob. Rdz 22,18). To błogosławieństwo jest wcześniejsze od Abrahama i Adama. Wieczne spojrzenie, w którym wyraża się całe upodobanie, jakie Ojciec ma w Synu, widzi w Nim także Głowę wielkiego ciała i spoczywa również na Kościele, który jest tym ciałem.

Już w drugim wieku naszej ery Hermas przedstawiał Kościół w postaci sędziwej niewiasty i tak to uzasadniał: „(Jest taka sędziwa) ponieważ pierwszą przed wszystkim Pan ją stworzył. Dlatego jest sędziwa – cały wszechświat został dla niej ukształtowany”1.

Kościół zajmuje to miejsce w myśli Bożej od początku, ponieważ dogłębniej i pełniej niż stworzona natura uczestniczy w doskonałości Syna, w której Bóg sam siebie kontempluje.

Syn jest zamysłem Boga dla Kościoła, żywą racją jego istnienia. To w Synu jaśnieje nie tylko niezliczona mnogość idei wzorczych wszystkich bytów, ale także tych bytów porządek, tj. ich doskonałości i cele. Wszystko zaś zostało harmonijnie uporządkowane według jednego planu: „Wszystko przez niego i w nim stworzone zostało, a on jest przed wszystkim i wszystko w nim trwa” (Kol 1,17). Czyż jest coś, co bardziej niż Kościół wciela i ukazuje doskonałość tego porządku?

Syn oddycha miłością, która sprawia jedność Osób Boskich. Święty Tomasz z Akwinu używa wyrażenia Verbum spirans amorem („Słowo tchnące Miłość”)2. Czyż jest coś, co bardziej niż Kościół wciela i ukazuje tę miłość i jedność?

Kościół ma zatem swoje źródło, jeśli można tak powiedzieć, w największych głębiach Boskiego bytu. Zanim narodził się z przebitego boku Pana na Krzyżu, był już odwiecznie pomyślany w Słowie.

Po drugie, właściwym celem odwiecznego postanowienia Bożego o Wcieleniu Słowa było powstanie Kościoła. To postanowienie uczyniło z Syna prawdziwą Głowę rodzaju ludzkiego, Człowieka działającego w imieniu wszystkich i każdego z osobna oraz dla wszystkich i dla każdego będącego Bożym gwarantem, i w tym, co dotyczy dobra, i w tym, co dotyczy zła. Syn Boży tak prawdziwie stał się jednym z nas („Słowo stało się ciałem”) właśnie po to, aby oddać Ojcu wszelką cześć wynagradzającą i wszelką cześć pochwalną, która się Ojcu od rodzaju ludzkiego należy, a do której oddania stał się on niezdolny. Syn Boży stał się jednym z nas także po to, aby wziąć na siebie grzech rodzaju ludzkiego i wszystkie grzechy osobiste, które z tego pierwszego grzechu pochodzą. Za wszystkie zadośćuczynił wystarczająco swoją Ofiarą. Jednocześnie skupia w sobie samym cały kult składany Bogu i całą świętość, ma w sobie wszystkie cnoty i umiejętności, czyli narzędzia naszych dobrych uczynków, On sam także ocenia i poświadcza nasze zasługi i cnoty. On jest i będzie wszystkim we wszystkich (por. Kol 3,11), a wszyscy będą w Nim.

Już w chwili, gdy przyjmując nową naturę (habitu inventus est homo, „dla swego sposobu życia uznany był za człowieka” (Flp 2,7)) wykonał wielki akt posłuszeństwa, złożył Ojcu wspaniały hołd jako Głowa rodzaju ludzkiego. Albowiem Jego posłuszeństwo było widocznym i wyraźnym zaprzeczeniem nieposłuszeństwa pierwszego człowieka i rodzica: „Bo jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka grzesznikami stało się wielu, tak przez posłuszeństwo jednego — wielu stanie się sprawiedliwymi” (Rz 5,19). Odtąd już wszyscy są w Nim, a On jest wszystkim we wszystkich.

Po trzecie, Bóg kontemplował w człowieczeństwie swojego Słowa wzór człowieka, czyli najdoskonalszą jednostkę jaka mogła kiedykolwiek zaistnieć w rodzaju ludzkim. W tym Człowieku zamysł i realizacja są całkowicie ze sobą zgodne. Byt który osiąga pełnię doskonałości i w sobie realizuje wszystkie cele swojego gatunku, powinien być tego gatunku głową. Trzeba, aby człowiek przewyższający wszystkich doskonałością jednoczył wszystkich ze sobą nie tylko przez podziw i poruszającą zachętę do naśladowania, ale także przez prawo. Chrystus, będąc w oczach Ojca najpiękniejszym z synów ludzkich (por. Ps 44,3), uosabia w sobie całą ludzkość. Jego godność królewska ma swoje pierwsze i podstawowe źródło w Jego Pięknie. Jego Królestwem jest Kościół. „W śliczności twojej i w piękności twojej nadciągnij, szczęśliwie postępuj i króluj” (Ps 44,5).

Po czwarte, sam zamysł Objawienia, przez które Bóg zechciał w swoim Słowie ukazać nam swoją Prawdę, domagał się Kościoła. Dzięki temu Kościół zajął jedno z ważniejszych miejsc w zamyśle Bożym.

„Objawienie, będąc darem społecznym, jest ważniejsze niż osobista wiara i przeżycie mistyczne. Objawienie je warunkuje i włada nimi, tak jak każdy czynnik będący źródłem powszechnego porządku czyni w odniesieniu do jednostek, które podlegają jego działaniu. Dlatego też Bóg, aby objawić nam, kim jest, nie posługuje się niepewnym osobistym i wewnętrznym doświadczeniem Proroka, ale jego zdolnością do formułowania zdań jednoznacznych, zrozumiałych i zdolnych do formowania innych umysłów”3. Zwykły ludzki język staje się w ten sposób sposobem przekazywania Prawdy nadprzyrodzonej. Zdania ludzkiego języka „zawierają w sobie pewien rodzaj prawdy, która tworzy trwałą więź między ludźmi, ponieważ, niezależnie od tego, do czego się odnoszą, ich sens jest konkretny i jednoznaczny”4.

Te głębokie przemyślenia mogą nam posłużyć do wyprowadzenia z faktu istnienia Kościoła rzeczywistej i jednoznacznej wartości formuł dogmatycznych, a z dogmatów – konieczności istnienia Kościoła.

Ukazują one jednocześnie niewystarczalność intuicji zmysłowej, która postrzega Boga jedynie jako ukryte źródło doświadczeń wewnętrznych i w tych przeżyciach mistycznych widzi jedyną przyczynę i jedyną zasadę religii. Tajemnica Kościoła jest bardziej ludzka, a jednocześnie – wznioślejsza. Można po prostu powiedzieć, że jest ona uczciwsza.

Próżnym jest pytanie, czy Kościół powstałby, gdyby nie było grzechu pierworodnego, chociaż jedną z najpiękniejszych figur Kościoła jest Ewa w stanie pełnej sprawiedliwości, jeszcze przed upadkiem. Jednak jeszcze większym błędem jest twierdzenie, że doskonałość stanu pierwotnej sprawiedliwości nie wymagałaby powstania Kościoła w jakiejś innej formie, co zdaje się sugerować Dante, gdy odnajdując ziemski raj, opisuje działanie wolnej woli człowieka jako jedyne źródło jego funkcji kapłańskiej i władzy królewskiej5.

Przeciwnie, czyż bezpośrednia zależność, która łączyła rodzaj ludzki z Adamem, jego głową, tak w kwestii życia nadprzyrodzonego, jak i grzechu, nie skłania do myślenia, że również w stanie sprawiedliwości istniałaby hierarchia duchowa, a także rodzinna i społeczna?

Stary Testament całkowicie upewnia nas o zamyśle Bożym, wyraźnie podkreślając wymiar kościelny mającego nadjeść Mesjasza. Mesjasz ukazany w Starym Testamencie jawi się w pierwszym rzędzie jako Kapłan i Król.

Większość proroctw Izajasza dotyczących Sługi Pana odnosi się zarówno do Kościoła, jak i do osoby Mesjasza. Jest to już jakiś rodzaj „współorzekania przymiotów”6 (Communicatio Idiomatum), które dotyczy Kościoła i Chrystusa.

Ponadto u proroków Kościół wyraźnie nazywany jest oblubienicą i ma jej cechy:

I poślubię cię sobie na wieki, a poślubię cię sobie w sprawiedliwości i w sądzie, i w miłosierdziu, i w litościach (Oz 2,19);

Nie bój się, bo nie będziesz zelżona (…). Bo będzie nad tobą panował, który cię stworzył, Pan zastępów imię jego, i odkupiciel twój, Święty Izraelów (…). Bo jak niewiastę opuszczoną a strapioną na duszy wezwał cię Pan i żonę z młodości odrzuconą (Iz 54,4-6).

Tę samą myśl widać w Boskich wyrzutach zapisanych w drugim i trzecim rozdziale Księgi Jeremiasza.

Straszny szesnasty rozdział Księgi Ezechiela kreśli ten sam obraz z wyjątkowo żywym realizmem.

Nie ma nic dziwnego w tym, że w całej historii Objawienia najczęściej wybieranym przez Boga sposobem działania jest nie tylko obietnica, ale układ i przymierze. Bóg angażuje się w ten sposób po kolei w relacje z Adamem, Noem, Abrahamem, Mojżeszem, Dawidem i prorokami. Aż zaskakująca jest ta potrzeba naszego Boga wiązania się z ludźmi, której nie da się do końca wytłumaczyć koniecznością utwierdzenia zmiennej woli ludzkiej w dobru, która jest związana z zawarciem przymierza. Czyż nie jest to raczej informacja, że we wszystkich Boskich przedsięwzięciach wobec ludzkości ujawnia coś więcej niż gesty przyjaźni, a jest to prawdziwe pragnienie poślubienia? Od początku Królestwo Boże podobne jest do króla, „który sprawił gody małżeńskie synowi swemu” (Mt 22,1) – Jedynemu Synowi, który jest Słowem Boga, oraz przybranemu synowi, czyli człowiekowi. Kościół Starego Testamentu traktowany jest przez Boga jako oblubienica. Słusznie więc już starotestamentowe parafrazy biblijne zwane targumami widzą cały lud wybrany, cały Kościół uosobiony w postaci Oblubienicy z Pieśni nad Pieśniami.

„A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź. (…) Przyjdź, Panie Jezu” (Ap 22,17; 20).

Wybór na wyłączność i powszechność – oto wyróżniki Kościoła Starego Testamentu, które zostaną podtrzymane i nabiorą pełnego znaczenia w Kościele Nowego Testamentu.

Wybór na wyłączność dokonuje się w teraźniejszości, a powszechność zrealizuje się w przyszłości.

Wybór na wyłączność ze strony Boga, który ogranicza do Izraela swoje objawienia i obietnice, strzeże swojego ludu i kładzie na jego ciele pieczęć swego przymierza. Wybór na wyłączność ze strony Izraela, który niejako zagarnia Boga dla siebie, choć nie zapomina o jego transcendencji, i patrzy na wszystkie ludy z wyniosłością głębiej uzasadnioną i dumniejszą od tej, z jaką Grecy i Rzymianie patrzyli na barbarzyńców.

Powszechność jest – ośmielimy się tak powiedzieć – bardzo inteligentna, a zarazem bardzo ludzka, tak ze strony Boga, jak i ze strony Izraela. Dekalog nie odwołuje się do jakiejś kulturowo ukształtowanej formy sumienia, ale do sumienia wszystkich ludzi, a Jeruzalem czasów mesjańskich jest wizją ojczyzny w pierwszym rzędzie duchowej, ojczyzny dusz. Prorocy mówią tylko o tym i o to walczą, aby najważniejsze było Królestwo Boga, które najpierw jest w sercach i ogarnia wszystkie ludy.

Ten wybór na wyłączność i ta powszechność staną się później jednością katolicką, która na zawsze będzie wyróżniać Dzieło Pana Jezusa.

o. Humbert Clerissac OP

tłum. Tomasz Glanz

 

----- 

Drogi Czytelniku, prenumerata to potrzebna forma wsparcja pracy redakcji "Christianitas", w sytuacji gdy wszystkie nasze teksty udostępniamy online. Cała wpłacona kwota zostaje przeznaczona na rozwój naszego medium, nic nie zostaje u pośredników, a pismo jest dostarczane do skrzynki pocztowej na koszt redakcji. Co wiecej, do każdej prenumeraty dołączamy numer archiwalny oraz książkę z Biblioteki Christianitas. Zachęcamy do zamawiania prenumeraty już teraz. Wszystkie informacje wszystkie informacje znajdują się TUTAJ.

 

1 Hermes, Pasterz [w:] Pierwsi świadkowie, 8(4).1, tłum. A. Świderkówna, Kraków 2010, s. 215.

2 św. Tomasz z Akwinu, Summa Theologiae, I, q. XLIII, a. 5 ad 2 (przekład polski za: tenże, Summa Teologiczna, t. 3: O Trójcy Przenajświętszej, tłum. P. Bełch, Londyn 1978, s. 143).

3 A. Gardeil, Le Donné Révélé et la Théologie, Paryż 1910, r. II, La Révélation, s. 56.

4 tamże, s. 54.

5 Dante Alighieri, Boska komedia. Czyściec, tłum. J. Korsak, XXVII, 3971-75:

Masz wolnej woli sąd prosty i zdrowy:

Byłby zaiste w tym błąd rozumowy,

Gdybyś nie działał, jak chce twoja wola;

Więc koronuję cię na twego króla (cyt. za: https://wolnelektury.pl/)

6 „Z powodu jedności Osoby, która istnieje w dwóch naturach, przypisuje się człowiekowi w Chrystusie to jest właściwe Bogu, np.: ten człowiek jest Bogiem; ten człowiek jest Wszechmocnym, a Bogu – to co jest właściwe człowiekowi, np.: Bóg jest człowiekiem; Bóg się narodził; Bóg cierpiał; Bóg umarł.

To wzajemne przypisywanie przymiotów (po grecku: ίδιοματα, idiomata) nazywane jest przez teologów „współorzekaniem przymiotów” (E. Hugon, Le Mystère De L'incarnation, Paryż 1921, s. 192; przypis wydawcy francuskiego).


Humbert Clerissac