Wracają nadzieje na unormowanie sytuacji Bractwa Świętego Piusa X w Kościele. Zarówno przedstawiciele Stolicy Apostolskiej, jak i przełożony Bractwa biskup Bernard Fellay sygnalizują w ostatnich tygodniach, że porozumienie jest bliskie. Według tego ostatniego piusowcy (celowo unikam nielubianego przez nich określenia „lefebryści”) mieliby otrzymać od papieża Franciszka status prałatury personalnej, czyli formułę użytą do tej pory jedynie dla Opus Dei.
Tyle jeśli chodzi o przecieki dotyczące przyszłości – możliwe, że już niedługiej. Jeśli przecieki te potwierdzą się w faktach (a podobno brakuje już tu jedynie pieczęci papieskiej), będzie to nie tylko zamknięcie pewnego kryzysu instytucjonalnego i budujący gest jedności kościelnej – ale i symboliczne zamknięcie pewnej epoki: epoki, w której pewien zespół elementów życia katolickiego – jak to kiedyś ujął kardynał Ratzinger – nie znajdował „dostatecznej możliwości życia w obecnym Kościele”. Reintegracja piusowców w normalnym życiu kościelnym oznaczałaby – jeśli dla kogoś byłoby to wciąż niejasne – że wszystkie pozytywne składniki ich tożsamości (takie jak, mówiąc z grubsza, zmysł Tradycji, szacunek dla tradycji łacińskiej, sakralność liturgii, poczucie niezastąpionej prawdziwości chrześcijaństwa i konieczności jedynego Kościoła, rozpoznanie społecznego królowania Chrystusa) nie mogą być czymś czym cały Kościół nie żyje i czego jako powierzonych mu dóbr nie kocha.
Piusowcy podkreślają cały czas, że także po uregulowaniu ich statusu kościelnego nie zamierzają rezygnować również z negatywnego, polemicznego wymiaru swej działalności. Jest to zaś nie tylko polemika ze światowym relatywizmem, ale i ostre stanowisko w wewnątrzkościelnym sporze o Vaticanum II i posoborowe kierunki rozwoju Kościoła. Jest to zresztą aspekt najbardziej kojarzący się obecnie z Bractwem Św. Piusa X osobom patrzącym nań z zewnątrz i z oddali. Porozumienie Bractwa ze Stolicą Apostolską nie oznacza oczywiście przyznania racji piusowcom we wszystkich ich oskarżeniach. Natomiast niewątpliwie będzie oznaczać, że można być katolikiem, żywiąc zastrzeżenia wobec niektórych dominujących interpretacji dokumentów Vaticanum II. Kwestia możliwości rozumienia tych dokumentów w rzeczywistej ciągłości z wcześniejszym Magisterium niewątpliwie będzie tu wracać.
Na tym porozumieniu wszyscy mogą zyskać: piusowcy – spokój sumienia i pożytki życia poza żywą pokusą schizmy; a cały Kościół – odnowienie swego związku z Tradycją. Pytanie czy każdy wykorzysta swoją szansę. A trudnych wyzwań nie braknie.
Paweł Milcarek
Komentarze Pawła Milcarka ukazują się na łamach Przewodnika Katolickiego.
(1966), założyciel i redaktor naczelny "Christianitas", filozof, historyk, publicysta, freelancer. Mieszka w Brwinowie.