W wieku 103 lat zmarł ostatni uczestnik ruchu Cristeros, katolickiego powstania, które w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku sprzeciwiło się antykościelnym roszczeniom masońskiego, rewolucyjnego rządu Meksyku. Jako kilkunastoletni chłopiec walczył pod komendą legendarnego "El Catorce" ("Czternastki”), którego mogliśmy poznać choćby dzięki filmowi "Cristiada".
Walka w obronie wiary i wolności w której wziął udział kosztowała Cristeros i katolicki Meksyk tysiące istnień, w większości już po ustaniu walk i podpisaniu porozumienia. Byli rozstrzeliwani, wieszani lub przybijani do krzyży.
Przed kilkoma dniami obchodziliśmy też kolejną rocznicę wybuchu Powstania w Wandei. Powstanie wandejskich chłopów przeciwko rewolucji francuskiej, "w obronie Boga i króla" było w swej istocie bardzo podobne do tego w Meksyku. Stanęli w obronie Kościoła, przeciwko rewolucyjnej władzy stowarzyszonej z masonerią i zapłacili za to potężną ofiarą krwi. W Wandei jeszcze bardziej niż w Meksyku. Rewolucyjny terror doprowadził tu do pierwszego ludobójstwa w nowożytnych dziejach. Pół miliona ofiar, w tym kobiet, starców i dzieci. Cały historyczny region wypalony ogniem i zbroczony krwią.
I jeszcze jedno nawiązanie historyczne. Dzień żołnierzy wyklętych. I znów walka, obławy, śmierć w lesie, więzienia, tortury i na końcu egzekucje.
Cristeros, wandejscy szuani, żołnierze wyklęci. Od lat mam niezwykłe poczucie bliskości tych wydarzeń i ludzi. Te same idee, te same hasła, podobne znaki. Meksykanie wołali niech żyje Chrystus Król i Najświetsza Panna z Guadelupe; Wandejczycy „Niech żyje Bóg, niech żyje król”. Major Łupaszka wychodząc z celi na egzekucję powiedział krótko „Z Bogiem Panowie”. Serca z krzyżem na koszulach szuanów, krzyże na bluzach cristeros i ryngrafy na mundurach wyklętych.
Gdy przeczytałem o śmierci ostatniego cisteros uświadomiłem sobie, że gdy 25 lat temu zakładaliśmy Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe, to wśród naszych "starszych kolegów" w ZChN była jeszcze całkiem spora grupa tych, którzy mieli realne doświadczenie antykomunistycznej konspiracji w latach czterdziestych. Poza samym Wiesławem Chrzanowskim, związanym z Komendą Główną Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, byli choćby Stefan Bembiński, słynny "Harnaś", który rozbił więzienia ubeckie w Radomiu i Kielcach, czy Jerzy Woźniak, skazany na karę śmierci, zamienioną na wieloletnie więzienie. I jeszcze kilku dzielnych kolegów, którzy mimo tego wszystkiego co w życiu przeszli, nie zamierzali przechodzić na zasłużoną emeryturę. Prawie nikt z nich już nie żyje. Wszyscy umierali w akcji.
.
Bogusław Kiernicki
Felieton ukazał się na łamach "Przewodnika Katolickiego".
(1962), Prezez Fundacji Św. Benedykta, wydawca, szef Wydawnictwa Dębogóra. Mieszka w Dębogórze.